• Nasze rekomendacje
  •  
    UWAGA!
    JEŻELI JESTEŚ ZAREJESTROWANYM UŻYTKOWNIKIEM I MASZ PROBLEM Z LOGOWANIEM, NAPISZ NAM O TYM W MAILU.
    [email protected]
    PODAJĄC W TYTULE "PROBLEM Z LOGOWANIEM"
     
  • Słup ogłoszeniowy
  •  
    Demokracja jest wtedy, gdy dwa wilki i owca głosują, co zjeść na obiad.
    Wolność jest wtedy, gdy uzbrojona po zęby owca może bronić się przed demokratycznie podjętą decyzją.

    Benjamin Franklin

    UWAGA!
    KONKURS NA TEKST DISCO POLO ROZSTRZYGNIĘTY!

    Jeżeli tylko będziecie zainteresowani, idea konkursów powróci na stałe.
    A oto wyniki



    JAK SIĘ PORUSZAĆ POMIĘDZY FORAMI? O tym dowiesz się stąd.
     

O skarbie ukrytym na moczarach

ODPOWIEDZ
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
Alicja Jonasz
Posty: 1765
Rejestracja: 24 kwie 2012, 09:01
Płeć:

O skarbie ukrytym na moczarach

#1 Post autor: Alicja Jonasz » 12 sty 2025, 15:36

fr.1
Żył przed wiekami bogaty dziedzic, któremu co noc śnił się ten sam sen. Nawiedzał go niby nocna zmora, spędzając sen z powiek. W końcu włodarz postanowił udać się do staruchy, którą we wsi zwali wiedźmą, jako że mieszkała w chałupce w borze, stroniła od ludzi i znała się na tłumaczeniu snów jak nikt w okolicy. Kiedy wszedł do izby, spojrzała nań spode łba, po trzykroć splunęła przez lewę ramię i zawołała skrzekliwym głosem, aż panka ciarki przeszły:
— Tfu, tfu, tfu, na psa urok!
Dziedzic co prawda nie należał do strachliwych ani też nie był zabobonny, jednakże przeżegnał się znakiem krzyża świętego i rzuciwszy wiedźmie w podołek mieszek pełen miedziaków, zażądał, aby wyłożyła mu sen, który gnębi go noc w noc.
— Śni mi się, że brodzę po mokradle w poszukiwaniu wielkiego bogactwa, a kiedy mam je prawie w sakwie, ono wyślizguje się i przepada w ciemnej toni niby kamień.
Starucha najsampierw przykazała szlachciurze po trzykroć splunąć w ogień ledwo co tlący się w piecu, potem zaś po trzykroć go obeszła, sypiąc nań popiół zgarnięty z popielnika.
— Na mokradłach skarb ukryty, a tobie, możny panku, przeznaczone, byś go znalazł i oddał swym poddanym — wymamrotała w końcu. — Jeśli to uczynisz, wtenczas się wyśpisz za wszystkie czasy...
Dziedzic roześmiał się w głos. Słyszał co prawda opowieści o złocie zatopionym w bagnie, więcej - nie raz nie dwa obiło mu się o uszy, iż owego skarbu strzeże diabeł przechera, który podobno niejednego już poszukiwacza przygód zwiódł na manowce. Bajdy to wszakże! Jakoś też w ogóle nie chciało pomieścić mu się w głowie, żeby on, pan kilku wiosek, miał po mokradłach łazić z łopatą i skarbu szukać. Jakże to? A choćby i nawet jakimś cudem udało mu się z bajora owo bogactwo wyłowić, to przecież nie odda go nikomu, jeno zamknie w skarbcu. Wszak od dawien dawna istniał podział na biednych i bogatych. Taki porządek na świecie ustanowił Bóg i nie uchodzi przeciwstawiać się temu. Chłopu oddać majątek, a samemu co... przymierać głodem? Niedorzeczny pomysł!
Tak to sobie mędrkował po cichu, a starucha, siedząc przy palenisku, zerkała nań spode łba.
— Nie zaśniesz, możny panku, póki na mokradłach skarbu nie odnajdziesz! — powtórzyła raz jeszcze jakby ku przestrodze i rzuciwszy do pieca wiązkę ziół, których całe bukiety suszyły się u powały, machnęła ręką na znak, że nic więcej nie ma do powiedzenia.
— Nic mądrego nie rzekłaś, starucho! — burknął dziedzic z wściekłością w głosie. — Znam ja dobrze takie jak ty! Dla kilku miedziaków gotowe jesteście mamić ludzi kłamstwami! Idź do czorta, wiedźmo! — zakrzyknął na odchodne i wybiegł z chałupy, mamrocząc pod nosem przekleństwa.
Pełen gniewu wrócił do dworu i chociaż, tak jak przepowiedziała starucha, nie mógł zmrużyć oka, nie ruszył na bagna w poszukiwaniu skarbu, jeno wezwanemu lekarzowi kazał się leczyć ze swej przypadłości.
— Panie, pij co wieczór wyciąg z melisy, rumianku, kozłka lekarskiego tudzież męczennicy — zalecił medyk. — Na dobry sen zażywaj też kąpieli z dodatkiem kwiatów lipy, ziela wrzosu, majeranku i lawendy.
Żaden jednak z tych sposobów nie zdołał uśpić dziedzica ani na chwilę. Kiedy inni twardo spali, on snuł się po folwarku niby nocna zmora, nie znajdując w niczym ukojenia. Męczył się okrutnie i byłby pewnie umarł z niewyspania, gdyby nie jego mądra, rozważna córka Natalia.
— Ojcze, zrób tak, jak rzekła wiedźma! Zbierz gromadę chłopów i skoro świt ruszajcie na bagna! — zaszczebiotało przymilnie dziewczę. — Niech wypełni się przepowiednia! Widać inszej rady nie ma…
Alicja Jonasz

"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak

Awatar użytkownika
eka
Posty: 18257
Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59

O skarbie ukrytym na moczarach

#2 Post autor: eka » 15 sty 2025, 13:59

Olbina na pewno zaradzi... i wytrąci mi okropny argument z głowy.
Więc czekam.

:kofe:

Awatar użytkownika
Alicja Jonasz
Posty: 1765
Rejestracja: 24 kwie 2012, 09:01
Płeć:

O skarbie ukrytym na moczarach

#3 Post autor: Alicja Jonasz » 15 sty 2025, 17:00

eka pisze:
15 sty 2025, 13:59
i wytrąci mi okropny argument z głowy.
co to za argument, eko?
gdy zaczynałam pisać tę baśń, miałam w głowie tylko jedno wyrażenie - "ruda darniowa"; ona jest tutaj bohaterką :smoker:
Alicja Jonasz

"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak

Awatar użytkownika
eka
Posty: 18257
Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59

O skarbie ukrytym na moczarach

#4 Post autor: eka » 18 sty 2025, 17:17

Poznanie go może zmienić fabułę legendy, więc... sorry :)

Awatar użytkownika
Alicja Jonasz
Posty: 1765
Rejestracja: 24 kwie 2012, 09:01
Płeć:

O skarbie ukrytym na moczarach

#5 Post autor: Alicja Jonasz » 19 sty 2025, 08:32

ale to fajny sposób wpłynięcia na dalszą część tej baśni, zwłaszcza, że jeszcze nie wiem, co napisać dalej... :smoker:
Alicja Jonasz

"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak

Awatar użytkownika
eka
Posty: 18257
Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59

O skarbie ukrytym na moczarach

#6 Post autor: eka » 19 sty 2025, 13:08

Pozwól mi trzymać ewentualność jej czarnej odsłony w ukryciu.

Krokus
Posty: 659
Rejestracja: 18 gru 2020, 19:45
Płeć:

O skarbie ukrytym na moczarach

#7 Post autor: Krokus » 20 sty 2025, 13:01

Zobaczymy co będzie dalej, na razie to taka klasyczna bajka.

Awatar użytkownika
Alicja Jonasz
Posty: 1765
Rejestracja: 24 kwie 2012, 09:01
Płeć:

O skarbie ukrytym na moczarach

#8 Post autor: Alicja Jonasz » 23 sty 2025, 10:40

eka pisze:
19 sty 2025, 13:08
Pozwól mi trzymać ewentualność jej czarnej odsłony w ukryciu.
pozwalam :)
Krokus pisze:
20 sty 2025, 13:01
Zobaczymy co będzie dalej, na razie to taka klasyczna bajka.
o taką właśnie chodzi - klasyczną baśń :smoker:
Alicja Jonasz

"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak

Awatar użytkownika
Alicja Jonasz
Posty: 1765
Rejestracja: 24 kwie 2012, 09:01
Płeć:

O skarbie ukrytym na moczarach

#9 Post autor: Alicja Jonasz » 23 sty 2025, 10:41

fr.2
Córkę kochał nad życie. Każdą jej prośbę, każdą zachciankę gotów był spełnić, nie bacząc ani na zyski, ani na straty. Tak też było i tym razem.
— Kochana córuchno, zrobię jak radzisz — rzekł z czułością. — Nim świt nastanie, ruszę w ciżbie na mokradła, by się zmierzyć z tym, co mi pisane…
Słońce ledwo co wychyliło się znad widnokręgu, a dziedzic wraz z gromadą chłopów zaopatrzonych w długie drągi tudzież łopaty był już na miejscu. Stanął pośród drzew na skraju rozległych torfowisk i zasłuchany w przenikliwe nawoływanie puszczyka, zadawał sobie w myślach pytanie:
— Hm, i cóż ja tu robię? Gdzież owego skarbu mam szukać, skoro wszędy uginające się pod nogami grzęzawisko?
— Tam, gdzie stoisz, waszeć… Tam skarbu szukaj… — usłyszał niespodzianie głos dobiegający skądś z głębi mokradeł, nieludzko skrzekliwy, drażniący uszy, boleśnie wdzierający się do głowy i co najważniejsze, nieznoszący sprzeciwu. — Kop, waszeć, a skarb znajdziesz!
— Ki czort? Któż to przemawia do mnie, czytając zarazem w moich myślach? — zadziwił się dziedzic i począł rozglądać się wokoło, lecz prócz ogromnych pióropuszy traw i trzcin wyrastających z bajora, skarłowaciałych brzóz, sosen i wierzb, nie dojrzał niczego.
Puszcza za to zdawała się dostrzegać o wiele więcej niż on. Puszczyk, pan tej kniei, umilkł z nagła, a wilczyce, zebrawszy szczenięta baraszkujące pośród gęstwiny, skryły się w norze. Wszędy zapanowała złowróżbna cisza. Chłopi, zdjęci dziwną trwogą, rzucili narzędzia i zbiwszy się w ciasną gromadę, szeptali między sobą:
— To czart z piekła rodem… To czart do naszego dziedzica przemawia…
Panek nie należał do strachliwych, dlatego też, choć ćmiło mu się w głowie z niewyspania, porwał łopatę i począł kopać w miejscu, gdzie tajemniczy głos mu nakazał. Ale cóż to? Pod grubą warstwą darni, plątaniny korzeni, resztek roślinności, miast obiecanych bogactw, które miał oddać chłopstwu, narażając tym samym swój ród na niedostatek, zalegała jakowaś skała, która co rusz zgrzytała pod uderzeniami łopaty, utrudniając wykonanie zadania. Dziedzic zmuszony był kruszyć ją w mniejsze lub większe kawały i wydobywać na brzeg jamy.
Chłopi, czy to w obawie przed gniewem pana, czy może ze zwykłej ludzkiej przyzwoitości, wzięli się także do roboty. Jedni rozgarniali torf wydobyty z jamy, inni znowuż usuwali rdzawe bryły, sposobiąc miejsce dla innych.
Słońce już wzeszło i oświetliło urobek zebrany w całkiem zgrabny stosik. Chłopi co rusz przystawali przy nim i dziwili się, bo też wcześniej żaden z nich nie widział czegoś podobnego. Dziwna to była skała, w barwie niby krew zaschnięta, porowata, niezbyt twarda, łatwo dająca się urabiać.
Tymczasem dziedzic wydarł już olbrzymią jamę. Pot ciekł mu strumieniem z czoła, ręce odmawiały posłuszeństwa, a błoto oblepiało jego kosztowny strój, czyniąc zeń prawdziwą maszkarę. Skarbu ani widu, ani słychu!
— Dałem się oszukać! Miast wielkiego bogactwa, z bagna kupę skał wydarłem! — zakrzyknął w końcu panek, nie mając siły kopać dalej. — Niechże sobie chłopi wezmą ten skarb!
Wzięli sobie, a jakże! Gdy dziedzic wrócił do dworu, padł na łoże i wreszcie zasnął, nie wiedząc nawet, że ofiarował chłopom nie lada majątek. Odtąd wysypiał się przednie. Żył w zdrowiu długie lata, radując się szczęściem swej córki Natalii, od imienia której nazwano jedną w pobliskich wiosek – Natalin.
W miejscu, gdzie odnalazł skarb, zwany rudą darniową, gdyż spod darni wydobyty, leży dziś wieś Jamnice. Przez długie lata wydobywano weń z jam rudę darniową, która służyła ludziom do pozyskiwania żelaza i do budowania domostw wszelakich. Niektóre z nich zachowały się aż do obecnej chwili.
A co z czartem, który tak się przysłużył chłopom? Tak, tak, dobrze miarkujesz, drogi czytelniku! To diablik Olbina, nie kto inny, podpowiedział dziedzicowi, gdzie skarbu szukać.
Czart po dziś dzień w puszczy siedzi i strzeże jej tajemnic. Czasem odkryje przed ludzkim okiem którąś z nich, wierząc, iż będzie ona służyła pożytkowi wspólnemu.
Dobry z niego szafarz!
Alicja Jonasz

"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak

Awatar użytkownika
eka
Posty: 18257
Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59

O skarbie ukrytym na moczarach

#10 Post autor: eka » 26 sty 2025, 13:19

:) :) :)

Dzięki za to rozwiązanie.
Olbina - szacun!!!

Świetnie piszesz, fajnie że tu jesteś :rosa:

ODPOWIEDZ

Wróć do „ALICJA JONASZ”