-
- Nasze rekomendacje
-
-
UWAGA!
JEŻELI JESTEŚ ZAREJESTROWANYM UŻYTKOWNIKIEM I MASZ PROBLEM Z LOGOWANIEM, NAPISZ NAM O TYM W MAILU.
[email protected]
PODAJĄC W TYTULE "PROBLEM Z LOGOWANIEM"
-
- Słup ogłoszeniowy
-
-
Z żalem muszę Was zawiadomić, że nasz kolega, wieloletni Użytkownik Ósmego piętra, a mój serdeczny przyjaciel, Edmund Sobczak, znany tu, jako Alchemik, pożegnał się z nami na zawsze.
Więcej na ten temat
Eviva l'arte
https://www.youtube.com/watch?v=xWjl4wQuWAc
Cicero "De re publica"
JAK SIĘ PORUSZAĆ POMIĘDZY FORAMI? O tym dowiesz się stąd.
strach
- EdwardSkwarcan
- Posty: 2981
- Rejestracja: 23 gru 2013, 20:43
strach
w nocnej ciszy huczą sowy cmentarz straszy
magią cieni mami księżyc z wiatrem w zmowie
spoza mogił płyną szepty niczym czary
jęków odgłos włazi dreszczem chodzi mrowiem
północ blisko pora duchów powiew zamarł
dygot serca w niemym krzyku rozwarł usta
białym kształtem tuli krzyże mgielna zjawa
głuche trzaski suną z widmem w czarcich gusłach
trwożąc myśli w mroku grozy upiór stąpa
stają włosy wiotkość kolan każe klękać
umysł skostniał miażdży wolę niczym klątwa
w drżących rękach suche usta toną w lękach
rosi czoło zimnym potem cicha męka
ciarki mrożą drżące wargi łamiąc okrzyk
chęć ucieczki wrosła w ziemię nogi pęta
nagle ulga w blasku świecy zwid się rozmył
magią cieni mami księżyc z wiatrem w zmowie
spoza mogił płyną szepty niczym czary
jęków odgłos włazi dreszczem chodzi mrowiem
północ blisko pora duchów powiew zamarł
dygot serca w niemym krzyku rozwarł usta
białym kształtem tuli krzyże mgielna zjawa
głuche trzaski suną z widmem w czarcich gusłach
trwożąc myśli w mroku grozy upiór stąpa
stają włosy wiotkość kolan każe klękać
umysł skostniał miażdży wolę niczym klątwa
w drżących rękach suche usta toną w lękach
rosi czoło zimnym potem cicha męka
ciarki mrożą drżące wargi łamiąc okrzyk
chęć ucieczki wrosła w ziemię nogi pęta
nagle ulga w blasku świecy zwid się rozmył
- Leon Gutner
- Posty: 6653
- Rejestracja: 30 paź 2011, 22:01
strach
Aha i do tego ten niesamowity klimat .
Duże brawko za niego Edzie .
Z uszanowaniem L.G.
Duże brawko za niego Edzie .
Z uszanowaniem L.G.
- Lucile
- Posty: 4948
- Rejestracja: 23 wrz 2014, 00:12
- Płeć:
strach
Gęsią skórkę wywołały te gładko płynące, strachem podszyte strofy.
Edwardzie, bardzo mi się spodobały i niemalże idealnie wpasowały się do moich "cmentarianych" doznań i przeżyć z wieku nastoletniego.
W moim rodzinnym mieście, Nowym Targu, na wysokim, górującym nad miastem wzgórzu znajduje się stary cmentarz, z którego rozciąga się przepiękna panorama Podhala, aż po Tatry. Chociażby dla tego widoku warto tam spocząć... na wieki.
Jako nastolatka, ze swoją "bandą" lubiliśmy tam zaglądać, a już szczególnie w Dzień Zaduszny, późnym wieczorem. Chodziliśmy pomiędzy grobami, wysoko podnosząc nogi, jako że ogarniało nas przemożne uczucie strachu, iż lada moment któraś z naszych nóg (nie mieliśmy pewności na nogę którego uczestnika wyprawy padnie), zostanie pochwycona przez kościstą, lodowatą rękę wynurzającą się z grobu. A, że równocześnie prawie wszyscy byliśmy także harcerkami i harcerzami, takie wyprawy były dla nas swoistym sprawdzianem do zdobywania kolejnych stopni sprawnościowych, w tym przypadku - odwagi.
Zapalaliśmy świece na wybranych grobach, nie tylko rodzinnych, ale głównie tych bezimiennych, zaniedbanych i snuliśmy włos jeżące opowieści o ludziach w nich spoczywających. Jednocześnie polecaliśmy się ich opiece podczas tego naszego corocznego, niemalże rytualnego spaceru.
Edwardzie, przepraszam, ale to Twój wiersz wywołał wspomnienia i skojarzenia, więc nie traktuj tych dygresji jak offtop, a wprost przeciwnie, jako zasłużoną pochwałę.
Pozdrawiam
L
Edwardzie, bardzo mi się spodobały i niemalże idealnie wpasowały się do moich "cmentarianych" doznań i przeżyć z wieku nastoletniego.
W moim rodzinnym mieście, Nowym Targu, na wysokim, górującym nad miastem wzgórzu znajduje się stary cmentarz, z którego rozciąga się przepiękna panorama Podhala, aż po Tatry. Chociażby dla tego widoku warto tam spocząć... na wieki.
Jako nastolatka, ze swoją "bandą" lubiliśmy tam zaglądać, a już szczególnie w Dzień Zaduszny, późnym wieczorem. Chodziliśmy pomiędzy grobami, wysoko podnosząc nogi, jako że ogarniało nas przemożne uczucie strachu, iż lada moment któraś z naszych nóg (nie mieliśmy pewności na nogę którego uczestnika wyprawy padnie), zostanie pochwycona przez kościstą, lodowatą rękę wynurzającą się z grobu. A, że równocześnie prawie wszyscy byliśmy także harcerkami i harcerzami, takie wyprawy były dla nas swoistym sprawdzianem do zdobywania kolejnych stopni sprawnościowych, w tym przypadku - odwagi.
Zapalaliśmy świece na wybranych grobach, nie tylko rodzinnych, ale głównie tych bezimiennych, zaniedbanych i snuliśmy włos jeżące opowieści o ludziach w nich spoczywających. Jednocześnie polecaliśmy się ich opiece podczas tego naszego corocznego, niemalże rytualnego spaceru.
Edwardzie, przepraszam, ale to Twój wiersz wywołał wspomnienia i skojarzenia, więc nie traktuj tych dygresji jak offtop, a wprost przeciwnie, jako zasłużoną pochwałę.
Pozdrawiam
L