Koniec jest początkiem, Uroboros, czyli niekończący się wiersz

[eka]

i oby powrócił najprędzej
świat w dotyku jak wczoraj
w nieznośnie głośnych ulicach
bez klatek

dzisiaj

boję się przytulić mamę
na placu zabaw cisza

[tabakiera]

na placu zabaw cisza
chłopiec podnosi się z kolan
krew na chodniku
rosa na trawie
wiadomość z chmury
nic
dziecko otwiera buzię
w krzyk

[eka]

w krzyk mew
kołujących nad pustą plażą
zasłuchała się cisza

biegniemy w siebie
czy to
czy już
czy dzisiaj

[tabakiera]

dzisiaj może wyrzucisz to co po języku
skacze jak wredny chochlik jak wiedźma jak mara
to co krwawi ów język kaleczy i tłamsi
a potem na mnie niczym ślepy gawron spada

w jakiejś masce sczerniałej w pancerzu kościstym
nijak nie pasującym do tej wypowiedzi
na którą jeszcze czekam jeszcze chcę nią płonąć
chociaż szczypie choć boli choć krzyk w gardle siedzi

[eka]

chociaż szczypie choć boli choć krzyk w gardle siedzi
chłodna myśl podpowiada rozpisane role
lepiej kwestii nie czytać ani didaskalii
drama jak świat przeminie lepiej być w niej błaznem

załóż maskę w dell' arte improwizuj gagi
Poliszynel zaskoczy Arlekin rozbawi
Kolombina szczęśliwa... a że fałsz to
że zgrywa – nieważne
gdy sklejasz literki nie krzycz
i nie infekuj przestrzeni marazmem

[tabakiera]

i nie infekuj przestrzeni marazmem
idąc do piekła podskakuj jak błazen
z nosem czerwonym piłeczkami żongluj

pierwsza piłeczka - zdrowie i postawa
druga piłeczka - uśmiech na facjacie
trzecia piłeczka - powodzenie w sprawach
co są ważniejsze niż na rzyci gacie
czwarta piłeczka - szczęście innych ludzi
piąta - to wszystko co myślą o tobie
szóstą i siódmą sama sobie wymyśl

ciekawe która spadnie na podłogę

[eka]

ciekawe która spadnie na podłogę pierwsza
obstawiam czwartą w spisie – tłum nas nie obchodzi
niech turla się do kąta keep smiling w żonglerce

kiedy ręka nie złapie drugiej trzeciej piątej
masz szansę wyjść na mędrca (nie klaszcz mi w podzięce)
podrzucaj najważniejszą do samego końca

na koniec rady nie ma tak świat ułożony
lecz zanim on nastąpi – pamiętaj – myj ręce

[tabakiera]

lecz zanim on nastąpi – pamiętaj – myj ręce
sąsiada nie dopuszczaj kup maseczkę szczelną
bądź rześki wesolutki fikaj jeszcze więcej
żeby nic nie żałować gdy przyjdzie ta ciemność

[eka]

żeby nic nie żałować gdy przyjdzie ta ciemność
bo za nią czeka pewność – nie vacatio legis
z czym przyjdzie się nam zmierzyć
dura lex sed lex lecz czy w nie wpisane
trwanie w nic chowane
czy może być niebyt

a co z treścią ujętą nad i pod materią
co jak struna światła gdzieś i po coś biegnie
wieczność nie ma granic
stąd początek – wiemy
lecz dokąd...
wciąż leci

[tabakiera]

wciąż leci to marzenie szybsze jest od światła
bo nikt nie chce by ludzka genialność przepadła
w kwanty łączą się myśli ich dwoje i troje
ja nie lubię trójkątów więc się niepokoję
nie cierpię gdy ktoś scalać chce mnie z sobą w jedność
być samotnym atomem to moja przyjemność

wiem że zgasnę wygasło niejedno ognisko
które płonąc myślało że pochłania wszystko