To żeby nie było, że przyszłam i tylko krytykuję, wezmę i się zagłębię.
Oczywiście nie za mądrze, bom prosty człowiek, nieobyty.
biegnąca po fali pisze: ↑25 sie 2018, 23:41
siedzenie ma tę przewagę nad leżeniem
że łatwiej o kontakt wzrokowy
Nie zgadzam się.
Zakładając, że osoby leżą obok siebie, patrząc w sufit - owszem.
Ale to jeden z wielu sposobów leżenia.
Są inne, choćby bokiem, twarzą do siebie (o jeszcze innych przez wrodzoną skromność nie wspomnę).
Wtedy można tonąć we wzroku partnera.
biegnąca po fali pisze: ↑25 sie 2018, 23:41
więc patrzę nie podejrzewając cię o żadne uczucia
wyższe od blatu na którym opieram łokcie
jakiś metr nad ziemią a ciągnie lecz nie od podłogi
od ciebie ciągnie Igo
- odnosisz się prawdopodobnie do drugiej strony osobowości, która się wypaliła. Już tak nie czuje, jakby zamarzła, to jest ciekawe, jednak:
- ciągnie, wali, zalatuje, czyli śmierdzi. To oczywiście język łobuzerski, którego nie znają delikatne jednostki, więc może przesadzam.
Druga strofa to nawiązanie do wizji katastroficznych peelki. Widzi niebo nad sobą, może chciałaby zanurzyć w piękno tego świata, a tu lecą jej na łepetynę pociski, wybijają się szyby niczym w powstanie i lęgną dramaty, bo przecież alter ego to lubi, tak ma i nic na to nie poradzi.
biegnąca po fali pisze: ↑25 sie 2018, 23:41
wybiją nie okno a wszystkie w które choć raz spojrzałaś
- no, tu się naprawdę trzeba zatrzymać i pogłówkować. Ucięte słowo "jedno" dla rytmu.
biegnąca po fali pisze: ↑25 sie 2018, 23:41
najtrudniejsze są wschody
światłonośnych słońc żarówek
- wschody światłonośnych słońc żarówek, kolejna zagwozdka. Sztuczność, nienaturalne, mnogie słońca. Skojarzenie z salą szpitalną. Albo jakąś piwnicą, przesłuchaniem. Brzmi nieźle od strony dźwiękowej, syczy i uderza, niczym uszkodzona jarzeniówka.
biegnąca po fali pisze: ↑25 sie 2018, 23:41
za dużo żeber w zbyt małych klatkach
więc wyciągamy z nich kolejne szczeble
- w tym pomieszczeniu, gdzie żarówki?
Wyciąganie żeber (dla mnie to też kaloryfery, ale moje skojarzenia są czasem bardzo nieoczywiste. Ale popatrz, co może być w klatkach? Miasto, więc schodowych?).
Rozumiem, że chodzi o obiedzanie się, wyrywanie kawałków siebie.
O zanikanie kośćca przy dużej eksploatacji.
Wypalanie twórcze. Koszt tworzenia.
Ogólnie - mam wrażenie, że czasem dajesz sie ponieść metaforom i pasującym słowom, nie wgłębiając się w nie.
Ot, bo tak pasuje.
Tekst jest na pewno urokliwy, rytmiczny, chwytający i w odpowiednim stopniu współczesny.
A co złego, to nie ja.
Podkreślam, znam świetne Twoje wiersze, jak choćby ten o suce.
Ten jest wg mnie taki sobie, ale nie musisz się mną przejmować i jojczyć, bo odnośnie znaczenia użytego i zmienionego słowa rację mam niezaprzeczalną, ale interpretacja to sprawa indywidualna.
Interpretujesz również, to dobrze o tym wiesz.
PS Jeszcze odnośnie leżenia, tak mi się nasuwa:
https://www.youtube.com/watch?v=90TZYogsoEw