-
- Nasze rekomendacje
-
-
UWAGA!
JEŻELI JESTEŚ ZAREJESTROWANYM UŻYTKOWNIKIEM I MASZ PROBLEM Z LOGOWANIEM, NAPISZ NAM O TYM W MAILU.
[email protected]
PODAJĄC W TYTULE "PROBLEM Z LOGOWANIEM"
-
- Słup ogłoszeniowy
-
-
Demokracja jest wtedy, gdy dwa wilki i owca głosują, co zjeść na obiad.
Wolność jest wtedy, gdy uzbrojona po zęby owca może bronić się przed demokratycznie podjętą decyzją.
Benjamin Franklin
UWAGA!
KONKURS NA TEKST DISCO POLO ROZSTRZYGNIĘTY!
Jeżeli tylko będziecie zainteresowani, idea konkursów powróci na stałe.
A oto wyniki
JAK SIĘ PORUSZAĆ POMIĘDZY FORAMI? O tym dowiesz się stąd.
Cicha tragedia
-
- Posty: 658
- Rejestracja: 18 gru 2020, 19:45
- Płeć:
Cicha tragedia
Miał na imię Petro, pracował jakieś dwa lata w Pubie, do którego chodziłem co niedziele w samo południe, kiedy jeszcze nie było zbyt wielu ludzi. Ten młody mężczyzna pochodził z okolic Kijowa, mówił dokładnie skąd, ale nie zapamiętałem. Często rozmawialiśmy o literaturze i filmach, gdyż obaj pasjonowaliśmy się tymi dziedzinami sztuki. Jego ulubionymi pisarzami byli: Dostojewski i Lem. Ja również lubiłem tych autorów. Co do filmów istniała pewna różnica, ja byłem zagłębiony w twórczości Bergmana, on w Martinie Scorseze, którego niespecjalnie ceniłem, ale dzięki niemu kilka filmów zacząłem cenić, szczególnie „Taksówkarza”. Jego natomiast bardzo poruszył film „ Fany i Aleksander”.
Petro miał coś w sobie z kamerdynera epoki wiktoriańskiej, bardzo dostojne ruchy. Kojarzył mi się z Anthony Hopkinsem grającym kamerdynera w filmie: „Okruchy dnia”, chociaż był od niego o wiele lat młodszy. Kiedy nakrywał do stołu był niczym pan życia i śmierci, wszystko od niego zależało, czasem, drobny szczegół, na przykład w postaci niedoprasowanej zmarszczki na obrusie decydował, czy tak może być, czy należy zrobić wszystko od nowa. Nie było w tym żadnych emocji, tylko chłodne spojrzenie, kończył całą tą robotę niczym kat.
Pewnej niedzieli, kiedy nie wiedzieć czemu, było bardzo mało klientów, opowiedział mi kilka szczegółów ze swego życia. Mówił, że wychowała go świętej pamięci babcia. Rodzice rozwiedli się jak miał cztery lata i wtedy praktycznie skończył się kontakt z ojcem, który po dwóch latach zmarł na zawał w wieku trzydziestu lat. Ponoć nadużywał alkoholu i uwielbiał jeść, nadwaga zrobiła swoje i skończyły się alimenty. Matka spotykała się z różnymi facetami, ale każdy źle ją traktował, nieraz widział ją z podbitym okiem i nie wiadomo wtedy, kogo bardziej bolało. Nienawidził wszystkich tych mężczyzn, a do matki też miał niewielki szacunek. Na szczęście mieszkał u babci i tylko kiedy odwiedzał matkę, miał wątpliwą przyjemność, poznania któregoś z jej kochanków. W końcu jej też serducho wysiadło, zapewne za dużo było tych emocji. Życie go nie oszczędzało, ale przy wsparciu babki dawał radę, po skończeniu szkoły średniej dostał się na dziennikarstwo, niestety na drugim roku jego babcia się rozchorowała, dopadł ją nowotwór żołądka. Petro musiał przerwać studia, poszedł do pracy by wesprzeć ją finansowo w leczeniu, niestety wszystko na nic, zmarła po roku ciężkiej walki z ta straszną chorobą. Świadomość, że został zupełnie sam na tym świecie, bardzo podcięła mu skrzydła, nie był wstanie wrócić na studia. Podejmował pracę w różnych firmach, zawsze na krótko, nigdzie nie mógł na dłużej zagrzać miejsca, nie miał pomysłu na życie, a świadomość, że to wszystko co teraz robi, to wegetacja drążąca w nim coraz większą pustkę, sprawiała, że popadał w coraz większą depresję. Pewnego dnia wszystko się zmieniło i to nie pod wpływem drugiej osoby, jak to często bywa w takich przypadkach, ale po obejrzeniu filmu: „Drżące ciało” Pedro Almodowara. Zachwycił się losem głównego bohatera, który tak jak on miał ciągle pod górkę, a jednak dał radę. Znowu zaczął marzyć, teraz chciał zostać reżyserem, no i wyjechał za pracą do Polski, by zarobić na przyszłe studia. Najpierw pracował w hurtowni napojów, potem na budowie i trochę zaczął dokuczać mu kręgosłup. Na szczęście odnalazł się w branży gastronomicznej. W końcu pojawił się tutaj i miałem okazję poznać tego młodego człowieka o tych samych fascynacjach co ja. Kiedy Rosja zaatakowała Ukrainę, jego dostojne ruchy zmieniły się w rozdygotaną niepewność. Był człowiekiem o łagodnym usposobieniu, od czasu do czasu zdarzali się klienci bardzo nieprzyjemni, którzy zwracali się do niego agresywnym tonem. Zbyt zimna zupa, za dużo panierki na kotlecie. Zawsze spokojnie odpowiadał: "Najmocniej przepraszam" i czym prędzej zabierał talerz z niefortunnym daniem.
Kiedy odezwałem się do niego: Te ruskie skurwysyny bombardują bezbronnych ludzi.
Pokiwał głową, ale nic nie odpowiedział, zapewne było mu bardzo przykro, nie spodziewał się, że coś takiego może pokrzyżować mu życiowe plany.
Kiedy przyszedłem w kolejny weekend, nie było go.
- Czy Petro ma wolne? - zapytałem barmankę
Odpowiedziała, że wyjechał na Ukrainę. O Boże! – pomyślałem. Ktoś taki jak on nie powinien tego robić, znając go już trochę wiedziałem, że kompletnie się do tego nie nadawał. Zapewne, długo się nad tym zastanawiał, ostatnio był cieniem siebie, życie znowu podcięło mu skrzydła. Szkoda, że ze mną o tym nie porozmawiał, próbowałbym go od tego odwieść. Na pewno zdawał sobie z tego sprawę i dlatego milczał.
Ostatnio nie chodzę do pubu, nie mógłbym tam spokojnie siedzieć i popijać piwko, mając świadomość, że ten młody człowiek, pomiędzy ruinami zbombardowanych budynków, biega z karabinem. Za to wieczorami, często staje przed oknem i patrząc na mijające się samochody, próbuję uwierzyć, że pomiędzy świstem, karabinowych kul, spadającymi bombami, jakimś cudem, uda mu się dotrwać do końca, tego koszmaru.
Petro miał coś w sobie z kamerdynera epoki wiktoriańskiej, bardzo dostojne ruchy. Kojarzył mi się z Anthony Hopkinsem grającym kamerdynera w filmie: „Okruchy dnia”, chociaż był od niego o wiele lat młodszy. Kiedy nakrywał do stołu był niczym pan życia i śmierci, wszystko od niego zależało, czasem, drobny szczegół, na przykład w postaci niedoprasowanej zmarszczki na obrusie decydował, czy tak może być, czy należy zrobić wszystko od nowa. Nie było w tym żadnych emocji, tylko chłodne spojrzenie, kończył całą tą robotę niczym kat.
Pewnej niedzieli, kiedy nie wiedzieć czemu, było bardzo mało klientów, opowiedział mi kilka szczegółów ze swego życia. Mówił, że wychowała go świętej pamięci babcia. Rodzice rozwiedli się jak miał cztery lata i wtedy praktycznie skończył się kontakt z ojcem, który po dwóch latach zmarł na zawał w wieku trzydziestu lat. Ponoć nadużywał alkoholu i uwielbiał jeść, nadwaga zrobiła swoje i skończyły się alimenty. Matka spotykała się z różnymi facetami, ale każdy źle ją traktował, nieraz widział ją z podbitym okiem i nie wiadomo wtedy, kogo bardziej bolało. Nienawidził wszystkich tych mężczyzn, a do matki też miał niewielki szacunek. Na szczęście mieszkał u babci i tylko kiedy odwiedzał matkę, miał wątpliwą przyjemność, poznania któregoś z jej kochanków. W końcu jej też serducho wysiadło, zapewne za dużo było tych emocji. Życie go nie oszczędzało, ale przy wsparciu babki dawał radę, po skończeniu szkoły średniej dostał się na dziennikarstwo, niestety na drugim roku jego babcia się rozchorowała, dopadł ją nowotwór żołądka. Petro musiał przerwać studia, poszedł do pracy by wesprzeć ją finansowo w leczeniu, niestety wszystko na nic, zmarła po roku ciężkiej walki z ta straszną chorobą. Świadomość, że został zupełnie sam na tym świecie, bardzo podcięła mu skrzydła, nie był wstanie wrócić na studia. Podejmował pracę w różnych firmach, zawsze na krótko, nigdzie nie mógł na dłużej zagrzać miejsca, nie miał pomysłu na życie, a świadomość, że to wszystko co teraz robi, to wegetacja drążąca w nim coraz większą pustkę, sprawiała, że popadał w coraz większą depresję. Pewnego dnia wszystko się zmieniło i to nie pod wpływem drugiej osoby, jak to często bywa w takich przypadkach, ale po obejrzeniu filmu: „Drżące ciało” Pedro Almodowara. Zachwycił się losem głównego bohatera, który tak jak on miał ciągle pod górkę, a jednak dał radę. Znowu zaczął marzyć, teraz chciał zostać reżyserem, no i wyjechał za pracą do Polski, by zarobić na przyszłe studia. Najpierw pracował w hurtowni napojów, potem na budowie i trochę zaczął dokuczać mu kręgosłup. Na szczęście odnalazł się w branży gastronomicznej. W końcu pojawił się tutaj i miałem okazję poznać tego młodego człowieka o tych samych fascynacjach co ja. Kiedy Rosja zaatakowała Ukrainę, jego dostojne ruchy zmieniły się w rozdygotaną niepewność. Był człowiekiem o łagodnym usposobieniu, od czasu do czasu zdarzali się klienci bardzo nieprzyjemni, którzy zwracali się do niego agresywnym tonem. Zbyt zimna zupa, za dużo panierki na kotlecie. Zawsze spokojnie odpowiadał: "Najmocniej przepraszam" i czym prędzej zabierał talerz z niefortunnym daniem.
Kiedy odezwałem się do niego: Te ruskie skurwysyny bombardują bezbronnych ludzi.
Pokiwał głową, ale nic nie odpowiedział, zapewne było mu bardzo przykro, nie spodziewał się, że coś takiego może pokrzyżować mu życiowe plany.
Kiedy przyszedłem w kolejny weekend, nie było go.
- Czy Petro ma wolne? - zapytałem barmankę
Odpowiedziała, że wyjechał na Ukrainę. O Boże! – pomyślałem. Ktoś taki jak on nie powinien tego robić, znając go już trochę wiedziałem, że kompletnie się do tego nie nadawał. Zapewne, długo się nad tym zastanawiał, ostatnio był cieniem siebie, życie znowu podcięło mu skrzydła. Szkoda, że ze mną o tym nie porozmawiał, próbowałbym go od tego odwieść. Na pewno zdawał sobie z tego sprawę i dlatego milczał.
Ostatnio nie chodzę do pubu, nie mógłbym tam spokojnie siedzieć i popijać piwko, mając świadomość, że ten młody człowiek, pomiędzy ruinami zbombardowanych budynków, biega z karabinem. Za to wieczorami, często staje przed oknem i patrząc na mijające się samochody, próbuję uwierzyć, że pomiędzy świstem, karabinowych kul, spadającymi bombami, jakimś cudem, uda mu się dotrwać do końca, tego koszmaru.
Ostatnio zmieniony 24 mar 2022, 19:09 przez Krokus, łącznie zmieniany 2 razy.
-
- Posty: 658
- Rejestracja: 18 gru 2020, 19:45
- Płeć:
Cicha tragedia
Zgadza się, człowieczy.
- eka
- Posty: 18257
- Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59
Cicha tragedia
Opowiadanie na czasie. I wciągnęło mocno. Nie wiem, czy to fikcja, czy naprawdę spotkałeś tego chłopaka.
Po wyborach poznaje się człowieka. Jego priorytety.
Decyzja o powrocie nie jest łatwa. I nie nam oceniać. Ale przyznam, że wielką sympatią obdarzyłam Petro.
Stąd poniższe uwagi.
Konstrukcja szwankuje, popatrz: nigdy się nie tłumaczył, (...), to nie jego wina.
- Czy Petro ma wolne? - zapytałem barmankę.
Nie jest łatwo pisać o wojnie, nawet o tej za naszymi granicami. Uniknąłeś wielu zasadzek. Brawo!
Pozdrawiam.
Po wyborach poznaje się człowieka. Jego priorytety.
Decyzja o powrocie nie jest łatwa. I nie nam oceniać. Ale przyznam, że wielką sympatią obdarzyłam Petro.
Stąd poniższe uwagi.
Była, byłem w jednym zdaniu, może warto wprowadzić zamiennik?
Drugie zdanie zawiesza się w niedopowiedzeniu. Postawiłabym zamiast 1. kropki przecinek.
Szczegół decydował?

Nieraz. A dalej masz skrót informacji. Narrator nie wie, ale czy Petro mu nie zasugerował?
Niewielki.
Na szczęście mieszkał u babci, więc tylko odwiedzając matkę, miał wątpliwą przyjemność poznania któregoś z jej kochanków.
Drugi przecinek do usunięcia.
Bez przecinka po dłużej.
Brakuje orzeczenia do świadomości. Dobija go, niszczyła...
Zbyt zimna? : ) Zmrożony chłodnik?
Konstrukcja szwankuje, popatrz: nigdy się nie tłumaczył, (...), to nie jego wina.
Bez przyimka.
Trzeba połączyć zdania.
Zapis.
- Czy Petro ma wolne? - zapytałem barmankę.
Bez przecinka.
Nie jest łatwo pisać o wojnie, nawet o tej za naszymi granicami. Uniknąłeś wielu zasadzek. Brawo!
Pozdrawiam.
-
- Posty: 658
- Rejestracja: 18 gru 2020, 19:45
- Płeć:
Cicha tragedia
Dzięki za komentarz i korektę eko, emocje mną rządziły i tak zaraz po napisaniu wysłałem.
- eka
- Posty: 18257
- Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59
Cicha tragedia
Podziwiam takich ludzi jak Twój bohater. Zawsze się zastanawiam, jak w takiej sytuacji bym się zachowała.
Dzięki. Uważne czytanie nie poszło na marne : )
Dzięki. Uważne czytanie nie poszło na marne : )
- Lucile
- Posty: 4854
- Rejestracja: 23 wrz 2014, 00:12
- Płeć:
Cicha tragedia
O ilu jeszcze cichych tragediach nigdy się nie dowiemy?
Dobra robota, Krokusie, trzeba spisywać takie historie zwykłych ludzi w ponurych czasach ataku "Imperium Zła" (cytat z prezydenta USA Ronalda Reagana) na Ukrainę.
A za oknem wiosna i kwitną krokusy.
Pozdrawiam
L
Dobra robota, Krokusie, trzeba spisywać takie historie zwykłych ludzi w ponurych czasach ataku "Imperium Zła" (cytat z prezydenta USA Ronalda Reagana) na Ukrainę.
A za oknem wiosna i kwitną krokusy.

Pozdrawiam
L
-
- Posty: 658
- Rejestracja: 18 gru 2020, 19:45
- Płeć:
Cicha tragedia
Tak, nigdy się nie dowiemy, to krótkie opowiadanko napisałem ze względu na nich, którzy mieli jakieś swoje plany na życie, nie mieli najmniejszej ochoty na zabijanie, ale cóż, ktoś za nich zadecydował, o tych " zwykłych" bohaterach rzadko się mówi, ale właśnie oni wygrywają wojny.Lucile pisze: ↑25 mar 2022, 13:47O ilu jeszcze cichych tragediach nigdy się nie dowiemy?
Dobra robota, Krokusie, trzeba spisywać takie historie zwykłych ludzi w ponurych czasach ataku "Imperium Zła" (cytat z prezydenta USA Ronalda Reagana) na Ukrainę.
A za oknem wiosna i kwitną krokusy.![]()
Pozdrawiam
L
A za oknem wiosna, krokusy są piękne.
-
- Posty: 554
- Rejestracja: 28 lis 2016, 22:03
Cicha tragedia
Szczepana również wciągnęło.

Ale ja nie o tym chciałem.
Fajnie przedstawiłeś życiorys Petra, jednak całość wydaje mi się jakoś... nieproporcjonalna. Pomyślałem, że warto by było przerwać główny akapit w połowie i dać jakąś krótką wstawkę - scenę z baru, może z dialogiem. Tą wstawką mogłaby być na przykład dyskusja o filmach, o których potem napiszesz. Ciekaw jestem, co sądzisz o takim zabiegu.
Ale miło, że zrobiłeś korektę.
Moje poszło o tyle, że zaimkoza, która mi przeszkadzała, nie znalazła odbicia w postaci listy życzeń i zażaleń. Przejrzyj Krokusie bez emocji i spróbuj trochę zaimków (osobowych zwłaszcza) wywalić. Twoje dobre, co tu dużo gadać, opko sporo zyska.

Ale ja nie o tym chciałem.
Fajnie przedstawiłeś życiorys Petra, jednak całość wydaje mi się jakoś... nieproporcjonalna. Pomyślałem, że warto by było przerwać główny akapit w połowie i dać jakąś krótką wstawkę - scenę z baru, może z dialogiem. Tą wstawką mogłaby być na przykład dyskusja o filmach, o których potem napiszesz. Ciekaw jestem, co sądzisz o takim zabiegu.
-
- Posty: 658
- Rejestracja: 18 gru 2020, 19:45
- Płeć:
Cicha tragedia
wiesz... jeżeli chodzi o zamki, to jednym one przeszkadzają, a dla innych są niezauważalne. Poza tym to opko. Było pisane na prędce, pod wpływem impulsu. Nie chce mi się już do niego wracać, krótkie, nie przeglądane i tyle. Dzięki za komentarz. Natomiast byłbym wdzięczny jakbyś zajrzał do mego opka. Myśliwy, tam też jest coś co jednych lekko drażni, a dla innych jest nieistotne.szczepantrzeszcz pisze: ↑18 lip 2022, 12:41Szczepana również wciągnęło.
Ale miło, że zrobiłeś korektę.
Moje poszło o tyle, że zaimkoza, która mi przeszkadzała, nie znalazła odbicia w postaci listy życzeń i zażaleń. Przejrzyj Krokusie bez emocji i spróbuj trochę zaimków (osobowych zwłaszcza) wywalić. Twoje dobre, co tu dużo gadać, opko sporo zyska.
Ale ja nie o tym chciałem.
Fajnie przedstawiłeś życiorys Petra, jednak całość wydaje mi się jakoś... nieproporcjonalna. Pomyślałem, że warto by było przerwać główny akapit w połowie i dać jakąś krótką wstawkę - scenę z baru, może z dialogiem. Tą wstawką mogłaby być na przykład dyskusja o filmach, o których potem napiszesz. Ciekaw jestem, co sądzisz o takim zabiegu.