• Nasze rekomendacje
  •  
    UWAGA!
    JEŻELI JESTEŚ ZAREJESTROWANYM UŻYTKOWNIKIEM I MASZ PROBLEM Z LOGOWANIEM, NAPISZ NAM O TYM W MAILU.
    [email protected]
    PODAJĄC W TYTULE "PROBLEM Z LOGOWANIEM"
     
  • Słup ogłoszeniowy
  •  
    Demokracja jest wtedy, gdy dwa wilki i owca głosują, co zjeść na obiad.
    Wolność jest wtedy, gdy uzbrojona po zęby owca może bronić się przed demokratycznie podjętą decyzją.

    Benjamin Franklin

    UWAGA!
    KONKURS NA TEKST DISCO POLO ROZSTRZYGNIĘTY!

    Jeżeli tylko będziecie zainteresowani, idea konkursów powróci na stałe.
    A oto wyniki



    JAK SIĘ PORUSZAĆ POMIĘDZY FORAMI? O tym dowiesz się stąd.
     

Na krakowskie dorożki

ODPOWIEDZ
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
Lucile
Posty: 4858
Rejestracja: 23 wrz 2014, 00:12
Płeć:

Na krakowskie dorożki

#1 Post autor: Lucile » 08 gru 2021, 23:08

To było wczoraj – kiedy nawet gołębie były smutne -
kiedy i ja obniżyłam wzloty, przeloty włóczęg
po podworcach i zaułkach mojego miasta.

Jak mam się zagubić, zamknąć pod powiekami
ich czar i klimat.
Jak przy sztalugach odkryć tajemnicę
miejsc odgrodzonych barierami, zatrzaśniętymi
na głucho bramami, domofonami…

Nic dziwnego, że nie tylko ja, ale niegdyś
hałaśliwie towarzyszące mi ptactwo
straciło kolor i posmutniało.

A dzisiaj

- kiedy na Rynku Głównym królują białe, pretensjonalne
landary, chcące zagłuszyć piękno koronkowych
mariackich wież, widzę, że sukiennickie maszkarony
zniesmaczone, zamiast przynależnego im języka
włoskiego, bezgłośnie używają kuchennej łaciny.
Nawet wieszcz Adam z wysokości pomnika szepnął;
są dysonansem w miejskim pejzażu -

tak bardzo zwykłej dorożki mi brakuje
pana Jana Kaczary, tego od Gałczyńskiego,
co wierszem rozmawiał, nie tylko ze swoim koniem
natchnionym i wiernym towarzyszem wypraw
po nocnym Krakowie.
A poeci upojeni wdziękami - również szmaragdowego absyntu -
uczyli się od niego najszczerszej, zaczarowanej
poezji.

- Pan wolny, panie Janie?
- Żonaty, ale mogę odwieźć do chaty.

---

LuBe
osiem, dwanaście,
dwadzieścia dwadzieścia jeden
Non quivis, qui vestem gestat tigridis, audax


[email protected]

Alek Osiński
Posty: 6589
Rejestracja: 01 lis 2011, 23:09

Na krakowskie dorożki

#2 Post autor: Alek Osiński » 09 gru 2021, 16:26

O tak, kojarzę te strojne, krakowskie, dryndy. Faktycznie, jakoś mało
przystają do ducha miasta, trudno je uznać za autentyczny, miejscowy, folklor.
Ale słyszałem, że ponoć tuziemcy radzi by byli ich się pozbyć z Rynku
albo z centrum w ogóle?

Nie wiem na ile to prawda. Pozdrowienia dla Krakowa :)

Awatar użytkownika
Lucile
Posty: 4858
Rejestracja: 23 wrz 2014, 00:12
Płeć:

Na krakowskie dorożki

#3 Post autor: Lucile » 09 gru 2021, 19:15

Te landa (w żadnym wypadku) nie są krakowskimi dryndami. To żywcem „zerżnięte” z Wiednia paradne karoce. Tam, stojąc pod Hofburgiem, czy gmachem opery prezentują się dobrze. Przeflancowane na krakowskie ulice stały się śmieszne, pretensjonalne i pompatyczne. Tuziemcy - w tym i ja - nie bez kozery kręcimy na nie nosami. Po prostu nie pasują do krakowskiego klimatu, tej szczególnej atmosfery podwawelskiego grodu.
Krakowskie dryndy miały „duszę” i znakomicie wpisywały się w miejski krajobraz. Bardzo ich brakuje.
Alku, jak powrócą, to zapraszam na przejażdżkę. Może i nam trafi się natchniony dorożkarz, raczej powinnam rzec krakowski fiakier.
Non quivis, qui vestem gestat tigridis, audax


[email protected]

Wszebor
Posty: 262
Rejestracja: 23 kwie 2020, 14:14

Na krakowskie dorożki

#4 Post autor: Wszebor » 11 gru 2021, 10:07

Lucile pisze:
08 gru 2021, 23:08
Jak mam się zagubić, zamknąć pod powiekami
ich czar i klimat.
Jak przy sztalugach odkryć tajemnicę
miejsc odgrodzonych barierami, zatrzaśniętymi
na głucho bramami, domofonami…
.
Pięknie piszesz o naszej wspaniałej dawnej stolicy, na pewno się zmienia, na pewno nie ma takiego klimatu jak dawniej, ale Kraków ma dalej swój niepowtażalny czar, szczególnie stare miasto. A te landary rzeczywiście pasują tam jak wół do karety, nawet te panie tak serdecznie zapraszające do przejażdżki nie dodają im uroku, no może troszeczkę powiedzmy.
Ale Kraków jest piękny.
Pozdrawiam serdecznie :)

Awatar użytkownika
Lucile
Posty: 4858
Rejestracja: 23 wrz 2014, 00:12
Płeć:

Na krakowskie dorożki

#5 Post autor: Lucile » 11 gru 2021, 16:15

Wszebor pisze:
11 gru 2021, 10:07
Ale Kraków jest piękny.
:ok:
Nieustannie, od wielu, wielu lat zakochana jestem w moim mieście.

Znam Kraków z lat 70. i 80. XX wieku, szary, z kwaśnymi deszczami z powodu zanieczyszczeń z huty im. Lenina (całe szczęście już byłej) oraz z fabryki aluminium w pobliskiej Skawinie (też byłej). Kraków ujęty w kleszcze smogu i toksycznych objęć zafundowanym miastu, aby go ujarzmić, a przede wszystkim ukarać za powojenne nieposłuszeństwo wobec ówczesnej władzy. Przecież Nowa Huta miała to konserwatywne, intelektualne, uniwersyteckie miasto zniewolić. I co? Nie udało się. Nowa Huta nie zechciała zostać popisową, przodującą, komunistyczną dzielnicą i całe lata (nawet krwawo) wałczyła o swoją tożsamość.

Znam Kraków stanu wojennego; zaśnieżone, nienaturalnie puste, ponure ulice, na których żarzyły się „koksiaki” z ogrzewającymi się przy nich patrolami milicji i ZOMO. Dobrze pamiętam tę ciężką aurę, niczym złowrogą czapę nad jakby przycupniętym, ze wstrzymanym oddechem miastem.

Pamiętam radosne lata 90. z pojawiającymi się na Rynku ogródkami kawiarnianymi, fasadami kamienic, które odzyskiwały kolory i świetność…

Więc - jak mi nie kochać Krakowa?

Okazuję to w słowie i obrazie. Nie tylko Leszek Dlugosz, Grzegorz Turnau i Andrzej Sikorowski (mój kolega ze studiów) opiewali jego uroki. Ja także popełniłam kilka wierszy o krakowskich ulicach, np. Gołębiej, Pędzichów, czy Stradomskiej. A duży, składający się z kilkudziesięciu cykl obrazów „Powrót do miasta” w całości poświęciłam Krakowowi. Będąc kustoszem w Muzeum UJ Collegium Maius wśród wielu muzealnych wystaw, których byłam autorką, przygotowałam i pokazałam kilka wystaw poświeconych właśnie mojemu miastu, np. „Kraków w sepii i kolorze”, czy „Był kiedyś inny Rynek Krakowski”.

Nawet dzisiaj (wydawałoby się, że znając na wylot) ciągle, i stale na nowo, odkrywam jego piękno, pomimo wciskanego - tu i ówdzie - kiczu. Wystarczy zobaczyć co zrobiono z Kazimierzem (dawną dzielnicą żydowską). Oprócz uratowania i trafionej konserwacji, niestety, widzę i wyłażącą - jak nie przymierzając słoma z butów - prawie z każdej jego uliczki tandetę i komercję. Teraz „biorą się’ za inną dzielnicę, to jest Podgórze, a nie pamiętają, że w 1829 r. pomieszkiwał tam (przez tydzień) Fryderyk Chopin. Na istniejącym do dzisiaj budynku (dawny „Zajazd pod Czarnym Orłem” przy Rynku Podgórskim 13) nie ma nawet najmniejszej tablicy, informującej o tym fakcie. No i te nieszczęsne białe, niezgrabne landa w centrum, przygniatające swoją kiczowatością Rynek Główny - „cenną perłę w muszli Krakowa”.

Taka kropla, która spowodowała moje zniesmaczenie i reakcję. I uważam, że mam pełne prawo do artykułowania swojego (krytycznego) spojrzenia na dzisiejsze oblicze podwawelskiego grodu.

Wszeborze, przepraszam za gadulstwo, ale o Krakowie, jego uniwersytecie, zabytkach, historii i tradycjach mogę… bez końca.

Dziękuję i pozdrawiam :kofe:
Non quivis, qui vestem gestat tigridis, audax


[email protected]

Awatar użytkownika
eka
Posty: 18361
Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59

Na krakowskie dorożki

#6 Post autor: eka » 12 gru 2021, 07:58

Kiedy patrzę na zdjęcia z lat minionych, widzę dominującą szarość rzeczywistości. Duch czasu ujednolicony, smutny w swojej jednostajności. Wiele się zmieniło. Niektóre artefakty już nie wydostaną z historii, inne zostają.
Jestem zadowolona, ze koniki nie ranią kopyt na brukach, gdyby tak jeszcze tłuści turyści na własnych nogach docierali do Morskiego Oka, gdyby taka moda, taki trend zdominował turystyczną wyobraźnię, byłoby naprawdę lepiej. Dla zwierząt i ludzi.
Muzealnicy na pewno inaczej na to patrzą.
A lukając na Twój tekst powiem, że napisany prozą na pewno by zwyżkował w formie.
Teraz masz taki mix prozy z wersami... hm, nie kupuję tego kształtu.
Pozdrawiam Ciebie i Kraków :rosa:

Awatar użytkownika
Lucile
Posty: 4858
Rejestracja: 23 wrz 2014, 00:12
Płeć:

Na krakowskie dorożki

#7 Post autor: Lucile » 12 gru 2021, 11:19

eka pisze:
12 gru 2021, 07:58
Kiedy patrzę na zdjęcia z lat minionych, widzę dominującą szarość rzeczywistości. Duch czasu ujednolicony, smutny w swojej jednostajności. Wiele się zmieniło. Niektóre artefakty już nie wydostaną z historii, inne zostają.
Jestem zadowolona, ze koniki nie ranią kopyt na brukach
I sadzisz, że obecnie, te konie, zaprzęgnięte do dwa razy większych i cięższych pompatycznych pojazdów (od niegdysiejszych zgrabnych dorożek) nie ranią sobie kopyt - wożąc także dwa razy więcej turystów - na krakowskim bruku?
Ja temu się sprzeciwiam.
Fiakier na ul. Gołębiej.jpg
eka pisze:
12 gru 2021, 07:58
A lukając na Twój tekst powiem, że napisany prozą na pewno by zwyżkował w formie.
Teraz masz taki mix prozy z wersami... hm, nie kupuję tego kształtu.
Jest takie ciągle aktualne łacińskie powiedzenie - de gustibus… et cetera.
Ewo, Ty masz prawo tak sądzić, ja mam prawo tak pisać.

Dziękuję za odwiedziny, słowo i miłej niedzieli życzę,
serdecznie :) :kofe:
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Non quivis, qui vestem gestat tigridis, audax


[email protected]

Awatar użytkownika
eka
Posty: 18361
Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59

Na krakowskie dorożki

#8 Post autor: eka » 12 gru 2021, 14:48

Bój się Boga, Droga Lucile, za takie posądzenie, zresztą napisałam w komencie, co sądzę o procederze wykańczania koni. :no:
dla mnie od zawsze landary to:
a) grube babska,
b) duże samochody.

Teraz czytam, że landara to kareta (regionalizm łódzki). Aha. To już wiem, co miałaś na myśli.
Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami w dawnej stolicy Polski nie działa? Animalsi? Radni?
A Ci turyści to rodzaj głupi i nieczuły do potęgi entej.
Lucile pisze:
12 gru 2021, 11:19
Jest takie ciągle aktualne łacińskie powiedzenie - de gustibus… et cetera.
Ewo, Ty masz prawo tak sądzić, ja mam prawo tak pisać.
Jasne, dlatego możliwe jest funkcjonowanie krytyki w sztuce, a co zrobi Autor... jego rzecz.
Ale popatrz, gdybyś te landary ujęła w prozie, na pewno opis byłby szerszy, bo tak masz tylko wieloznaczną nazwę białego obiektu, którą przypisałam do białych limuzyn.
:)

Awatar użytkownika
Lucile
Posty: 4858
Rejestracja: 23 wrz 2014, 00:12
Płeć:

Na krakowskie dorożki

#9 Post autor: Lucile » 12 gru 2021, 20:38

eka pisze:
12 gru 2021, 14:48
dla mnie od zawsze landary to:
a) grube babska,
b) duże samochody.
Zabawne nieporozumienie. ;)
Dla mnie – mieszkance i tuziemce dawnej Galicji i Lodomerii – landara (z jęz. niemieckiego) od zawsze była dużym, raczej paradnym, pojazdem konnym. W rodzinnym domu mówiło się na taki zaprzęg lando. W wozowni mojego dziadka Jakuba (na Podhalu) stała taka landara, odziedziczona po pradziadku, czy prapradziadku, pamiętająca jeszcze XIX wiek, czyli z czasów, kiedy nie było połączenia kolejowego z Krakowem i Wiedniem. Widzę ją, jak przez mgłę, bo jako kilkuletnia dziewczynka zakradałam się do niej, rozsiadałam na zakurzonych, zniszczonych kanapach i udawałam się w wielką, wspaniałą podróż. Jakież ja wtedy snułam historie! Wystarczyło uważnie wsłuchać się o czym skrzypią jej zdezelowane koła, a dopowiada złamany dyszel… Dobrze spełniała swoją rolę przed epoką kolei żelaznej. Nie mam pojęcia co się z nią stało, a szkoda, bo w końcu to ja wyrosłam na muzealnika i powinnam mieć „przyrodzoną” intuicję zapamiętywania i zachowywania zabytków kultury, także tej bardziej przyziemnej, materialnej.

Ewo, no widzisz, co Twoje rozumienie słowa „landara” u mnie wywołało? I za to Ci dziękuję. :rosa:
Non quivis, qui vestem gestat tigridis, audax


[email protected]

Awatar użytkownika
eka
Posty: 18361
Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59

Na krakowskie dorożki

#10 Post autor: eka » 13 gru 2021, 07:45

Warto było, moje rozumienie wywołało piękne wspomnienie Twoje. Dzięki, Lucile. :)

ODPOWIEDZ

Wróć do „WIERSZE BIAŁE I WOLNE”