• Nasze rekomendacje
  •  
    UWAGA!
    JEŻELI JESTEŚ ZAREJESTROWANYM UŻYTKOWNIKIEM I MASZ PROBLEM Z LOGOWANIEM, NAPISZ NAM O TYM W MAILU.
    [email protected]
    PODAJĄC W TYTULE "PROBLEM Z LOGOWANIEM"
     
  • Słup ogłoszeniowy
  •  
    Demokracja jest wtedy, gdy dwa wilki i owca głosują, co zjeść na obiad.
    Wolność jest wtedy, gdy uzbrojona po zęby owca może bronić się przed demokratycznie podjętą decyzją.

    Benjamin Franklin

    UWAGA!
    KONKURS NA TEKST DISCO POLO ROZSTRZYGNIĘTY!

    Jeżeli tylko będziecie zainteresowani, idea konkursów powróci na stałe.
    A oto wyniki



    JAK SIĘ PORUSZAĆ POMIĘDZY FORAMI? O tym dowiesz się stąd.
     

BAL /6

Dłuższe formy dramatyczne, pisane w odcinkach
ODPOWIEDZ
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
Ryszard Sziler
Posty: 409
Rejestracja: 04 cze 2013, 09:00
Lokalizacja: Kolbuszowa
Płeć:
Kontakt:

BAL /6

#1 Post autor: Ryszard Sziler » 26 wrz 2020, 07:28

AKT 3

SCENA 1



13 ROZMOWA na proscenium:

/ w tle walc z operetki „Skarb” Straussa /



MIESZCZKA 1
- Panie widzą, jak notre cher Henryczek przystawia się do tej Colombiny w figlarnej maseczce motylka?

MIESZCZKA 2
- A rzeczywiście, rzeczywiście. Patrzcie moje panie, jak się toto ubrało!

MIESZCZKA 1
I tak już jest od pierwszego tańca droga pani.

MIESZCZKA 3
A wkoło nich inne maseczki się kręcą…wyraźnie nieszczęśliwe.

MIESZCZKA 2
/ z przekąsem / - Bachus z Wenerą otoczeni „muzami”!

MIESZCZKA 3
/ ze śmiechem /- Ha! Ciekawe kim ona? Tajemnicza nieznajoma? Czy też, aż tak znajoma, że aż tajemnicza?

MIESZCZKA 1
Zwykłe ladaco!

MIESZCZKA 3
Maski nie zdejmuje, choć już bal się kończy…Widocznie chce być incognito, jak samotny biały żagiel u Katajewa.

MIESZCZKA 1
Widać to „dama” z pospólstwa…

MIESZCZKA 3
Może tak, może nie...Tylko maska prawdę wie. / po chwili / Co też ona ukrywa?

MIESZCZKA 1
/ zjadliwie / - Najpewniej przerost ambicji nad możliwościami.

MIESZCZKA 3
- Może to zbyt znajoma wszystkim, a w wielkiej potrzebie. Wszak zabawa i taniec usposabiają amoroso. A jak mawiała ciocia Frania : lepiej dziubdziać bez miłości, niźli kochać bez dziubdziania.

MIESZCZKA 2
/ z oburzeniem / - No co też pani! Też mi sposób na życie! Wstyd tego słuchać!

MIESZCZKA 3
/ z przekąsem /- Och jaka wrażliwa! A może nieprawda?

MIESZCZKA 2
/ z przesadną godnością / - Powiem jedynie, że - dla jednych to „mądrość”, a dla drugich wstyd tylko.
MIESZCZKA 3
0/ z niesmakiem /
Parafiańska hipokryzja.



14 ROZMOWA na proscenium:

/ pani przysiadając się do stolika, przy którym siedzi Julian wpatrzony w szklaną kulę /


SIOSTRA KONCEPISTY
I cóż pan tam widzisz w swojej kuli panie Julku?

PAN JULIAN
Widzę…widzę…Nasz naród jak lawa…Nie! / z rezygnacją / Nic nie widzę.

SIOSTRA KONCEPISTY
A może jednak, coś?

PAN JULIAN
O coś, to może i jednak, ale nie dzisiaj.

SIOSTRA KONCEPISTY
/ do siebie /
Wolność, równość i …wieńce.


15 ROMOWA na proscenium:


PAN
- A gdzieżeś to ty się podziewała moja duszko?

PANI
- Nigdzie mój mężu. Krążyłam po pokojach. Tańcowałam.

PAN
- Jakoś cię nie widziałem mimo szukania.

PANI
- / całując go /
Boś monokl w domu zostawił mój najdroższy.

PAN
- / stropiony /
Ot, co prawda, to prawda.



16 ROZMOWA na proscenium:

/ Pan w sukmanie i pani spacerując wspólnie rozmawiają ( każde bardziej ze swoimi myślami niż z partnerem) w tle wyciszony „Kujawiak” Wieniawskiego /

NIEZNAJOMA
Bezsenna noc. Myśli buzują jak młode wino. Pięknie grają. Proszę spojrzeć, nad nami niebo jak wielka ballada…

PAN JÓZEF
Chwila wypoczynku przed nową akcją…Już jutro trzeba przejść San i walczyć.

NIEZNAJOMA
Ot, jak każdy Polak pan też w gorącej wodzie kąpany. „ Bale to kwiaty zimowe szarego, ciężkiego życia naszego”, czyż nie lepiej zanurzyć się w tym bukiecie?

PAN JÓZEF
Z jednej skrajności w drugą… Z grobowca w błazenadę…Tak nam się to układa.

NIEZNAJOMA
Historia jest jak kalejdoskop. Różne obrazy z tych samych kolorów i kształtów. W gruncie rzeczy ibidem per ibidem.

PAN JÓZEF
Każda epoka ma swoją grypę.

NIEZNAJOMA
Polacy są coraz bardziej przewidywalni i coraz mniej przewidujący, czyż nie panie?
Uciekamy przed sobą w wiatr słów, w spiekotę śmiechu…

PAN JÓZEF
„Stara kronika,
Rymy Janowe:
Oto czym moję
Zasilam głowę.

„Tam człowiek prawie
Widzi na jawie”
Cne ojców sprawy,
Bitwy, zabawy.

Żelazna wiara,
Husaria stara
Skrzydły orlimi
Rwie się od ziemi”.

/ z goryczą /

Dziś epoki nie stykają się już nawet pieśnią.

NIEZNAJOMA
Czasem robi mi się niedobrze od wspomnień, które mnie nawiedzają.
Od lat uzupełniam życie fantazją, inaczej nie dałoby się żyć…

PAN JÓZEF
W miarę upływu lat czas wyraźnie się skraca.

NIEZNAJOMA
Jak przerażająco szybko to, z czego zaśmiewaliśmy się przez całe lata stało się normą.
Wszystko jak piana rokoka…
Dopadł nas i zagarnia zimny urzędniczy porządek. Patrzy na nas tak, jak patrzył miłościwy królewicz na ubożuchną, wylękłą pasterkę…Stąd zachwyt budzą wszyscy szaleńcy.

PAN JÓZEF
Wolę myśleć – romantycy.

NIEZNAJOMA
/ przystając i patrząc na salę /
Wbrew wszystkiemu - tańczą, tańczą, tańczą…Potem na nagrobkach wszyscy nieruchomi będą i stateczni, smętną rzeczy minionych poezją owiani. Znasz to pan?:

„ Jeszcze słychać : „Bywaj zdrowy!”
Jeszcze : „Żegnaj miła!”
I przylata wiatr echowy,
Zimny jak mogiła”

/orkiestra gra tęskne tango/

PAN JÓZEF
/ do siebie w zamyśleniu /

Obojętność na śmiech i na łzy
Na koronki uśmiechów i tiule
Dokąd iść gdy zapada zmierzch
A nikt w serce nie chucha czule?

W ustach dawnych pocałunków smak
W sercu zawodzi tęsknota
I cóż stąd, że przyszłości dzban
Niecierpliwie kusi zza płota?

Nadlatuje wspomnienia wiatr
Stare baśnie znów w duszy po brzegi
Wiele przeszło i przejdzie nie raz...
Pewną tylko droga do Erebu.

/ macha lekceważąco ręką i odchodzi; muzyka zmienia się w „Marsz Radeckiego” Straussa /


WODZIREJ
/ wypadając swoim zwyczajem na proscenium /

„Cokolwiek nam los zwiastuje,
Zawsze Warszawa tańcuje”

„Polonez na ruinie
W półmroku nocnym płynie:
Tu mignie hełm rycerski,
Tu brzęknie śmiech szyderski,
Polonez na ruinie…”

I nie ma się co zżymać, szanowni państwo, że mówię tu - Warszawa, boć przecie nie kto inny a nasz książę Marcin Warszawę rozbawił, i to jak jeszcze!
Hejże hola! Do kółeczka. Do kółeczka kochaneczka!
/ porywa ze sobą Nieznajomą /


17 ROZMOWA na proscenium:


MIESZCZANIN
Księże Ludwiku… Jak żyć? Wygodnie, czy godnie? Oto jest pytanie.

KSIĄDZ LUDWIK
Trzeba skrzesać w sobie światło, a wtedy droga stanie się widoczna.

MIESZCZANIN
Ba, krzeszę już nie od dzisiaj i rzecz spala na panewce.
Tyle wątpliwości…Tyle pytań… Ostatecznie wszystko kończy się jednakowo i przewidywalnie.

KSIĄDZ LUDWIK
Przemija tylko to co materialne. Niematerialne nie przemija.

MIESZCZANIN
Skąd ta pewność?

KSIĄDZ LUDWIK
Z wiary, a ta z ufności. Wiara porządkuje życie.

MIESZCZANIN
Niechby, ale jak ją zdobyć?

KSIĄDZ LUDWIK
Trzeba wyprosić. A przede wszystkim o nią zabiegać. Zadać sobie ten trud i nie rezygnować przed czasem.

MIESZCZANIN
/ do swoich męczących go myśli /
Po co? Jak? Dokąd ?

KSIĄDZ LUDWIK
Do miejsca, gdzie istnieją tylko odpowiedzi, a nie ma już żadnych pytań. Robiąc po prostu to do czego zostaliśmy przeznaczeni. „Ostatecznie bowiem ludzie dzielą się tylko na dwie kategorie : tych, którzy mówią Bogu: „bądź wola Twoja” i tych, do których Bóg powie na końcu: „bądź wola twoja”. W człowieka wciśnięto obietnicę transcendencji jak kroplę życiodajnego powietrza w bursztyn, musi tylko spełnić warunek miłości.

MIESZCZANIN
/ patrząc na tańczących /
Dla niejasnej obietnicy mam zrezygnować z tego co daje radość tu i teraz ?

KSIĄDZ LUDWIK
Któż to powiedział? Ciesz się przyjacielu ile dasz rady, byle zgodnie ze swoją naturą. Z prawem, które jest wpisane w ciebie. Nie ulegaj więc mistyfikacji, że sam jesteś bogiem. Jakiż tam z ciebie bóg! Przyjrzyj się sobie tylko. To jeno rodzaj teatru. Im mniej wiary tym więcej teatru. A teatr bądź co bądź to tylko namiastka życia. Spektakl, który daje złudzenie spełnienia i nic po nim nie zostaje, tylko kurz i gorycz. Więc coś za coś. Wszystko - za wyrzeczenie się ułudy. Czy to tak wiele?

MIESZCZANIN
Cóż więc mam czynić?

KSIĄDZ LUDWIK
W bezmiarze wszeteczeństwa jest maleńka wyspa szczęścia nazywana domem. Dom jest świątynią codzienności. Trzymaj się jej mocno i żyj jak Pan ci przykazał. Wszak wiesz jak.

MIESZCZANIN
Ksiądz całkiem jak Jandałowicz Marek przeor w Barze. Wielki rozum, wielkie serce i wizja…Rycerz i anioł.

KSIĄDZ LUDWIK
Świat streszcza się w anegdotach. Gdzież mi tam do niego… / do siebie / Fantaści, marzyciele, zapatrzeni w przeszłość jak żona Lota! A czym się to skończyło, wiadomo…

MIESZCZANIN
/ z pewną przyganą /
Przesadna pokora może owocować pychą… Ksiądz: to praca duszpasterska, praca w parafii, praca poselska w Wiedniu, praca dla dobra wszelkich poszkodowanych, głownie nieszczęsnych Sybiraków, praca naukowa, mecenat sztuki…Mało jeszcze?

KSIĄDZ LUDWIK
W swoim odcinku czasu robię co w mojej mocy. Błogosławię bliźnim. Tyle tylko.

MIESZCZANIN
Ale to się dziwnie rzadko przytrafia…

/ orkiestra wpada z „Czardaszem Montiego”( od 55sekundy ) i zagłusza resztę słów; przebija przez niego śmiech Wodzireja /

ODPOWIEDZ

Wróć do „DRAMATY WIELOAKTOWE”