poprzedni odcinek
30 maja 1966
przez szybkie dorastanie trudną mam naturę
skusiłem nastolatkę na przytulny relaks
drżącym ogniem rozpalał długi kontakt z udem
spędziliśmy godzinę na nieśmiałych grzechach
rozum nie chciał i nie mógł umiaru przywołać
dla ust rozkapryszonych w gorączce bezwstydnej
w uściskach namiętności zamiast do kościoła
zatrzymał jak natchniony u piersi dziewczynę
w tych pieszczotach panienka nie była mi dłużna
czułem intymnie bliską ciał temperaturę
ręce długo błądziły przy sklejonych ustach
nasz rozsądek zachciankę wyhamował z trudem
w czułostkach zawiniła rąk inicjatywa
rozkazała przygarnąć bym czuł biust na piersi
nie potrafiłem ciągot w gorączce zatrzymać
i ich dotyk kompletnie pannę rozanielił
wcale się nie dziwiłem przecież nie jest z drewna
na szczęście w naszych głowach siedział dobry duszek
i nie pozwolił chęciom niczego rozebrać
w ten sposób powolutku wyciszył pokusę
błędne oczy błyszczały wielkim pożądaniem
akt niebyły kończyła długa chwila ciszy
fakt upomnieniem dla mnie i przestrogą dla niej
by rąk nie trzymać blisko gorącej spódnicy
z tej randki wracaliśmy nieśmiało skruszeni
na siebie popatrując zachwytem intymnym
niosąc pośpiech wstydliwy chciałem się rumienić
w zamian za czuły uśmiech pąsowo niewinny
1 czerwca 1966
dzisiaj w beztroskiej labie wszyscy na Michałku
obiecująco widzę dzień dużego dziecka
odwaga podpowiada - panienkę oczaruj
więc przy wspinaczce patrzę i poszukując w kieckach
złości mnie durny pomysł żeby iść klasami
nawet w święto dzieciarni rządzi dyscyplina
podziwiam jak rumieniec policzki zabarwił
widzę rozochocenie po beztroskich minach
na górze wszystkich pełno wszędzie gdzie się ruszę
starsze lato poczuły i darmowy wybieg
chłopcom porozkładały wdzięki na pokusę
wspinaczką umęczone leżą erotycznie
niczym seks błyskawice łyskają się uda
cichaczem bezustannie oczka na bok lecą
inne chcą romantycznie w niebie się zadumać
i w błękicie utopić młodości kobiecość
uwielbiam u panienek kształty elastyczne
więc nudzi mnie bezczynność zamulona w trawie
szanuję te co w życiu chcą dopaść przyczynę
i biegają za szczęściem które czas rozdaje
słychać nawoływania wesołej dzieciarni
spragnieni krętą ścieżką lecą do źródełka
inni chcą poziomkami podlizać się pani
niemożebny harmider jak to na wycieczkach
leniwe od chłopaków kupują wesołość
ja do nich przez nieśmiałość nawet nie podchodzę
zbyt dużo wścibskich gapiów kręci się wokoło
choć przykro się pogodzić z tajemniczym lodem
idę w diabły i błądzę rozmyślając w lesie
niestety nie kupiłem na górę cukierków
trudno znaleźć się w grupie kiedy pusta kieszeń
marząc żałuję niczym towarzyski nieuk
nagle zauważyłem leżący słoiczek
i wpadła mi do głowy myśl jak błyskawica
słodkimi poziomkami do serca się zbliżę
w biegu myję pojemnik żeby się podlizać
daleko od gromady znam ukryte miejsce
w niecałe pół godzimy mam woń w szkle zamkniętą
i na skrzydłach do damy mego serca lecę
żeby zaimponować kuszącą czerwienią
odważnie klękam w kręgu i wesoło kuszę
- może któraś z was kupi słoiczek poziomek
przejadłem się więc oddam za jeden całusek
wyrywa mi go moja z okrzykiem – kupione
zachęcony daremnie policzek nadstawiam
znika sprzedany towar który jedzą wszystkie
panna w geście odmowy wstydem się zasłania
i goni do źródełka mówiąc – wody przynieś
zasmucenie udaję - ktoś mnie tutaj okpił
za rękę ją przyciągam żeby z grupy wyrwać
warg gestem podpowiada jedno słowo - plotki
reszta broniąc nie puszcza - razem z nami przyszła
pozostaje posłusznie niczym wiatr po wodę
żeby leśnym kryształem lenistwo napoić
tym sposobem znów mogłem w gronie złapać oddech
i zaglądając w oczy do niej się pomodlić
bawią się moim kosztem więc ja też korzystam
wzrok bada zgrabne nogi porównując kształty
pod modrzewiem znalazłem urokliwą przystań
nie przeżywam choć dzisiaj nie udał się zamysł
do lasu próbowałem wyciągnąć gromadę
lecz po krótkim spacerze znudziło się pannom
więc wróciłem prowadząc nastoletni harem
śmiejąc się że na randki jest jeszcze zbyt jasno
chichotały dyskretnie – musisz z Konopielką
i wiedział mol książkowy że pragną już więcej
choć wciąż naturę mają w połowie dziecięcą
to w umysłach kiełkują zachcianki kobiece
raz wzięła mnie do lasu by skryć się w zagajnik
bo konieczność zmusiła spódnicę podkasać
wcześniej wymogła żebym okolicę sprawdził
potem w tył zwrot i oczu nie mogłem odwracać
dodatkowo kucała za grubym modrzewiem
ciągle przypominając – Edek tylko nie patrz
- majteczki już widziałem – mówiłem do siebie
- grzeczny chłopak – szepnęła gdy wyszła zza drzewa
w nagrodę za cierpliwość dostałem całusy
po przytulaniu w biegu bo czas nam wyliczą
trzeba było zapomnieć miłosne zakusy
słuchając – gdzie tak długo – z uśmiechniętą miną
wracałem z tej wycieczki trochę zawiedziony
nadzieje były większe wprawdzie bez obietnic
jednak przez brak czułostek przygasł w oczach płomyk
i żal do domu drogę potrafił rozdzielić
w noc długo nie zasnąłem myśląc o Michale
przecież nie chcę natychmiast chociaż ją pożądam
zachowuję się niczym pokrętny kawaler
mam wiecznie muchy w nosie by się o nic dąsać
cdn.
-
- Nasze rekomendacje
-
-
UWAGA!
JEŻELI JESTEŚ ZAREJESTROWANYM UŻYTKOWNIKIEM I MASZ PROBLEM Z LOGOWANIEM, NAPISZ NAM O TYM W MAILU.
[email protected]
PODAJĄC W TYTULE "PROBLEM Z LOGOWANIEM"
-
- Słup ogłoszeniowy
-
-
Demokracja jest wtedy, gdy dwa wilki i owca głosują, co zjeść na obiad.
Wolność jest wtedy, gdy uzbrojona po zęby owca może bronić się przed demokratycznie podjętą decyzją.
Benjamin Franklin
UWAGA!
KONKURS NA TEKST DISCO POLO ROZSTRZYGNIĘTY!
Jeżeli tylko będziecie zainteresowani, idea konkursów powróci na stałe.
A oto wyniki
JAK SIĘ PORUSZAĆ POMIĘDZY FORAMI? O tym dowiesz się stąd.
Pamiętnik kochliwego młodzieńca(17)
- EdwardSkwarcan
- Posty: 2981
- Rejestracja: 23 gru 2013, 20:43