W północno zachodnim narożniku arkadowego dziedzińca Muzeum Uniwersytetu Jagiellońskiego rosło drzewo wiśni. Wiosną obsypywało się pięknym kwieciem, ale nigdy nie wydało owoców, pomimo opieki i starań; szczególnie pana Władysława Musiała, laboranta, woźnego i bedela pracującego w Collegium Maius od samego początku zaistnienia muzeum w obecnej formie. Obok pana Eugeniusza Sternadla był także jednym z zaufanych i bliskich prof. Karolowi Estreicherowi młodszemu pracownikiem muzealnym.  To oni, pan Władek i pan Gieniu zwyczajowo nosili berła rektorskie podczas najważniejszych uniwersyteckich uroczystości. W zbiorach fotograficznych Muzeum UJ znajduje się zdjęcie z doktoratu honoris causa Jana Pawła II. W Auli Jagiellońskiej obaj panowie z dumą dzierżą najstarsze uniwersyteckie berła, stojąc po obu stronach papieża. 
  
         A samo drzewo? Każdej wiosny pięknie kwitło, ale... ponieważ na dziedziniec nie przylatywały pszczoły, ani inne owady, biedactwo, nie miało żadnych szans na wydanie owoców. Pewnego przedwiośnia widziała jak pan Władek opiekuje się wisienką. Pogłaskał korę pnia, co ją rozczuliło. Podeszła i z zainteresowaniem śledziła wykonywane czynności. A było do szczepienie. Spytała o gatunek.  To wiśnia pospolita, starej odmiany Łutówka.  Przygotowałem zraz odmiany szlachetniejszej i zaraz ją zaszczepię. 
Niestety, na niewiele zdały się te zabiegi, wiśnia nadal nie owocowała i… groziła jej − ze strony dyrekcji – eksmisja, bo drzewo, które nie wydaje owoców, należy wyciąć! Natychmiast przypomniała sobie odnośny fragment z ewangelii wg św. Mateusza. Wzięła wiec sprawy w swoje ręce (oj, bywało, bywało) i kupiwszy bladym świtem na Kleparzu, trzy kilogramy czereśni z ogonkami, obwiesiła "nieurodzajkę" dorodnymi, pięknie błyszczącymi owocami.  Podczas tej skomplikowanej operacji panowie strażnicy trzymając wysoką drabinę, zabezpieczali ją przed upadkiem. 
Później, kiedy zjawiali się pracownicy muzeum miała ogromną frajdę, spoglądając na ich niebotycznie zdumione miny, gdy z niedowierzaniem „zrywali” czereśnie, które jakoś nadzwyczaj hojnie obrodziły na wiśni.    
Jeszcze długo cieszyła się, że uratowała na kolejne kilkanaście lat przyjaciółkę wisienkę, która tak pięknie – odwdzięczając się − owocowała wspomnieniami.
			
						- 
					
- Nasze rekomendacje
 
 
- 
					 					
					
- 
 UWAGA!
 
JEŻELI JESTEŚ ZAREJESTROWANYM UŻYTKOWNIKIEM I MASZ PROBLEM Z LOGOWANIEM, NAPISZ NAM O TYM W MAILU.
[email protected]
PODAJĄC W TYTULE "PROBLEM Z LOGOWANIEM" 
- 
					
- Słup ogłoszeniowy
 
 
- 
					 					
					
- 
		 "Wszyscy, którzy zachowali ojczyznę, wspierali ją, pomnażali, mają wyznaczone w niebie określone miejsce, gdzie szczęśliwi rozkoszują się życiem wiecznym".
 
Cicero "De re publica"
JAK SIĘ PORUSZAĆ POMIĘDZY FORAMI? O tym dowiesz się stąd. 
Wisience na ratunek
- Lucile
 - Posty: 4924
 - Rejestracja: 23 wrz 2014, 00:12
 - Płeć:
 
Wisience na ratunek
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
			
									
						- lczerwosz
 - Posty: 9449
 - Rejestracja: 31 paź 2011, 22:51
 
Wisience na ratunek
wszedł na jabłoń, zrywał gruszki, a na ziemię leciała cebula...
			
									
									
						- Lucile
 - Posty: 4924
 - Rejestracja: 23 wrz 2014, 00:12
 - Płeć:
 
Wisience na ratunek
Cebulą jabłoń zapłakała,
a któż to, któż wiosną mnie zapylił
niespodziewanie i niedbale
nie zadbawszy o dobre moje imię
wcale