Kiedy coś mnie szczególnie porusza, oburza, bulwersuje, w myślach, albo po cichutku  -  tak aby przypadkiem nikt nie usłyszał – szeptam; ja pierdolę. I jest to jedyne wypowiadane przeze mnie przekleństwo (nie biorę pod uwagę tych, po włosku, one się nie liczą, są przecież w obcym języku). Kiedy pozwalam sobie na takie zachowanie, zawsze staje mi  przed oczami scena, jaka  niegdyś rozegrała się w kuchni mojej starszej siostry.
Przy stole siedziałyśmy we trójkę: Maryla, ja oraz Zosia, wtedy już - o czym doskonale wiedziałyśmy – śmiertelnie chora.
Zosia była najmłodsza, najbardziej przedsiębiorcza, mocno stojąca na ziemi, w rękach której  prawie każda czynność zamienia się w korzyść - najczęściej materialną. Konkretna, realistyczna, nie zwracająca uwagi na drobiazgi, niuanse, które mnie zbyt  często spędzały sen z powiek. To ona, nie ja, odważnie, z podniesioną głową szła  przez życie. I często dla podkreślenia, zaakcentowania ważnej dla niej sprawy używała mięsistego „męskiego” języka, bez względu na to kim był  rozmówca. Wtedy, a piłyśmy czerwone, dobre, francuskie wino (nie pamiętam jakie - nieistotne),  jakoś rozmowa się nie kleiła, nie chciałyśmy, nie umiałyśmy poruszać tematu zdrowia, a raczej choroby Zosi. I tak nie było wiadomo, jak to zrobić. 
 To Zosia, w pewnym momencie powiedziała, a raczej wykrzyczała z wielką złością.
 - Ja pierrrdolę takie życie!  
 Z  wyraźnym podkreśleniem  „r”, prawie grasejując z francuska. 
Już po śmierci Zosi, na którą w pewnym momencie dała sobie przyzwolenie, przeżywając tę pierwszą w  rodzinie śmierć, napisałam:
Cień uśmiechu, spojrzenia, głosu
blednie, milknie gaśnie nas.
Tylko  zdziwione, ogromniejące oczy,
z każdym dniem bardziej przejrzyste,
co widziały?
Czy myślałaś - już czas. 
To  już czas?
A na ścianie fotografia,
z  ironicznym uśmiechem patrzysz wprost. 
Piękna, radosna. 
Byłaś!  Choć skończył się czas. 
A jak to teraz jest - 
bez bólu, cierpień i ograniczeń.
Czujesz?
Więc ilekroć wyrywa  mi się -  ja pierdolę - natychmiast widzę zbuntowane oczy Zosi. 
Wtedy, przy tym stole, ja i starsza siostra wymieniłyśmy spłoszone, ukradkowe spojrzenia  i szybko zmieniły temat.
Może nie powinnyśmy. 
Może to był błąd.
			
									
									- 
					
- Nasze rekomendacje
 
 
- 
					 					
					
- 
 UWAGA!
 
JEŻELI JESTEŚ ZAREJESTROWANYM UŻYTKOWNIKIEM I MASZ PROBLEM Z LOGOWANIEM, NAPISZ NAM O TYM W MAILU.
[email protected]
PODAJĄC W TYTULE "PROBLEM Z LOGOWANIEM" 
- 
					
- Słup ogłoszeniowy
 
 
- 
					 					
					
- 
		 "Wszyscy, którzy zachowali ojczyznę, wspierali ją, pomnażali, mają wyznaczone w niebie określone miejsce, gdzie szczęśliwi rozkoszują się życiem wiecznym".
 
Cicero "De re publica"
JAK SIĘ PORUSZAĆ POMIĘDZY FORAMI? O tym dowiesz się stąd. 
Zawsze jest jakieś usprawiedliwienie
- Lucile
 - Posty: 4924
 - Rejestracja: 23 wrz 2014, 00:12
 - Płeć:
 
- lczerwosz
 - Posty: 9449
 - Rejestracja: 31 paź 2011, 22:51
 
Zawsze jest jakieś usprawiedliwienie
Usprawiedliwienie jest wtedy, gdy zamiast coś zrobić, nie robisz, a mówisz. Tylko co miałabyś robić. Jakiś inny błąd?
			
									
									
						- Lucile
 - Posty: 4924
 - Rejestracja: 23 wrz 2014, 00:12
 - Płeć:
 
Zawsze jest jakieś usprawiedliwienie
Właśnie... sporo czasu upłynęło, a zadra - że nie stanęłam na wysokości zadania - dręczy do dzisiaj.