eka pisze: ↑25 paź 2025, 13:33
datura pisze: ↑23 paź 2025, 12:41
noszę w fartuchu kamień
ciężki jak księżyc w pełni 
czarny jak oczy sowy
ukamieniuj mnie (ukamienuj)
nim skamienieję
zapomnę 
kto wykuł mnie w wodzie
znów 
płoszysz boga
zaprzęgasz czarta do wozu 
znów 
orzę pole paznokciem 
stonkę zbieram na język
między nami szczelina
w szczelinie kiełkuje pokrzywa
plami światłem blade ramiona
nakrapia dłonie 
jestem tu jeszcze
czy echo obija się o kości 
to płacz
czy kwik świni
karmiącej kamienie
 
Zamienianie się w onyks, bolesny, gorzki skutek m.in słów jak szkodniki, rozpad, a może tylko szczelina jednak w relacji? 
Świetny liryk, Dat. 
Twoja kreatywność w piętrzeniu metafor, które dopadają mnie emocją, jak zawsze głęboko porusza. 
 
 
 
Ewo bardzo Ci dziękuję za opinię, a co myślisz o zakończeniu wiersza? Myślę nad drugą wersją z inną końcówką i innym, co za tym idzie, wydźwiękiem. Dziękuję za zwrócenie uwagi na błąd:)