Mam wrażenie pisania wiersza z dwóch perspektyw: peela opowiadacza i peela bohatera. Mieszania się ich. Może to skutek planów czasowych. Chciałoby się sensownie (na zasadzie przyczyna-skutek) zaprezentowaną treść ułożyć w interpretacji, ale są miejsca (szczególnie przedostatnia strofa) niepozwalające na to.trudne dzieciństwo pisze: ↑30 maja 2018, 03:40dzwoni czarny telefon -
diabeł
nie odbieram
czarny pies też diabeł
a ten dom to duże czarne oczy
wygłodniałego dziecka
wchodzą we mnie
matki już nie ma
a tu jej grób -
na telewizorze fotografia
obok zapalony znicz
"śpiewające fortepiany" milczą
z monitora wychodzi czarna dziewczynka
kurczą się moje ramiona
a tu krzesło na którym usiądzie
gdy wyjdę z domu
ona - królowa ja - wasal
na podłodze mój pokarm:
sztućce cukierniczka patera
trzaskają drzwi
krzyczą okna
to matka tak krzyczy?
po kilometrach oddalenia jestem kurą
jak moja matka
głośna pikantna
proszek do prania się znalazł
piekło wypuściło pęd bluszczu
Bohaterka wczoraj i dziś (peel), matka, no i ledwo się ujawniający drugi podmiot liryczny: gdy wyjdę z domu/ona królowa - ja wasal.
Pointa wymowna: niedaleko pada jabłko od jabłoni.
Ciekawy wiersz o tym, jak nie chce się wracać do wspomnień, ale chyba nie swoich.
___________________________
Zupełnie nie wiem, jaki związek mają z treścią "śpiewające fortepiany".