-
- Nasze rekomendacje
-
-
UWAGA!
JEŻELI JESTEŚ ZAREJESTROWANYM UŻYTKOWNIKIEM I MASZ PROBLEM Z LOGOWANIEM, NAPISZ NAM O TYM W MAILU.
[email protected]
PODAJĄC W TYTULE "PROBLEM Z LOGOWANIEM"
-
- Słup ogłoszeniowy
-
-
Demokracja jest wtedy, gdy dwa wilki i owca głosują, co zjeść na obiad.
Wolność jest wtedy, gdy uzbrojona po zęby owca może bronić się przed demokratycznie podjętą decyzją.
Benjamin Franklin
UWAGA!
KONKURS NA TEKST DISCO POLO ROZSTRZYGNIĘTY!
Jeżeli tylko będziecie zainteresowani, idea konkursów powróci na stałe.
A oto wyniki
JAK SIĘ PORUSZAĆ POMIĘDZY FORAMI? O tym dowiesz się stąd.
Sidła
- eka
- Posty: 18257
- Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59
Sidła
Gdy zdołali się oderwać od siebie, postanowiła wstać i zaserwować espresso, mocne jak ona sama. Patrzył na delikatne dłonie w aromatycznym akcie i zastanawiał się w jaki sposób powiedzieć o nieuniknionym. Odpowiedniego kopa dostał po pierwszym łyku kofeiny. Raz kozie śmierć. Wykrztusił:
– Wytrzymasz parę tygodni bez spotkań i nic się nie zmieni? Możesz mi obiecać?
Pytania (jak prawy i lewy sierpowy na szczękę) lokalizują blat stołu kilka centymetrów bliżej, niż naprawdę tkwi w rzeczywistości. Czarny ukrop rozlewa się po opalonym udzie. Naczynko w zderzeniu z posadzką pęka na dwa kawałki. Dziewczyna, przygryzając wargę, biegnie do łazienki. Pod prysznicem oblewa oparzenia lodowatą wodą. – Arktyka zawsze lepsza od równika – syczy.
Coś groteskowego rośnie w powietrzu, gdy patrzy na ohydnie rosnące bąble. One life, one love... taka chwila też potrafi podnieść serce, jest jak ukłon mędrca w cyrku, piękny uśmiech w gabinecie sterylnie krzywych luster.
Bez powodzenia szuka wyjałowionej gazy. Po chwili wraca do zalanego południowym słońcem pokoju. Siada w swoim ulubionym, wytartym tu i ówdzie, maminym fotelu. Zaciska powieki. Nie chce przyjąć łez.
– Co ci, malutka?
– Jesteś opatrunkiem na każde zło, diable, i żrącą trucizną.
– Czemu napadasz? – pyta. Potem siada koło jej nóg i chce zmierzyć ból. – Co mam zrobić, zdecyduj, podporządkuję się. Mam zostawić ją jak ostatni skurwiel, jeśli targnęła się na życie, zaledwie parę godzin po info, że odchodzę z twojego powodu?
– A ja mam teraz dziękować za to, że po kilku tygodniach może będziesz obok i tylko ze mną? No potwierdź, potwierdź... Nie zrobisz tego. Potrzebujesz lodu i żaru jednocześnie. Wiem, że kontrasty cię podniecają!
– A ciebie, co?
Siedzi na podłodze i oburącz coraz mocniej ściska stopy dziewczyny. Bezczelnie drąży jej myśli, pomniejszając wolność. Ileż to razy udawała mu się ta sztuczka z diagnozą i receptą. Wyławiał najistotniejsze z jej emocji, podskórnych drgań, napięć w spojrzeniach i precyzyjnie wykorzystywał. Kiedyś było to nawet fascynujące, potem zaczęło drażnić, więc nauczyła się wznosić mentalny mur. Burzyła go tylko w bezpiecznych chwilach, tych intymnych, bo i on był wtedy bezbronny.
Wyrywa stopę i przysuwa leżącego obok fotela ''Człowieka bez właściwości".
– Dostałam go od ciebie, wiesz, na czym powinno się budować najbliższe relacje?
Sięga po papierosy i płomieniem zapalniczki ogarnia dwa, podaje.
– Tania zagrywka, mistrzu.
– Pieprzyć Musila, czas wyjść z zakrętu egzystencjalizmu.
– Ale chyba ważny jest ten akapit, prawda?
Wieczorem, jeszcze na trzeźwo, zamaszyście podkreśliła go na czerwono. Chłopak przelatuje wzrokiem i zdumiony pyta:
– Chcesz tego? Naprawdę mamy wznosić się na egoizmie?
– Powinnam jednak o nim nie zapominać, wracając do ciebie na oślep.
– Nie chcę cię krzywdzić, kochanie.
– Ale to robisz.
– Kurwa, miałem nie szukać i nie zastanawiać się dziesiątki razy czy nie odepchniesz po mej ucieczce, lub, nie zaprzeczaj, nie zawalczyć, widząc, że nie jesteś już tylko moja?
– Miałeś, nasze razem, to akurat moja pierwsza pewność.
– To kiedy ją w końcu znajdę?
Staje za fotelem, spod jasnego splotu uwalnia kark i całuje w czuły punkt.
Odwraca twarz w jego stronę i zdradza lekcję od życia:
– To, co najbardziej kochamy, zrani nas najmocniej. Żelazna reguła. Nie wiem, czy znajdziesz moją pewność.
Patrzy na nią z nieukrywanym zdziwieniem i czuje, że dłużej nie ma ochoty domyślać się, czy ona go kocha, czy może ubzdurała sobie, że jest jej potrzebny do życia, a w zasadzie spokojnie może iść własną drogą. Chyba już nie chce grzebać wśród słów, podtekstów, zaskakujących emocji, wśród jej pełnych pasji odlotów, i budować las pojęć może fałszywych.
Podnosi dziewczynę z fotela, tuli, a po chwili szepcze do ucha:
– Teraz ja sprawdzam, mądralo. Gdybym cię nie chciał, czas by cię nie bolał. Stałaś się silna. Pewnie kocham cię za to najbardziej, ale gdy to piekło naprawdę się rozpali, boję się, ty polegniesz, wiesz o tym? Słuchaj, nie chcę się do końca uzależnić, bo znowu mnie zranisz. – Chwyta jej podbródek i podciąga. – Chyba, że dasz z siebie wszystko.
Dziewczyna bierze głęboki oddech.
– Zmuszasz do podniesienia dłoni.
– Rób, piękna, co uważasz za słuszne. Zdaj się na instynkt. Mój każe mi teraz jechać do niej, do szpitala.
Dociera do niej, że przegrywa coś najważniejszego, rzuca więc głośno w stronę otwieranych drzwi:
– Zaopiekuj się nią tak, jak tylko ty potrafisz. Ożeń się z szantażystką.
Z hukiem zamykana brama wejściowa zamiast dialogu. Nie takiej reakcji oczekiwała.
Jest pojedynczy, był i będzie sam. Chce żyć dla siebie.
Często przed snem odtwarza przeszłe. Najważniejsze, by materializowało się jedynie na wprost oczu, na suficie.
– Wytrzymasz parę tygodni bez spotkań i nic się nie zmieni? Możesz mi obiecać?
Pytania (jak prawy i lewy sierpowy na szczękę) lokalizują blat stołu kilka centymetrów bliżej, niż naprawdę tkwi w rzeczywistości. Czarny ukrop rozlewa się po opalonym udzie. Naczynko w zderzeniu z posadzką pęka na dwa kawałki. Dziewczyna, przygryzając wargę, biegnie do łazienki. Pod prysznicem oblewa oparzenia lodowatą wodą. – Arktyka zawsze lepsza od równika – syczy.
Coś groteskowego rośnie w powietrzu, gdy patrzy na ohydnie rosnące bąble. One life, one love... taka chwila też potrafi podnieść serce, jest jak ukłon mędrca w cyrku, piękny uśmiech w gabinecie sterylnie krzywych luster.
Bez powodzenia szuka wyjałowionej gazy. Po chwili wraca do zalanego południowym słońcem pokoju. Siada w swoim ulubionym, wytartym tu i ówdzie, maminym fotelu. Zaciska powieki. Nie chce przyjąć łez.
– Co ci, malutka?
– Jesteś opatrunkiem na każde zło, diable, i żrącą trucizną.
– Czemu napadasz? – pyta. Potem siada koło jej nóg i chce zmierzyć ból. – Co mam zrobić, zdecyduj, podporządkuję się. Mam zostawić ją jak ostatni skurwiel, jeśli targnęła się na życie, zaledwie parę godzin po info, że odchodzę z twojego powodu?
– A ja mam teraz dziękować za to, że po kilku tygodniach może będziesz obok i tylko ze mną? No potwierdź, potwierdź... Nie zrobisz tego. Potrzebujesz lodu i żaru jednocześnie. Wiem, że kontrasty cię podniecają!
– A ciebie, co?
Siedzi na podłodze i oburącz coraz mocniej ściska stopy dziewczyny. Bezczelnie drąży jej myśli, pomniejszając wolność. Ileż to razy udawała mu się ta sztuczka z diagnozą i receptą. Wyławiał najistotniejsze z jej emocji, podskórnych drgań, napięć w spojrzeniach i precyzyjnie wykorzystywał. Kiedyś było to nawet fascynujące, potem zaczęło drażnić, więc nauczyła się wznosić mentalny mur. Burzyła go tylko w bezpiecznych chwilach, tych intymnych, bo i on był wtedy bezbronny.
Wyrywa stopę i przysuwa leżącego obok fotela ''Człowieka bez właściwości".
– Dostałam go od ciebie, wiesz, na czym powinno się budować najbliższe relacje?
Sięga po papierosy i płomieniem zapalniczki ogarnia dwa, podaje.
– Tania zagrywka, mistrzu.
– Pieprzyć Musila, czas wyjść z zakrętu egzystencjalizmu.
– Ale chyba ważny jest ten akapit, prawda?
Wieczorem, jeszcze na trzeźwo, zamaszyście podkreśliła go na czerwono. Chłopak przelatuje wzrokiem i zdumiony pyta:
– Chcesz tego? Naprawdę mamy wznosić się na egoizmie?
– Powinnam jednak o nim nie zapominać, wracając do ciebie na oślep.
– Nie chcę cię krzywdzić, kochanie.
– Ale to robisz.
– Kurwa, miałem nie szukać i nie zastanawiać się dziesiątki razy czy nie odepchniesz po mej ucieczce, lub, nie zaprzeczaj, nie zawalczyć, widząc, że nie jesteś już tylko moja?
– Miałeś, nasze razem, to akurat moja pierwsza pewność.
– To kiedy ją w końcu znajdę?
Staje za fotelem, spod jasnego splotu uwalnia kark i całuje w czuły punkt.
Odwraca twarz w jego stronę i zdradza lekcję od życia:
– To, co najbardziej kochamy, zrani nas najmocniej. Żelazna reguła. Nie wiem, czy znajdziesz moją pewność.
Patrzy na nią z nieukrywanym zdziwieniem i czuje, że dłużej nie ma ochoty domyślać się, czy ona go kocha, czy może ubzdurała sobie, że jest jej potrzebny do życia, a w zasadzie spokojnie może iść własną drogą. Chyba już nie chce grzebać wśród słów, podtekstów, zaskakujących emocji, wśród jej pełnych pasji odlotów, i budować las pojęć może fałszywych.
Podnosi dziewczynę z fotela, tuli, a po chwili szepcze do ucha:
– Teraz ja sprawdzam, mądralo. Gdybym cię nie chciał, czas by cię nie bolał. Stałaś się silna. Pewnie kocham cię za to najbardziej, ale gdy to piekło naprawdę się rozpali, boję się, ty polegniesz, wiesz o tym? Słuchaj, nie chcę się do końca uzależnić, bo znowu mnie zranisz. – Chwyta jej podbródek i podciąga. – Chyba, że dasz z siebie wszystko.
Dziewczyna bierze głęboki oddech.
– Zmuszasz do podniesienia dłoni.
– Rób, piękna, co uważasz za słuszne. Zdaj się na instynkt. Mój każe mi teraz jechać do niej, do szpitala.
Dociera do niej, że przegrywa coś najważniejszego, rzuca więc głośno w stronę otwieranych drzwi:
– Zaopiekuj się nią tak, jak tylko ty potrafisz. Ożeń się z szantażystką.
Z hukiem zamykana brama wejściowa zamiast dialogu. Nie takiej reakcji oczekiwała.
Jest pojedynczy, był i będzie sam. Chce żyć dla siebie.
Często przed snem odtwarza przeszłe. Najważniejsze, by materializowało się jedynie na wprost oczu, na suficie.
-
- Posty: 109
- Rejestracja: 12 lis 2014, 16:19
Sidła
Tematyka trójkąta damsko-męskiego nigdy nie straci na aktualności. Oto mamy jedną z nieskończonej liczby odsłon.
Przeczytałem z zainteresowaniem i niejaką zadumą (uśmiech).
Przeczytałem z zainteresowaniem i niejaką zadumą (uśmiech).
-
- Posty: 109
- Rejestracja: 12 lis 2014, 16:19
Sidła
No to może doprecyzuję. Po lekturze najpierw była dłuższa chwila zadumy przepełnionej smutkiem, a następnie uśmiech. Poniekąd zdawkowy.
-
- Posty: 109
- Rejestracja: 12 lis 2014, 16:19
Sidła
Również dziękuję. Miłego dnia, Eka:)


-
- Posty: 554
- Rejestracja: 28 lis 2016, 22:03
Sidła
Granica między uczuciem i kalkulacją jest płynna, prawie niezauważalna. Dopiero, kiedy czujemy ból, zdajemy sobie sprawę, że ktoś przeszedł na drugą stronę. Najlepsza jest miłość bez słów... ale nie wszystkim wystarcza.
Twój tekst daje sporo do myślenia i mało przestrzeni, aby napisać, o czym się myślało.
Twój tekst daje sporo do myślenia i mało przestrzeni, aby napisać, o czym się myślało.
- nie
- Posty: 1581
- Rejestracja: 03 paź 2014, 14:07
- Płeć:
- eka
- Posty: 18257
- Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59
Sidła
Słowa ograniczające... dziękuję Szczepanie za takie podejście.szczepantrzeszcz pisze: ↑15 lip 2019, 20:28Twój tekst daje sporo do myślenia i mało przestrzeni, aby napisać, o czym się myślało.