-
- Nasze rekomendacje
-
-
UWAGA!
JEŻELI JESTEŚ ZAREJESTROWANYM UŻYTKOWNIKIEM I MASZ PROBLEM Z LOGOWANIEM, NAPISZ NAM O TYM W MAILU.
[email protected]
PODAJĄC W TYTULE "PROBLEM Z LOGOWANIEM"
-
- Słup ogłoszeniowy
-
-
Demokracja jest wtedy, gdy dwa wilki i owca głosują, co zjeść na obiad.
Wolność jest wtedy, gdy uzbrojona po zęby owca może bronić się przed demokratycznie podjętą decyzją.
Benjamin Franklin
UWAGA!
KONKURS NA TEKST DISCO POLO ROZSTRZYGNIĘTY!
Jeżeli tylko będziecie zainteresowani, idea konkursów powróci na stałe.
A oto wyniki
JAK SIĘ PORUSZAĆ POMIĘDZY FORAMI? O tym dowiesz się stąd.
*** (radosny huk wystrzału)
- Lucile
- Posty: 4857
- Rejestracja: 23 wrz 2014, 00:12
- Płeć:
*** (radosny huk wystrzału)
radosny huk wystrzału strzelby zaślubinowej*
miał zwiastować szczęście
więc dlaczego już słyszę w oddali poszum
skrzydeł husarii pogrzebowej
a przecież ostrzegałam w punktach zamknięty
zdefiniowany język miłości* nie przyniesie
idyllicznego spełnienia
zbyt płaski sterylny by do mnie
przemówił
• Znajduje się z zbiorach MN w Krakowie. Sama strzelba jest bogato zdobiona i złocona, z około 1560 roku, z monogramem HJ (z okazji zaślubin księcia Brunszwiku Juliusza II z Jadwigą Brandenburską. Ich długotrwałe małżeństwo było owocne aż w jedenastu potomków płci obojga. Całkiem odwrotnie niż w moim tekście; można by odnieść go do innej, nieszczęsnej pary: Marii Komornickiej - Piotra Własta Odmieńca i Jana Lemańskiego. Ale niekoniecznie, bo o ich związku mówi inny mój tekst pt. „Strzały na Plantach”).
* Gary Chapman - "5 języków miłości".
---
LuBe
dziesięć, jeden,
dwadzieścia dwadzieścia jeden
miał zwiastować szczęście
więc dlaczego już słyszę w oddali poszum
skrzydeł husarii pogrzebowej
a przecież ostrzegałam w punktach zamknięty
zdefiniowany język miłości* nie przyniesie
idyllicznego spełnienia
zbyt płaski sterylny by do mnie
przemówił
• Znajduje się z zbiorach MN w Krakowie. Sama strzelba jest bogato zdobiona i złocona, z około 1560 roku, z monogramem HJ (z okazji zaślubin księcia Brunszwiku Juliusza II z Jadwigą Brandenburską. Ich długotrwałe małżeństwo było owocne aż w jedenastu potomków płci obojga. Całkiem odwrotnie niż w moim tekście; można by odnieść go do innej, nieszczęsnej pary: Marii Komornickiej - Piotra Własta Odmieńca i Jana Lemańskiego. Ale niekoniecznie, bo o ich związku mówi inny mój tekst pt. „Strzały na Plantach”).
* Gary Chapman - "5 języków miłości".
---
LuBe
dziesięć, jeden,
dwadzieścia dwadzieścia jeden
-
- Posty: 6589
- Rejestracja: 01 lis 2011, 23:09
*** (radosny huk wystrzału)
W szablon, wydaje mi się, Lucile, można ująć konwenanse, a nie uczucia, no i bardzo dobrze
w ten sposób byt łatwo byłoby wnioskować o odległych efektach huku
owej strzelby, a przy braku schematu - nigdy nie wiadomo, wszak jak to mówią
Pan Bóg kule nosi...; )
Pozdrawiam

w ten sposób byt łatwo byłoby wnioskować o odległych efektach huku
owej strzelby, a przy braku schematu - nigdy nie wiadomo, wszak jak to mówią
Pan Bóg kule nosi...; )
Pozdrawiam

- eka
- Posty: 18308
- Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59
*** (radosny huk wystrzału)
Tu się zawieszam składniowo.

W pierwszej strofie ton wysoki zaistniał zupełnie naturalnie w związku ze strzelbą i pogrzebową husarią. Ale po mnożyć? I jeszcze, wiesz, szablon zawsze jest ujęty w ramy definicji. Mała tautologia.
Po przemyśleniu, do niczego nie namawiając, bo prawo Autora zawsze święte, końcówkę widzę tak:
a przecież ostrzegałam
nie przyniesie nic dobrego
zdefiniowany język miłości
_______
Świetny temat poruszyłaś, tyle że wiesz, nie każdy ma dar spontaniczności, świeżości wyrazu uczuć.
Szablon odrzuca, ale pod nim może bić wyjątkowo czułe -ja.
Fajny liryk, zatrzymał. Zmusił do refleksji. Pozdrawiam, Lu.

- Lucile
- Posty: 4857
- Rejestracja: 23 wrz 2014, 00:12
- Płeć:
*** (radosny huk wystrzału)
Już kiedyś zwrócono mi uwagę, że mam skłonność do podawania interpretacji odautorskich. Może i racja, ale tym razem chcę wytłumaczyć genezę powstania powyższego tekstu. Złożyły się na to dwie, a nawet trzy sprawy:
!. Finisaż wystawy „Barwa i broń w Polsce” w NM w Krakowie.
2. Lektura książki Gary Chapmana „5 języków Miłości”.
3. Ważne dla mnie osobiste wydarzenie i przeżycie, jednak zbyt intymne by o nim mówić, więc skupię się na dwóch pierwszych punktach.
Ad 1. Muzeum Narodowe w Krakowie - po wielu latach ekspozycji - postanowiło zamknąć ekspozycję „Barwa i broń w Polsce”. Trochę mi żal, bo to bardzo ciekawa i pouczająca wystawa. Taki przejazd po polskiej historii, wydarzeniach, postaciach i ich dziejach, by wspomnieć tylko o: rzędzie końskim po Stefanie Czarnieckim (ok. 1599-1665), znaku hetmańskim Hieronima Lubomirskiego (1647-1706), czy buzdyganie (szczerozłotym) po Stanisławie Jabłonowskim (1634-1702). Mnie przyciągnęły i w pamięć zapadły, aż do ich wykorzystania, te dwa artefakty wspomniane w omawianym tekście.
Ad 2. Pięć języków miłości, zdefiniowanych i zamkniętych w pięciopunktowym szablonie, wg tego amerykańskiego psychoterapeuty, skłoniły mnie do własnych przemyśleń i wewnętrznej dyskusji z nim. W przedstawionych punktach nie znalazłam, dla mnie bardzo ważnego – czułości; chociaż i z tym można dyskutować, czy nie jest w nich zawarta, jednak bez wyraźnego jej wyartykułowania.
Nie wiem, jak jest u innych autorów, ale w moim przypadku wiersz, jest punktem kulminacyjnym i – pomimo dogłębnych, wcześniejszych rozważań – spontanicznym skojarzeniem tychże. Jeżeli ich nie zapiszę… przepadają. A do już napisanych niechętnie wracam, stąd i ich ewentualne niedoróbki. Wydaje mi się, może błądzę, upierać się nie będę, że „przebłysk chwili” stanowi o ich świeżości, a poprawki „ściągają je na rzemieślniczy trud”.
Może powinnam to jeszcze przemyśleć i skorygować te moje odczucia. Tym bardziej, że zaproponowana przez Ciebie, Ewo, końcówka jest zdecydowanie zgrabniejsza.
Widocznie niesłusznie założyłam, że temu specyficznemu tematowi postawionemu na wysokim diapazonie historycznych, psychologicznych oraz "serdecznych” przemyśleń i przeżyć, nie zaszkodzi – a może nawet przystoi patetyczny ton (ot, jak dytyramb na cześć chwały polskiego rycerstwa).
I jeszcze jedno, tak jakoś mi się w życiu ułożyło, że ono - w większej części - przeplata się ze sztuką (i nie jest to sztuka mięsa).
Ewo, dziękuję za czytanie i chęć uładzenia powstałych (po przedstawionych powyżej duchowych i intelektualnych doświadczeniach) wersów.
Alku, Tobie również piękne podziękowania za wizytę i słowo.
Jest jeszcze inna wersja przysłowia ” człowiek strzela, Pan Bóg kule nosi”, a mianowicie „człowiek strzela, a wiatr kule nosi”.
Pozdrawiam
L
!. Finisaż wystawy „Barwa i broń w Polsce” w NM w Krakowie.
2. Lektura książki Gary Chapmana „5 języków Miłości”.
3. Ważne dla mnie osobiste wydarzenie i przeżycie, jednak zbyt intymne by o nim mówić, więc skupię się na dwóch pierwszych punktach.
Ad 1. Muzeum Narodowe w Krakowie - po wielu latach ekspozycji - postanowiło zamknąć ekspozycję „Barwa i broń w Polsce”. Trochę mi żal, bo to bardzo ciekawa i pouczająca wystawa. Taki przejazd po polskiej historii, wydarzeniach, postaciach i ich dziejach, by wspomnieć tylko o: rzędzie końskim po Stefanie Czarnieckim (ok. 1599-1665), znaku hetmańskim Hieronima Lubomirskiego (1647-1706), czy buzdyganie (szczerozłotym) po Stanisławie Jabłonowskim (1634-1702). Mnie przyciągnęły i w pamięć zapadły, aż do ich wykorzystania, te dwa artefakty wspomniane w omawianym tekście.
Ad 2. Pięć języków miłości, zdefiniowanych i zamkniętych w pięciopunktowym szablonie, wg tego amerykańskiego psychoterapeuty, skłoniły mnie do własnych przemyśleń i wewnętrznej dyskusji z nim. W przedstawionych punktach nie znalazłam, dla mnie bardzo ważnego – czułości; chociaż i z tym można dyskutować, czy nie jest w nich zawarta, jednak bez wyraźnego jej wyartykułowania.
Nie wiem, jak jest u innych autorów, ale w moim przypadku wiersz, jest punktem kulminacyjnym i – pomimo dogłębnych, wcześniejszych rozważań – spontanicznym skojarzeniem tychże. Jeżeli ich nie zapiszę… przepadają. A do już napisanych niechętnie wracam, stąd i ich ewentualne niedoróbki. Wydaje mi się, może błądzę, upierać się nie będę, że „przebłysk chwili” stanowi o ich świeżości, a poprawki „ściągają je na rzemieślniczy trud”.
Może powinnam to jeszcze przemyśleć i skorygować te moje odczucia. Tym bardziej, że zaproponowana przez Ciebie, Ewo, końcówka jest zdecydowanie zgrabniejsza.
Widocznie niesłusznie założyłam, że temu specyficznemu tematowi postawionemu na wysokim diapazonie historycznych, psychologicznych oraz "serdecznych” przemyśleń i przeżyć, nie zaszkodzi – a może nawet przystoi patetyczny ton (ot, jak dytyramb na cześć chwały polskiego rycerstwa).
I jeszcze jedno, tak jakoś mi się w życiu ułożyło, że ono - w większej części - przeplata się ze sztuką (i nie jest to sztuka mięsa).

Ewo, dziękuję za czytanie i chęć uładzenia powstałych (po przedstawionych powyżej duchowych i intelektualnych doświadczeniach) wersów.
Alku, Tobie również piękne podziękowania za wizytę i słowo.
Jest jeszcze inna wersja przysłowia ” człowiek strzela, Pan Bóg kule nosi”, a mianowicie „człowiek strzela, a wiatr kule nosi”.
Pozdrawiam

L
- eka
- Posty: 18308
- Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59
*** (radosny huk wystrzału)
Lucile, pisz jak Ci wygodnie, kontaktem ze sztuką ubogacaj przekaz. Zawsze to wartość dodana do sztuki słowa, alchemii w linijkach i wersach. Nie będąc przekonaną, nie ulegaj sugestii.
O istniejącym pięciopunktowym szablonie zdefiniowanych języków miłości nie miałam pojęcia, tekst takowej informacji nie zawiera.
Co kto lubi, ton wysoki nie jest zły. W opisie uczuć też istnieje w literaturze.
Autor rządzi, a czytelnik ocenia wg swoich kryteriów.
Wszystko można wytłumaczyć, no prawie wszystko:)
Pozdrawiam i dziękuję za obszerne wyjaśnienia.

O istniejącym pięciopunktowym szablonie zdefiniowanych języków miłości nie miałam pojęcia, tekst takowej informacji nie zawiera.
Co kto lubi, ton wysoki nie jest zły. W opisie uczuć też istnieje w literaturze.
Autor rządzi, a czytelnik ocenia wg swoich kryteriów.
Wszystko można wytłumaczyć, no prawie wszystko:)
Pozdrawiam i dziękuję za obszerne wyjaśnienia.

- Lucile
- Posty: 4857
- Rejestracja: 23 wrz 2014, 00:12
- Płeć:
*** (radosny huk wystrzału)
Eko, wziąwszy sobie do serca powyższe uwagi:
!. Dodałam odnośnik do książki Chapmana, co do której zresztą mam wiele uwag i zastrzeżeń.
2. Nieco zmieniłam końcówkę tekstu.
Z podziękowaniem i pozdrowieniami
L
!. Dodałam odnośnik do książki Chapmana, co do której zresztą mam wiele uwag i zastrzeżeń.
2. Nieco zmieniłam końcówkę tekstu.
Z podziękowaniem i pozdrowieniami

L
- eka
- Posty: 18308
- Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59
- Lucile
- Posty: 4857
- Rejestracja: 23 wrz 2014, 00:12
- Płeć:
*** (radosny huk wystrzału)
Przeczytałaś, eko, iż pod. lir. ostrzega nie swojego interlokutora (męża, kochanka, przyjaciela, itp… nieistotnie) a język?
Karkołomna sprawa - język (i mam tu na myśli anatomię) można ostrzec np. przed ostrością, która – jeżeli wyskoczy poza skalę Scoville`go - może spowodować katastrofę uczuciowo-czuciowo-kulinarną.
Jak ja lubię słowne igraszki!
Na zdrowie.
Karkołomna sprawa - język (i mam tu na myśli anatomię) można ostrzec np. przed ostrością, która – jeżeli wyskoczy poza skalę Scoville`go - może spowodować katastrofę uczuciowo-czuciowo-kulinarną.
Jak ja lubię słowne igraszki!

Na zdrowie.

-
- Posty: 5196
- Rejestracja: 21 lis 2011, 12:02
*** (radosny huk wystrzału)
Ciekawie u Ciebie i nie tylko w kontekście historycznym. Chociaż pewnie tyle rodzajów miłości ilu kochających,
Pozdrawiam.
Pozdrawiam.
- eka
- Posty: 18308
- Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59
*** (radosny huk wystrzału)
Literalnie inaczej przeczytać tej frazy się nie da: ostrzegałam -co?- w punktach zamknięty zdefiniowany język miłości.
Stąd myśl o metaforze, choć oczywiście wiem, że chodzi o interlokutora, Lucile (kontekst)

Dlatego m.in w pierwszym wpisie pod wierszem rozbiłam rozpisany porządek, aby powstały dwa zdania
Zobacz. Ostrzega się kogoś (a nie coś) przed czymś, tu składniowe możliwości:
https://wsjp.pl/index.php?id_hasla=2136 ... zega%C4%87+#
Też lubię językowe igraszki
