Dzięki za link. Bardzo mi pomógł w podejmowaniu decyzji, nawet nie wiesz, jak.
Człowiek musi mieć w życiu cel, mieć jakieś marzenia i zadania.
Lenistwo to nic dobrego, bycie wyręczanym we wszystkim często do niego prowadzi, niestety.
Przypomniało mi się lenistwo koali, nie chce im się nawet kopulować (chyba nie za przeproszeniem, to normalna rzecz. Nie, że się nie chce, tylko że kopulować). W Chinach jest taki rezerwat, działanie na szkodę tych leniuszków grozi nawet śmiercią.
Ale nie o tym miałam pisać.
No właśnie, a o czym?
Miałam kiedyś w szkole chłopca z silną nadwrażliwością słuchową.
Biegał po klasie i brzęczał sobie przy uszach, czym się dało, żeby wytworzyć bezpieczny hałas.
Jak to jest przyzwyczaić się do utraty czegoś, potem to odzyskać?
Myślę, że chyba wolałabym nie utracić, nie być narażoną na taką próbę.
Ale z innego punktu widzenia, mniej konformistycznego?
Na pewno takie doświadczenie wzbogaca.
Wpływa pozytywnie na samoświadomość.
Daje pewien rodzaj życiowej mądrości.
Podobnie jak Ty, AS-ie, staram się chwytać chwile uśmiechu i chyba, jak w starej piosence "czas mnie uczy pogody".
Szkoda, że Bóg katolicki rzadko się uśmiecha, nawet w wersji ludowej.
Albo zasępiony, albo zatroskany, albo bolejący.
Ale tak go wyobraźnia ludzka widzi. Najwyraźniej.
Dzięki serdeczne.
