• Nasze rekomendacje
  •  
    UWAGA!
    JEŻELI JESTEŚ ZAREJESTROWANYM UŻYTKOWNIKIEM I MASZ PROBLEM Z LOGOWANIEM, NAPISZ NAM O TYM W MAILU.
    [email protected]
    PODAJĄC W TYTULE "PROBLEM Z LOGOWANIEM"
     
  • Słup ogłoszeniowy
  •  
    Demokracja jest wtedy, gdy dwa wilki i owca głosują, co zjeść na obiad.
    Wolność jest wtedy, gdy uzbrojona po zęby owca może bronić się przed demokratycznie podjętą decyzją.

    Benjamin Franklin

    UWAGA!
    KONKURS NA TEKST DISCO POLO ROZSTRZYGNIĘTY!

    Jeżeli tylko będziecie zainteresowani, idea konkursów powróci na stałe.
    A oto wyniki



    JAK SIĘ PORUSZAĆ POMIĘDZY FORAMI? O tym dowiesz się stąd.
     

FELICJA 2 , czyli - sens odnaleziony / 4 /

Wszystko, co wydaje się za krótkie...
ODPOWIEDZ
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
Ryszard Sziler
Posty: 409
Rejestracja: 04 cze 2013, 09:00
Lokalizacja: Kolbuszowa
Płeć:
Kontakt:

FELICJA 2 , czyli - sens odnaleziony / 4 /

#1 Post autor: Ryszard Sziler » 02 sty 2022, 10:48

*
- Czyli wstęp mamy z głowy i teraz można iść dalej. No więc idę. Jesień wywiała mnie z wierzby i poniosła przed siebie w prawdziwą dal. Z ucieczki prosto w bezkres poszukiwań. Czego? Wszystkiego kolego. Czyli Sensu. Bo bez Sensu się nie da, choćby się nawet wydawało, że się ma komplet szczęścia. Oczywiście wielu ma takie poszukiwania daleko i zadowala się drobnymi gazetowymi orgazmami, ale ja niekoniecznie. Urodziłam się z myszy laboratoryjnie uczłowieczonych, a "Czełowiek - eto zwuczit gordo”, jak zauważył był pewien myśliciel w czasach kiedy, mimo szaleństwa „systemów”, ludzie jeszcze usiłowali myśleć. Skoro więc ( zapewne przypadkiem ) znalazłeś tę książkę Przyjacielu, to nie pozostaje ci nic innego jak natychmiast ją porzucić, albo - wraz ze mną wybrać się na poszukiwanie tego, co dzisiaj wydaje się być bezpowrotnie stracone. Wybór należy do Ciebie, ja i tak pójdę własną ścieżką, wbrew wszelkim prześmiewcom, którym nieodwołalnie: „frut w rzyntak!”, jak to trafnie ujął był pewien niepoprawny fantazjopisarz.

*
Tę grupę domów do których dotarła Felicja nazywano powszechnie Niechciałką, jednak miejscowi woleli mówić o niej Wandeja, wywodząc nazwę od napisu na nagrobku legendarnych założycieli osady. Nagrobkiem był spory polodowcowy kamień, na którym niegdyś wyryto napis, z którego dzisiaj dawało się odczytać jedynie:„Wand…e… Ja…”, co tłumaczono sobie jako: Wanda i Jan - będący śladem po imionach domniemanych założycieli osady, rzekomo leżących pod owym śródpolnym kamieniem.
Jednak ci, którzy więcej wiedzieli o dawnych wydarzeniach twierdzili uparcie, że ta nazwa wcale nie pochodzi od imion lecz jest dalekim zniekształconym echem pewnej okrutniej historii z czasów wprowadzania "dobrodziejstw europejskiej demokracji".

Jak zaś nagrobny napis tłumaczyli prześmiewcy lepiej tu nie wspominać, bo ( co dobitnie zauważają regionaliści) wystarczy już biedy, której doświadczyło owo miejsce.
Bowiem, jak tłumaczył niegdyś Felicji szczur wędrowny, emisariusz Chrobotek:
- Nazwy bywają zwodnicze, moja pani. Zważ tylko : Mówi ci ktoś, dajmy na to : Tyfilis; myślisz – syfilis, a to proszę ciebie zwyczajne – Tbilisi, w którym nic z tych rzeczy o jakich myślisz. Aż taka zmyła.

Wszystko to mało teraz było ważne, bo wieś właściwie już nie istniała. Opustoszały prawie wszystkie domy i zwolna chyliły się ku ruinie, jedynie kościół trzymał się jeszcze znośnie, na wzgórku pośród wiekowych lip.( Być może nawet, że lipy go podtrzymywały? ) Malutki był; aż tak niziutki, że gdyby zaszła potrzeba zapewne mógłby się ukryć pośród mogiłek otaczającego go cmentarzyka...

- No tu dopiero jest ten właściwy późnojesienny klimat – zadumała się Felicja.

*
- Ej tam, panie wróblu! Co tu tak jakoś dziwnie pusto i cicho? Żadnych jesiennych smakowitych zapobiegliwości.

- Patrzcie no tylko państwo - mysz! Prawdziwa mysz! Ale czemuż to ja się dziwię, przecież zima za pasem i myszy zawsze sprowadzały się do domowych komór? Tak bywało przez lata. Bywało…A teraz okazuje się, że to takie niezwykłe spostrzec tutaj myszkę. Biedactwo! Oj nie pożywisz ty się tutaj, nie przytyjesz…

- Pandemia…

- Wróblik-Wróblicki! Do usług.

- Wróblu, nie przedstawiam się, a diagnozuję zastałą sytuację.

- Wybacz. Poniosła mnie wyobraźnia i na moment wróciła przeszłość. Kindersztuba, rozumiesz… Czym skorupka za młodu…itd.

- Co tu się w ogóle dzieje?!

- Rzecz w tym, że nic już. Co się miało dziać, to się już działo. Teraz zaścianek uwiądł, raczej bez żadnych zewnętrznych przyczyn. Ot zwykła starość. Nic więcej. Żadnych perspektyw… Pył, kurz, destrukcja…Tyle zostało.

- W tym puste spichrze.

- To przede wszystkim. Więc co ciebie tutaj przywiodło? - dziwił się ptak.

- Droga, kochaniutki. Droga.

- Rezolutna jesteś.

- To po mamusi.

- Tak czy owak nie licz zwierzaku na pełne komory i powędruj sobie dalej…

- Nie samym żarciem mysz żyje.

- Wow! A niby czym jeszcze?

- Tej wiedzy darmo nie upowszechniam.

- Phi! Też mi wiedza. – prychnął ptak.

- Wrócę do podstawowego pytania: Czemu tu tak pusto? – przerwała mu Felicja.

- Bo nie ma tu już ludzi, przecież widzisz – odrzekł smętnie wróbel.

- Widzę, ale nie rozumiem dlaczego nie ma…

- Proste: starsi wymarli, a młodsi odeszli.

- Zapewne jednych wymordowano, drugich wypędzono?

- Skądże! Gorzej… Starzy umarli naturalnie, a młodsi najzwyczajniej odeszli.

- Odeszli dobrowolnie…zostawiając całe swoje dobro?!

- Nie cenili tego co mieli. Chcieli żyć łatwiej, wygodniej; więc odrzucili to co pracochłonne, kłopotliwe i stare … Ludzie nieustępliwie wierzą w postęp, czyli najzwyczajniej - chcą żyć wygodniej niż ich rodzice …

- A została po nich pustka…

- Jak na załączonym obrazku.

- Ciekawe, czy przynajmniej są szczęśliwsi tam, w tym nowym miejscu?

- Nie powiedziałbym.

-?
- Polecieliśmy za nimi całą gromadą, licząc na tradycyjną współpracę. Wiesz: oni nam ziarno, my im naszą ćwierkliwą radość o poranku…

- I?

- I, nic z tego. Zupełny rozdźwięk w miejscu odwiecznej harmonii. Lekceważenie łagodzone czasem szczyptą okruchów, więc cieszyć się nie było z czego. Najogólniej mówiąc, nie mieli już dla nas czasu. Zresztą… wszystko, co mieli smacznego wymienili już na niejadalne i twarde… Wyobraź sobie, że bawią się tym i to z z zapałem. Bez końca bawią, tak jakby nic poza tym nie istniało! –ćwierknął ze zdumieniem wróbel - Machnąłem w końcu na to skrzydłem i powróciliśmy… westchnął z rezygnacją.

- Jeśli się bawią, to są przynajmniej radośni i wypoczęci… - zastanawiał się głośno Felicja.

- Nic podobnego! Naturalnie tacy mieli być w założeniu, ale rzeczywistość przerosła założenie i są teraz bardziej zmęczeni niż byli wcześniej, chociaż nie chcą się do tego przyznać – fuknął ptak. – Niestety zabawa wyparła wszystko inne, nawet wypoczynek. Szkoda słów… Ten tutaj zaścianek, gniazdo ich dziadów, to już dla nich zupełna egzotyka… - zmienił temat. - Nic tu już nie ma…

- Pozostaliście jeszcze wy… - nie bez ironii stwierdziła mysz.

- Kogóż obchodzą wróble trwające na opuszczonej placówce? Głodno, chłodno i jeszcze myszy się sprowadzają… odbił wróbel piłeczkę mysiej złośliwości.

- W zasadzie jestem tu przechodnio, więc nie ma się czym martwić.

- A ja osiedleńcem z dziada pradziada…

- I jakoś pan sobie radzi, nieprawdaż? –zauważyła chytrze Felicja.

- No… tu się dziobnie, tam się wyłuska, ówdzie podbierze… I jakoś się żyje.

- To spróbujemy razem ciągnąć ten pusty wózek – parsknęła mysz.

- Tego się właśnie obawiałem – westchnął ptak – I sam już nie wiem, czy jest się czym smucić, czy z czego cieszyć, bo będzie wreszcie do kogo dziób otworzyć… Mam nadzieję, żeś pani nie introwertyczka?

- Bynajmniej łaskawco. Masz pan przed sobą pełnej krwi choleryczkę.

- Rozumiem. Jak go nie kijem, to pałką… – jęknął wróbel i zamilkł, a mysz roześmiała się serdecznie.

- No to rozglądnijmy się za jakimś przytulnym miejscem – uzupełniła.

- „Przechodnio”… Mysz i „przechodnio”. Ależ ja jestem naiwny! Jaki stary, taki naiwny. – mruknął wróbel do siebie, ale się słowem nie odezwał.
*

ODPOWIEDZ

Wróć do „OKRUCHY PROZATORSKIE”