Marengo
Nie rozumiem Twojej wypowiedzi
dlaczego czujesz, że to my jesteśmy przyczyna świata (zakładam że rozumiesz pojęcie świat jako całości wszystkiego)
bo (pomijając czy istnieje przyczyna i skutek) sądzę, że świat jako całość istniał w czasie na długo zanim my pojawiliśmy się.
Jestem ewolucjonistką nie buddystką a Ty jeśli dobrze rozumiem zakładasz wędrówkę dusz podczas gdy ja zakładam proces ewolucji biologicznej
Nie mniej zgadzam się że trzeba żyć jakby nie miało być jutra
Wczoraj odczułam dokładnie taka mocną potrzebę aby przestać (chwilowo) myśleć nad przyszłością gdyż .. jest ciężka a ja dźwigam ją cały czas podobnei jak przeszłość . Tymczasem w teraźniejszości (chwilowo) wciąż mogę być szczęśliwa lekka i wdzięczna
Marcinie
Ten wiersz to krzyk z samego dna mojej duszy
nie wiem czy jest minimalistyczny w sensie filozofii. Według mnie raczej intensywny.
Nie mniej twój komentarz też taki był (intensywny i oszczędny)
Waldemarze
Muszę przyznać, że zaskoczyłaś mnie nie tylko swoim wszechstronnym podejściem do tematu, ale i komplementami pod moim adresem. Są miłe, jednak mocno na wyrost. Jestem z tego powodu zażenowany.
może masz rację więc przepraszam za te moje emocjonalne oceny, które wynikają z ekscytacji rozmowa na interesujące mnie tematy a które mogą być faktycznie krepujące
Usprawiedliwia mnie tylko że autentyczne
Ja, jak wiadomo, jestem nikim
Kiedy ktoś pisze, że jest nikim to sa różne możliwości interpretacji tego . Tak mówi moje doświadczenie . Czasem jest to ktoś z pogranicza marginesu społecznego (tam często mnóstwo ciekawych ludzi ze sporym wykształceniem często samouków) , czasem asceta zdający sobie sprawę z ulotności struktur własnego ego , czasem ktoś po prostu nie przyzwyczajony do tego aby się nim zachwycać ( a ja to zrobiłam) . Ale nie przejmuj się tym bo mój zachwyt wynikał nie tyle z oceny Ciebie ale raczej radości, że ktoś metodycznie się zastanawia nad tymi pytaniami co pozwala mi wejść w te tematy które po prostu ostro mnie kręcą : )
Wracając do dyskusji, wydaje mi się, że nie masz racji pisząc, że „determinizm nie jest żadnym bezwzględnym, niepodważalnym prawem makroświa”. Twierdzisz, że „zgodnie z teorią chaosu przypadek w istotny sposób zaburza pewność determinizmu”. Ale to chyba nie tak. Owszem, w fizyce makroświata mówi się o zdarzeniach przypadkowych, nazywanych też losowymi. Rozpatruje się je wówczas, gdy nie znamy przyczyny danego zjawiska i nie jesteśmy w stanie jej uwzględnić, lub też wtedy, gdy zbyt duża liczba przyczyn, a w konsekwencji parametrów warunkuje dane zdarzenie. W takiej sytuacji, tworząc pewne modele przybliżające rzeczywistość i wprowadzając do równań, opisujących zdarzenie losowe, uśrednione parametry, wylicza się prawdopodobieństwo zaistnienia określonego zdarzenia. Pojęcie zdarzenia przypadkowego czy też losowego w makroświecie bynajmniej nie oznacza, że w danych okolicznościach został zwieszony determinizm. Łańcuch przyczynowo-skutkowy nie zerwał się, cały czas istnieje, tylko że jest zbyt długi i trudny do prześledzenia go krok po kroku, ogniwo po ogniwie. Z drugiej jednak strony osoba wierząca w Opatrzność nie wyklucza możliwości zaistnienia cudu w określonych okolicznościach, na przykład cudownego uzdrowienia lub wyjścia z życiem z tragicznego wypadku itp., co niechybnie wiąże się z chwilowym zawieszeniem determinizmu, czy szerzej praw fizyki. Ale to akurat nie ta sytuacja, o której Ty piszesz.
Dokładnie przyjacielu. Teoria chaosu właśnie dlatego jest REWOLUCYJNA jak teorie Kopernika Darwina Einsteina czy nawet Freuda . Ona zmienia myślenie o świcie , obala powszechnie przyjęte aksjomaty. Tłumaczy niewytłumaczalne na bazie innych teorii. Ona inaczej traktuje przypadek. Nie jest on jedynie niemożnością przewidzenia z powodu zbyt dużej ilości zmiennych które kiedyś jakiś superkomputer opanuje . Ona mówi że świat dzieje się na wielu poziomach i to co jest przypadkiem w jednej skali (to samo) uczestniczy również w budowaniu innego planu gdzie już nie jest przypadkowe. Wskazuje aby szukać innych skal aby tłumaczyć i przewidywać zjawiska a nie w tej samej skali doskonalić precyzję narzędzi .
Odbiegłem trochę od pierwotnych pytań, które generuje Twój wiersz.
Nie odbiegłeś. Jesteś w samym centrum
Mamy tam do czynienia z problemem filozoficznym, problemem winy. Można go naświetlać z różnych stron. W zależności od tego, jakie przyjmiemy definicje poszczególnych kluczowych pojęć, odnoszących się do problemu, na trochę różne sposoby da się interpretować sens formułowanych tez.
Odpowiedzi mogą być różne w zależności od dodatkowych założeń, jakie przyjmiemy. Jeśli na przykład założymy, że ludzie w gruncie rzeczy nie posiadają wolnej woli (o takiej ewentualności też wspominasz w swojej wypowiedzi powyżej) i są czymś w rodzaju automatów uwarunkowanych biologicznie, społecznie i jakkolwiek inaczej, to, gdy dodatkowo przyjmiemy, że stworzył ich takimi Bóg, wówczas nasuwa się wniosek, że to on jest winien wszystkich krzywd, które inni doznają od swoich braci w jestestwie.
Dokładnie – dlatego wielu wierzących obarcza Boga za swoje cierpienia (szczególnie gdy cierpią granicznie , nieznośnie) , a modlą się wierząc że Bóg może i zechce je odsunąć . Wszak to Bóg pozwala na istnienie zła . Jest wręcz jego twórcą – tworzy MOŻLIWOŚĆ dobra i zła – kreuje postacie anioły (Lucyfer) i czy ludzi(Kain) daje im wolną wolę i sam nie wie mimo wszechwiedzy co wybiorą . Nudzi się zatem ?
To jakiś boski hazard ? Jak w księdze Hioba kiedy spaceruje z kusicielem pod rękę po ogrodzie ZAKŁADAJĄC się o los Hioba
Ja jednak wierzę w Świat (taki mój Bóg) i jego totalna rację albowiem tylko całość może rację całkowitą wraz ze „złem” i jego często niepojętą rolą .
Jeśli natomiast założymy, że Bóg nie istnieje, no to automaty krzywdzące inne automaty nie są niczemu winne. Po prostu tak zostały zaprogramowane przez Naturę. Można rozważać jeszcze inne opcje. Krótko mówiąc, im dalej w las, tym więcej grzybów.
Mnie to podejście pasuje. Pojęcie winy jest dla mnie archaiczne w sensie moralnym. Wciąż użyteczne jako pewna proteza narzędzie do regulacji prawnych ale także i do samorozwoju osobistego i społecznego.
Jak by tego było mało, możemy hipotetycznie rozważać, jak to sama czynisz, że świat jest fraktalem i podobne struktury powielają się w różnych skalach. Tak więc na przykład przynależna ludziom świadomość odtwarza się na kolejnych piętrach owego Universum i tworzy pewną nową jakość. Co wówczas z winą i odpowiedzialnością? Nie mnóżmy jednak bytów ponad potrzebę (brzytwa Ockhama).
A jeśli te byty sa w rzeczywistości tylko inną twarzą tego samego nazwiska . Super świadomość najwyższej skali może być wtedy traktowana jako .. Bóg. Brzytwa Ockhama odnosi się do prób rozwiązywania konkretnych problemów iż definicji musi być tak jednoznacznie prosta aby dawała proste odpowiedzi. Rozważania filozoficzne poetyckie czy literackie nie musza się jej trzymać co ma swoje minusy i plusy
Pod koniec swojego wywodu piszesz: „Jestem niewinna i pedofil jest niewinny”. A to ładne kwiatki. Pedofil też?! W jakim sensie? Że stworzył go Pan Bóg? Czy że jest zaprogramowanym automatem pozbawionym wolnej woli? A może jeszcze jakoś inaczej to rozumiesz?
Tak według mnie pedofil to chora osoba z popędem płciowym zdeformowanym w kierunku krzywdzącym innych . Taki się urodził bądź takim go uczyniło doświadczenie (np. dzieciństwo). Nie ma on prawa krzywdzić innych bo my jako społeczność na to (już) nie pozwalamy. Nasza historia jednak pełna jest bardziej i mniej oficjalnych przyzwoleń na to (szczególnie w stosunku do istot o niższej randze i słabszych jak niewolnicy słudzy podwładni) .
Pedofil zatem jest niewinny ale też nie kontroluje swojego zachowania i jest destrukcyjny i należy go odizolować i powinien znajdować się w odosobnieniu , bo nie może żyć w społeczności której jednostki krzywdzi.
Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie.