Koniec jest początkiem, Uroboros, czyli niekończący się wiersz

[tabakiera]

Choć wyparujesz, się nie wypiszesz.
I to jest smutne, straszne że Myszka
ściera ołówek, zostawia plamy.
A przez te plamy człowiek jest znany,
a chciałby zniknąć, wtopić się w tłumy.

Nie ma na świecie wspaniałej gumy.

[eka]

Nie ma na świecie wspaniałej gumy, z felerem każda.
Jestem w rozjazdach, guma jest ważna, czas trzymam w cuglach,
gdy ona sprawna. Dotrę do celu, skręcę, zawrócę, nie drżę i nie mrę,
bo wszędzie zdążę. Ja – losu książę.
Mijam przysiółki, wjeżdżam na mostki, między głazami pomykam śmiało.
I żwir niestraszny, i wrzosowisko, na dobrej gumie zaliczę wszystko.
Wreszcie u celu, dopiero szósta, sens życia drążę. Dziesięć przysiadów,
pięćdziesiąt pompek, dwa okrążenia wokół jeziorka. Słoneczko świeci,
komarów brak. Stoję i patrzę na piękny świat. A czas nie zwalnia,
cyferki biegną. Siódma trzydzieści już na tapecie. Budzą się dzieci.
Wcześniej wstał szef. Muszę wyjechać z łona przyrody, rodzi się gniew.
Żal w sobie dławię i skręcam w prawo. Nóg nie oszczędzam.
Asfaltem zdążę.
I słyszę syk, już z gumy flak, mi trampek spadł, terminarz padł...
I kwili smyk:
Dżipa kup, ojcze.

[tabakiera]

Dżipa kup, ojcze, proszę i błagam,
może ogarnę wtedy bałagan.
Wiem, trzepiesz kasę, aż furczy lodem,
a syn dostaje tylko w łeb chłodem!

Zdziśki siłownia, Kaśki fryzjery,
matki pierścienie, Baśki bajery...
A dla mnie zero, zwyczajna nula.

A po co Kaśce nowa fryzura?
Nic nie pomoże, gdy gęba lochy...

Mówię ci, stary, będą kłopoty.

Kup dla mnie dżipa lub nową chatę
- dam ci na starość trochę herbaty,
bo nikt ci inny nie poda szklanki.

I jeszcze przegoń wstrętne kochanki.

[eka]

I jeszcze przegoń wstrętne kochanki.
To prośba mamy, dziś jest jej święto.
Ostatnia szansa na łyk herbaty
nie z mojej ręki.

Nie farbuj włosów i odpuść dragi,
czas się zestarzeć, konta masz pełne.
Zafunduj dżipa lub nową chatę,
przekaż kochanki.

Nie pożałujesz, zajmę się nimi.
Chodźmy do banku, odpal połowę.
Ze mną na chacie im lepiej będzie
pod każdym względem.

[tabakiera]

pod każdym względem będę lepsza
od poprzedniej a od następnej
pod każdem jednem względem lepsza zostanę
lecz się nie stanę
albowiem tylko ja
i zawsze ja
i wszędzie ja
bez porównania
równania
porównanej

[eka]

porównanej – gorycz
nieporównywalną być chciała
durna ona – nie żona
nie dziewczyna
nie kochanka rzeźbiarka nie
piotrowa skała

od kresek równania
przygniotki
czas zdać na przemiał
duchostki
coś skamle w nich i gryzie

a ziarno nie dla myszek

[tabakiera]

a ziarno nie dla myszek
kiełbasa nie dla pieska
książka nie dla maluczkich

gryzoń siedzi pod miotłą
a Burek w budzie z drewna

wiedza panom potrzebna

[eka]

wiedza panom potrzebna a seksapil paniom
zmysłowa małolata uwiedzie i mędrca
rozpacza pani docent zdradzona przez męża
nie oparł się braniu

lecz tym się nie przejmuj bądź wspaniałą żoną
czym myśli każdy facet patrząc na miss blondi
usteczka rozchylone tyłeczek i stringi
przecież ci wiadomo

nie przekonuj by zmądrzał nie naciskaj nie jęcz
lecz zaskocz profesorka chwal jego panienkę
by blamażu nie poczuł Kamasutrę podsuń
bo ćwok w ars amandi

zaboli na pewno że jest z tych mędrców
którym wiedza potrzebna

[tabakiera]

zaboli na pewno że jest z tych mędrców
którym wiedza potrzebna

wiedzieć, że się nie wie
jest cierpieniem i męką, lecz tego nie wiedzieć,
a brać się za zbawianie świata

to już cuchnie klęską

[eka]

to już cuchnie klęską notowania złe
w półdestrukcji światów
rytm sepii i rdzy

anafora w czasie wierszujące dni
pst... złote pióro pawia
pod dłonią mi śpi