
Uwierz, lata walki z popieprzoną, zadufaną kastą psychopatycznych zabójców (nie mylić z osadzonymi w kiciach) jednoznacznie określiły mój do nich stosunek. Adrenalina i radocha z zakrwawionych zwłok - to ich charakteryzuje.
Liczebność to ewentualnie mogą regulować same nadleśnictwa, a nie te chore koła.
Zero kontaktu z nimi. Chyba że w sądach.