- Ile swoich własnych skór złożyły w ofierze europejskie i amerykańskie bobry, by dogodzić gustom bogatych Holendrów, z dumą przerośniętego ego prezentujących wytworne i okazałe nakrycia głowy na płótnach Vermeera? - zapytała pewna miłośniczka sztuki, stojąc przed obrazem „Oficer i roześmiana dziewczyna”.
- Tu, u nas na Manhattanie nie zadajemy takich pytań. To niestosowne - pani kustosz z Frick Collection spojrzała na naiwną turystkę z uśmiechem pobłażania.
- Przepraszam, a „wojny bobrowe”, czy to było fair play?
- Potrzeba chwili, jak ongiś niderlandzkie, spekulacyjne windowanie cen cebulek tulipanów. Chyba nie rozumiesz; intratne interesy to nie tylko czysta, piękna, ale bardzo podniecająca gra!
A reszta… niedorzeczna apoteoza.
-
- Nasze rekomendacje
-
-
UWAGA!
JEŻELI JESTEŚ ZAREJESTROWANYM UŻYTKOWNIKIEM I MASZ PROBLEM Z LOGOWANIEM, NAPISZ NAM O TYM W MAILU.
[email protected]
PODAJĄC W TYTULE "PROBLEM Z LOGOWANIEM"
-
- Słup ogłoszeniowy
-
-
Demokracja jest wtedy, gdy dwa wilki i owca głosują, co zjeść na obiad.
Wolność jest wtedy, gdy uzbrojona po zęby owca może bronić się przed demokratycznie podjętą decyzją.
Benjamin Franklin
UWAGA!
KONKURS NA TEKST DISCO POLO ROZSTRZYGNIĘTY!
Jeżeli tylko będziecie zainteresowani, idea konkursów powróci na stałe.
A oto wyniki
JAK SIĘ PORUSZAĆ POMIĘDZY FORAMI? O tym dowiesz się stąd.
Vermeer i kapelusze (drabble)
- Lucile
- Posty: 4854
- Rejestracja: 23 wrz 2014, 00:12
- Płeć:
- eka
- Posty: 18257
- Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59
Vermeer i kapelusze (drabble)
Lu, podrzuć linki, bo... za głupia jestem.
- Lucile
- Posty: 4854
- Rejestracja: 23 wrz 2014, 00:12
- Płeć:
Vermeer i kapelusze (drabble)
W - nazwijmy „złotym niderlandzkim” - siedemnastym wieku, a wtedy żył i działał malarz z Delft, niezwykle modne były wielkie i kosztowne męskie nakrycia głowy. (Mniej więcej w tym samym czasie był ten spektakularny boom tulipanowy). A z czego je wykonywano? Te najdroższe, najbardziej pożądane były wykonywane z bobrowego futra, odpowiednio spilśnionego. Kapelusze, tych najbogatszych szybko stawały się coraz większe i większe – taki wyznacznik statusu ich posiadacza, coś w rodzaju czerwonego, sportowego samochodu dla co poniektórych dzisiejszych dżentelmenów. Ci, których nie było stać na takie ekstra modne nakrycie głowy, kupowali te, zrobione ze spilśnionego króliczego futra – ale kuda im było do tych „szlachetnych” bobrowych.
Taka ekspansywna działalność w zabijaniu bobrów w Europie, by pozyskać ich skóry, spowodowała poszukiwanie tego cennego materiału w Nowym Świecie. Tym bardziej, że amerykańskie bobry były większe od swoich europejskich pobratymców. I tu dochodzimy do tzw. „wojny bobrowej” w XVII w. Objęła tereny na północy zachód od Manhattanu (skolonizowanego w 1614 r. przez Hiszpanów, którzy założyli tam faktorię handlową [Holenderska Kampania Wschodnioindyjska] i powstające tam miasto nazwali Nowym Amsterdamem). Tereny wokół zajmowali autochtoni - Indianie, Holendrzy, Francuzi i Anglicy. Właśnie ci ostatni - Anglicy - przejęli w 1664 r. kontrolę nad tym bujnie rozwijającym się ośrodkiem handlu. A handel skórami, w tym bobrowymi był bardzo intratnym zajęciem. Na południowym krańcu Manhattanu znajdowało się bardzo prężne centrum holenderskiego handlu skórami bobrowymi. I właśnie o prymat w tym procederze toczyły się tzw. „wojny bobrowe”.
A co ma z tym wspólnego Jan Vermeer van Delft? Bezpośrednio – nic, ale wystarczy przyjrzeć się jego obrazom, szczególnie tym, na których widzimy męskie postacie. Uwiecznieni na płótnach mistrza mężczyźni dumnie prezentują swoje wytworne i okazałe kapelusze. Wystarczy przyjrzeć się dwóm: przywołanego w miniaturze obrazu „Oficer i śmiejąca się dziewczyna” oraz „Szklanka wina” (ten obraz znajduje się w Berlinie w Gemaldegalerie). Gwoli prawdy w takich ogromnych kapeluszach sportretował także kobiety; mam tu na myśli dwa malowidła na desce, przypisywane Vermeerowi, przede wszystkim „Dziewczyna w czerwonym kapeluszu” oraz nieukończony „Dziewczyna z fletem”, które podziwiać można w National Gallery of Art.
Wróćmy jednak do męskich kapeluszy. Te, istotnie, wybujałe ozdoby męskich głów na obu omawianych płótnach zajmują sporo miejsca. Mają bardzo wysokie główki i nadzwyczajnie szerokie ronda, sięgające niemalże poza szerokie, męskie ramiona. Moda, czy próżność, wszystko jedno, a i tak jedno drugiego nie wyklucza.
Zazwyczaj w przypadku tego holenderskiego mistrza palety mówimy o prześlicznym dziele, tj. „Dziewczyny z perłą”, zwanej Moną Lisą Północy. Kiedyś nawet napisałam o niej ekfrazę, ale jakoś tak naszła mnie ochota dopatrzyć się czegoś innego w obrazach Vermeera. I tu czysty strzał – męskie, bobrowe kapelusze! Oczywiście, pisząc ten drobiazg - nie mam zamiaru zaprzeczać - iż ukryłam w nim (chyba nie do końca, nieprawdaż?) aluzje do współczesności.
Dziękuję za przeczytanie i mam nadzieję, Ewo, że nieco sprawę rozjaśniłam.
L
Taka ekspansywna działalność w zabijaniu bobrów w Europie, by pozyskać ich skóry, spowodowała poszukiwanie tego cennego materiału w Nowym Świecie. Tym bardziej, że amerykańskie bobry były większe od swoich europejskich pobratymców. I tu dochodzimy do tzw. „wojny bobrowej” w XVII w. Objęła tereny na północy zachód od Manhattanu (skolonizowanego w 1614 r. przez Hiszpanów, którzy założyli tam faktorię handlową [Holenderska Kampania Wschodnioindyjska] i powstające tam miasto nazwali Nowym Amsterdamem). Tereny wokół zajmowali autochtoni - Indianie, Holendrzy, Francuzi i Anglicy. Właśnie ci ostatni - Anglicy - przejęli w 1664 r. kontrolę nad tym bujnie rozwijającym się ośrodkiem handlu. A handel skórami, w tym bobrowymi był bardzo intratnym zajęciem. Na południowym krańcu Manhattanu znajdowało się bardzo prężne centrum holenderskiego handlu skórami bobrowymi. I właśnie o prymat w tym procederze toczyły się tzw. „wojny bobrowe”.
A co ma z tym wspólnego Jan Vermeer van Delft? Bezpośrednio – nic, ale wystarczy przyjrzeć się jego obrazom, szczególnie tym, na których widzimy męskie postacie. Uwiecznieni na płótnach mistrza mężczyźni dumnie prezentują swoje wytworne i okazałe kapelusze. Wystarczy przyjrzeć się dwóm: przywołanego w miniaturze obrazu „Oficer i śmiejąca się dziewczyna” oraz „Szklanka wina” (ten obraz znajduje się w Berlinie w Gemaldegalerie). Gwoli prawdy w takich ogromnych kapeluszach sportretował także kobiety; mam tu na myśli dwa malowidła na desce, przypisywane Vermeerowi, przede wszystkim „Dziewczyna w czerwonym kapeluszu” oraz nieukończony „Dziewczyna z fletem”, które podziwiać można w National Gallery of Art.
Wróćmy jednak do męskich kapeluszy. Te, istotnie, wybujałe ozdoby męskich głów na obu omawianych płótnach zajmują sporo miejsca. Mają bardzo wysokie główki i nadzwyczajnie szerokie ronda, sięgające niemalże poza szerokie, męskie ramiona. Moda, czy próżność, wszystko jedno, a i tak jedno drugiego nie wyklucza.
Zazwyczaj w przypadku tego holenderskiego mistrza palety mówimy o prześlicznym dziele, tj. „Dziewczyny z perłą”, zwanej Moną Lisą Północy. Kiedyś nawet napisałam o niej ekfrazę, ale jakoś tak naszła mnie ochota dopatrzyć się czegoś innego w obrazach Vermeera. I tu czysty strzał – męskie, bobrowe kapelusze! Oczywiście, pisząc ten drobiazg - nie mam zamiaru zaprzeczać - iż ukryłam w nim (chyba nie do końca, nieprawdaż?) aluzje do współczesności.
Dziękuję za przeczytanie i mam nadzieję, Ewo, że nieco sprawę rozjaśniłam.
L
- eka
- Posty: 18257
- Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59
Vermeer i kapelusze (drabble)
O, dziękuję, Lu : )
Ozdoby głowy... korona chyba najbardziej pożądana w tej grze o znaczenie, wywyższenie. Zawsze śmieszyły mnie cylindry i wymyślne damskie gniazda próżności, zasłaniające jedno oko
Ozdoby głowy... korona chyba najbardziej pożądana w tej grze o znaczenie, wywyższenie. Zawsze śmieszyły mnie cylindry i wymyślne damskie gniazda próżności, zasłaniające jedno oko
