Sprzykrzyło się św. Franciszkowi siedzieć w niebie, więc ozwał się do Boga w te słowa:
— Ojcze Niebieski, chociaż mam tutaj wszystkiego pod dostatkiem, jakoś nie mogę zaznać wiekuistego spokoju.
— Coś cię trapi, synu? — zapytał Bóg i zapatrzywszy się w nieboskłon, po którym raz po raz przemykały gwiazdy, począł drapać się po sędziwej brodzie.
— Trawi mnie tęsknota za ludźmi… — rzekł Święty. — Nad wyraz jestem ciekaw, co też u nich słychać, jak sobie radzą, czy się im jakowaś krzywda nie dzieje. Pozwól mi zejść na ziemię, bym się nimi nacieszył ociupinę, a obiecuję ja tobie, że wróciwszy, z pokorą poddam się wiecznemu szczęściu!
— Ano idź, kiedy musisz… — odpowiedział mu Bóg z westchnieniem. — Uważaj jeno, bo widzę, że zmiany tam przeokropne!
— Dobrze, Ojcze Przenajświętszy… — przyobiecał św. Franciszek i wartko zeszedł po niebiańskich schodach na ziemię.
Akurat było lato. Pola złociły się zbożem rozmaitym, a łąki… ach, patrzysz i nie możesz się nasycić, takie barwne i rozśpiewane jak te chóry anielskie! Skwar niemiłosierny, aż suknia mokra od potu. Usiadł więc Święty na brzegu Prosny, aby odsapnąć nieco po podróży z niebiańskich błoni, i ściągnąwszy sandały, począł majtać nożynami w wodzie dla ochłody.
— Ho ho, ale żem się strudził… — westchnął, ocierając rękawem pot z czoła. — Odwykłem od ziemskiego klimatu! Na szczęście woda z tej rzeczki skutecznie koi wszelki znój! Jak dobrze, ufff… — dodał z ulgą i jeszcze żwawiej zamieszał w chłodnej toni.
Ach, gdybyż wiedział, jak wielka moc drzemie w jego świętych członkach, miast włóczyć się po świecie, ostałby się na niebiańskich błoniach i po dziś dzień pławił się w beztrosce! A tak...
— A może ściągnę sukmankę i takim, jak Pan Bóg mnie stworzył, zanurzę się w cudnej głębi?
Jak pomyślał, tak też zrobił. Rzeka najsampierw nic sobie nie robiła z obecności świątobliwego ciała nurzającego się w jej toni, potem zaś poczęła się z wolna burzyć, kotłować w korycie, a jej wody pojaśniały niby aureola nad głową świętego. Przestraszył się Franciszek i na brzeg wyskoczył, lecz ona nie uspokoiła swego biegu. Zachlupotała, zaszemrała i z nagła, jakby jej sił przybyło, chlusnęła potężną falą na pachnące zielem łąki i pola złocące się w słońcu.
— Cóżem najlepszego uczynił! Za moją przyczyną, miast urodzajnych pól i łąk pełnych wonnego kwiecia, teraz jeno bagno tutaj… — zafrasował się Święty. — I co tu zrobić? Jak nieszczęściu zaradzić?
Myślał długo. Wpierw przyszło mu głowy, żeby swój postępek ukryć, później zaś, kiedy nieco ochłonął, począł fukać sam na siebie:
— Głupiś, Franciszku, oj, głupiś! Tak nie postępują święci! Przecież nie o ciebie tu idzie, jeno o ludzi! Pomyśl lepiej, jak wynagrodzić im stratę…
Słońce zaszło już za widnokrąg, a na niebie poczęły iskrzyć się gwiazdy, kiedy wszystko obmyślił i mógł, ułożywszy się na mięciutkim kobiercu z mchów, spokojnie zasnąć.
O brzasku wziął się do roboty. Najsampierw nazbierał w podołek nasion najrozmaitszych drzew, po czym, wtykając jedno za drugim w żyzną, bagnistą glebę, tak się modlił:
— Rośnijcie na chwałę Pana i ludzki pożytek…
Bóg, widząc jego starania, uśmiechnął się dobrotliwie i posłał mu anioła ku pomocy. Obaj uwinęli się chyżo! Wkrótce nasiona wykiełkowały, pokrywając bagna soczystą zielenią. Słońce pieściło ją co dzień, deszczyk zraszał obficie, a wiatr kołysał na chwałę Pana i ludzki pożytek. Dziś rośnie tam olbrzymia puszcza, która jest nie tylko ozdobą brzezińskiej ziemi, ale i też bogactwem, jakiego świat nie widział. Św. Franciszek zaś, siedząc na niebiańskich błoniach, czuwa nad nią.
-
- Nasze rekomendacje
-
-
UWAGA!
JEŻELI JESTEŚ ZAREJESTROWANYM UŻYTKOWNIKIEM I MASZ PROBLEM Z LOGOWANIEM, NAPISZ NAM O TYM W MAILU.
[email protected]
PODAJĄC W TYTULE "PROBLEM Z LOGOWANIEM"
-
- Słup ogłoszeniowy
-
-
"Wszyscy, którzy zachowali ojczyznę, wspierali ją, pomnażali, mają wyznaczone w niebie określone miejsce, gdzie szczęśliwi rozkoszują się życiem wiecznym".
Cicero "De re publica"
JAK SIĘ PORUSZAĆ POMIĘDZY FORAMI? O tym dowiesz się stąd.
Jak św. Franciszek został leśnikiem
- Alicja Jonasz
- Posty: 1803
- Rejestracja: 24 kwie 2012, 09:01
- Płeć:
Jak św. Franciszek został leśnikiem
Alicja Jonasz
"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak
"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak
- eka
- Posty: 18501
- Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59
Jak św. Franciszek został leśnikiem



Znakomite! Wyobraźnia i pisarska sztuka. Oraz oczywiście przede wszystkim osobowość Autorki.
Za ucztę dziękuję



- Alicja Jonasz
- Posty: 1803
- Rejestracja: 24 kwie 2012, 09:01
- Płeć:
Jak św. Franciszek został leśnikiem
eka, czekałam na Twoją opinię!
a tu takie komplementy... 


Alicja Jonasz
"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak
"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak