-
- Nasze rekomendacje
-
-
UWAGA!
JEŻELI JESTEŚ ZAREJESTROWANYM UŻYTKOWNIKIEM I MASZ PROBLEM Z LOGOWANIEM, NAPISZ NAM O TYM W MAILU.
[email protected]
PODAJĄC W TYTULE "PROBLEM Z LOGOWANIEM"
-
- Słup ogłoszeniowy
-
-
Demokracja jest wtedy, gdy dwa wilki i owca głosują, co zjeść na obiad.
Wolność jest wtedy, gdy uzbrojona po zęby owca może bronić się przed demokratycznie podjętą decyzją.
Benjamin Franklin
UWAGA!
KONKURS NA TEKST DISCO POLO ROZSTRZYGNIĘTY!
Jeżeli tylko będziecie zainteresowani, idea konkursów powróci na stałe.
A oto wyniki
JAK SIĘ PORUSZAĆ POMIĘDZY FORAMI? O tym dowiesz się stąd.
Daleki
- tabakiera
- Posty: 5012
- Rejestracja: 15 lip 2015, 20:48
- Płeć:
Daleki
Uwielbiam, gdy Budda się śmieje.
To jakby sens schodził na ziemię
bez sztampy, bez modlitw, wprost bosssko.
Ubóstwiam tę nutę beztroską
w rechocie gołego grubasa.
Oj, znacznie popuścił on pasa,
być może się upasł w nirwanie.
Mój Boże, mój Jahwe, mój Panie,
czy możesz obdarzyć mnie śmiechem?
To padół. Ty na nim człowiekiem.
To jakby sens schodził na ziemię
bez sztampy, bez modlitw, wprost bosssko.
Ubóstwiam tę nutę beztroską
w rechocie gołego grubasa.
Oj, znacznie popuścił on pasa,
być może się upasł w nirwanie.
Mój Boże, mój Jahwe, mój Panie,
czy możesz obdarzyć mnie śmiechem?
To padół. Ty na nim człowiekiem.
- biegnąca po fali
- Posty: 2574
- Rejestracja: 08 kwie 2016, 18:24
Daleki
O. Zawsze twierdziłam, że nasza religia jest smutna. I sztuczna. Utarte regulki, klepanie wciąż tych samych modlitw. A taki gospel na przykład. Cudo.
Podoba mi się ten wiersz. Podoba mi się też stosunek Autorki do tego co wokół.
Podoba mi się ten wiersz. Podoba mi się też stosunek Autorki do tego co wokół.
i przeszłość
dopóki widać ślady
AS...
za zamknięciem powiek wolność
o której nie umiem myśleć
witka
dopóki widać ślady
AS...
za zamknięciem powiek wolność
o której nie umiem myśleć
witka
- tabakiera
- Posty: 5012
- Rejestracja: 15 lip 2015, 20:48
- Płeć:
Daleki
Ewo, Wszeborze, dzięki za wizytę i ciepłe słowa.
To taki lekki tekst, właśnie mający nastrój poprawić.
Porządkowałam zdjęcia i pamiątki z moich podróży i trafiłam na mnóstwo śmiejących się figurek Buddy.
Mam do niego pewną słabość.
Zawsze mnie rozwesela, normalnie banan.
Podoba mi się ta filozofia.
Nie, żebym tam zaraz miała się w nią bardzo wgłębiać i się jej oddawać, ale na pierwszy, drugi i trzeci rzut oka jest kusząca.
Męczeństwa nie lubię.

To taki lekki tekst, właśnie mający nastrój poprawić.
Porządkowałam zdjęcia i pamiątki z moich podróży i trafiłam na mnóstwo śmiejących się figurek Buddy.
Mam do niego pewną słabość.
Zawsze mnie rozwesela, normalnie banan.
Podoba mi się ta filozofia.
Nie, żebym tam zaraz miała się w nią bardzo wgłębiać i się jej oddawać, ale na pierwszy, drugi i trzeci rzut oka jest kusząca.
Męczeństwa nie lubię.

- eka
- Posty: 18301
- Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59
Daleki

Zderzasz dwie wielkie religie, dwóch Bogów w kilku wersach, i to jest naprawdę wielka zaleta tego tekstu. Z detalu w całość. Oczywiście oczyma podmiotu, w końcu wiersz nie jest esejem, czy tam inną mądrą rozprawą, a jedynie refleksją wyłapującą bardzo istotną różnicę.
Tyle, że uśmiech Buddy to nie tzw. radość życia, lekka, pozytywna, emocjonalna reakcja itp.
Baaardzo trzeba się 'napracować', aby mieć buddyjski katalog cierpień (duhkha) w nosie. Książę Budda uciekł, bo nie mógł znieść cierpienia swoich poddanych, w medytacje, nirwany itp. izolacje od realu.
Dzięki za ten wiersz, bo uświadomił mi, dlaczego nigdy tej filozofii nie kupię. Dystans wobec cierpienia innych, ta asertywność buddystów, bo owszem pomagają (filantropia np.), ale potrafią się totalnie wewnętrznie odłączyć. Rozumiesz na pewno, o co mi chodzi.
Naprawdę ciekawy i bdb dobrze napisany wiersz. Brawo!
- tabakiera
- Posty: 5012
- Rejestracja: 15 lip 2015, 20:48
- Płeć:
Daleki
Eko i Elko, dzięki.
Figurka śmiejącego się Buddy wywodzi się bardziej z folkloru, niż z kultu.
Eko, z moich spostrzeżeń wynika, że każda religia próbuje rozstrzygnąć i wytłumaczyć to, z czym człowiek sobie nie za bardzo radzi bez siły lub filozofii, jaką daje wyznanie lub ukierunkowanie myśli przez guru.
A człowiek nie radzi sobie z cierpieniem.
Potrzebuje też dekalogu.
I nieśmiertelności, najlepiej.
Albo przynajmniej perspektyw jakiegoś istnienia po tym życiu.
Spokój mnichów buddyjskich nie jest łatwy do osiągnięcia, moim zdaniem wynika nie tylko z oświecenia, ale przede wszystkim z umiejętności zdystansowania się.
Podoba mi się ich spokój.
Podoba mi się ich stosunek do istot żywych, nawet jeśli wynika z wiary w reinkarnację.
Nie jestem w stanie ogarnąć tych poszukiwań prawd i stanów obcowania z wiedzą, to zbyt kosmiczne.
Pozostawienie rodziny i poszukiwanie prawdy z misą żebraczą nie przekonuje mnie.
No i niestety, w ich rozgłośniach często pojawia się kwestia datków.
Misa musi być pełna, jak w każdej świątyni.
Życie.
A, i jeszcze podoba mi się, że Buddą może być każdy.
Elko, chyba powinien być w rymowanych, dla mnie to bez różnicy.
Nie jest tradycyjny, to nie sonet, nie tren, nie oda.
Z segregacją mam problem od zawsze.

Figurka śmiejącego się Buddy wywodzi się bardziej z folkloru, niż z kultu.
Eko, z moich spostrzeżeń wynika, że każda religia próbuje rozstrzygnąć i wytłumaczyć to, z czym człowiek sobie nie za bardzo radzi bez siły lub filozofii, jaką daje wyznanie lub ukierunkowanie myśli przez guru.
A człowiek nie radzi sobie z cierpieniem.
Potrzebuje też dekalogu.
I nieśmiertelności, najlepiej.
Albo przynajmniej perspektyw jakiegoś istnienia po tym życiu.
Spokój mnichów buddyjskich nie jest łatwy do osiągnięcia, moim zdaniem wynika nie tylko z oświecenia, ale przede wszystkim z umiejętności zdystansowania się.
Podoba mi się ich spokój.
Podoba mi się ich stosunek do istot żywych, nawet jeśli wynika z wiary w reinkarnację.
Nie jestem w stanie ogarnąć tych poszukiwań prawd i stanów obcowania z wiedzą, to zbyt kosmiczne.
Pozostawienie rodziny i poszukiwanie prawdy z misą żebraczą nie przekonuje mnie.
No i niestety, w ich rozgłośniach często pojawia się kwestia datków.
Misa musi być pełna, jak w każdej świątyni.
Życie.
A, i jeszcze podoba mi się, że Buddą może być każdy.
Elko, chyba powinien być w rymowanych, dla mnie to bez różnicy.
Nie jest tradycyjny, to nie sonet, nie tren, nie oda.
Z segregacją mam problem od zawsze.

- eka
- Posty: 18301
- Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59
Daleki
O cierpieniu najszerzej właśnie w buddyzmie, chrześcijaństwo i islam raczej utylitarnie i jednokierunkowo z nim się mierzą.
Dlaczego dobry, wszechmocny Bóg pozwala na czasami niewyobrażalne cierpienia istot? Duchowni, teolodzy, filozofowie religii, no i zwykli śmiertelnicy nie potrafią bez powstających sprzeczności w obrazie wszystkowiedzącego Boga tego największego problemu wyjaśnić, usprawiedliwić. Można na różne sposoby, kiedyś w Uroborosie o tym pisałyśmy.
Buddyzm podchodzi mega filozoficznie. Mało religijnie, bo de facto, poza zaadaptowaniem kilku pomniejszych hinduistycznych bóstw w tej religii klasycznego Boga nie ma. Atman-Brahman to w metaforze nieskończony, nieświadomy siebie ocean, gdzie ląduje się po zaznaniu oświecenia o naturze rzeczy, a wcześniej przejściu kolejnych ścieżek samodoskonalenia się, np. w niezadawaniu cierpienia słowem, czynem, gestem żadnej istocie, nie tylko człowiekowi.
A potem nirwana, i śmierć w parinirwanie.
Z czego wynika wg buddyzmu cierpienie. Z uwikłania się w ciąg przyczynowo-skutkowy, który je wywołuje. Buddyzm to prośba o antynatalizm. No ale już się urodziliśmy, już cierpimy, i co dalej? Generalnie, spłycając sprawę, niczego nie powinniśmy chcieć. Chcenia tworzą nasze ego, a ono zawsze cierpi, jest nienasycone.
Zniszczenie samoświadomości, wyjście poza ego, gwarantuje doskonałość, czysty umysł uniknie reinkarnacji, zanurzy się w doskonałej, nieczującej obojętności na zawsze.
Co lepsze?
To zależy. Od nas:)
Dlaczego dobry, wszechmocny Bóg pozwala na czasami niewyobrażalne cierpienia istot? Duchowni, teolodzy, filozofowie religii, no i zwykli śmiertelnicy nie potrafią bez powstających sprzeczności w obrazie wszystkowiedzącego Boga tego największego problemu wyjaśnić, usprawiedliwić. Można na różne sposoby, kiedyś w Uroborosie o tym pisałyśmy.
Buddyzm podchodzi mega filozoficznie. Mało religijnie, bo de facto, poza zaadaptowaniem kilku pomniejszych hinduistycznych bóstw w tej religii klasycznego Boga nie ma. Atman-Brahman to w metaforze nieskończony, nieświadomy siebie ocean, gdzie ląduje się po zaznaniu oświecenia o naturze rzeczy, a wcześniej przejściu kolejnych ścieżek samodoskonalenia się, np. w niezadawaniu cierpienia słowem, czynem, gestem żadnej istocie, nie tylko człowiekowi.
A potem nirwana, i śmierć w parinirwanie.
Z czego wynika wg buddyzmu cierpienie. Z uwikłania się w ciąg przyczynowo-skutkowy, który je wywołuje. Buddyzm to prośba o antynatalizm. No ale już się urodziliśmy, już cierpimy, i co dalej? Generalnie, spłycając sprawę, niczego nie powinniśmy chcieć. Chcenia tworzą nasze ego, a ono zawsze cierpi, jest nienasycone.
Zniszczenie samoświadomości, wyjście poza ego, gwarantuje doskonałość, czysty umysł uniknie reinkarnacji, zanurzy się w doskonałej, nieczującej obojętności na zawsze.
Co lepsze?
To zależy. Od nas:)
-
- Posty: 6589
- Rejestracja: 01 lis 2011, 23:09
Daleki
Fakt, mało wokół nas radości życia
a przynajmniej jest spontanicznych manifestacji ; )
Podoba mi się, jest rytm i takt...i kontakt ; )
a przynajmniej jest spontanicznych manifestacji ; )
Podoba mi się, jest rytm i takt...i kontakt ; )
-
- Posty: 1266
- Rejestracja: 07 lis 2011, 22:57
Daleki
tak się składa zacna Tabakiero
że zdaje się obydwoje znamy kogoś, kto dwukrotnie przeklął swoje życie:
po raz pierwszy - gdy stracił słuch
a po raz drugi - gdy go odzyskał;
drażni go dosłownie wszystko: debilne wiadomości w TV, idiotyczne rozmowy ludzi,
trujący hałas - od którego nie ma ucieczki - tykanie zegara, mruczenie lodówki,
a nawet odgłos pracującego podczas jazdy silnika;
w którymś ze swoich tekstów postawiłem dość kontrowersyjną tezę,
że piekłem są spełnione marzenia i raje, które sami sobie tworzymy;
dlatego
pozostanę przy swojej asiej filozofii: życie, to polowanie na piękne chwile;
jako że mam rozwinięty "instynkt łowcy" - uśmiecham się często;
czego i Tobie życzę;
a wiersz? napisany lekko i sprawnie;
https://www.youtube.com/watch?v=nCZzjA0KzSU
że zdaje się obydwoje znamy kogoś, kto dwukrotnie przeklął swoje życie:
po raz pierwszy - gdy stracił słuch
a po raz drugi - gdy go odzyskał;
drażni go dosłownie wszystko: debilne wiadomości w TV, idiotyczne rozmowy ludzi,
trujący hałas - od którego nie ma ucieczki - tykanie zegara, mruczenie lodówki,
a nawet odgłos pracującego podczas jazdy silnika;
w którymś ze swoich tekstów postawiłem dość kontrowersyjną tezę,
że piekłem są spełnione marzenia i raje, które sami sobie tworzymy;
dlatego
pozostanę przy swojej asiej filozofii: życie, to polowanie na piękne chwile;
jako że mam rozwinięty "instynkt łowcy" - uśmiecham się często;
czego i Tobie życzę;
a wiersz? napisany lekko i sprawnie;

https://www.youtube.com/watch?v=nCZzjA0KzSU