-
- Nasze rekomendacje
-
-
UWAGA!
JEŻELI JESTEŚ ZAREJESTROWANYM UŻYTKOWNIKIEM I MASZ PROBLEM Z LOGOWANIEM, NAPISZ NAM O TYM W MAILU.
[email protected]
PODAJĄC W TYTULE "PROBLEM Z LOGOWANIEM"
-
- Słup ogłoszeniowy
-
-
Demokracja jest wtedy, gdy dwa wilki i owca głosują, co zjeść na obiad.
Wolność jest wtedy, gdy uzbrojona po zęby owca może bronić się przed demokratycznie podjętą decyzją.
Benjamin Franklin
UWAGA!
KONKURS NA TEKST DISCO POLO ROZSTRZYGNIĘTY!
Jeżeli tylko będziecie zainteresowani, idea konkursów powróci na stałe.
A oto wyniki
JAK SIĘ PORUSZAĆ POMIĘDZY FORAMI? O tym dowiesz się stąd.
Ballada o samochodach
- Toyer
- Posty: 1445
- Rejestracja: 29 kwie 2012, 17:44
- Płeć:
Ballada o samochodach
Jakież to porsche piękne i nowe?
Jaka to stara mazda?
Kolory czerwone i płowe,
Za nimi długa jazda.
Ono w słońcu błyszczy,
Ona taka zardzewiała;
Wysokie ceny benzyny,
Ono będzie stało ona stała.
Każdego dnia i noce każde,
Stoją na parkingu pod drzewem.
Czy porsche wyprzedzi mazdę?
Kto ich właścicielem? Ja nie wiem.
Skąd przybyły? darmo śledzić ich jazdę,
Gdzie uszły? bez opon stoi mazda .
Nowiutkie opony ma porsche,
Tak piękne że aż nie wypada.
—„Powiedz mi piękne auto,
Na co ci silnika konie —
Benzyna pachnie drożyzną?
Więc stoisz tutaj samotnie?
Minęła jesień, wszędy dużo śniega
Najmroźniejsza nadchodzi pora;
Długo czekają swego człowieka
Może się gapi w telewizora?
niegdyś po ulicach jak wyścigówka latała,
wówczas stanęła na parkingu z mazdą,
z miejsca się w niej zakochała,
klaksonem trąbi zostać ze mną.
garaż mój stąd niedaleka,
w środku ciepło silnika,
jest tam dostatek miejsca,
jest tam miejsca dla nas.
Mazda —„ stój, stój, luksusowy samochodzie
Pomnę, co właściciel rzekł stary;
Bogactwo nie przystoi biedzie,
Dla ciebie za dużo mej biedy.
Więcej się waszego luksusu boję,
Za niego są wielkie zapłaty,
Może bym prośby przyjęła twoje,
Ale czy starczy mi kasy? —
Porsche zatrąbiło, silnik włączyło na parkingu,
Mechaników wzywa potęgi,
Klęło się że mazdę odpicują w garażu,
Lecz czy dochowa przysięgi?
„Dochowaj, porsche, to moja rada:
Bo kto przysięgę naruszy,
Temu żadne bogactwo czy bieda!
Silnika jego już nie ruszy! ” —
To mówiąc, mazda więcej nie czeka,
Wycieraczki włączyła na oknie,
I pożegnawszy porsche z daleka
Odjechała wbrew wszelkiej logice.
Próżna za nią porsche pomyka,
Hamulec ręczny zatrzymał,
Mazda znikła za rogiem śmietnika,
A biedny samochód sam pozostał.
Sam został, nieopodal drzewa,
W koło powierzchnia zaśnieżona.
Pod nim wystaje jakaś noga,
Felgi ktoś jego odkręca.
Czary felga idzie za felgą, śmiech się niesie,
Porsche mruga reflektorami;
Wtem wiatr zaszumiał inne auto przyniesie,
Długie włączyło swoimi oczami.
Jego karoseria, jak róży białej zwoje,
Skropione magiczną farbą:
Jak mgła lekka, tak lekkie swoje,
Podwozie z czarną oponą.
Pokusa —„Porsche moje piękne, porsche moje młode,
Zanuciło czule auto —
Po co stoisz tu sam, drogą masz kierownicę,
Czekasz na coś drogi astronauto?
Po co żałujesz starej mazdy,
Która żyła w biedzie,
Zawraca kierownicę,
I może jeszcze z ciebie trąbi?
Daj się namówić czułym hakiem;
Porzuć trąbienie i wycie,
Do mnie tu, do mnie samochodzie
W nowym miejscu odżyjesz.
Czy zechcesz jako auto nówka,
Stać tutaj na parkingu,
Czy ze mną świat zwiedzać,
W nie byle jakim miejscu,
A noc wśród innych samochód,
Pod kołderką nieba,
Nie będzie przeszkadzać Ci smród,
Tego bezdusznego miasta.
Wtem z okna wygląda właściciel porsche,
Patrzy na własność i na lawetę,
Laweta w lekkim zbliża się rozpędzie,
I — „do mnie, woła, pójdź do mnie”
Właściciel po schodach zbiega,
Krzyczy woła grozi!
Jego auto wciąga laweta!
Mróz jego oblicze mrozi!
I tak laweta porsche wciąga,
Tak się w nim silnik zagrzewa,
Jak gdy ręka właściciela,
Kierownicy jego dotyka.
Zapomniało porsche o swojej mazdzie,
Biedą pogardziło smutną,
I już znalazło się na lawecie,
Czekając na przygodę nową.
Już jedzie, patrzy i jedzie,
Koniec postoju na parkingu,
Nie ogląda się za właścicielem,
Któremu żyłka pękła z nerwów.
I już się oddala od przeklętego parkingu,
Na białej lawecie jedzie,
W końcu zazna spokoju,
Lecz gdzie nią dojedzie?
Wtem trąbienie straszne,
Ktoś za nimi podąża,
To właściciel porsche w mazdzie jedzie,
Goni ich co sił w kołach.
Mazda – „ a co ze mną? Gdzie moje bogactwo?
Wszak kto obietnicę naruszy,
Ach bieda jemu, w silniku bieda,
I bieda w jego bogatej duszy.
Nie tobie jechać na złom,
I tam się ze złomować,
Tobie dane jest bogactwo,
I wyścigi po ulicach.
A silnik twój niech końca nie doczeka,
Wiecznie gorący niech będzie,
Tobie bogactwo dróg nie bieda,
Niech właściciel twój tobą jedzie.
Słyszy to porsche, lecz z bardzo daleka,
Właścicielowi zepsuła się mazda,
Laweta z autem ucieka,
Czerwone auto nie wie co go czeka.
W końcu z nim na złomowisku dojeżdża,
Zdejmuje go z holu pomału,
To ostatnia porsche chwila,
Za nim zmieni się w kupkę złomu.
Dźwig auto podnosi wrzuca je do gardzieli,
Ostatni ryk silnika nowego samochodu,
Zanim w zmiętą masę się zmieni,
Właściciel nie zdążył porsche już bez kształtu.
Mazda w końcu na złom dotarła,
Czeka ją los porsche,
Z wielkim smutkiem właściciela,
Kim on był ja nie wiem.
Jaka to stara mazda?
Kolory czerwone i płowe,
Za nimi długa jazda.
Ono w słońcu błyszczy,
Ona taka zardzewiała;
Wysokie ceny benzyny,
Ono będzie stało ona stała.
Każdego dnia i noce każde,
Stoją na parkingu pod drzewem.
Czy porsche wyprzedzi mazdę?
Kto ich właścicielem? Ja nie wiem.
Skąd przybyły? darmo śledzić ich jazdę,
Gdzie uszły? bez opon stoi mazda .
Nowiutkie opony ma porsche,
Tak piękne że aż nie wypada.
—„Powiedz mi piękne auto,
Na co ci silnika konie —
Benzyna pachnie drożyzną?
Więc stoisz tutaj samotnie?
Minęła jesień, wszędy dużo śniega
Najmroźniejsza nadchodzi pora;
Długo czekają swego człowieka
Może się gapi w telewizora?
niegdyś po ulicach jak wyścigówka latała,
wówczas stanęła na parkingu z mazdą,
z miejsca się w niej zakochała,
klaksonem trąbi zostać ze mną.
garaż mój stąd niedaleka,
w środku ciepło silnika,
jest tam dostatek miejsca,
jest tam miejsca dla nas.
Mazda —„ stój, stój, luksusowy samochodzie
Pomnę, co właściciel rzekł stary;
Bogactwo nie przystoi biedzie,
Dla ciebie za dużo mej biedy.
Więcej się waszego luksusu boję,
Za niego są wielkie zapłaty,
Może bym prośby przyjęła twoje,
Ale czy starczy mi kasy? —
Porsche zatrąbiło, silnik włączyło na parkingu,
Mechaników wzywa potęgi,
Klęło się że mazdę odpicują w garażu,
Lecz czy dochowa przysięgi?
„Dochowaj, porsche, to moja rada:
Bo kto przysięgę naruszy,
Temu żadne bogactwo czy bieda!
Silnika jego już nie ruszy! ” —
To mówiąc, mazda więcej nie czeka,
Wycieraczki włączyła na oknie,
I pożegnawszy porsche z daleka
Odjechała wbrew wszelkiej logice.
Próżna za nią porsche pomyka,
Hamulec ręczny zatrzymał,
Mazda znikła za rogiem śmietnika,
A biedny samochód sam pozostał.
Sam został, nieopodal drzewa,
W koło powierzchnia zaśnieżona.
Pod nim wystaje jakaś noga,
Felgi ktoś jego odkręca.
Czary felga idzie za felgą, śmiech się niesie,
Porsche mruga reflektorami;
Wtem wiatr zaszumiał inne auto przyniesie,
Długie włączyło swoimi oczami.
Jego karoseria, jak róży białej zwoje,
Skropione magiczną farbą:
Jak mgła lekka, tak lekkie swoje,
Podwozie z czarną oponą.
Pokusa —„Porsche moje piękne, porsche moje młode,
Zanuciło czule auto —
Po co stoisz tu sam, drogą masz kierownicę,
Czekasz na coś drogi astronauto?
Po co żałujesz starej mazdy,
Która żyła w biedzie,
Zawraca kierownicę,
I może jeszcze z ciebie trąbi?
Daj się namówić czułym hakiem;
Porzuć trąbienie i wycie,
Do mnie tu, do mnie samochodzie
W nowym miejscu odżyjesz.
Czy zechcesz jako auto nówka,
Stać tutaj na parkingu,
Czy ze mną świat zwiedzać,
W nie byle jakim miejscu,
A noc wśród innych samochód,
Pod kołderką nieba,
Nie będzie przeszkadzać Ci smród,
Tego bezdusznego miasta.
Wtem z okna wygląda właściciel porsche,
Patrzy na własność i na lawetę,
Laweta w lekkim zbliża się rozpędzie,
I — „do mnie, woła, pójdź do mnie”
Właściciel po schodach zbiega,
Krzyczy woła grozi!
Jego auto wciąga laweta!
Mróz jego oblicze mrozi!
I tak laweta porsche wciąga,
Tak się w nim silnik zagrzewa,
Jak gdy ręka właściciela,
Kierownicy jego dotyka.
Zapomniało porsche o swojej mazdzie,
Biedą pogardziło smutną,
I już znalazło się na lawecie,
Czekając na przygodę nową.
Już jedzie, patrzy i jedzie,
Koniec postoju na parkingu,
Nie ogląda się za właścicielem,
Któremu żyłka pękła z nerwów.
I już się oddala od przeklętego parkingu,
Na białej lawecie jedzie,
W końcu zazna spokoju,
Lecz gdzie nią dojedzie?
Wtem trąbienie straszne,
Ktoś za nimi podąża,
To właściciel porsche w mazdzie jedzie,
Goni ich co sił w kołach.
Mazda – „ a co ze mną? Gdzie moje bogactwo?
Wszak kto obietnicę naruszy,
Ach bieda jemu, w silniku bieda,
I bieda w jego bogatej duszy.
Nie tobie jechać na złom,
I tam się ze złomować,
Tobie dane jest bogactwo,
I wyścigi po ulicach.
A silnik twój niech końca nie doczeka,
Wiecznie gorący niech będzie,
Tobie bogactwo dróg nie bieda,
Niech właściciel twój tobą jedzie.
Słyszy to porsche, lecz z bardzo daleka,
Właścicielowi zepsuła się mazda,
Laweta z autem ucieka,
Czerwone auto nie wie co go czeka.
W końcu z nim na złomowisku dojeżdża,
Zdejmuje go z holu pomału,
To ostatnia porsche chwila,
Za nim zmieni się w kupkę złomu.
Dźwig auto podnosi wrzuca je do gardzieli,
Ostatni ryk silnika nowego samochodu,
Zanim w zmiętą masę się zmieni,
Właściciel nie zdążył porsche już bez kształtu.
Mazda w końcu na złom dotarła,
Czeka ją los porsche,
Z wielkim smutkiem właściciela,
Kim on był ja nie wiem.
- Lucile
- Posty: 4858
- Rejestracja: 23 wrz 2014, 00:12
- Płeć:
Ballada o samochodach
Lekka i na czasie zabawa Mickiewiczem. Mazda - Świtezianka, jakie czasy, taka i "dziewica".
Przyznam, że nie przeliczyłam zwrotek, czy trzymałeś się mickiewiczowskich 38?
Przyznam, że nie przeliczyłam zwrotek, czy trzymałeś się mickiewiczowskich 38?
- Toyer
- Posty: 1445
- Rejestracja: 29 kwie 2012, 17:44
- Płeć:
Ballada o samochodach
Wydawało mi się, że się trzymałem, ale teraz policzyłem i dwóch brakuje do 38. Wiersz pisałem na konkurs - dzisiaj były wyniki, ale chyba nie spodobał się jury, albo po prostu byli lepsi. Nie chce mi się już sprawdzać które zwrotki pominąłem, chociaż wydaje mi się, że pisałem każdą po kolei. No ale tekst jest długi to te dwie gdzieś z tego faktu mi się zawieruszyły
- tabakiera
- Posty: 5020
- Rejestracja: 15 lip 2015, 20:48
- Płeć:
Ballada o samochodach
No z rytmem to słabawo, ale jest jazda, jest zabawa.
A takie wprawki to pożyteczna rzecz, a i człowiek oderwie się przy okazji od problemów.
A takie wprawki to pożyteczna rzecz, a i człowiek oderwie się przy okazji od problemów.
- eka
- Posty: 18361
- Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59
Ballada o samochodach
: ) oryginalna fabułka w tej trawestacji Świtezianki.
Rytm faktycznie, szczególnie od połowy zaburzony, niemniej ambitna próba doskonalenia warsztatu.
Pozdrawiam.
Rytm faktycznie, szczególnie od połowy zaburzony, niemniej ambitna próba doskonalenia warsztatu.
Pozdrawiam.
- Toyer
- Posty: 1445
- Rejestracja: 29 kwie 2012, 17:44
- Płeć:
Ballada o samochodach
Nad warsztatem pracuję a z rytmem to się chyba już nie polubię
- mirek13
- Posty: 1617
- Rejestracja: 18 mar 2017, 19:23
Ballada o samochodach
To się nie dziw jak nic nie wygrasz, bo rytm to jedna z podstawowych cech wiersza.
Niekoniecznie klasyczny rytm, ale wyczuwalny.
U ciebie tego nie ma, więc dzieło zamienia się z wiersza w opowiastkę.
Niekoniecznie klasyczny rytm, ale wyczuwalny.
U ciebie tego nie ma, więc dzieło zamienia się z wiersza w opowiastkę.
- Toyer
- Posty: 1445
- Rejestracja: 29 kwie 2012, 17:44
- Płeć:
Ballada o samochodach
Dziękuję Tobie Mirku za wytłumaczenie mi znaczenia rytmu. Za bardzo nie wiem czym się różnie ten klasyczny od nieklasycznego. Wiem tylko, że żeby był rytm trzeba liczyć sylaby, czego przeważnie nie robię.
- mirek13
- Posty: 1617
- Rejestracja: 18 mar 2017, 19:23
Ballada o samochodach
I tu się właśnie mylisz.
Liczenie sylab to kwestia rytmu klasycznego.
Liczenie sylab to kwestia rytmu klasycznego.
- Toyer
- Posty: 1445
- Rejestracja: 29 kwie 2012, 17:44
- Płeć:
Ballada o samochodach
Więc na czym polega rytm nieklasyczny?