-
- Nasze rekomendacje
-
-
UWAGA!
JEŻELI JESTEŚ ZAREJESTROWANYM UŻYTKOWNIKIEM I MASZ PROBLEM Z LOGOWANIEM, NAPISZ NAM O TYM W MAILU.
[email protected]
PODAJĄC W TYTULE "PROBLEM Z LOGOWANIEM"
-
- Słup ogłoszeniowy
-
-
Demokracja jest wtedy, gdy dwa wilki i owca głosują, co zjeść na obiad.
Wolność jest wtedy, gdy uzbrojona po zęby owca może bronić się przed demokratycznie podjętą decyzją.
Benjamin Franklin
UWAGA!
KONKURS NA TEKST DISCO POLO ROZSTRZYGNIĘTY!
Jeżeli tylko będziecie zainteresowani, idea konkursów powróci na stałe.
A oto wyniki
JAK SIĘ PORUSZAĆ POMIĘDZY FORAMI? O tym dowiesz się stąd.
"Kot Czarownicy" rozdz. II - "Spotkanie"
- Alicja Jonasz
- Posty: 1765
- Rejestracja: 24 kwie 2012, 09:01
- Płeć:
"Kot Czarownicy" rozdz. II - "Spotkanie"
do pierwszego
Gdy po raz pierwszy ją ujrzałem, byłem pewien, że się pomyliła i zamiast do warzywniaka obok, weszła do sklepu z produktami dla czarownic. Lecz ona, rozglądając się po półkach, podeszła do lady i oznajmiła pewnym głosem:
- Chcę kupić czarnego kota!
Nie wyglądała na czarownicę, ale jak wiecie, pierwsze wrażenie bywa bardzo mylne. Czułem, że przyszła po mnie, choć gdzieś wewnątrz czaiła się niepewność - wszak czarownica poprosiła o czarnego kota, a moje futerko, choć całe w kurzu i pajęczynach, miało barwę miodku.
- Niestety, wszystkie czarne koty zeszły! - obwieściła pani Jadzia. - Wkrótce jednak spodziewam się nowej dostawy! Może życzy sobie pani kruka albo sowę? - dodała przymilnie.
Nie było czasu! Musiałem działać! Czarownica gotowa pójść sobie... Nie jest łatwo z misia o miodowym futerku zmienić się w czarnego kota, lecz nie niemożliwe. Pani Jadzia nauczyła mnie kilku sztuczek. Węgiel drzewny, którego używa do palenia pod kotłem, pomógł mi zmienić ubarwienie. Wysmarowałem się nim dokładnie, a potem wskoczywszy na ladę, zamiauczałem profesjonalnie, czyli tak, jak zawsze uczyła mnie pani Jadzia - głośno i przeciągle, przeraźliwie!
- Miauuuuuu!
Jeszcze tylko koci grzbiet, odpowiedni ruch ogonkiem i prychnięcie! O tak!
Niestety, chyba coś pomyliłem, bo zamiast poruszyć ogonkiem, głośno pryknąłem. Ups, tego nie było w planie, pomyślałem i lotem błyskawicy zaczerwieniłem się od stóp aż po sam czubek głowy. Jeśli ktoś nie widział czerwonego misia, zapewniam, że takie istnieją! Całkowita kompromitacja! Miałem ochotę zapaść się pod ziemię i już nawet planowałem, jak tego dokonać, gdy usłyszałem:
- Ojej, jaki on śliczny i przezabawny!
- Dziwadło takie! - stwierdziła z przekąsem pani Jadzia. - Niby kot, a zachowuje się... skandalicznie! Niech pani tylko mu się przyjrzy... jaki usmotruchany! Same z nim kłopoty! - załamała ręce.
- A czy on jest na sprzedaż? - Moje serduszko wprost oszalało.
No pewnie, że jestem na sprzedaż! Kup mnie, kup, kup! Byłem gotowy pryknąć jeszcze raz i co dzień brudzić futerko węglem, byleby zostać kotem czarownicy! Tej czarownicy...
Ale co to? Pani Jadzia, zamiast cieszyć się, że wreszcie trafiła się klientka chcąca mnie kupić, nagle stała się niemiła. Z impetem zgarnęła mnie ze sklepowej lady i wcisnęła do kieszeni fartucha, jakby już samo patrzenie na mnie miało narazić ją na straty finansowe.
- Ma pani pieniądze? Ten model nie jest tani! - rzekła, mrużąc podejrzliwie oczy. - Słyszała pani, jak miauczy? To futrzak najnowszej generacji wyposażony w niezwykłe umiejętności!
Ach, byłem zdruzgotany! Czarownica po tych słowach gotowa się zniechęcić i odejść, a wtedy na pewno umrę z rozpaczy.
- Niech pani natychmiast wyjmie go z tej kieszeni! Nie zwykłam kupować kota w worku – usłyszałem niespodziewanie i już wiedziałem, że nie umrę, tylko za chwilę oszaleję ze szczęścia. - Biedak udusi się tam!
A więc mam szansę! Nie wszystko stracone! Od poczatku czułem, że jesteśmy sobie przeznaczeni, ale jak wiecie, przeznaczeniu trzeba czasami dopomóc, więc gdy tylko pani Jadzia posadziła mnie na ladzie, wstałem, wydąłem brzuszek i jeszcze raz głośno zamiauczałem, tak, że aż mnie samego ciarki przeszły.
- Jesteś śliczny... – szepnęła czarownica, przyglądając mi się z uśmiechem, a potem poczułem na umorusanym węglem pyszczku delikatne, cieplutkie muśnięcie. Było jak smak miodku, słodkie i przyjemne.
do następnego
Gdy po raz pierwszy ją ujrzałem, byłem pewien, że się pomyliła i zamiast do warzywniaka obok, weszła do sklepu z produktami dla czarownic. Lecz ona, rozglądając się po półkach, podeszła do lady i oznajmiła pewnym głosem:
- Chcę kupić czarnego kota!
Nie wyglądała na czarownicę, ale jak wiecie, pierwsze wrażenie bywa bardzo mylne. Czułem, że przyszła po mnie, choć gdzieś wewnątrz czaiła się niepewność - wszak czarownica poprosiła o czarnego kota, a moje futerko, choć całe w kurzu i pajęczynach, miało barwę miodku.
- Niestety, wszystkie czarne koty zeszły! - obwieściła pani Jadzia. - Wkrótce jednak spodziewam się nowej dostawy! Może życzy sobie pani kruka albo sowę? - dodała przymilnie.
Nie było czasu! Musiałem działać! Czarownica gotowa pójść sobie... Nie jest łatwo z misia o miodowym futerku zmienić się w czarnego kota, lecz nie niemożliwe. Pani Jadzia nauczyła mnie kilku sztuczek. Węgiel drzewny, którego używa do palenia pod kotłem, pomógł mi zmienić ubarwienie. Wysmarowałem się nim dokładnie, a potem wskoczywszy na ladę, zamiauczałem profesjonalnie, czyli tak, jak zawsze uczyła mnie pani Jadzia - głośno i przeciągle, przeraźliwie!
- Miauuuuuu!
Jeszcze tylko koci grzbiet, odpowiedni ruch ogonkiem i prychnięcie! O tak!
Niestety, chyba coś pomyliłem, bo zamiast poruszyć ogonkiem, głośno pryknąłem. Ups, tego nie było w planie, pomyślałem i lotem błyskawicy zaczerwieniłem się od stóp aż po sam czubek głowy. Jeśli ktoś nie widział czerwonego misia, zapewniam, że takie istnieją! Całkowita kompromitacja! Miałem ochotę zapaść się pod ziemię i już nawet planowałem, jak tego dokonać, gdy usłyszałem:
- Ojej, jaki on śliczny i przezabawny!
- Dziwadło takie! - stwierdziła z przekąsem pani Jadzia. - Niby kot, a zachowuje się... skandalicznie! Niech pani tylko mu się przyjrzy... jaki usmotruchany! Same z nim kłopoty! - załamała ręce.
- A czy on jest na sprzedaż? - Moje serduszko wprost oszalało.
No pewnie, że jestem na sprzedaż! Kup mnie, kup, kup! Byłem gotowy pryknąć jeszcze raz i co dzień brudzić futerko węglem, byleby zostać kotem czarownicy! Tej czarownicy...
Ale co to? Pani Jadzia, zamiast cieszyć się, że wreszcie trafiła się klientka chcąca mnie kupić, nagle stała się niemiła. Z impetem zgarnęła mnie ze sklepowej lady i wcisnęła do kieszeni fartucha, jakby już samo patrzenie na mnie miało narazić ją na straty finansowe.
- Ma pani pieniądze? Ten model nie jest tani! - rzekła, mrużąc podejrzliwie oczy. - Słyszała pani, jak miauczy? To futrzak najnowszej generacji wyposażony w niezwykłe umiejętności!
Ach, byłem zdruzgotany! Czarownica po tych słowach gotowa się zniechęcić i odejść, a wtedy na pewno umrę z rozpaczy.
- Niech pani natychmiast wyjmie go z tej kieszeni! Nie zwykłam kupować kota w worku – usłyszałem niespodziewanie i już wiedziałem, że nie umrę, tylko za chwilę oszaleję ze szczęścia. - Biedak udusi się tam!
A więc mam szansę! Nie wszystko stracone! Od poczatku czułem, że jesteśmy sobie przeznaczeni, ale jak wiecie, przeznaczeniu trzeba czasami dopomóc, więc gdy tylko pani Jadzia posadziła mnie na ladzie, wstałem, wydąłem brzuszek i jeszcze raz głośno zamiauczałem, tak, że aż mnie samego ciarki przeszły.
- Jesteś śliczny... – szepnęła czarownica, przyglądając mi się z uśmiechem, a potem poczułem na umorusanym węglem pyszczku delikatne, cieplutkie muśnięcie. Było jak smak miodku, słodkie i przyjemne.
do następnego
Ostatnio zmieniony 05 sty 2021, 20:33 przez Alicja Jonasz, łącznie zmieniany 2 razy.
Alicja Jonasz
"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak
"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak
- eka
- Posty: 18257
- Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59
"Kot Czarownicy" rozdz. II - "Spotkanie"
Fasolek - brat Porzucka? 
Prolog wciąga, chce się czytać dalej.
Pani Jadzia w kontrze do niestandardowej czarownicy. Skontrastowałaś postacie. Czerń i biel.
Dobrze jest! A nawet bardzo. Czekam na rozwój akcji.

Prolog wciąga, chce się czytać dalej.
Pani Jadzia w kontrze do niestandardowej czarownicy. Skontrastowałaś postacie. Czerń i biel.
Dobrze jest! A nawet bardzo. Czekam na rozwój akcji.
- Alicja Jonasz
- Posty: 1765
- Rejestracja: 24 kwie 2012, 09:01
- Płeć:
"Kot Czarownicy" rozdz. II - "Spotkanie"
Fasolek to miś mojej córki Anuli:) Porzucek to miś mojej przyjaciółki Ani
poznali się, ale dzieli ich odległość 300 km 


Alicja Jonasz
"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak
"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak
- eka
- Posty: 18257
- Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59
"Kot Czarownicy" rozdz. II - "Spotkanie"

- eka
- Posty: 18257
- Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59
- Alicja Jonasz
- Posty: 1765
- Rejestracja: 24 kwie 2012, 09:01
- Płeć:
"Kot Czarownicy" rozdz. II - "Spotkanie"
dziękuję, eka 

Alicja Jonasz
"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak
"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak
- lczerwosz
- Posty: 9449
- Rejestracja: 31 paź 2011, 22:51
"Kot Czarownicy" rozdz. II - "Spotkanie"
Przeczytałem i stwierdzam, że to nie jest tylko dla dzieci. Co dalej?
- Lucile
- Posty: 4854
- Rejestracja: 23 wrz 2014, 00:12
- Płeć:
"Kot Czarownicy" rozdz. II - "Spotkanie"
Bardzo proszę dać mu szansę i już czekam na kolejne przygody. A może okaże się, że to właśnie pani Jadzia jest mu przeznaczoną (a jak na razie incognito) czarownicą?Alicja Jonasz pisze: ↑01 sie 2020, 16:48A więc mam szansę! Nie wszystko stracone! Od poczatku czułem, że jesteśmy sobie przeznaczeni, ale jak wiecie, przeznaczeniu trzeba czasami dopomóc, więc gdy tylko pani Jadzia posadziła mnie na ladzie, wstałem, wydąłem brzuszek i jeszcze raz głośno zamiauczałem, tak, że aż mnie samego ciarki przeszły.
- Jesteś śliczny... – szepnęła czarownica, przyglądając mi się z uśmiechem, a potem poczułem na umorusanym węglem pyszczku delikatne, cieplutkie muśnięcie. Było jak smak miodku, słodkie i przyjemne.
Pisz Alicjo, pisz.
Pozdrawiam
L.
- Alicja Jonasz
- Posty: 1765
- Rejestracja: 24 kwie 2012, 09:01
- Płeć:
"Kot Czarownicy" rozdz. II - "Spotkanie"
Luci, dziękuję Ci, że mnie czytasz!
tak sobie postanowiłam, że napiszę jeszcze "Kota czarownicy", napiszę o misiu Porzucku i spróbuję coś dla dużych czytelników.
Iczerwosz, dziękuję, że zajrzałeś; nie miałam pojęcia, że ta historyjka może być nie tylko dla dzieci; moim zamiarem było pisanie właśnie dla dzieci, ale to trudna sztuka


Iczerwosz, dziękuję, że zajrzałeś; nie miałam pojęcia, że ta historyjka może być nie tylko dla dzieci; moim zamiarem było pisanie właśnie dla dzieci, ale to trudna sztuka

Alicja Jonasz
"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak
"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak