• Nasze rekomendacje
  •  
    UWAGA!
    JEŻELI JESTEŚ ZAREJESTROWANYM UŻYTKOWNIKIEM I MASZ PROBLEM Z LOGOWANIEM, NAPISZ NAM O TYM W MAILU.
    [email protected]
    PODAJĄC W TYTULE "PROBLEM Z LOGOWANIEM"
     
  • Słup ogłoszeniowy
  •  
    Demokracja jest wtedy, gdy dwa wilki i owca głosują, co zjeść na obiad.
    Wolność jest wtedy, gdy uzbrojona po zęby owca może bronić się przed demokratycznie podjętą decyzją.

    Benjamin Franklin

    UWAGA!
    KONKURS NA TEKST DISCO POLO ROZSTRZYGNIĘTY!

    Jeżeli tylko będziecie zainteresowani, idea konkursów powróci na stałe.
    A oto wyniki



    JAK SIĘ PORUSZAĆ POMIĘDZY FORAMI? O tym dowiesz się stąd.
     

Kalejdoskop (tekst pojedynkowy)

Komedia, tragedia, nawet burleska i opera mydlana - wszystko, co można przenieść na scenę
ODPOWIEDZ
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
pallas
Posty: 1693
Rejestracja: 22 lip 2015, 19:33

Kalejdoskop (tekst pojedynkowy)

#1 Post autor: pallas » 30 lip 2018, 18:03

KALEJDOSKOP
Sztuka w jednym Akcie


Osoby dramatu:
Lutan Mag-Li/Rusłan
Ludmiła
Brad Gabstey
Jaśmina Czas
Leczszel
Trylonia
Fałfeusz
La Strenge
Namo-lem
Kometa Asterido
Pan B.
Burmutica
Bankier
Krzywy
Literat
Ala Bajdot
Doktor R.
Chłopiec
Nini
Kelner
Recepcjonista
Dozorca
Chór dramatopisarzy:
Mickiewicz
Wyspiański
Mrożek

Scena I
Klisza I

(Hol; a w nim kilka krzeseł i ławek. Za recepcją stoi młody chłopak, rozmawia przez telefon.W pomieszczeniu panuję półmrok)
Lutan Mag-Li
(stoi pośrodku holu)
Czy wejść na ten pierwszy stopień? Ile ich jest? Może sto albo miliony milionów. Dokąd prowadzą? Do tysiąca drzwi? A za nimi...
Ludmiła
Gdzie ta winda!
(rozgląda się, po chwili podchodzi do windy i przyciska guzik)
Leczszel
Poczekaj, jeszcze ja!
(potrąca Lutana Mag-Li)
Przepraszam, młodzieńcze.
Lutan Mag-Li
Nic się nie stało.
(spogląda w oczy Ludmiły)
Na które piętro...
Ludmiła
Na jakie? Na ósme. Z księżyca, żeś spadł!
Lutan Mag-Li
(na stronie)
Gorzej niż z księżyca, z naprawy. Coś mi tam wymienili. Ale co, żebym to ja wiedział.
Ludmiła
Halo tu ziemie, czy ktoś tam jest?
Leczszel
Widocznie osłupiał.
(puszcza oko do Lutana Mag-Li, wsiada do windy razem z Ludmiłą)
Lutan Mag-Li
Mówić, a czy potrzeba do tego słów?
Klisza II
(Ten sam Hol)
Lutan Mag-Li
(na stronie)
Pojechać, czy nie? Tak wysoko... Jeden nieostrożny krok i upadek z wielkim hukiem. Chcę poznać tę dziewczynę. Jej oczy, włosy i sukienka. Wszystko do siebie pasowało, prawdziwy ideał dla portrecisty. Och, żaden kadr tego nie uchwyci. Ani tych ruchów; tak delikatnych jak u cesarzowej. A może to Apollo ze swą muzą? Ale co powiedzą inni? Zanurzą swoje ślepia w przezroczystym krysztale czerni. Chcą, abym upadł. Potem śmiech. A jeżeli tego nie zrobię? Niczego się nie nauczę, tylko poprzez własne błędy przybieramy inne formy. Bez nich szarzejemy, tak, że nic nie potrafimy stworzyć. Powielamy historię, które bezmyślnie przekartkowaliśmy.
Recepcjonista
(podchodzi do windy naciska guzik)
Lutan Mag-Li
(staje na pierwszym schodzie, potem cofa noge)
Recepcjonista
A dokąd to?
Lutan Mag-Li
Na ósme...
Recepcjonista
Nie polecam. Ale za to dwunaste piętro, cudo. A jakie stamtąd widoki: Mickiewicz, Leśmian, Mrożek, Witkacy, Ibsen, Dostojewski, Tolkien, Verne, Poe...
Lutan Mag-Li
(na stronie)
Tak, piękne widoki, a gdzie komentarz, widzę tylko: ach, och, cudo, mistrzostwo! To przecież grafomania, nadęte bufony. Klepsydra...
(do Recepcjonisty)
Yyy, no tak. A czy wymaga się tam od poetów fantazji?
Recepcjonista
Co ty?! Jeszcze się taki nie urodził, co by wszystko posiadł od razu, a fantazja to po prostu olej; wystarczy go wlać do głowy i już, a sposobów na to mnóstwo. Na razie wystarczy ci głośno wrzeszczeć i mieć cierpliwość.
(mruga)
Idziesz!
Lutan Mag-Li
Czemu nie.
(na stronie)
Wolałbym być głupcem, który nie ma racji. Niż mędrcem, który milczy.
Recepcjonista
(ściska rękę Lutana)
Świetny wybór!
(wchodzą do windy)
Klisza III
(Pokój, a w nim długi stół i wiele krzeseł, a na nich siedzi kilka osób. Na stole leżą zapisane kartki papieru)
Lutan Mag-Li
Nie powinienem tu przychodzić. Do krainy tysiąca myśli, gdzie wszystko ma inny sens. Taki krytyk zniekształca się do bibliotek lub człowieka ukrytego za obrazem własnych kompleksów.
Trylonia
(do Lutana)
Nie podoba mi się ten wiersz. Taki miałki. Ani tu rymów, ani sensu. Przegadany, nic tu nie ma oryginalnego. Wróć - jest rym i to częstochowski, najgorszy jaki może być. A użytych rekwizytów za dużo. Taka anegdota ci wyszła.
Lutan Mag-Li
Może masz rację. Na pewno. Czytałem go, ale nie potrafię go przeobrazić, za głupi jestem. To istny trup z szafy, ale jak to zmienić, aby dodać mu świeżości.
Fałfeusz
Może zamiast pisać rymowane wiersze, pisałbyś białe. Widać, że masz coś do powiedzenia.
Plakat
(Klatka schodowa)
Lutan Mag-Li
Co to, salon meblowy? Chyba pomyliłem piętra.
(zamyka drzwi)
Numer na drzwiach się zgadza. A to co?
„Informuję się, że pokój został wynajęty komuś innemu”
Spadam, potężna cisza się rozchodzi. W morderczym biegu, gonią mnie spojrzenia. Wiedzą, że poznałem ich wyobraźnie. Wychodzę stąd, to nie dla mnie. Po co w ogóle wjeżdżałem na dwunaste piętro. Po co w ogóle wchodziłem do tego drapacza chmur. No tak!
(uderza się dłonią w głowę. Następnie spada; lot trwa kilkadziesiąt sekund, po czym ciało uderza z hukiem o podłogę)
Przecież nie mam własnego zdania.
(podnosi się z posadzki, po chwili słychać trzask drzwi)

Koniec Sceny I
Scena II
Obraz

(Pokój, a w nim pełno obrazów, zdjęć, sztalug. Przy jednej siedzi kobieta)
Lutan Mag-Li
Ile tu obrazów? A na tym widać step, a na nim łódź, plynącą wśród traw.
(przeciska się przez pozostałych gości)
Kwiaty, ich zapach uspakaja i woła, bym szedł ku nim.
La Strenge
Pomóc panu w czymś? Może portret. A może podróż z siostrzyczkami przez uliczki.
Lutan Mag-Li
Dzień dobry. Co to za kwiaty?
(wskazuję palcem)
La Strenge
Kosańce, ale jeszcze coś im brakuje.
Lutan Mag-Li
(na stronie)
Gdzie ja tę nazwę słyszałem. Kosańce, a czy to ważne? Kiedy obraz wzbudza tyle emocji i wspomnień.
(głośno)
Piękne, czuję się to wszystko. Tak, jakbym przebywał na tej łące kosańców, czuł ciepło i słyszał szum wiatru.
La Strenge
O tak! Polecam również witraże namalowane przez Wyspiańskiego. A także podążenie śladami młodego Frycka.
Namo-lem
La Strenge, świetne namalowane irysy, choć nałożył bym więcej tempery.
Lutan Mag-Li
(na stronie)
Pierwsze piętro jest takie cudowne. Pełno tu obrazów, zdjęć - aż się oczy radują. A to okno, firanka, a za nią tajemnica. Może miłość. Gdzie ona może być?
(biegną dwie osoby)
Frunie bogini, dokąd pędzi? Prędzej za nią. Co raz wyżej; ach, jak żal opuszczać Appellesa.
Drzeworyt
(Klatka schodowa)
Lutan Mag-Li
Siedemset dwadzieścia cztery, siedemset dwadzieścia pięć... osiemset jeden. Jeszcze trochę i będę na miejscu. Ach, co za krew, co za zew! Dalej na...
Chłopiec
(Zamyślony, porusza powoli rękami, mówi głośno do siebie)
Na prawo ściana, na lewo okno, na dole schody, na górze róże.
Lutan Mag-Li
Przepraszam, daleko na następne piętro, chłopcze.
(na stronie)
Ja róż nie widzę, ale czuję słodki ich zapach. On je widzi, ja czuję. Szuch maczał palce w tej fantazji.
Chłopiec
(patrzy na Lutana Mag-Li)
Trzydzieści trzy dni, tak długich jak cienie w samo południe.
(uśmiecha się i idzie dalej)
Lutan Mag-Li
Poczekaj. Czyli cała gama do przebycia. Tylko w jakiej tonacji.
(idzie dalej)

Koniec Sceny II
Scena III
Kadr I

(Klatka schodowa; przechodzą różni ludzie, rozmawiają między sobą)
Lutan Mag-Li
(rozgląda się)
To chyba tu.
(czyta głośno napis na drzwiach)
„Fiku miku,
mój fizyku;
Wchodź! nie pytaj
śmiało czytaj
i komentuj”

(naciska klamkę, wchodzi)
Ciemno jak w katedrze, dotarłem do piwnicy albo strychu.
Dozorca
(słychać tubalny głos)
Zapraszam na śliwowicę, wódkę i piwo. Proszę wchodzić! Nie wstydzić się!
Lutan Mag-Li
(powtarza jak mantrę)
Nie piję, nie piję...
(oślepiające światło przy jednoczesnym wystrzale z armaty)

Kadr II klaps 25
(Pomieszczenie murowane z cegły, mrok rozpraszają świece; stół, a przy nim siedzą trzy osoby)
Lutan Mag-Li
O ludzie! Co to za pustkowie?!
(bierze piasek z rozbitej klepsydry do ręki)
Czasu nie zmierzę, ani go nie przeżyję.
(potrząsa głowom)
O, ludzie! Jak dobrze. Witajcie.
Brad Gabstey
Witam, zapraszamy do stołu, czego się pan napije; wina, piwa, a może czegoś mocniejszego?
Lutan Mag-Li
(wita się z każdym i siada przy stole)
Za alkohol podziękuję, wole sok wiśniowy. Jeśli można to ze świeżo wyciśniętych owoców.
Kelner
(młodzieniec energicznie wymachuje rękoma)
Może śledzika, prosto z Bałtyku.
Brad Gabstey
Oczywiście, dawaj drogi panie.
Lutan Mag-Li
A ten to kto? Gdzie jetem?
To prawdziwy Reisenfiber. To sen...
(na stronie)
Czyżby to była... tak! Siedzi na przeciw. Wers za wersem, strofa za strofą podążają za Terencjuszem. Odkrywając oblicza Powiśla.
(wzrok pada na drugą kobietę)
Och, Arielu czy ja dobrze widzę przez te bryle. To ta, która tańczy między milczącymi historiami.
(głośno)
Oberon...
Brad Gabstey
We własnej osobie.
Lutan Mag-Li
(na stronie)
Dalej, powiedz coś. Miasto bazyliszka, legendarne uliczki: Zamościa, Krakowa, Łodzi i Tyńca. Co w tym menu piszą: Jakobińskie Stowarzyszenie Komediopisarzy.
(zamyka oczy)
Klisza I
(Wielka sala, a w niej potężny dębowy stół, a na nim stos papierów, różnych zlewek, menzurek i wielu flakoników w różnych kolorach)
Lutan Mag-Li
(otwiera oczy)
Przepraszam pana, gdzie jestem?
Pan B.
W mojej pracowni. Coś za jeden?
Lutan Mag-Li
Jakiej pracowni? Kim... kim... jeste...śśś... śśś i czemu grze... grzebałeś w mojej torbie? Przed tobą gramofon, alkoholik i ...
Pan B.
Z wódą nie pomogę, ale z tym gramofonem to bym nie przesadzał,
(bierze kartki ze stołu)
nieźle piszesz. Jestem Mistrz Chemicznego Słowa. Musisz tylko trochę nad rymami popracować. Dam ci zadanie. Co ty na to?
Lutan Mag-Li
Czemu nie.
(na stronie)
Znów to robię, zgadzam się, ciekawe czy kiedyś odmówię i uprę się jak osioł.
Pożyjemy, zobaczymy.
Pan B.
Wybierz, którąś z kolb.
Świetny wybór! Zielona i kleista maź z morskiego żółwia.
Co tam dodajesz. O epiteto i metaforo. Pięknie.
Lutan Mag-Li
Tak, jeszcze różostaf.
Pan B.
Nie radzę, nie twój etap rozwoju.
Nie, co robisz!
(wybuch, pełno duszącego dymu)
Klisza II
(To samo pomieszczenie)
Pan B.
Co to za bogini?!
Burmutica
Ktoś tu się bawi zbyt wieloma słowami. Który to?
Luta Mag-Li
(na stronie)
Przyznam się, przyznam, nie będę tchórzem.
(głośno)
To ja, to ja zwaliłem Jerycho,
To ja, to ja wezwałem Nabuchodonozora,
To ja, to ja zbiłem młodość Egona,
To ja, to ja... przeklęta Kasandra.
Pan B.
O, tak! To się nazywa poezja, choć bardziej starożytnościowej nie słyszałem. A ten Egon, to kto za jeden?
Burmutica
W rymowane poszło, choć rymów nie ma za bardzo. Cóż, nawiązań też za dużo, nic one mi nie mówią. Powtórzenia mają wzmocnić przekazać. Nie obraź się, ale ten utwór nie jest najwyższych lotów.
Gdzie on znikł?
Pan B.
A czy to ważne. Jesteśmy we dwoje, więc może rozglądniesz się po pracowni...

Koniec Sceny III
Scena IV
Fresk I

(Wybrzeże, słuchać rozmowy z kilku rożnych stron)
Lutan Mag-Li
(na stronie)
Za Królem... tak iść, tam olch rząd się świeci. Piasek, szum fal, poranek. Ślady stóp?
(idzie za śladami w piasku, rozgląda się w koło, idzie nie pewnie, patrzy na prawo, skała. Podchodzi, wciąga w płuca powietrze)
Lutan Mag-Li
(na stronie)
Pięknie tu, ale gdzie ja jestem na Teutatesa! Niebo, niebo spada na głowie...
Kometa Asterido
Co tu porabiasz? Zgubiłeś się?
Lutan Mag-Li
Sam chciałbym wiedzieć, bo pisać nie potrafię, a tym bardziej logicznego zdania wymó... mó... wić... ić... ić.
Kometa Asterido
Logika, to jest jak dwa plus dwa, a wynik tego działania zawsze równa się cztery. Innej opcji nie ma.
Lutan Mag-Li
To nie-logika, ani tym bardziej fakt. Bo jeden, dodać jeden, dodać jeden, dodać jeden; również równa się cztery. Ile jest takich liczb? Na pewno nie nieskończenie wiele. To skończona liczba zamknięta w większym zbiorze, który wydaje się bez dna.
Kometa Asterido
To ciekawe, ale nie masz racji, bo każda liczba w takim razie znajduję się w takim zbiorze.
Lutan Mag-Li
Nie, znam jedną liczbę, która łamie tę zasadę. To zarazem początek i koniec. Żyje i nie żyje, jak kot Schrodingera. To zero.
Namo-lem
Żyje, nie żyje, oto jest pytanie. Zero da się również otrzymać poprzez przytoczoną przez ciebie metodę.
Lutan Mag-Li
Tak, masz racje, ale, co zawiera się w zerze?
Kometa Asterido i Namo-lem
Nic.
Lutan Mag-Li
Nie, zero zawiera każdą liczbę, dlatego jest skończone.
Nini
Co za bełkot! Człowieku do edukuj się.
Lutan Mag-Li
(na stronie)
Ateista wojujący!
(głośno)
Powidz ludziom, że w kosmosie są miliony gwiazd, a uwierzą. Napisz „świeżo malowane”, a każdy sprawdzi.
Fresk II
(Fontanna, a obok ławeczka. Siedzą na niej trzej mężczyźni)
Bankier
Krzywy polej wisienki, bo... A ten to kto?! Błąka się jak we mgle.
Ej, ty! Tak ty!
(postać podchodzi)
Lutan Mag-Li
Gdzie ja jestem, tak jakbym tu już był.
Krzywy
U literata pan, żeś jest!
Lutan Mag-Li
Literat, miło poznać, Jeremiasz.
Literat
Zna pan może sposób na kaca.
Lutan Mag-Li
(drapie się po brodzie)
Cóż... nie pić...
Bankier
Nie o profilaktykę nam chodzi, panie, a o kaca.
Lutan Mag-Li
...można spróbować przeczytać lub posłuchać jakiś głupot, człowiea od razu trzeźwieje.
Bankier
Ożesz, kurwa! to ja zawsze trzeźwy jestem, jak słucham tu tych farmazonów Literata.
(Otwierają się drzwi Lutan Mag-Li wchodzi)
Fresk III
(Klatka schodowa)
Lutan Mag-Li
Osiem milionów dwieście pięćdziesiąt tysięcy trzy... zapach, te perfumy. To ona, już niedaleko.
Kto to?
Ala Bajdot
Przepraszam, nie widział pan małej dziewczynki?
Lutan Mag-Li
Widziałem, ale chłopca. I buciki...
Ala Bajdot
Tak, tak! A gdzie widziałeś te buciki?
Lutan Mag-Li
Mhm... Piętro czwarte, pokój Fiku-miku, okienko Bajdo-klechda.
Ala Bajdot
Czwarte piętro.
(notuje)
Częsty ze mnie tam gość. Dziękuję.
(śpiewa: Czy to bajka...)
Lutan Mag-Li
Nie ma za co. Słówka, słóweczka, a z nich bajki, baśnie małe skrzaty wyobraźni.

Fresk IV

(Pracownia, a w niej pełno rzeźb; na kilku warsztatach stoją bloki kamieni rożnych rozmiarów; a wokół nich porozrzucane narzędzia)
Leczszel
Gdzie tu zacząć... Może tu.
Lutan Mag-Li
Dzień dobry.
Leczszel
(dłuto upada na ziemie)
Na miłość boską. Nie strasz pan!
Lutan Mag-Li
Przepraszam. Nie chciałem przestraszyć, ale coś mnie tu pchnęło, wciągnęło... ciekawość.
Leczszel
Ciekawość, proszę, proszę.
(bierze dłuto i przykłada do marmuru)
Lutan Mag-Li
(na stronie, ogląda pomieszczenie)
Ręce, trzęsą się, czy coś kiedyś jeszcze napiszę, zagram?! Rzeźbiarz wydobywa z kamienia to, co w nim zawarte, ukryte. Jedno uderzenie może zepsuć wszytko. Zniszczyć piękno w nim zawarte. Popiersie, bardzo ładne. Kogo przedstawia? Ramzesa, nie. Ta majestatyczna broda... mhm. Kochanowski, cieszy się, ale z czego. Z tego, że narodziła mu się córka, a może...
Leczszel
Nie widzę...
(poprawia okulary)
Młodzieńcze my się już nie spotkaliśmy?
Lutan Mag-Li
Tak, rzeczywiście, przy windzie. Był pan z koleżanką.
Leczszel
Pamiętam. Widzę, że zawitał pan do nas. Jak się podoba?
Lutan Mag-Li
Tak, zawitałem i całkiem tu miło, ale ostatnie remonty dają się we znaki. O mało mi tynk na głowę nie spadł. Czy to marmur kararyjski? Na pewno. Co za kształty. Widzę windę i schody; i niestrudzonych literatów, malarzy, architektów, matematyków i księcia myszkującego po piętrach, nie mogącego, znaleźć sobie miejsca..
Leczszel
Każdy szuka, aż w końcu odnajdujemy miejsce, w którym dobrze się czujemy. Tam gdzie działa nasza fantazja; znajduję się nasz dom, zbudowany z buntu.
Lutan Mag-Li
Widzę, że zna pan to miejsce, jak własną kieszeń. Może by mnie pan oprowadził?
Leczszel
Niestety nie mogę, ale zajrzyj do następnych pomieszczeń.
(na stronie)
Co za inspiracja, winda, schody i tłum gości.

Koniec sceny IV

SCENA V
Klisza I

(Klatka schodowa)
Lutan Mag-Li
Dwanaście milinów dwadzieścia pięć tysięcy...
Chłopiec
Pomylił się pan. Jakieś siedem milionów pięćdziesiąt trzy tysiące trzy schody temu.
Lutan Mag-Li
Nie, choć kilka schodów rzeczywiście sprytnie ukryto.
Chłopiec
Naprawdę? Gdzie?
(podskakuje w miejscu)
Lutan Mag-Li
Jedne prowadzą do piwnic. Straszne miejsce. Tam pozostają i trwają nikomani, trolle – choć to bardzo miłe zwierzęta . Znalazłem też tam skrzata, który się zgubił. Nazywał się Słówko.
Chłopiec
Och, to mój skrzat. Szukałem go. Za prowadzi mnie pan do niego?
Lutan Mag-Li
(wręcza chłopcu słownik)
Doktor R.
Tu jesteś łobuziaku. A my cię szukamy po całym ósmym...
Lutan Mag-Li
Mnie, ale po co?
Chłopiec
Przepraszam dziadku.
Lutan Mag-Li
Ach, to ty. Wybacz chłopczyku, że cię nie poznałem. We mgle tysiąca myśli, trudno mi sobie przypomnieć zdarzenia, które przed chwilą miały miejsce .
Klisza II
(Pomieszczenie murowane z cegły, mrok rozpraszają świece; stół, a przy nim siedzą cztery osoby)
Ludmiła
Podaj fakty. Tak, wiem, wiem księżyc.
Jaśmina Czas
Tobie podobał się cykl opowieści księżycowych?
Lutan Mag-Li
(na stronie)
A co jest faktem? To, że się nazywam Piotr. Nie, moje imię uciekło do innej rzeczywistości. Szukam go, jest nieuchwytne.
Daty też nie są faktem, każda nacja ma swoje. A bo ten tak powiedział – a czy był wiarygodny? To złe pytanie, czy miał w tym interes, ażeby tak to przedstawić. Księżyc, biedny staruszek, widział tyle, ale nikt go nie słuchał. Brak im drugiego ucha.
(głośno)
Tak, nie jest zły.
(na stronie)
Cały czerwony pewnie się zrobiłem. Ostatnia część poprzez te imiona była ciężko strawna. O mało refluksa się nie nabawiłem. Za dużo na raz.
Tu jestem i zawsze będę przy tobie. Spokój, a wy myśli siad... nie biegajcie tak.
Kelner
(energiczne rusza rękami)
Nie polecam panu, nie udał się dziś. Może coś innego?
Lutan Mag-Li
To w takim razie podziękuję.
(na stronie)
Czemu mnie ostrzega, jeśli mam popełniać błędy, to niby kiedy? A zresztą, mądry Polak po szkodzie.
Brad Gabstey
Czego się napijesz? Dziewczyny już zamówiły.
Lutan Mag-Li
Nie, dziękuję.
Brad Gabstey
Na pewno? Przestań, z nami się nie napijesz?
Lutanu Mag-Li
Nie, dzikuję.
(na stronie)
Sycera za dużo jej, dość. Zniszczyła w moim życiu zbyt wielu i dalej niszczy. To podstępny mikrob.
Słowa wirują. Słowa patrzą. Słowa zostają...
(patrzy na dziewczynę)
Więc to ona. Wygląda tak pięknie, a jej fantazja zawarta w grze całej orkiestry; zamknięta w srebrzystym milczeniu.
Brad Gabstey
Jedziesz z nami.
Lutan Mag-Li
(na stronie)
Znów to samo, decyzja, następna i następna.
(głośno)
Tak, czemu nie.

Klisza III
(Po lewej stronie sceny - część klatki schodowej, a po prawej - pokój)
Lutan Mag-Li
(na stronie)
Nareszcie! bilion ósmy.
(puka do drzwi, po chwili się otwierają; pokój, a w nim wiele książek od grubych tomów po kilku stronicowe i innych różności)
Jaśmina Czas
Wchodź. Miło cię widzieć Pietio.
Brad Gabstey
Chrobacja, potężne cesarstwo.
(obraca głowę)
O, mamy gościa. Pietia, prawda?
Lutan Mag-Li
Można tak powiedzieć, wole jednak by zwracano się do mnie Jeremiasz.
Ludmiła, Brad Gabstey i Jaśmina Czas
Jeremiasz, ale dlaczego?
Lutan Mag-Li
A czyż nie błąkał się wśród mgieł?
Ale prowadziliście ożywioną dyskusję.
Jaśmina Czas
Tak, o historii ich ulubiony temat rozmów.
Lutan Mag-Li
Może o Ramzesie II?
Ludmiła
O Chrobacji.
Lutan Mag-Li
Mam deja vu. Brzmi to jak Chorwacja, albo jak Bolesław Chrobry. Cóż, może ta informacja was zainteresuję; u nas w okolicy niektórzy na robaki mówią chrobaki.
Brad Gabstey
Rzeczywiście ciekawe, Ludmiła nie omieszka tego sprawdzić.
Ludmiła
Na pewno to sprawdzę, niechcię głowa o to nie boli.Ale wracając do tematu, gdzie są w tym wszystkim - fakty, dowody, źródła historyczne.
Lutan Mag-Li
(na stronie)
Co za głos. Warto było wchodzić po schodach.
(głośno)
Remonty widzę skończone. Aż dziw, że mechanizm miasta może się zmieścić w drapaczu chmur, a ludzie nie są nawet w nim trybikami.
Jaśmina Czas
Tak, miasto snuję swoje opowieści. A zdjęcia jak się podobały?
Lutan Mag-Li
Ich szarość dopełniała wszystko. Powodowała urzeczywistnienie płynących słów.
Ludmiła
(na stronie)
Czemu on tu jest, milczy, odpowiada zdawkowo, jakby był na egzaminie; nie obserwuje. Zakłopotany, wystraszony. Czy on słucha?
Brad Gabstey
Tak... Księżyc ma racje. Patrz Jeremiaszu ze Słoweńcem trudno się dogadać, czy Serbem z Albańczykami to w ogóle...
Ale Chorwata zrozumiesz, posiadamy podobne słowa.
(Lutan Mag-Li kiwa głową)
W górach Świętokrzyskich była kiedyś świątynia. Świadczy o tym skupisko kamieni. Są zbyt precyzyjne, by pozostawiła je natura.
Rusłan
Historia! A czymże ona jest? Zbyt skomplikowanym mechanizmem? Aby się znów nie powtórzyła. Za mało, za mało danych. Domysły, domysły, a potem układaj te puzzle. Przyszłe pokolenia produkują ich tyle, a przy tym biegają we mglę. Za czym? Za falą.
Ludmiła
Cóż, następne pokolenia na pewno będą wiedziały o nas tyle, ile my wiemy o dawnych dziś.

(w tle słychać "Walc nr 2" Szostakowicza, światło się przyciemnia, osoby zasypiają na książkach)

Mrożek
Co za dramat!
Mickiewicz
Nie komedia?...
Wyspiański
To tragedia.
Chór dramatopisarzy
Co za farsa!

Koniec
Porzućcie wszelką nadzieję, którzy tu wchodzicie.
/Dante Alighieri - Boska Komedia/
Nie patrzcie na człowieka, jeno na jego uczynki.
/Władysław Stanisław Reymont - Chłopi/

Awatar użytkownika
lczerwosz
Posty: 9449
Rejestracja: 31 paź 2011, 22:51

Kalejdoskop (tekst pojedynkowy)

#2 Post autor: lczerwosz » 30 lip 2018, 18:39

:ok:
jeszcze wrócę

Awatar użytkownika
eka
Posty: 16787
Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59

Kalejdoskop (tekst pojedynkowy)

#3 Post autor: eka » 30 lip 2018, 20:59

Czyli:)
pallas pisze:
30 lip 2018, 18:03
Lutan Mag-Li/Rusłan - Autor
Ludmiła - Patka
Brad Gabstey - Skaranie
Jaśmina Czas - Glo
Leczszel - Leszek
Trylonia - Biegnąca
Fałfeusz - Fałszerz komunikatów
La Strenge - Lucile
Namo-lem - Gorgiasz
Kometa Asterido - (ja?:)
Pan B. - Alchemik
Burmutica - Tabakiera
Bankier - postać literacka
Krzywy - takoż
Literat - takoż
Ala Bajdot - Alicja Jonasz
Doktor R. - ?
Chłopiec - Toyer
Nini - Nie
Kelner
Recepcjonista
Dozorca
Chór dramatopisarzy:
Mickiewicz
Wyspiański
Mrożek
Usuń błędne wskazania, okey?

Jeszcze raz gratulacje za podjęcie wyzwania i ciekawy tekst.

Awatar użytkownika
eka
Posty: 16787
Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59

Kalejdoskop (tekst pojedynkowy)

#4 Post autor: eka » 03 sie 2018, 16:27

eka pisze:
30 lip 2018, 20:59
Usuń błędne wskazania, okey?
Trochę nie na miejscu to powyższe oczekiwanie:)
Piotr, nie było prośby.

Z przyjemnością wróciłam do Kalejdoskopu.
Pozdrawiam:)

Awatar użytkownika
pallas
Posty: 1693
Rejestracja: 22 lip 2015, 19:33

Kalejdoskop (tekst pojedynkowy)

#5 Post autor: pallas » 03 sie 2018, 20:39

eka pisze:
30 lip 2018, 20:59
pallas pisze: ↑30 lip 2018, 17:03
Lutan Mag-Li/Rusłan - Autor
Ludmiła - Patka
Brad Gabstey - Skaranie
Jaśmina Czas - Glo
Leczszel - Leszek
Trylonia - Biegnąca
Fałfeusz - Fałszerz komunikatów
La Strenge - Lucile
Namo-lem - Gorgiasz
Kometa Asterido - (ja?:)
Pan B. - Alchemik
Burmutica - Tabakiera
Bankier - postać literacka
Krzywy - takoż
Literat - takoż
Ala Bajdot - Alicja Jonasz
Doktor R. - ?
Chłopiec - Toyer
Nini - Nie
Kelner
Recepcjonista
Dozorca
Chór dramatopisarzy:
Mickiewicz
Wyspiański
Mrożek
Przepraszam, że tak długo czekałaś.
Powiem, że trafiłaś prawie wszystkich (myślałem, że to będzie trudniejsze), oprócz :
Tryloni, chłopca i Doktora R.

Myślę, że ta odpowiedź będzie zadowalająca. Cieszy mnie, że z przyjemnością wróciłaś do tego tekstu.

Piotr
Porzućcie wszelką nadzieję, którzy tu wchodzicie.
/Dante Alighieri - Boska Komedia/
Nie patrzcie na człowieka, jeno na jego uczynki.
/Władysław Stanisław Reymont - Chłopi/

Awatar użytkownika
eka
Posty: 16787
Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59

Kalejdoskop (tekst pojedynkowy)

#6 Post autor: eka » 03 sie 2018, 20:46

:) to jeszcze raz przeczytam, może wpadnę na właściwy trop.
Dzięki za info, Piotrze.

Awatar użytkownika
skaranie boskie
Admin
Posty: 14774
Rejestracja: 29 paź 2011, 00:50

Kalejdoskop (tekst pojedynkowy)

#7 Post autor: skaranie boskie » 08 sie 2018, 21:24

Zda się, coś już pod tym pisałem, gdy jeszcze w pojedynkach gościło.
A może tylko chciałem napisać? Przeklęty Alzheimer!
Czytam to dzieło i mimo woli uśmiecham się pod akurat przystrzyżonym wąsem. Właściwie wszystkie sceny, klisze i inne fragmenty doskonale wpisują się w klimat Ósmego piętra, postaci dają się dość łatwo rozszyfrować. Jako dramat, utwór spełnia wszystkie wymagania, będąc dodatkowo utrzymany w iście pallasowej konwencji, mieszając świat rzeczywisty z wyimaginowanym, rzekłabym baśniowym. Bardzo dobra robota, Piotrze.
Martwi mnie jedynie, że chyba sam będę musiał napisać bliższą życia, bardziej realistyczną relację ze spotkania z Glo w roli głównej. A przyznam, że w skrytości liczyłem na ten wasz pojedynek. Cóż, widać taka dola admina, że jeśli umie liczyć, musi liczyć na siebie. :myśli:
Nic to, dam radę.
Gratuluję zwycięstwa w pojedynku, pomimo, iż - na pozór - przyszło łatwo.
:vino: :vino: :vino: :vino: :vino:
Kloszard to nie zawód...
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.


_____________________________________________________________________________

E-mail
[email protected]

Awatar użytkownika
alchemik
Posty: 7235
Rejestracja: 18 wrz 2014, 17:46

Kalejdoskop (tekst pojedynkowy)

#8 Post autor: alchemik » 25 sie 2018, 19:05

Cudowna proza poetycka.
A moze dramat poetycki.
Rdzeń magiczny.
Ja myślę, że to Twoje coś, co nazywasz upośledzeniem. Dysleksja od urodzenia.
To coś daje Tobie wgląd w inne wymiary.
Furda parę błędów i przecinków.
Każdy przyjaciel będzie zaszczycony poprawiać niepoprawialne.
Pamiętasz, że jestem Twoim przyjacielem.
I jestem zaszczycony, mogąc spoglądać przez Twoje ramię na Twój Świat.
Pan B.
* * * * * * * * *
Jak być mądrym.. .?
Ukrywać swoją głupotę!

G.B. Shaw
Lub okazywać ją w niewielkich dawkach, kiedy się tego po tobie spodziewają.
J.E.S.

* * * * * * * * *
[email protected]

Awatar użytkownika
skaranie boskie
Admin
Posty: 14774
Rejestracja: 29 paź 2011, 00:50

Kalejdoskop (tekst pojedynkowy)

#9 Post autor: skaranie boskie » 14 wrz 2018, 23:13

Tak na marginesie...
alchemik pisze:
25 sie 2018, 19:05
Pamiętasz, że jestem Twoim przyjacielem.
Zazwyczaj podobne deklaracje niewiele mają wspólnego z rzeczywistością.
Prawdziwy przyjaciel nie czuje potrzeby zapewniania o przyjaźni osoby, którą takim uczuciem darzy. Po raz kolejny dajesz, Alchemiku, powód do niewiary w twoje intencje.

Przepraszam Autora za to wtrącenie.
Kloszard to nie zawód...
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.


_____________________________________________________________________________

E-mail
[email protected]

Awatar użytkownika
alchemik
Posty: 7235
Rejestracja: 18 wrz 2014, 17:46

Kalejdoskop (tekst pojedynkowy)

#10 Post autor: alchemik » 19 wrz 2018, 22:49

Tak na marginesie.
Faktycznie powinieneś przeprosić autora, bowiem owo wtrącenie jest Twoim osobistym żalem, Robercie, i jest bardzo nie na miejscu. Może powinieneś przeprosić nie tylko autora.

Masz rację, a może wydaje się Tobie, że masz rację.
Nie trzeba przypominać o przyjaźni.
Nie trzeba przypominać o miłości.
Niepotrzebne są dotyki i słowa powtarzane przy różnych okazjach.
Kocham Cię.
Wystarczy zimna obecność, albo ciepła nieobecność.

Nie wiem czy Pallas uważa mnie za przyjaciela.
Starałem się nim być.
Starałem się pomagać Jemu, bo czułem w nim coś dobrego, nieodkrytego, co sam chciałbym mieć w sobie.
I w moim poczuciu tak pozostało, choć od pewnego czasu straciliśmy bezpośredni kontakt.

To Ty, Robercie, masz żal do mnie.
Według Ciebie zawiodłem.

Zastanowiłeś się może nad taką kwestią, że to Ty zawiodłeś mnie wtedy, kiedy najbardziej potrzebowałem pomocy?
Nie jakiejś tam materialnej.
Prawdziwego wsparcia dla Twojego współpracownika.
Jednego z tych, który oddolnie uatrakcyjniał Ósme piętro, które pokochałem.
Wierzył w Twoją przyjaźń.
Przyklepałeś kwestię mojej nieuczciwości.
Zastanawiam się, czy naprawdę w to wierzysz, czy jesteś jak ci politycy, którzy poświęcają jednostki i tłumy, by odciąć się od tłumaczeń i przede wszystkim od prawdy.
Zrozumiałem to mocno i boleśnie, kiedy czerwonym kolorkiem rozpalałeś durne emocje w kwestii wspólnego z Lucille jednego wersu, a właściwie podobnego wersu, który wziął się z naszych gorących głów w czasach, kiedy unosił mnie optymizm i wiara w przyjaciół. W tym w Ciebie.

Piszę te słowa z czarnej dupy, w w której tonę.
Wrażliwość poety i parę innych czynników.
Nie zamierzam mówić o nich publicznie.
Poezja na portalu to był mój drugi świat. Nie powiem pierwszy, choć jak się zastanowić?
Mogę i pogodziłem się z utratą nogi. To dolegliwość fizyczna zmniejszająca mobilność.
Zdrada wynikająca ze źle pojętej troski o swój wychuchany portal, to jak wyrwanie kawału serca.
Nigdy nie bylem nieuczciwy w kwestii pisania.
Pisałem żywiołowo ale nigdy nieuczciwie.
Popełniłeś błąd, Robercie. W dodatku całkiem świadomie.


Ja Ciebie Tytanie przepraszam, że przypomniałem się ze swoją przyjaźnią do Ciebie.
Zawsze ją czułem.
Lubiłem z Tobą współpracować.
Ta przyjaźń nie musi być odwzajemniona.
To tak jak z miłością.

Przepraszam również za offtop, który rozpoczął niejaki skaranie boskie.
Offtop, który był żalem skierowanym do mnie.
Dosyć jadowitym.

Robercie, wstydziłbyś się drwin z przyjaźni.
Dobrze, że chociaż zdawkowo przeprosiłeś Pallasa.

Jerzy
* * * * * * * * *
Jak być mądrym.. .?
Ukrywać swoją głupotę!

G.B. Shaw
Lub okazywać ją w niewielkich dawkach, kiedy się tego po tobie spodziewają.
J.E.S.

* * * * * * * * *
[email protected]

ODPOWIEDZ

Wróć do „UTWORY DRAMATYCZNE”