Podróż w znane

[Marcin Sztelak]

Kalendarz uparcie podąża w stronę tak zwanej magicznej daty, świąteczny zapach już rozsiany, pełen wybór opłatków i życzeń. A może jednak przesyt, choinki spalone na pohybel Mikołajom z plastikowymi brodami i worami pełnymi rachunków, do płacenia przez
całe życie. A także, a jakże, poza nim.
Głupawy uśmiech przyklejony mocną taśma do twarzy gdy pod drzewkiem prezent – dziurawe skarpety i szalik w kolorze zeszłorocznego śniegu. Pokrojony w dzwonko karp jakoś nie dzwoni, za to dzwonią krewni, piąta woda po kisielu, widziani raz na pogrzebie bliżej nieznanej ciotki. Biały obrus już zachlapany, pokątne ziewanie. Puste nakrycie czeka na wędrowca, który spokojnie zamarza pod drzwiami, szczelnie zamkniętymi. Może jeszcze jeden kawałek ciasta, brzuch poboli i przestanie.
Wszystkie te dziwaczne rytuały, spełniane dla świętego spokoju, wilk syty i owca cała. Wszystko w końcu wróci do normy, może się nawet wyśpimy, może szlag jasny jeszcze świata nie trzaśnie.

Cicha noc, tylko koc zbyt krótki i cienki, stopy lodowate, a w Betlejem dwadzieścia pięć w cieniu, kiepski klimat na świętowanie.

[lczerwosz]

zamkniętymi.Może

spacje dodaj

brzuch pobili

poboli
Święta, święta i po świętach. Wystarczyło poczekać z komentarzem. Samo się przedawni. I sam napisałeś, najlepiej przeczekać, jak ból brzucha. Trzeba było iść dalej, jak w reklamie - jest magia, i tak kupisz, reszta bez znaczenia.