• Nasze rekomendacje
  •  
    UWAGA!
    JEŻELI JESTEŚ ZAREJESTROWANYM UŻYTKOWNIKIEM I MASZ PROBLEM Z LOGOWANIEM, NAPISZ NAM O TYM W MAILU.
    [email protected]
    PODAJĄC W TYTULE "PROBLEM Z LOGOWANIEM"
     
  • Słup ogłoszeniowy
  •  
    Demokracja jest wtedy, gdy dwa wilki i owca głosują, co zjeść na obiad.
    Wolność jest wtedy, gdy uzbrojona po zęby owca może bronić się przed demokratycznie podjętą decyzją.

    Benjamin Franklin

    UWAGA!
    KONKURS NA TEKST DISCO POLO ROZSTRZYGNIĘTY!

    Jeżeli tylko będziecie zainteresowani, idea konkursów powróci na stałe.
    A oto wyniki



    JAK SIĘ PORUSZAĆ POMIĘDZY FORAMI? O tym dowiesz się stąd.
     

Pamiętnik kochliwego młodzieńca (20)

ODPOWIEDZ
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
EdwardSkwarcan
Posty: 2981
Rejestracja: 23 gru 2013, 20:43

Pamiętnik kochliwego młodzieńca (20)

#1 Post autor: EdwardSkwarcan » 18 mar 2019, 01:41

poprzedni odcinek

5 czerwca 1966
dzień leciał bez tajemnic ubranych w niewiedzę
nie mogłem u niej co dzień w domu przesiadywać
dziś starczyła wymienność spojrzeń przy kościele
bowiem musi nadrobić zaległość w zeszytach

w niedzielne popołudnie trwonię czas nad stawem
leżąc w trawie sam nie wiem co ze sobą zrobić
opiekuńczy los zsyła miłą nastolatkę
która nagle z nieśmiałym uśmiechem podchodzi

znudzonego z początku cieszy bratnia dusza
bo chciałbym na odludziu wreszcie z kimś pogadać
mym gestem zachęcona z rozkoszą na ustach
bez namysłu tuż obok wdzięcznie się rozsiadła

trochę szokuje mina kiedy spod rzęs zerka
i w zwyczajnej rozmowie próbuje spowiadać
potem swoje sekrety jak szczera przylepka
bez pytania na trawie wylewnie mi zdradza

zawarliśmy znajomość bo wymogła prawdę
i jest przy mnie tuż obok bez śladu skrępowań
niechcący się zanosi na niechcianą randkę
gdy w tym czasie sumienie nie każe obcować

wywiera na mnie presję i ciągnie do siebie
na ławeczkę przed domem pokazać gdzie mieszka
tej perswazji ulegam z głupim roztargnieniem
choć dla jednej nie mogę panienek pocieszać

przez potulność się dobre zasady rozpierzchły
chociaż ławka nie była świadkiem upokorzeń
gryzło w środku - nie możesz czarować dwóch dziewczyn
bo miłość nie potrafi serca dzielić nożem

wracając niosłem w sobie mieszane uczucia
według skruszonej piersi to haniebna zdrada
i mój zdrowy rozsądek fakt ten przyjąć musiał
więc boję się z tej prawdy dziewczynie spowiadać

6 czerwca 1966
w szkole trudno panience spojrzeć prosto w oczy
wyczyta tajemnicę na dwa kilometry
na przerwach lęk serwuje dziś miłosny odwyk
zasłaniam się pilnością i nie chodzę wietrzyć

zwolniłem się z godziny udając biegunkę
w pośpiechu jedno kłamstwo goni kłamstwo drugie
zastanawiam się jeszcze nad niepewnym jutrem
tuszując wstyd zdążyłem pożegnalny uśmiech

nie może dotrzeć do niej jasienicki afront
w domu tak wymyśliłem by zdusić w zarodku
ja też nie wiem co Amor w głowach pisze pannom
chcę sprawie utrzeć nosa i mieć święty spokój

postanowienie piersi z mocą podpowiada
bym na wszelki wypadek łukiem park omijał
i unikając spotkań swych pragnień nie zdradzał
bo tam się przypadkowo raz randka przyśniła

7 czerwca 1966
po wyciszonym kłamstwie cień w sercu pozostał
sumienie upomina - jesteś nie w porządku
nie mogę mówić widząc dziewczynę radosną
i wystrzegam się innych przylepnych podlotków

10 czerwca 1966
żeby ubarwić wdzięki w kąpieli słonecznej
panienka chce się spotkać w jasienickim parku
przypuszcza że tam za nią na skrzydłach polecę
a mnie się słabo robi od samych zamiarów

w zbiegach okoliczności los potrafi zakpić
co ja powiem dziewczynom gdy dowcipny Amor
przyśle do towarzystwa nastolatkę z ławki
bo lubi płatać figle zakochanym parom

11 czerwca 1966
w panicznym strachu znajdę miejsce neutralne
nie można wypiąć tyłków przy rodzinnych domach
bo natychmiast Sodoma by spadła na pannę
a na amanta obok niechybnie Gomora

znalazłem cichy kącik skryty pod Michałkiem
z dala od dowcipnisiów i łatwo dostępny
starczy kocyk rozłożyć na bezpańskim sadzie
by nie krępując gestów do siebie się wdzięczyć

przemycone posłanie poniosę na skróty
ona szeroką drogą przyjdzie od cmentarza
razem iść nie możemy ktoś koc musi ukryć
bo głupio się z nim wspólnie na drodze pokazać

widzę po propozycji małe wątpliwości
patrząc w oczy tłumaczę - już byliśmy sami
obdarz mnie zaufaniem i wreszcie dorośnij
niech to będzie prawdziwej wierności egzamin

12 czerwca 1966
w spotkaniu pod kościołem decyzja zapadła
wyjdzie na randkę ze mną zaraz po obiedzie
nie wiem jak się poczuję widząc w opalaczach
pewnie twarz mi obleje pąsowy rumieniec

z radości głupie żarty kieruję do panien
- czym różni się opalacz od zwykłych majteczek
dowcipnisia mi mówi – kiedy zrobię pranie
przyjdziesz sobie porównać na sznurku rozwieszę


właścicielka mych myśli jest chyba mniej śmielsza
jej charakter jest dla mnie nadal zagadkowy
nie wiem czy tak jak inne potrafi rozśmieszać
bo doświadczyłem rany w śledztwie pomysłowym

ciągle tabu są dla mnie różnice dziewczęce
dzisiaj będę mógł poznać tajemnicę ciała
czy nieśmiałe podchody odkryją ciut więcej
niedoświadczenie sprawdzi w miłosnych opałach

co zrobię kiedy ona swą dojrzałość przyśni
czy rozsądek potrafi pokusie się oprzeć
aby w oczach nie stracić trudno coś wymyślić
a zbędne ryzykanctwo pachnie wczesnym ojcem
*
urywanie z łańcuszka dosyć łatwo poszło
zapas czasu mam duży obiad zjadłem w biegu
kpiąc z ciekawości ręką pomachałem siostrom
z tajemniczym - grać w karty lecę do kolegów

pośpieszyłem naprzeciw i podglądam w krzakach
bo nagle przystanęła i widzę wahanie
wystraszył ją mężczyzna schodzący z Michałka
ostrożność w pustym miejscu to duży plus dla niej

zbiegam by nie narazić na głupie zaczepki
i odwagi dodaję patrząc na intruza
ostrożność podpowiada – dziś się z nią nie prześpisz
więc musisz rozsądkowi na randce zaufać

z początku się nie mogłem ze wstydu otrząsnąć
w życiu nie oglądałem nigdy morskiej plaży
dlatego z ociąganiem młokos spodnie ściągnął
by obok rozebranej panienki się smażyć

coś nieśmiałość chce ukryć i na brzuchu leży
dziewczyna też biust chowa podparta na łokciach
powoli wraca śmiałość bo lęk się przewietrzył
i nareszcie się można z własnych wahań pośmiać

przez ramiona tuż obok serce mocniej skacze
w dodatku jej odwaga pokazuje plecy
- szybko kremem posmaruj – rozkazuje palcem
by chłopaka z alergii do dziewcząt wyleczyć

trudność sprawia z początku ta przyjemność wrażeń
lecz obopólną korzyść dostrzegam w jej oczach
wiec szeptem zachwyconym – co jeszcze rozkażesz
adoruję przymilnie bo kusi rozkoszna

z uśmiechem podpowiada – przecież możesz wszystko
stremowany w emocjach nacieram jej uda
przeciwdziała wzrokowo zbyt śmiałym pomysłom
jakby chciała mieć pewność czy może zaufać

chichocze z moich gestów robiąc śmieszne miny
kiedy pod ręką wzdycham patrząc jak smaruje
przesadza z ostrożnością w miejscach newralgicznych
podnieca czuły dotyk w plecach ciarki czuję

całując się droczymy trwa radosny koncert
przyciskając na kocu kładę na łopatki
miłym śmiechem rozbraja – zasłaniasz mi słońce
bliskość ciał kontroluję by Amor nie zakpił

w kłopotliwych emocjach rumieni się chłopak
znając wartość kobiecą widzi podniecenie
wyciszeniem pomaga żądze opanować
i dyskretnie bez chichów sprowadza na ziemię

mimo że pąs oblewał dreszcz w pieszczotach męskich
obydwoje z przygody wyszliśmy niewinni
w miłosnych tarapatach słownik jest zbyt cienki
więc pamiętnik zbytecznie nie będzie się ślinił

dziś sprawiło przyjemność dwóch ciał oswajanie
i miłości szczawika nie uwiecznię aktem
skoro mnie obdarzyła wielkim zaufaniem
to pragnienia musiały w piersi być schowane

z jej strony polubiłem ruch palców we włosach
i paznokci spacerek ścieżką kręgosłupa
dzięki czułym zabiegom małolat doroślał
choć szanował cnotliwość w ściszonych zakusach

podczas drogi do siedlisk byłem pod wrażeniem
chwil cudownie spędzonych i czaru obecnych
udzielało się w żartach drogowe natchnienie
choć szturmem nie zdobyłem miłosnej fortecy

niezwyczajne zwyczajnie było pożegnanie
i wydało się dla mnie jakby bardziej czułe
bez wcześniejszych dziś zbędnych nieśmiałości barier
choć te sprawy zbyt trudno ogarnąć rozumem

w tym wieku nie powinna czuć się zawiedziona
z tych względów okazałem szacunek i troskę
choć drżała przytulana intymnie w ramionach
wykorzystać słabości w ustroniu nie mogłem

nie wiem tylko czy ona mą troskę doceni
bo zbyt słabo poznałem dziewczęcą naturę
nie chciałem jej i siebie chamstwem zarumienić
chociaż trudno intymnie półśrodkami urzec

cdn.

ODPOWIEDZ

Wróć do „PAMIĘTNIK KOCHLIWEGO MŁODZIEŃCA”