Pojawiła się nagle. Wyrosła o poranku tuż obok werandy, tam, gdzie babcia Franciszka zazwyczaj sadziła pachnący groszek. Myślę, że to miejsce nie było przypadkowe, że Róża wybrała je celowo, by opleść jego serce jak groszek przed laty oplatał drewniany płotek. Dziadek Stanisław uwielbiał ten zakątek ogrodu.
— Długo stroiła się w blasku słońca, budząc we mnie nieznane dotąd emocje, myśli, których nie sposób nikomu zdradzić, sny niespokojne, rozterki, niewysłowione szczęście i jednocześnie ból, aż pewnego dnia rozkwitła w pełnej krasie i rozpachniła się wszem wobec. Byłem pewien, że to najważniejsza chwila w moim życiu, że wszystko, co wydarzyło się wcześniej, zaistniało po to, aby nasze ścieżki się zbiegły...
— Do tego momentu wszystko się zgadza. Jest dokładnie tak, jak napisano o was w książce.
— Owszem...
— Musiała być piękna...
— Najpiękniejsza ze wszystkich stworzeń, które do tej pory spotkałem w Sarniej Dolinie. Usta miała duże, pełne, różowe i słodkie..., a oczy jak niebo o wschodzie słońca, budzące nadzieję nawet wówczas, gdy w sercu największy mrok... Budziłem się co ranek z myślą o niej.
— Drzewa nie podzielały twojego zachwytu?
— Każdym ruchem gałęzi, każdym szelestem liści zdawały się mówić: W czym jesteśmy gorsze od niej, że zapominasz o nas?
— Były zazdrosne?
— Wtedy tak myślałem...
— A teraz?
— Nie ma teraz...
***
Nie ma teraz. Jest tylko to, co wydarzyło się wtedy.
Dopiero co nadszedł sierpień. Pierwsze bociany szykowały się do drogi na słoneczne południe. Pachniała maciejka, słoneczniki, brzemienne w ziarno, złociły się na długich łodygach, a świerszcze, skryte w trawie, brzęczały nieustannie, dniem i nocą. Aż kręciło się w głowie od tych wszystkich pachnideł, barw i dźwięków!
Wyrzuciła go ze swojego życia właśnie wtedy, kiedy wszystko takie piękne i zarazem smutne, kiedy chce się płakać i jednocześnie cieszyć. Wyrzuciła jak wyrzuca się rzecz, która co prawda dobrze służyła, lecz spełniwszy swoją rolę, stała się nudna i brzydka.
— Już cię nie potrzebuję. Musimy się pożegnać! Poznałam kogoś, kto się mną zaopiekuje... — powiedziała, gdy on gotów był właśnie oddać jej duszę.
Miała tylko trzy kolce do obrony przed światem. Trzy kolce, których nie zawahała się użyć...
***
Znalazłam go na ścieżce, którą co rano biegną nad rzekę jednorożce. Leżał skulony, całkiem bez sił, bezbronny. Wyglądał, jakby spał z głową wspartą na kamieniu, na którym w blasku zachodzącego słońca wygrzewała się żmija.
— Można ją tutaj często spotkać... — mówiła babcia Franciszka, kiedy wpatrzone w ścieżkę upstrzoną śladami jednorożców szłyśmy po zioła na łąkę. — Ludzie za nią nie przepadają, unikają jej. Tymczasem dotyk żmii wiele potrafi, bardzo wiele... Skutecznie leczy każdy ból, nawet ten największy, którego nie sposób znieść... Jeśli tylko jej pozwolisz, uniesie cię wysoko...
— Jak bardzo wysoko? — dopytywałam, rozglądając się wokoło.— Czy pod sam komin naszego domu? A może pod czubki drzew?
— Na pewno wyżej niż wznoszą się bociany... — odpowiadała szeptem. — Znacznie wyżej...
W Sarniej Dolinie znów sierpień. Pierwsze bociany już odleciały na południe.
Często teraz chodzę nad rzekę, w miejsce, gdzie spotkałam Małego Księcia i gdzie przez tyle razy oglądaliśmy zachód słońca, złocisty niczym słonecznik, chwilami różowy i słodki jak usta jego ukochanej Róży, pachnący latem jak groszek z babcinej rabatki...
-
- Nasze rekomendacje
-
-
UWAGA!
JEŻELI JESTEŚ ZAREJESTROWANYM UŻYTKOWNIKIEM I MASZ PROBLEM Z LOGOWANIEM, NAPISZ NAM O TYM W MAILU.
[email protected]
PODAJĄC W TYTULE "PROBLEM Z LOGOWANIEM"
-
- Słup ogłoszeniowy
-
-
Demokracja jest wtedy, gdy dwa wilki i owca głosują, co zjeść na obiad.
Wolność jest wtedy, gdy uzbrojona po zęby owca może bronić się przed demokratycznie podjętą decyzją.
Benjamin Franklin
UWAGA!
KONKURS NA TEKST DISCO POLO ROZSTRZYGNIĘTY!
Jeżeli tylko będziecie zainteresowani, idea konkursów powróci na stałe.
A oto wyniki
JAK SIĘ PORUSZAĆ POMIĘDZY FORAMI? O tym dowiesz się stąd.
Ekspres do kawy cz. XXXIII - Mały Książę i Róża
- Alicja Jonasz
- Posty: 1765
- Rejestracja: 24 kwie 2012, 09:01
- Płeć:
Ekspres do kawy cz. XXXIII - Mały Książę i Róża
Ostatnio zmieniony 05 paź 2024, 19:49 przez Alicja Jonasz, łącznie zmieniany 1 raz.
Alicja Jonasz
"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak
"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak
- eka
- Posty: 18257
- Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59
Ekspres do kawy cz. XXXIII - Mały Książę i Róża
Na oczywistej kanwie, ale pociągnięcie klasycznie Alicjowe. : )
Teraz sobie właśnie pomyślałam, że Twoje teksty są dla mnie jak oczekiwane prezenty.
Dzięki, choć wiem, że przecież nie tylko dla mnie
Teraz sobie właśnie pomyślałam, że Twoje teksty są dla mnie jak oczekiwane prezenty.
Dzięki, choć wiem, że przecież nie tylko dla mnie

- Alicja Jonasz
- Posty: 1765
- Rejestracja: 24 kwie 2012, 09:01
- Płeć:
Ekspres do kawy cz. XXXIII - Mały Książę i Róża
eka, "Małego Księcia" czytałam chyba ze sto razy - z racji wykonywanego zawodu, ale i z iście prywatnych przyczyn 

Alicja Jonasz
"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak
"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak
- eka
- Posty: 18257
- Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59
Ekspres do kawy cz. XXXIII - Mały Książę i Róża
Nie przeczę, dobra pozycja. 
