Wracając poszedłem jeszcze na molo. Mało ludzi, niebo lekko zachmurzone, a morze trochę niespokojne, jakieś dwie panie w średnim wieku, rozmawiały ze sobą po angielsku, wpatrując się w fale. Potem jedna spojrzała na mnie, uśmiechnęła się, druga również to zrobiła. Kiwnąłem głową z wymuszonym uśmiechem i zabrałem się stamtąd. Nie miałem ochoty na rozmowy z paniami szukającymi jakichś nowych znajomości. Zapewne urwały się mężom na weekend i chcą trochę porozrabiać.
Kiedy wróciłem do swojej kwatery, w przedpokoju zobaczyłem młodego mężczyznę robiącego coś przy drzwiach jednego z pokoi. Jak usłyszał, że wszedłem, odwrócił się i spojrzał na mnie podejrzliwie, nic nie mówiąc. Jego twarz od razu skojarzyła mi się z Edwardem Nożycorękim, którego grał Johny Depp . Miał bardzo smutną twarz, a zarazem nie było w niej nic, oprócz łagodności. Uśmiechnąłem się, powiedziałem dzień dobry, a on nic. Właściwie to powinienem pójść dalej, ale jakoś nie mogłem oderwać wzroku od jego twarzy, a on czuł się tym najwyraźniej sparaliżowany, nie mogąc nic zrobić. Na szczęście w korytarzu pojawiła się starsza pani.
- Wojtuś, naprawiłeś już zamek?
Pokiwał głową, nacisnął klamkę i wszedł szybko do pokoju, zostawiając w korytarzu narzędzia, jakby jej głos wyrwał go z niemocy. Znowu się uśmiechnąłem, tym razem do gospodyni, ona również to zrobiła, ale zaraz spoważniała.
- Wie pan… - odezwała się i na chwilę zamilkła, zastanawiając się, co dalej powiedzieć.
- Ale przecież nic się nie stało – stwierdziłem, nie chcąc stawiać jej w jakiejś kłopotliwej sytuacji.
- Może da się pan zaprosić na kawę, wydaje się pan człowiekiem, którego interesują niebanalne historie – zaproponowała nieśmiałym głosem.
Trochę mnie zatkało, nie miałem pojęcia o co jej chodzi, ale to jej zaufanie do mnie sprawiło, że zgodziłem się, ciekawy co ma mi do powiedzenia.
Weszliśmy do pokoju, a właściwie kuchni, usiadłem przy stole, a gospodyni chwilę potem podała kawę z ekspresu.
- Nie wiem jakim cudem wzbudziłem u pani takie zaufanie i skąd u pani takie spostrzeżenia, jestem jeszcze młodym, mającym nikłe pojęcie o życiu…
- To jak pan patrzy – weszła mi w zdanie – Widać w tym spojrzeniu ogromną wrażliwość, być może jest pan malarzem, oni zawsze przyglądają się wszystkiemu z taką nutą refleksji, jakby szukali czegoś ostatecznego, rozwiązania, które uwolni ich prawdziwy geniusz, ujęty w jakiejś chwili zachwytu.
Kompletnie zaskoczyły mnie jej słowa. To co powiedziała, brzmiało dla mnie zbyt pięknie, nie, nie byłem kimś takim. Reżyser ma trochę coś z artysty malarza, niektórzy malują i to całkiem nieźle, ale według mnie w malarstwie jest więcej subtelnego piękna, którego większość nie dostrzega, a z filmem bywa różnie, ale zdecydowanie mniej w nim subtelności. Jako dzieciak dużo rysowałem i miałem pewne zdolności plastyczne, ale to szło bardziej w komiks niż malarstwo. W każdym razie, nie chciałem jej zawieść i odpowiedziałem:
- Coś w tym jest, nie jestem co prawda malarzem, ale skończyłem wydział reżyserii w Łodzi, a to ma trochę wspólnego z malarstwem, kadry, to też obrazy, czasem zapierające dech w piersiach. Właśnie wracam z długiego spaceru, pogoda dzisiaj nienajlepsza, ale ciekawych widoków było co niemiara.
- Najwyraźniej lubi pan szarość i jej odcienie, ja też je doceniam, ale dawno temu widziałam w telewizji taki film, zaraz, jak on się nazywał...? A już wiem: „Barwy granatu” pewnego ormiańskiego reżysera, nie pamiętam nazwiska. Kompletnie nie wiedziałam o co chodzi, ale obrazy były przepiękne. Potem zaczęłam czytać na temat tego filmu, okazało się, że była to biografia ormiańskiego poety, a właściwie biografia jego wnętrza, duszy. Oj, jeszcze bardziej zachwyciłam się tym filmem. Pomyślałam wtedy, jeżeli ten człowiek miał tak piękne wnętrze, to życie ma sens i warto się trudzić, by być tak pięknym jak ten poeta.
Znowu nie wiedziałem co powiedzieć, w moim krótkim życiu jeszcze nie słyszałem takich słów, takiego zachwytu, nad filmem, którego nie znałem, co prawda coś tam słyszałem, ale to tyle co się obiło o uszy bez jakichkolwiek konkretów. No i tak jak z Żeromskim, zrobiło mi się głupio, tylko, że teraz zdecydowanie bardziej, bo kiedy ktoś tak odbiera to coś, co twórca chciał przekazać, to nie ma wtedy większej satysfakcji, bo nawet dla niewierzącego, zachwyt jest czymś boskim.
- No, ale nie o tym chciałam z panem porozmawiać – stwierdziła, zauważając moje lekkie zawieszenie.
Spojrzałem na nią, mówiąc:
- Tak.
- Ten młody człowiek, z którym pan się zetknął w korytarzu, to mój wnuk. Jest trochę dziwny, ale to dobry człowiek, czasem tylko popada w taki stan, że nie wie co ma powiedzie, co zrobić, często wtedy ucieka, jakby ktoś chciał mu zrobić coś złego.
- Wie pani, ludzie są różni, mają swoje problemy, czasem sobie z tym nie radzą, ale ja nie oceniam pochopnie – odpowiedziałem, pragnąc uspokoić gospodynię, by nie myślała, że spotkanie z jej siostrzeńcem, wzbudziło we mnie jakieś negatywne emocje.
- To bardzo zdolny, ale pokrzywdzony przez los człowiek. Jego matka już dawno nie żyje, ojca nigdy nie poznał, ma tylko mnie. Siostra była bardzo zdolna, bez trudu dostawała na studia jakie chciała, niestety żadnych nie skończyła. Wieczna imprezowiczka, no i w końcu z kimś wpadła, chyba nawet nie wiedziała z kim. Kiedy Wojtuś się urodził, stwierdziła, że nie nadaje się na matkę i planowała go oddać jakiemuś bezdzietnemu małżeństwu, ale po pianemu wypadła przez okno, no i od tego momentu jest ze mną.
- Bardzo przykra historia – powiedziałem, trochę poruszony tym co powiedziała. Czułem się też trochę nieswojo, bo pierwszy raz ktoś wyznaje mi takie rzeczy. Ledwo skończyłem trzydziestkę, czułem się jeszcze młokosem, dopiero zamierzałem się brać za poważne rzeczy, a tu słyszę słowa, po których oddech traci swój rytm.
- Tak, ale Wojtuś wyrósł na dobrego człowieka, potrafi wszystko naprawić, skończył Technikum Mechaniczne, tylko boi się ludzi. Pójdzie do sklepu, powie to i to, ktoś go o coś zapyta, odpowie, ale tak naprawdę rozmawia tylko ze mną. Mam już swoje lata, rozumie pan?
Pokiwałem głową, trudno mi było cokolwiek powiedzieć, ale jej ostatnie słowa, pełne obaw, brzmiały trochę jak wyzwanie, chodziło o mnie, coś we mnie dostrzegła, być może tego czegoś w ogóle we mnie nie ma, ale poczułem, że przynajmniej spróbuję zamienić z nim kilka zdań.
Kiedy wszedłem do swojego pokoju, walnąłem się na łóżko, jak na jeden dzień to dużo tych wszystkich informacji, wszystko w głowie zaczęło mi się mieszać „U Maxima”, „Domek Żeromskiego”, „Barwy granatu”, no właśnie, o co chodziło z tym granatem? – A! to film – przypomniałem sobie. Trzeba będzie zobaczyć to dzieło, o pięknie ludzkiego wnętrza, jak powiedziała gospodyni. Wyciągnąłem z kieszeni notes i zapisałem tytuł, żeby nie zapomnieć, chociaż zapewne mój zachwyt nad tym filmem będzie skromniejszy, o ile w ogóle będzie, to raczej nie moje klimaty, ale słowa tej sympatycznej, starszej pani bardzo mnie do tego zmotywowało.
-
- Nasze rekomendacje
-
-
UWAGA!
JEŻELI JESTEŚ ZAREJESTROWANYM UŻYTKOWNIKIEM I MASZ PROBLEM Z LOGOWANIEM, NAPISZ NAM O TYM W MAILU.
[email protected]
PODAJĄC W TYTULE "PROBLEM Z LOGOWANIEM"
-
- Słup ogłoszeniowy
-
-
Demokracja jest wtedy, gdy dwa wilki i owca głosują, co zjeść na obiad.
Wolność jest wtedy, gdy uzbrojona po zęby owca może bronić się przed demokratycznie podjętą decyzją.
Benjamin Franklin
UWAGA!
KONKURS NA TEKST DISCO POLO ROZSTRZYGNIĘTY!
Jeżeli tylko będziecie zainteresowani, idea konkursów powróci na stałe.
A oto wyniki
JAK SIĘ PORUSZAĆ POMIĘDZY FORAMI? O tym dowiesz się stąd.
Lekki chaos w Kamiennym Potoku Cz. II
-
- Posty: 658
- Rejestracja: 18 gru 2020, 19:45
- Płeć:
- eka
- Posty: 18257
- Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59
Lekki chaos w Kamiennym Potoku Cz. II
Dobrze się czytało, nic to, że oczekiwanego bohatera nie wprowadziłeś : )
Postać właścicielki pensjonatu i jej wnuka przyciągają uwagę. Mam nadzieję na pasjonujący rozwój fabuły.

Postać właścicielki pensjonatu i jej wnuka przyciągają uwagę. Mam nadzieję na pasjonujący rozwój fabuły.

- eka
- Posty: 18257
- Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59
Lekki chaos w Kamiennym Potoku Cz. II
Tytuł podoba mi się, zapomniałam dodać.
-
- Posty: 658
- Rejestracja: 18 gru 2020, 19:45
- Płeć:
Lekki chaos w Kamiennym Potoku Cz. II
Dzięki za komentarze, coś tam rozwijać się będzie.