Koniec jest początkiem, Uroboros, czyli niekończący się wiersz

[tabakiera]

wasza dola zła - myślicie
a to przecież zwykłe życie
które nadal trwa

czasem bywa że pod górę
trzeba dolę nieść bidulę
i do tego drwa

kiedy drwa się z pleców zrzuci
los nas będzie bałamucił
odbije od dna

[eka]

odbije od dna stary język DNA
skręcona podwójna helisa
wydawca śmierci i życia

a TO co przed i w trakcie
także ponad kres
bez słowa Jest

symetrią równocześnie
we wszystko uderza
piękno i groza

[tabakiera]

piękno i groza - patrzę na siebie
tylko przez skórę wrażliwe oczy
zaciskam mocno chroniąc przed światłem
chroniąc przed tętnem przed załzawieniem

nad chmurnym życiem wezbrało morze
trochę zmieszana wiem że nie mogę
ani poronić ani uronić
głębi ostrości pola widoku

sól ziemi nie jest mi solą w oku

[eka]

sól ziemi nie jest mi solą
w oku litościwa soczewka widok mi odwraca
i pomniejsza słoność

stąd mogę stąd widzę grzbiet
(nie patrząc w siebie)
fali martwego morza

[tabakiera]

fali martwego morza nie daj się omamić
że niby lekko niesie i że będziesz na niej
huśtać się delikatnie patrzeć niebu w oczy

gdy wokoło martwota śmierć może zaskoczyć

[eka]

Gdy wokoło martwota, śmierć może zaskoczyć
rozluźnieniem szyku i nagłym odwrotem.
Znowu będzie dobrze... ale
czy jak wtedy?

Obawa to wiertło, więc lęk przed spotkaniem
długo będzie drążył swoje korytarze.
I każdym zwycięstwem bez masek rozmowa,
a dłoń w obcej dłoni – jak starcie z robakiem.

Stoczy nas. W samotność.

[tabakiera]

Stoczy nas. W samotność. jeśli się poddamy,
jeśli zastygniemy, pozmieniamy plany,
jeśli liczby mnogie nagle wykreślimy
i w samotnym tańcu wywołamy zimy.

Ciebie mam w pamięci i ogrzewam dłonie
tym, co było zwykłe, ale nastał koniec
codziennych dotyków, prostych pocałunków

- dzisiaj pocałunek jest najdroższym z trunków.

[eka]

dzisiaj pocałunek jest najdroższym z trunków
i nikt Almanzora za wzór nie wybiera
gdy na szali życie – brakuje kochanków
więzy nam rozcina pandemii siekiera

zniknęły z zaułków przytulone pary
dłonie się rozplotły usta rozłączyły
dotyk na indeksie czynów zakazanych
dwa bezwzględne metry bliskość pokonały

strategia przetrwania rzuca w internety
tęsknię mój pieseczku buziaki koteczku
miłość na ekranie – czas zarazy mamy

[tabakiera]

miłość na ekranie – czas zarazy mamy:
mama załamana, ojciec upaprany
ciastem, mlekiem, kupą
- a myślał, że kupy
same się sprzątają
same robią zupy,
podczas, gdy on - samiec
poluje na mieście

może wreszcie pojmie,
co czynił niewieście

[eka]

co czynił niewieście (żadnej zgadze – broń Boże)
rewanżu wymaga
egoista bez kary obyć się nie może
na szali równowaga będzie zachowana
izoluj więc drania od samego rana

ignoruj pytania
o golarkę i fona o bokserki w kratkę
czy mu bluzę z kapturem na jogging uprałaś
kto zwinął ładowarkę na lodówce była
o co wczoraj na skypie prosiła go mama
dlaczego nic nie mówisz
wie co przyrzekał i obiecał dziecku
weźmie je na spacer
czy wózek na klatce
gdzie smycz gdzie pies nowe okulary
od pary rękawiczka i czarna maseczka
kupi te pampersy
choć nie jadł śniadania...

milcz twardo
a gdy w łóżku cichutko zapyta
kochanie... nie boli cię głowa
pomyśl czy wybaczyć już jesteś gotowa