-
- Nasze rekomendacje
-
-
UWAGA!
JEŻELI JESTEŚ ZAREJESTROWANYM UŻYTKOWNIKIEM I MASZ PROBLEM Z LOGOWANIEM, NAPISZ NAM O TYM W MAILU.
[email protected]
PODAJĄC W TYTULE "PROBLEM Z LOGOWANIEM"
-
- Słup ogłoszeniowy
-
-
Demokracja jest wtedy, gdy dwa wilki i owca głosują, co zjeść na obiad.
Wolność jest wtedy, gdy uzbrojona po zęby owca może bronić się przed demokratycznie podjętą decyzją.
Benjamin Franklin
UWAGA!
KONKURS NA TEKST DISCO POLO ROZSTRZYGNIĘTY!
Jeżeli tylko będziecie zainteresowani, idea konkursów powróci na stałe.
A oto wyniki
JAK SIĘ PORUSZAĆ POMIĘDZY FORAMI? O tym dowiesz się stąd.
Tajemnica rozdartego dębu
- Alicja Jonasz
- Posty: 1714
- Rejestracja: 24 kwie 2012, 09:01
- Płeć:
Tajemnica rozdartego dębu
fr.4
Ów krzyż przez wieki był mu wiernym towarzyszem i jak to bywa wśród przyjaciół, dzielili codzienne troski i radości pospołu, zaś te ludzkie, powierzone im w sekrecie, wyszeptane z głębi serca w chwilach słabości, szczęścia bądź rozpaczy, pielęgnowali jak swoje. Tak i teraz, w czas wojennej zawieruchy, kiedy ludzie słali ku nim westchnienia i żale swej zagubionej duszy, wespół starali się ulżyć im w cierpieniu. Dąb szumem rozłożystych konarów uspokajał rozedrgane serca, gasząc w nich gniewne zapędy, krzyż zaś napełniał je nadzieją, iż żadna ofiara złożona z życia nie pójdzie na marne, bowiem wszelkie doznane krzywdy zostaną kiedyś wynagrodzone, a ci, którzy byli ich sprawcami, ukarani.
Tak więc trwali, niosąc bezbronnym pociechę i ufając, iż zły czas przeminie. Wszystko się odmieni i znów w oczach ludzi klęczących u ich stóp, ujrzą, miast bezdennej rozpaczy, szczęście. Tak jak bywało to onegdaj, gdy panny, nadarłszy nad Prosną całe naręcza pachnących ziół i kwiatów, przyozdabiały nimi drewniany krzyż, gawędząc przy tym o błahostkach, śmiejąc się, przekomarzając czy nucąc piosenki, których radosna melodia niosła się echem daleko, na nadrzeczne łąki, pola uprawne, w głąb prastarej puszczy. Ach, jakże szczęśliwe to były czasy, jakże beztroskie!
Dąb wspominał je zawsze z nostalgią, bowiem spośród wszelkich cudów, jakie w ciągu wieków dane mu było oglądać, to właśnie widok rozpromienionych szczęściem ludzi był mu najmilszy. Uwielbiał owe ich lekkie piosenki snute wieczorową porą przy akompaniamencie słowiczych treli i popiskiwań wierzbowych fujarek. Oddałby wiele, aby ten czas beztroski powrócił i na nowo rozgościł się wśród ludzi, albowiem to, co dobre, nigdy się nie znudzi.
Ów krzyż przez wieki był mu wiernym towarzyszem i jak to bywa wśród przyjaciół, dzielili codzienne troski i radości pospołu, zaś te ludzkie, powierzone im w sekrecie, wyszeptane z głębi serca w chwilach słabości, szczęścia bądź rozpaczy, pielęgnowali jak swoje. Tak i teraz, w czas wojennej zawieruchy, kiedy ludzie słali ku nim westchnienia i żale swej zagubionej duszy, wespół starali się ulżyć im w cierpieniu. Dąb szumem rozłożystych konarów uspokajał rozedrgane serca, gasząc w nich gniewne zapędy, krzyż zaś napełniał je nadzieją, iż żadna ofiara złożona z życia nie pójdzie na marne, bowiem wszelkie doznane krzywdy zostaną kiedyś wynagrodzone, a ci, którzy byli ich sprawcami, ukarani.
Tak więc trwali, niosąc bezbronnym pociechę i ufając, iż zły czas przeminie. Wszystko się odmieni i znów w oczach ludzi klęczących u ich stóp, ujrzą, miast bezdennej rozpaczy, szczęście. Tak jak bywało to onegdaj, gdy panny, nadarłszy nad Prosną całe naręcza pachnących ziół i kwiatów, przyozdabiały nimi drewniany krzyż, gawędząc przy tym o błahostkach, śmiejąc się, przekomarzając czy nucąc piosenki, których radosna melodia niosła się echem daleko, na nadrzeczne łąki, pola uprawne, w głąb prastarej puszczy. Ach, jakże szczęśliwe to były czasy, jakże beztroskie!
Dąb wspominał je zawsze z nostalgią, bowiem spośród wszelkich cudów, jakie w ciągu wieków dane mu było oglądać, to właśnie widok rozpromienionych szczęściem ludzi był mu najmilszy. Uwielbiał owe ich lekkie piosenki snute wieczorową porą przy akompaniamencie słowiczych treli i popiskiwań wierzbowych fujarek. Oddałby wiele, aby ten czas beztroski powrócił i na nowo rozgościł się wśród ludzi, albowiem to, co dobre, nigdy się nie znudzi.
Alicja Jonasz
"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak
"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak
- eka
- Posty: 17753
- Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59
Tajemnica rozdartego dębu
Fragment - epilog? Chyba nie? Chociaż taką podsumowującą funkcję jakby pełnił.
Tajemnicy bardziej zindywidualizowanej tu brak, zatem z nadzieją czekam na jej odsłonę.
Pozdrawiam serdecznie.
Tajemnicy bardziej zindywidualizowanej tu brak, zatem z nadzieją czekam na jej odsłonę.
Pozdrawiam serdecznie.
- Alicja Jonasz
- Posty: 1714
- Rejestracja: 24 kwie 2012, 09:01
- Płeć:
Tajemnica rozdartego dębu
no właśnie nie wiem, co ten gawędziarz wyprawia ja nie zamierzam kończyć!
Alicja Jonasz
"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak
"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak
- eka
- Posty: 17753
- Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59
Tajemnica rozdartego dębu
Uproś go jakoś albo przyciśnij
- Alicja Jonasz
- Posty: 1714
- Rejestracja: 24 kwie 2012, 09:01
- Płeć:
Tajemnica rozdartego dębu
przycisnę, dziada!
Alicja Jonasz
"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak
"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak
- eka
- Posty: 17753
- Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59
Tajemnica rozdartego dębu
Ino nie zabij, please!!!!!
Serio.Zapłaczę się.
Serio.Zapłaczę się.
- Alicja Jonasz
- Posty: 1714
- Rejestracja: 24 kwie 2012, 09:01
- Płeć:
Tajemnica rozdartego dębu
obiecał, że się weźmie i wskoczy na właściwy tor tej opowieści... nawet już coś tam naskrobał...
Teraz, gdy już wiesz, drogi czytelniku, jak wspaniałą, współczującą i ze wszech miar dobrą istotą był nasz tytan, najwyższa pora, abyś poznał tajemnicę owej ogromnej dziupli wspomnianej najsampierw...
Teraz, gdy już wiesz, drogi czytelniku, jak wspaniałą, współczującą i ze wszech miar dobrą istotą był nasz tytan, najwyższa pora, abyś poznał tajemnicę owej ogromnej dziupli wspomnianej najsampierw...
Alicja Jonasz
"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak
"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak
- eka
- Posty: 17753
- Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59
Tajemnica rozdartego dębu
Słowo się rzekło, opowieść przy dębie : )
Fajnie
Fajnie
- Alicja Jonasz
- Posty: 1714
- Rejestracja: 24 kwie 2012, 09:01
- Płeć:
Tajemnica rozdartego dębu
fr.5
Teraz, gdy już wiesz, drogi czytelniku, jak wspaniałą, współczującą i ze wszech miar dobrą istotą był nasz tytan, najwyższa pora, abyś poznał tajemnicę owej ogromnej dziupli wspomnianej najsampierw. Dziś bez wahania możesz, pochyliwszy nieco głowę, schronić się w niej niby w przytulnej kołysce, jaką ongiś rychtowano z dębowych desek dla dziatek. Nie dojdzie cię w jej zaciszu skwar letniego słońca, ani też słota, a gospodarz nie omieszka zapewne uraczyć tak znamienitego gościa opowieścią pełną dziwów, jakich świat nie widział.
Ale wtenczas, gdy łuna wojny zabarwiła świat na krwistoczerwony kolor, wydawało się, że nie ma takiego miejsca na ziemi, w którym człowiek mógłby schronić się przed złem i poczuć się szczęśliwy. Nie było dnia bez łapanek, egzekucji czy transportu do fabryk śmierci, które pracowały nieprzerwanie, zasnuwając niebo kłębami czarnego dymu. Nie dziw się zatem, że niektórzy, utraciwszy wszystko, w tym nadzieję, poczęli modlić się o rychły koniec. Taką też prośbę usłyszał tytan z ust matki, która, gdy Niemcy rozstrzelali jej ukochanego męża i gromadkę dzieci, cudem uszła z najmłodszą pociechą na rękach do puszczy. Ścigana przez oprawców, dotarła aż do Przystajni i tam, padłszy na kolana u stóp potężnego dębu, ostatkiem sił poczęła wołać:
- Panie Jezu, zabierz mnie, lecz to bezbronne dziecko uchroń od zguby!
Zadrżało serce dębu na te słowa. Wszak każde życie, w tym i to ludzkie, tak niespokojne i kruche, było dlań niby niezwykły arcyklejnot - bezcenne. Od wieków jego bujna korona wsparta na mocarnych, rozłożystych konarach dawała schronienie wszystkim istotom, począwszy od tych najmniejszych, drążących korytarze w grubej, głęboko spękanej korze, po te większe, wijące gniazda w bezpiecznej gęstwinie gałęzi i liści, oraz te żyjące w wydrążonych dziuplach bądź plątaninie korzeni. Stanowili rodzinę, która niczym wielki okręt płynęła przez ocean czasu, stawiając czoło przeciwnościom losu, tudzież napawając się chwilami spokoju i beztroski.
Teraz, gdy już wiesz, drogi czytelniku, jak wspaniałą, współczującą i ze wszech miar dobrą istotą był nasz tytan, najwyższa pora, abyś poznał tajemnicę owej ogromnej dziupli wspomnianej najsampierw. Dziś bez wahania możesz, pochyliwszy nieco głowę, schronić się w niej niby w przytulnej kołysce, jaką ongiś rychtowano z dębowych desek dla dziatek. Nie dojdzie cię w jej zaciszu skwar letniego słońca, ani też słota, a gospodarz nie omieszka zapewne uraczyć tak znamienitego gościa opowieścią pełną dziwów, jakich świat nie widział.
Ale wtenczas, gdy łuna wojny zabarwiła świat na krwistoczerwony kolor, wydawało się, że nie ma takiego miejsca na ziemi, w którym człowiek mógłby schronić się przed złem i poczuć się szczęśliwy. Nie było dnia bez łapanek, egzekucji czy transportu do fabryk śmierci, które pracowały nieprzerwanie, zasnuwając niebo kłębami czarnego dymu. Nie dziw się zatem, że niektórzy, utraciwszy wszystko, w tym nadzieję, poczęli modlić się o rychły koniec. Taką też prośbę usłyszał tytan z ust matki, która, gdy Niemcy rozstrzelali jej ukochanego męża i gromadkę dzieci, cudem uszła z najmłodszą pociechą na rękach do puszczy. Ścigana przez oprawców, dotarła aż do Przystajni i tam, padłszy na kolana u stóp potężnego dębu, ostatkiem sił poczęła wołać:
- Panie Jezu, zabierz mnie, lecz to bezbronne dziecko uchroń od zguby!
Zadrżało serce dębu na te słowa. Wszak każde życie, w tym i to ludzkie, tak niespokojne i kruche, było dlań niby niezwykły arcyklejnot - bezcenne. Od wieków jego bujna korona wsparta na mocarnych, rozłożystych konarach dawała schronienie wszystkim istotom, począwszy od tych najmniejszych, drążących korytarze w grubej, głęboko spękanej korze, po te większe, wijące gniazda w bezpiecznej gęstwinie gałęzi i liści, oraz te żyjące w wydrążonych dziuplach bądź plątaninie korzeni. Stanowili rodzinę, która niczym wielki okręt płynęła przez ocean czasu, stawiając czoło przeciwnościom losu, tudzież napawając się chwilami spokoju i beztroski.
Ostatnio zmieniony 19 mar 2023, 10:55 przez Alicja Jonasz, łącznie zmieniany 1 raz.
Alicja Jonasz
"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak
"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak
- Lucile
- Posty: 4825
- Rejestracja: 23 wrz 2014, 00:12
- Płeć:
Tajemnica rozdartego dębu
Ważne, prawdziwe i bardzo potrzebne słowa… szczególnie w obecnym czasie, kiedy na naszych oczach rozlatuje się dotychczasowy ład świata.Alicja Jonasz pisze: ↑18 mar 2023, 20:22Wszak każde życie, w tym i to ludzkie, tak niespokojne i kruche, było dlań niby niezwykły arcyklejnot - bezcenne. Od wieków jego bujna korona wsparta na mocarnych, rozłożystych konarach dawała schronienie wszystkim istotom, począwszy od tych najmniejszych, drążących korytarze w grubej, głęboko spękanej korze, po te większe, wijące gniazda w bezpiecznej gęstwinie gałęzi i liści, tudzież żyjące w wydrążonych dziuplach bądź plątaninie korzeni. Stanowili rodzinę, która niczym wielki okręt płynęła przez ocean czasu, stawiając czoło przeciwnościom losu.
Prastare drzewa, niemi świadkowie rozgrywających się dziejów.
Jak to dobrze, Alicjo, że umiesz wsłuchać się w ich przekaz.
Serdeczności
L