• Nasze rekomendacje
  •  
    UWAGA!
    JEŻELI JESTEŚ ZAREJESTROWANYM UŻYTKOWNIKIEM I MASZ PROBLEM Z LOGOWANIEM, NAPISZ NAM O TYM W MAILU.
    [email protected]
    PODAJĄC W TYTULE "PROBLEM Z LOGOWANIEM"
     
  • Słup ogłoszeniowy
  •  
    Demokracja jest wtedy, gdy dwa wilki i owca głosują, co zjeść na obiad.
    Wolność jest wtedy, gdy uzbrojona po zęby owca może bronić się przed demokratycznie podjętą decyzją.

    Benjamin Franklin

    UWAGA!
    KONKURS NA TEKST DISCO POLO ROZSTRZYGNIĘTY!

    Jeżeli tylko będziecie zainteresowani, idea konkursów powróci na stałe.
    A oto wyniki



    JAK SIĘ PORUSZAĆ POMIĘDZY FORAMI? O tym dowiesz się stąd.
     

Baśń o leśnych psach

ODPOWIEDZ
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
Alicja Jonasz
Posty: 1765
Rejestracja: 24 kwie 2012, 09:01
Płeć:

Baśń o leśnych psach

#1 Post autor: Alicja Jonasz » 02 gru 2024, 08:35

fr.1
Są miejsca w nadprośniańskiej puszczy, do których człowiek od wieków nie ma przystępu. Nie dojrzysz tam drzewa powalonego ludzką ręką, udeptanej obutą stopą ścieżyny, która snuje się wśród kniei w tę i we w tę niby nitki w pajęczynie, ani też smugi dymu leniwie wydobywającej się z komina chałupy, gdzie gospodyni warzy strawę dla męża i dziatek. Nie usłyszysz tam nawoływań dziatwy, która podjadłszy do syta pyrów z okrasą, pobiegła do boru za grzybem, jagodą tudzież dla zabawki. Narobiła przy tym tyle hałasu, ile czarcie ucho udźwignąć nie zdoła, choćby i zatkać je pszczelim woskiem. Nie zakłóci tam ciszy ani ryk bydląt gonionych o zachodzie słońca do zagrody, gdzie czeka już gospodyni z cebrzykiem na mleko, ani rzępolenie skrzypek dobiegające z karczmy, w której gospodarze raczą się tym i owym, potem zaś, tańcując, aż się trzęsą ściany, aż się próchno sypie z powały, pokrzykują: „u hu, hu, hu”, ani też dźwięk kościelnych dzwonów przyzywający na jutrznię. Czart Olbina znał w kniei takie miejsca i nie raz nie dwa odwiedzał je, by nieco odpocząć od monotonii życia na bagnach tudzież od zgiełku, który czynią ludzie.
Szczególnie upodobał sobie dużą polanę pośrodku puszczy. Ocieniona baldachimem koron starodrzewu, raz - że latem skutecznie chroniła przed spiekotą, zimą zaś przed lodowatym powiewem północnego wiatru, dwa – że nocą stawała się swego rodzaju areną dla wilków, które w owym czasie zwano leśnymi psami. Nasz diablik, czy to przez wzgląd na stare dzieje, kiedy zwierzęta te żyły z czartami pospołu jak brat z bratem, jedne wspierając drugich w niełatwej sztuce zwodzenia na manowce, czy to z nudów, często gościł na owej polanie, biorąc udział w ich licznych naradach tudzież śledząc gonitwy młodzików przyspasabiających się do objęcia przewodnictwa w stadzie. A było na co popatrzeć!
Alicja Jonasz

"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak

Awatar użytkownika
eka
Posty: 18257
Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59

Baśń o leśnych psach

#2 Post autor: eka » 03 gru 2024, 13:55

Piękna składnia, cudna archaizacja... no i te leśne psy dziewiczych miejsc, brawo!
Czekam na fragment drugi, już czas na smakowitą fabułę : )

Awatar użytkownika
Alicja Jonasz
Posty: 1765
Rejestracja: 24 kwie 2012, 09:01
Płeć:

Baśń o leśnych psach

#3 Post autor: Alicja Jonasz » 07 gru 2024, 19:35

fr.2
— A to ci cherubin! — wołało diablisko, widząc, jak ten i ów wilczek pędzi co sił w nogach, zostawiając w tyle rywali. — A to ci zadziora! Basałyk jakich mało! Idę o zakład, że wygra nim księżyc wychynie zza chmur! Wygra niechybnie!
A ile było przy tym majtania ogonem, ile turlania się z miejsca na miejsce, po igliwiu i błocie, gdzie popadnie, ile parskania tudzież plucia przez czerniącą się w zębiskach okazałą szczerbę, pamiątkę po obcęgach kowala Jaśka z Dzięciołów, tego nie wypowiem. Jedno jest pewne, nasz wisus ulubował sobie wilcze gonitwy i gdy tylko któryś z kamratów z piekła rodem, żądny ziemskich uciech, nawiedził go w puszczy, miast do ludzkich siedlisk, ciągnęli w głuszę do wilków, by tam obstawiać gonitwy i wygrywać zakłady.
— Nie masz lepszego igrzyska ponad psie gonisko! — wydzierał się Olbina na całe gardło, co rusz zgarniając pokaźną sumkę do sakwy. — Dobrzem obstawił! Będzie kiedyś z ciebie, basałyku, basior jak się patrzy, he he he!
Jego głos niósł się po puszczy hen daleko, docierając czasem aż do ludzkich siedlisk, a wtenczas ten i ów, zdjęty trwogą, zaszywszy się po zmroku w nędznej chałupinie, nie wychodził z niej, póty słońce na powrót nie wychyliło ognistej korony znad ciemnej ściany lasu.
Alicja Jonasz

"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak

Awatar użytkownika
eka
Posty: 18257
Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59

Baśń o leśnych psach

#4 Post autor: eka » 12 gru 2024, 17:08

A leśne psy, wiadomo, czartów się nie boją : )
Super pomysł fabularny i bdb pisanie. Szkoda, że takie krótkie, Alicjo, please, rozwiń aię w kolejnej części :rosa:

Awatar użytkownika
Alicja Jonasz
Posty: 1765
Rejestracja: 24 kwie 2012, 09:01
Płeć:

Baśń o leśnych psach

#5 Post autor: Alicja Jonasz » 14 gru 2024, 20:38

Dziękuję, eka! :) Oczywiście, że postaram się tę kolejną baśń dociągnąć do finału. Na razie muszę się przyznać, że chwyciła mnie niemoc i gnębi niby jakowaś zmora :(( Pozdrawiam serdecznie :rosa:
Alicja Jonasz

"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak

Awatar użytkownika
Alicja Jonasz
Posty: 1765
Rejestracja: 24 kwie 2012, 09:01
Płeć:

Baśń o leśnych psach

#6 Post autor: Alicja Jonasz » 15 gru 2024, 09:10

fr.3
Jednakoż nie w każdym sercu mieszka strach. Żył w kaliskim grodzie chłopak, o którym mówiono, że nie boi się niczego. Kiedy więc kolejny dziad proszalny zasiadł u wnijścia do katedry i postawiwszy przed sobą misę na miedziaki, począł bajdurzyć, a to o zmorach, które nocą wysysają krew ze śpiącego człeka, a to o topielcach wciągających do wody nie tylko ludzi, ale i też dobytek, a to znowuż o mamunach porywających dzieci alboż o południcach w biały dzień gnębiących chłopów przy żniwie, nasz chwat roześmiał się w głos i dziarsko zawołał:
— A ja się strachów nie boję! Co mi tam zmory, topielce czy inne tałatajstwo z piekła rodem! Jeszcze dziś, nim słońce schowa się za pagórek, polezę do puszczy i nie spocznę, póki się nie dowiem, co też tam tak straszliwie drze się po zmroku, bo przecie nie leśne psy. Ich ujadanie od razu bym poznał!
Jak przyobiecał, tak zrobił. Jeszcze słońce nie skryło się za wzgórek, a chłopak, przywoławszy gwizdaniem ukochaną psinę zwaną przezeń Oficjer, którą był hodował od szczenięcia, wyruszył w drogę. Nie pomogły, ani płacz kaliskich przekupek, którym jakoś nagle żal się zrobiło sieroty, ani też napomnienia starego rymarza, u którego czeladnikował, odkąd jego ojciec, znany w grodzie powroźnik, odszedł w zaświaty do swej nieboszczki żony. Pietrek, bo tak się zwał nasz bohater, bez słowa, machnąwszy jeno ręką na pożegnanie, zniknął w objęciach puszczy, a za nim, wesoło merdając ogonem, jego wierne psisko.
W kniei panował już mrok. Ptaki, popiskując z cicha, mościły się w gniazdach do snu, a zwierzyna, zwietrzywszy człowieka, spłoszona, poczęła pierzchać na boki w gąszcz starodrzewu, by tam, sobie tylko znanymi ścieżkami, podążyć do wodopoju alboż w inne sekretne zakątki lasu. Noc nadchodziła szybko, biorąc w posiadanie wszystko, co za dnia tryskało kaskadą barw, zapachów i dźwięków. Wraz z nastaniem ciemności poczęły budzić się głosy, których niepodobna było usłyszeć za dnia. Najpierw ozwał się puszczyk, pan nocy - zrazu cicho, jakby dziecię kwiliło w kołysce, potem zaś coraz głośniej i tak żałośnie, aż chłopak poczuł w sercu niewysłowiony żal, którego nie sposób niczym ukoić, zupełnie jak wtenczas, kiedy będąc pacholęciem, szedł za trumną matuli na cmentarz za wzgórek, a dzwony kościelne wtórowały jego krokom niby płaczki żałobne.
Za puszczykiem ozwali się w ciemności inni nocni mieszkańcy kniei, lecz rozeznać się w ich imionach daremny trud. Wiedz, drogi czytelniku, iż w owym czasie puszcza skrzętnie strzegła swych tajemnic, a jeśli zadecydowała odkryć którąś przed człowiekiem, musiał on mieć dobre i szlachetne serce. Serce Pietrka było czyste niby woda w górskim potoku. Wiedział to każdy, kto znał chłopaka. Wiedział o tym i Leszy, dobry duch nadprośniańskich lasów.
To on właśnie, sobie tylko znanymi sposobami, tak ścielił przed młodzianem ścieżki, iż ten trafił na polanę, gdzie akurat czart Olbina wraz z kompanem z piekła rodem obstawiali wilcze gonitwy, bawiąc się i kłócąc przy tym ponad miarę.
— Stawiam sto dukatów na szarego szczawika z kruczą pręgą na grzbiecie! — ryczał kumoter, potrząsając pełnym trzosem. — Sto dukatów! Przyjmujesz zakład, waszeć?
Waszeć Olbina siedział na spróchniałym pniu dębu i przeliczał dukaty w sakwie, a że tego wieczoru szczęście odwróciło się od niego, do liczenia miał niewiele.
— Jeden, dwa, trzy… — mamrotał, co rusz drapiąc się, a to po kostropatym łbie, a to po skutym przez komary grzbiecie. — Jeden, dwa... cztery? Hm…
— Waszeć liczyć nie umiesz, he, he, he! — rechotał tamten i na powrót potrząsał pełnym trzosem, zerkając przy tym na boki, czy jakoweś leśne licho nie dybie na jego złoto.
Alicja Jonasz

"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak

Awatar użytkownika
eka
Posty: 18257
Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59

Baśń o leśnych psach

#7 Post autor: eka » 17 gru 2024, 12:23

Liczę na Leszego! :)
Super!

Awatar użytkownika
Alicja Jonasz
Posty: 1765
Rejestracja: 24 kwie 2012, 09:01
Płeć:

Baśń o leśnych psach

#8 Post autor: Alicja Jonasz » 17 gru 2024, 19:25

eka pisze:
17 gru 2024, 12:23
Liczę na Leszego!
ja też liczyłam, ale szybko się ewakuował z tej fabuły, hm... :smoker:
Alicja Jonasz

"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak

Awatar użytkownika
Alicja Jonasz
Posty: 1765
Rejestracja: 24 kwie 2012, 09:01
Płeć:

Baśń o leśnych psach

#9 Post autor: Alicja Jonasz » 17 gru 2024, 19:25

fr.4
Czarcik Olbina z zafrasowaną miną spozierał na kompana. Nie w smak mu była przegrana, lecz cóż począć, kiedy sakwa pusta? Nie ma inszej rady, trzeba się poddać! Już pysk rozdziawił, by „pas!” zawołać, gdy z nagła wszczęło się wokół zamieszanie. Najpierw zakotłowało się coś w chaszczach, jakby przeciskał się przezeń potężny byk, a potem ni stąd ni zowąd na polanę skąpaną w blasku księżyca wychynęła postać, której na pierwszy rzut oka nie sposób było rozeznać. Koszulinę miała na sobie płócienną, takież porcięta, na głowie kapelusz, spod którego sterczały słomiaste włosy. Za nią zaś z krzaczorów wyskoczył zwierz, bynajmniej nie wilk, bo ujadał jakoś inaczej, choć równie zajadle.
— Ki czort! — zdziwił się Olbina.
— A mnie się zdaje, kamracie, że to nie czart jako my, jeno świeżuteńka ludzka duszyczka! — szepnął chytrze kumoter z piekła rodem, który w przeciwieństwie do diablika z nadprośniańskiej puszczy doskonale znał się na swojej robocie, zawsze gotów przygarnąć jakąś zbłąkaną duszę i ponieść ją przed oblicze księcia ciemności. — Świeżuteńka duszyczka, mmmm… Dawnom takiej nie widział!
— Hola, hola, bracie! — zawołał nasz czarcik, widząc, jak kamrat łapczywie wyciąga łapska ku młodzianowi, jak łakomie nań zerka. — Ten człek do mnie należy jako i wszystko w tej puszczy!
— Ciiii, gotów się spłoszyć, ciiii… — uspokajał go kompan, jednocześnie knując, jakby tu przechytrzyć Olbinę. — Skoro powiadasz, że ten chuderlak do ciebie należy, obstaw nim zakład, waszeć! Jeśli wygrasz, trzos złociaków tobie się dostanie. Jeśli zaś ja wygram, zgarnę owe cztery dukaty, które skrywasz w sakwie, i duszyczkę tego człeczyny!
Taki to chytry plan wymyśliło diablisko i pewnie Olbina dałby się mu omamić, gdyby nie Pietrek, który, otrząsnąwszy się z pierwszego przestrachu wywołanego widokiem piekielnej tłuszczy, tak się ozwał:
— A czy ja nie mam już tu nic do powiedzenia? Wszak wiadomo nie od dziś, iż diabeł może kupczyć ludzką duszą jeno wtenczas, gdy mu na to zezwoli sam jej właściciel. Postawię w zakład swą duszę, jeśli i mnie obstawiać pozwolicie.
— Słusznie prawi! — przytaknął czart z nadprośniańskiej puszczy, dla którego odwieczne prawa były nienaruszalne. — Obstawiaj, chuderlaku, a ja ci gwarantuję, że dotrzymamy umowy, jeśli wygrasz!
Alicja Jonasz

"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak

Awatar użytkownika
eka
Posty: 18257
Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59

Baśń o leśnych psach

#10 Post autor: eka » 18 gru 2024, 17:19

Piekielna tłuszcza vs Pietrek chudzina... mega ciekawie zapowiada się fabuła :)
Czekam z niecierpliwością :kofe:

ODPOWIEDZ

Wróć do „ALICJA JONASZ”