Msz lepiej nie wbiegać w nienawiść, choć jest emocją, która w pierwszym etapie ułatwia życie (wiersz właśnie o tym). Dowartościowuje, bezsilność/krzywdę zamieniając w chęć działania. Daje siłę do odpłaty, wyzerowania emocjonalnego rachunku.
Radzę sobie chyba nieźle z tą Panią, bo wiem, jak później niekorzystnie odciśnie się na mojej sytuacji, jak pogorszy życie, chociaż na początku, jako ta pierwsza reakcja, wzmacnia, ale to dla psyche poczatek złego.
De facto krzywdzi mnie i innych, od których wymagam więcej niż od siebie (źdźbło dostrzec w oku innego - pikuś, belkę w swoim – potężne wyzwanie).
Nienawiść, kiedy dłużej w niej pomieszkamy, nabiera siły. Kiedy? Ano wtedy, gdy gubi wymiar emocjonalny. Najgorszą i ostatnią jej formą jest legalność, zinstytucjonalizowanie. Rozum do cna zainfekowany nienawiścią, tępi jej emocjonalność. Vide: beznamiętne podejście twórców-oprawców do funkcjonowania obozów zagłady.
Łagodniej – to każde wprowadzanie do umysłów i porządku prawnego regulacji sankcjonujących nierówność w godności. Pogarda – jedna z twarzy nienawiści. Gardzę, bo jesteś inny (gorszy/lepszy), a więc zawsze czymś zagrażasz. Dowartościowujemy się pogardą, innych oceniając według swoich wartości, zapoznanej kulturowej narracji, której wierzymy/ufamy.
Powiedz mi AS...ie, czemu mam nienawidzić łapówkowiczów? Czy w ten sposób ten proceder ustanie, a choćby zmaleje? Ta droga coś zmieni? Zlikwiduje łapówkarstwo? Napiętnuje mocniej, kiedy łapówkarza nienawidzisz? Doprawdy? Przecież może mieć w nosie Twoją nienawiść.
Jeśli np. mojemu choremu dziecku potrzebna byłaby operacja, ale byłoby setne w kolejce, to czy nie próbowałabym dać w łapę każdemu, kto mógłby ją przyspieszyć i tym samym uchronić od poważnych następstw chorobowych wskutek oddalenia w czasie?
Moralność czy zdrowie lub życie dziecka?
Albo jeżeli byłby przetarg na dużą nieruchomość, a mi zależałoby na jej kupnie, bo chciałabym w niej urządzić Dom Samotnej Matki, a z kolei zamiarem konkurenta było urządzenie tam luksusowego hotelu, to czy moja łapówka dla zbywającego i tym samym również moja osoba wzbudziłyby Twoją nienawiść?
Mnóstwo spraw tego świata jest względnych. Prawie wszystko da się zrelatywizować, czy nam się to podoba czy nie.
Tak wiele zależy od intencji i od celu.
Nie relatywizuję zadawania cierpień i pozbawiania życia. Chociaż niestety tu również jest względność. Np. wiedząc o planowaniu zamachu, w którym może zginąć mnóstwo ludzi lub tylko jeden człowiek, czy mam prawo torturami wymuszać informacje od członka organizacji terrorystycznej na temat miejsca i czasu przeprowadzenia?
I dalej.
Jaką emocją posługują się terroryści? Jaką my wobec nich?
Przeciwstawne emocje zawsze w końcu się zderzają i wyrządzają obopólne zło.
Załóżmy AS...ie, że masz rację i starotestamentowa Biblia w tej kwestii też, czyli nienawiść bywa dobra, słusznie osądza i karze. Czyżby?
Spójrzmy matematycznie.
Nienawidzisz terrorystów, więc to dodatnia nienawiść, przypiszmy jej wartość: +1.
Terroryści nienawidzą nas za: kolonialne krzywdy/wiarę/obyczaje – zła nienawiść, przypisujemy jej ujemną wartość: - 1.
A teraz:
a) mnóżmy je w umysłach, etykach, kodeksach:
1 x (-1) = -1
Twoja dodatnia (dobra) nienawiść i zła (ujemna) terrorysty daje wynik ujemny. Czyli mnożenie dwóch nienawiści, to jedna zła nienawiść;
b) a teraz zderzmy je konkretnie w czynach, dzieląc się nimi:
1 : (-1)= -1
Wynik w bezpośrednim kontakcie – istnienie dobrej nienawiści jest zanegowane, zła nienawiść górą;
c) a co jeśli je tylko dodamy?
1 + (-1) = 0
Nienawiść się zeruje, żadna nie wygrywa, nie jest lepsza, zauważ ginie Twoja pozytywna nienawiść, ta którą uważasz za słuszną, potrzebną;
d) co będzie, kiedy od dobrej odejmiemy złą?
1 - (-1) = 2
Jeśli od swojej dobrej nienawiści, odejmiesz złą nienawiść terrorysty otrzymujesz dwie dodatnie nienawiści.
Czyli eliminując prawo terrorysty do nienawiści powodujemy, że obie nienawiści są dodatnie albo... nasza nienawiść podwaja masę (ilość), nienawidzimy dwa razy więcej/mocniej, choć nienawiść wroga zniknęła.
e) i zmiana kolejności:
- 1 - 1 = -2
Od złej nienawiści odejmujemy dodatnią i otrzymujemy dwie ujemne wściekłości. Dobra zmienia się w złą.
Czyli niestety względność.
Na koniec, moje wnioski.
Logika wskazuje, że Jezus miał rację, że lepiej nadstawić drugi policzek. Nienawiści o połowę mniej.
Trzeba ewangelizować Dobrem Dekalogu. Tym wciąż odległym dla naszego rozwoju cywilizacyjnego wskazaniem Boga: kochaj bliźniego swego.
A jeśli kocham, to nie krzywdzę. Bo kiedy krzywdzę, kochać przestaję.
Gdybyśmy (my ludzie) jednocześnie przejęli się tą prawdą i wprowadzili w umysły, każda nienawiść umarłaby śmiercią naturalną, nie zapraszałaby w siebie. Bo nie ma lepszej i gorszej nienawiści, równie ważą:
1-1=0
I już na samiutki koniec (jeśli ktoś przebrnął i jeszcze czyta).
Ewentualnie niechby wreszcie ludzkość poszła drogą filozofa z Królewca.
Kant sformułował imperatyw kategoryczny m.in. tak:
„... postępuj tylko wedle takiej maksymy, co do której możesz zarazem chcieć, żeby stała się powszechnym prawem”.
Czy prawo do zabijania, torturowania, zadawania cierpienia wszystkim żyjącym istotom, kradzieży, obmowy, łapówkarstwa, nienawiści itd. ma być prawem powszechnym?
Okey?
Czyli masz prawo nienawidzić zła i każdą bronią zło zwalczać, ale pamiętaj, że to prawo legalnie zastosuje również ten, kto nienawidzi ciebie i twoje czyny.
Więc może lepiej tak, jeśli potrafimy być w prawdzie:
„Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci w nią kamieniem”.
