Gdy przyglądam się krwi na mojej pięści, ciężko uwierzyć mi, że wypłynęła ze mnie. Chciałbym myśleć, że ubrudziłem się nią jak po zjedzeniu tarty malinowej i wytarciu ust wierzchem dłoni. Ale prawda jest taka, że wydobyła się z mojego ciała jak lawa z wulkanu, poparzyła, spaliła mi skórę do kości, a potem dalej, aż mogłem przejrzeć się na wylot.
Gdybym umiał zabijać spojrzeniem, zmasakrowałbym cały tłum ludzi. Przejechałbym po nim wzrokiem, patrząc, jak błyski w moich źrenicach rozrywają ciała, a zmarszczone czoło miażdży kości na proszek, wyciskając krew niczym z wyżętej mokrej ścierki. Z każdym rozszerzeniem moich nozdrzy kolejny wybuch rozrzucałby ludzi na boki, łamiąc ich kończyny i odrywając mięso, a łzy wściekłości z moich oczu wzbudzałyby oceany posoki. Naprawdę strasznie bym tego chciał. Tak bardzo, że czasami się duszę z tego pragnienia i czuję, jakbym miał od niego wybuchnąć.
Chciałbym też złapać wszystko, co jest do złapania, po czym rozerwać to w strzępy. Meble w drzazgi, ubrania w skrawki, ciało w ochłapy mięsa, no i przede wszystkim ściany w drobny kamienny pył, żeby ich zabrakło i żeby sufit mógł pochować mnie w resztkach tego małego świata, w którym byłem zamknięty. Żebym ze wszystkich sił próbował wstać i dalej rozszarpywać, ale żebym nie był w stanie i żebym tak się napinał w tym celu, że moje mięśnie popękałyby jak guma.
Zaciskałbym zęby tak mocno, że stłukłyby się jak porcelana.
I leżałbym taki sflaczały, bez mięśni, bez zębów, z pogruchotanymi kośćmi, jak czekolada pozostawiona w rozgrzanym samochodzie. Chciałbym czuć się taki rozpuszczony i bezwładny, żebym mógł nie stanowić dla niczego żadnej przeszkody, tylko oblewać sobą łagodnie przestrzeń.
Wtedy nie musiałbym chować się wyłącznie w znajomej dłoni, w której czuję się bezpiecznie, bo wiem, że nigdy mnie nie zmiażdży, nigdy nie zaciśnie się wystarczająco mocno. Byłbym bezpieczny w każdej, nawet najściślejszej pięści. Wylałbym się z niej spokojnie górą lub dołem, przecieknął przez palce, ułożył wzdłuż zgięć na skórze jak zgnieciona plastelina i wszystko byłoby dobrze.
Nie rozrywałbym sobie gardła krzykiem, tylko świszczał cichuteńko wiatrem.
Krew by ze mnie nie wypływała, tylko rozlewała się w środku niczym w balonie z wodą.
I nie bulgotałaby, tylko szumiała spokojnie jak w strumieniu pełnym kaczek.
Kiedyś to się wydarzy. Będę leżał spokojnie wraz z kotem na słońcu i tak jak kota będzie można wlać mnie do miękkiego, przytulnego kartonu. Tak jak on będę zanurzał się w podłodze, jeśli tylko będzie mi dość wygodnie i będę tak samo mruczał, przeciągając się w pościeli.
Nikt już nigdy się mnie nie przestraszy. Sam już nigdy nie będę się siebie bał.
Tylko proszę cię, Boże, pozwól mi dotrzeć tam bez spalenia świata.
28.11.2023
-
- Nasze rekomendacje
-
-
UWAGA!
JEŻELI JESTEŚ ZAREJESTROWANYM UŻYTKOWNIKIEM I MASZ PROBLEM Z LOGOWANIEM, NAPISZ NAM O TYM W MAILU.
[email protected]
PODAJĄC W TYTULE "PROBLEM Z LOGOWANIEM"
-
- Słup ogłoszeniowy
-
-
Demokracja jest wtedy, gdy dwa wilki i owca głosują, co zjeść na obiad.
Wolność jest wtedy, gdy uzbrojona po zęby owca może bronić się przed demokratycznie podjętą decyzją.
Benjamin Franklin
UWAGA!
KONKURS NA TEKST DISCO POLO ROZSTRZYGNIĘTY!
Jeżeli tylko będziecie zainteresowani, idea konkursów powróci na stałe.
A oto wyniki
JAK SIĘ PORUSZAĆ POMIĘDZY FORAMI? O tym dowiesz się stąd.
Kiedyś byłem twardy jak masło z lodówki, a teraz chcę być miękki jak masło na słońcu
- Bernierdh
- Posty: 168
- Rejestracja: 22 sty 2015, 15:36
Kiedyś byłem twardy jak masło z lodówki, a teraz chcę być miękki jak masło na słońcu
"Włóż siano do jabłka i zjedz jakąś świeczkę" - T.S.
- tabakiera
- Posty: 4973
- Rejestracja: 15 lip 2015, 20:48
- Płeć:
Kiedyś byłem twardy jak masło z lodówki, a teraz chcę być miękki jak masło na słońcu
Zatrzymująca lektura, inspiruje do zatrzymania nad sobą i nad ludzką psychiką, wpływem jednostki na otoczenie, a marzeń i stanów psychicznych na postawy.
Na pewno jeszcze wrócę.
Na pewno jeszcze wrócę.
- eka
- Posty: 17719
- Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59
Kiedyś byłem twardy jak masło z lodówki, a teraz chcę być miękki jak masło na słońcu
Są takie utwory, które przyciągają mnie podobnie jak grawitacja wszystko, co istnieje na planecie. Trzymają szczelnie, a jednocześnie wyrzucają swoją esencję w Uniwersum. Swojemu przyciąganiu nie podlegają, bo ujarzmiły siłę zewnętrzną, nieograniczoną. Tak tu jest.
Tytułowe porównanie metaforyczne streszcza przesłanie introspekcji bohatera.
Obserwuje efekt, analizuje i przygląda się swoim niszczycielskim, egoistycznym chceniom.
Wyciąga wnioski. Nie pobłaża sobie, innym też nie. Jest sprawiedliwy.
Czyli od tego:
W tym utworze można napisać: Musisz zabić siebie, aby zabijać innych.
A teraz pomyślę nad resztą słów.
Tytułowe porównanie metaforyczne streszcza przesłanie introspekcji bohatera.
Obserwuje efekt, analizuje i przygląda się swoim niszczycielskim, egoistycznym chceniom.
Wyciąga wnioski. Nie pobłaża sobie, innym też nie. Jest sprawiedliwy.
Siła. Jej skutek, ale i prawda (podkreślenie w cytacie) do której dotrze, którą chce być, by uciec od efektu zła.Bernierdh pisze: ↑13 sty 2024, 22:57Gdy przyglądam się krwi na mojej pięści, ciężko uwierzyć mi, że wypłynęła ze mnie. Chciałbym myśleć, że ubrudziłem się nią jak po zjedzeniu tarty malinowej i wytarciu ust wierzchem dłoni. Ale prawda jest taka, że wydobyła się z mojego ciała jak lawa z wulkanu, poparzyła, spaliła mi skórę do kości, a potem dalej, aż mogłem przejrzeć się na wylot.
Czyli od tego:
Kolejny akapit, ściśle pozostający w łączności z wyżej przytoczonym:Bernierdh pisze: ↑13 sty 2024, 22:57Gdybym umiał zabijać spojrzeniem, zmasakrowałbym cały tłum ludzi. Przejechałbym po nim wzrokiem, patrząc, jak błyski w moich źrenicach rozrywają ciała, a zmarszczone czoło miażdży kości na proszek, wyciskając krew niczym z wyżętej mokrej ścierki. Z każdym rozszerzeniem moich nozdrzy kolejny wybuch rozrzucałby ludzi na boki, łamiąc ich kończyny i odrywając mięso, a łzy wściekłości z moich oczu wzbudzałyby oceany posoki. Naprawdę strasznie bym tego chciał. Tak bardzo, że czasami się duszę z tego pragnienia i czuję, jakbym miał od niego wybuchnąć.
Jak niszczyć to do końca, konsekwentnie, swój świat i rozjuszonego siebie też. I tutaj uwidacznia się różnica pospolitego agresora od agresora, który myśli. Sumienie uruchomione krwią na pięści, no i też logika. Bo czemuż, co sprawia, że moje ma być na wierzchu? Dlaczego niszczycielskie pragnienie ma wykluczyć autoagresję?! Zabijam, bo chcę. Aby "chceniem" się nasycić w pełni, odczuć trzeba krańcową satysfakcję, rozszarpać swój świat i siebie. Niech sufit (po którym nie chodzę) pochowa mnie w resztkach małego świata, w którym byłem zamknięty. Celne zdanie: byłem zamknięty, ale się wyrwałem, niszcząc jego prawo, rozumiem że aksjomat to: niszczenie innych, ochrona siebie. Taa... ewolucyjny egoizm, z czasem podkręcony innymi, świętymi założeniami, typu: Musisz kochać siebie, żeby móc kochać innych.Bernierdh pisze: ↑13 sty 2024, 22:57Chciałbym też złapać wszystko, co jest do złapania, po czym rozerwać to w strzępy. Meble w drzazgi, ubrania w skrawki, ciało w ochłapy mięsa, no i przede wszystkim ściany w drobny kamienny pył, żeby ich zabrakło i żeby sufit mógł pochować mnie w resztkach tego małego świata, w którym byłem zamknięty. Żebym ze wszystkich sił próbował wstać i dalej rozszarpywać, ale żebym nie był w stanie i żebym tak się napinał w tym celu, że moje mięśnie popękałyby jak guma.
Zaciskałbym zęby tak mocno, że stłukłyby się jak porcelana.
W tym utworze można napisać: Musisz zabić siebie, aby zabijać innych.
A teraz pomyślę nad resztą słów.
- eka
- Posty: 17719
- Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59
Kiedyś byłem twardy jak masło z lodówki, a teraz chcę być miękki jak masło na słońcu
Można przetrwać nie będąc, uwaga! - dla niczego żadną przeszkodą. Od niszczyciela świata przejść do skrajnego pacyfizmu wobec każdej reprezentacji świata, nieożywionej również. Oblewać sobą łagodnie przestrzeń - ale poezja!Bernierdh pisze: ↑13 sty 2024, 22:57I leżałbym taki sflaczały, bez mięśni, bez zębów, z pogruchotanymi kośćmi, jak czekolada pozostawiona w rozgrzanym samochodzie. Chciałbym czuć się taki rozpuszczony i bezwładny, żebym mógł nie stanowić dla niczego żadnej przeszkody, tylko oblewać sobą łagodnie przestrzeń.
I co jest jest konsekwencją takiego uosobienia?
Świat bezpieczny od moich chceń i ja w pełni bezpieczny. Pytanie, czy bohater mógłby swoją krew utrzymać w spokojnym szumie (mistrzostwo w utrzymaniu początkowego motywu), gdyby widział zło wyrządzane innym?Bernierdh pisze: ↑13 sty 2024, 22:57Wtedy nie musiałbym chować się wyłącznie w znajomej dłoni, w której czuję się bezpiecznie, bo wiem, że nigdy mnie nie zmiażdży, nigdy nie zaciśnie się wystarczająco mocno. Byłbym bezpieczny w każdej, nawet najściślejszej pięści. Wylałbym się z niej spokojnie górą lub dołem, przecieknął przez palce, ułożył wzdłuż zgięć na skórze jak zgnieciona plastelina i wszystko byłoby dobrze.
Nie rozrywałbym sobie gardła krzykiem, tylko świszczał cichuteńko wiatrem.
Krew by ze mnie nie wypływała, tylko rozlewała się w środku niczym w balonie z wodą.
I nie bulgotałaby, tylko szumiała spokojnie jak w strumieniu pełnym kaczek.
Tak.
Tak, tak, ale pod warunkiem, że kota drapieżnika też będzie można wlać do miękkiego, przytulnego kartonu.Bernierdh pisze: ↑13 sty 2024, 22:57Kiedyś to się wydarzy. Będę leżał spokojnie wraz z kotem na słońcu i tak jak kota będzie można wlać mnie do miękkiego, przytulnego kartonu. Tak jak on będę zanurzał się w podłodze, jeśli tylko będzie mi dość wygodnie i będę tak samo mruczał, przeciągając się w pościeli.
Nikt już nigdy się mnie nie przestraszy. Sam już nigdy nie będę się siebie bał.
Tylko proszę cię, Boże, pozwól mi dotrzeć tam bez spalenia świata.
Czyli zmiana "chceń" musi być uniwersalna.
Nikt już nigdy się mnie nie przestraszy. Sam już nigdy nie będę się siebie bał.
Czy możliwa jest ewolucyjna ścieżka do takiej idylli?
Czy jednak trzeba zniszczyć, spalić świat, czyli i siebie, aby w Edenie zamieszkać?
Hm. Nie odpowiem, bo jestem naiwną osobą.
Świetny utwór!
Dziękuję!
- eka
- Posty: 17719
- Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59
Kiedyś byłem twardy jak masło z lodówki, a teraz chcę być miękki jak masło na słońcu
Chyba nietaktem było "rozbieranie", sorry.
- Bernierdh
- Posty: 168
- Rejestracja: 22 sty 2015, 15:36
Kiedyś byłem twardy jak masło z lodówki, a teraz chcę być miękki jak masło na słońcu
@eka
Absolutnie nie zrobiłaś nic nietaktownego! Bardzo przepraszam Cię za mój brak odpowiedzi oraz zniknięcie (nie pierwsze niestety). Było ono podyktowane wyłącznie kwestiami osobistymi, poza pisaniem, portalem, komentarzami.
Ślicznie dziękuję Ci za rozłożenie mojego tekstu i wnikliwe pochylenie się nad nim, jak zawsze.
Ponownie przepraszam i wysyłam ciepłe pozdrowienia!
Absolutnie nie zrobiłaś nic nietaktownego! Bardzo przepraszam Cię za mój brak odpowiedzi oraz zniknięcie (nie pierwsze niestety). Było ono podyktowane wyłącznie kwestiami osobistymi, poza pisaniem, portalem, komentarzami.
Ślicznie dziękuję Ci za rozłożenie mojego tekstu i wnikliwe pochylenie się nad nim, jak zawsze.
Ponownie przepraszam i wysyłam ciepłe pozdrowienia!
"Włóż siano do jabłka i zjedz jakąś świeczkę" - T.S.
- eka
- Posty: 17719
- Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59