Z tego dworca, który nigdy nie powstał,
wciąż odchodzą pociągi, o niepełnej godzinie.
Wyznaczanej kurantem, ochrypłym
od ciągłego powtarzania znaków
na niebie i ziemi.
Tu straszy wypaleniami niegdysiejszych ognisk
na kartoflisku. Milknącym drżeniem
pobliskiego torowiska wciąż odprawiamy
modły.
Bóstwa w kolejarskich czapkach maszerują
w kierunku rynku odgwizdać odjazd:
Proszę wsiadać, drzwi zamykać. Ostatnia okazja.
Jednak zostaję na peronie, wydmuchując kółka.
Unoszą się swobodnie zacierając ślady gwiazd
i przetartych szlaków.
Wywróżone dawno temu.
-
- Nasze rekomendacje
-
-
UWAGA!
JEŻELI JESTEŚ ZAREJESTROWANYM UŻYTKOWNIKIEM I MASZ PROBLEM Z LOGOWANIEM, NAPISZ NAM O TYM W MAILU.
[email protected]
PODAJĄC W TYTULE "PROBLEM Z LOGOWANIEM"
-
- Słup ogłoszeniowy
-
-
"Wszyscy, którzy zachowali ojczyznę, wspierali ją, pomnażali, mają wyznaczone w niebie określone miejsce, gdzie szczęśliwi rozkoszują się życiem wiecznym".
Cicero "De re publica"
JAK SIĘ PORUSZAĆ POMIĘDZY FORAMI? O tym dowiesz się stąd.
Obrazki z podkładów
- Lucile
- Posty: 4877
- Rejestracja: 23 wrz 2014, 00:12
- Płeć:
Obrazki z podkładów
Dobry - pełen „sekretnej mgiełki” niedopowiedzeń - wiersz.
Skojarzył mi się z opowiadaniem „Ślepy tor” z książki Stefana Grabińskiego „Demon ruchu”.
Pozdrawiam
L
Skojarzył mi się z opowiadaniem „Ślepy tor” z książki Stefana Grabińskiego „Demon ruchu”.
Pozdrawiam
L
- eka
- Posty: 18453
- Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59
Obrazki z podkładów
Nie wiem, nie potrafię odczytać tej rozbudowanej metafory. Intryguje, zmusza do drążenia jej środka, ale... zero pewności.
Podkłady. Tory, torowiska, dworzec, którego nie ma, odjazd o niepełnej godzinie, kuranty, wypalenie ognisk na kartofliskach, marsz bóstw w kolejarskich czapkach na rynek (?)... I ostatnia zwrotka...
Pomyślałam o dobrowolnej śmierci, tych którzy weszli do wagonów.
O twórczości, która nie powinna mieć utartych torów ani bóstw zarządzających podróżą.
Ten wiersz przyciąga, grawitacyjna niewiadoma, ale nie... zostanę poza podkładami, na kartoflisku.
Podkłady. Tory, torowiska, dworzec, którego nie ma, odjazd o niepełnej godzinie, kuranty, wypalenie ognisk na kartofliskach, marsz bóstw w kolejarskich czapkach na rynek (?)... I ostatnia zwrotka...
Pomyślałam o dobrowolnej śmierci, tych którzy weszli do wagonów.
O twórczości, która nie powinna mieć utartych torów ani bóstw zarządzających podróżą.
Ten wiersz przyciąga, grawitacyjna niewiadoma, ale nie... zostanę poza podkładami, na kartoflisku.