• Nasze rekomendacje
  •  
    UWAGA!
    JEŻELI JESTEŚ ZAREJESTROWANYM UŻYTKOWNIKIEM I MASZ PROBLEM Z LOGOWANIEM, NAPISZ NAM O TYM W MAILU.
    [email protected]
    PODAJĄC W TYTULE "PROBLEM Z LOGOWANIEM"
     
  • Słup ogłoszeniowy
  •  
    Demokracja jest wtedy, gdy dwa wilki i owca głosują, co zjeść na obiad.
    Wolność jest wtedy, gdy uzbrojona po zęby owca może bronić się przed demokratycznie podjętą decyzją.

    Benjamin Franklin

    UWAGA!
    KONKURS NA TEKST DISCO POLO ROZSTRZYGNIĘTY!

    Jeżeli tylko będziecie zainteresowani, idea konkursów powróci na stałe.
    A oto wyniki



    JAK SIĘ PORUSZAĆ POMIĘDZY FORAMI? O tym dowiesz się stąd.
     

Powrót do domu/ UWAGA - PRZEKLEŃSTWA.

Opowieści pisane prozą - nie powieści
ODPOWIEDZ
Wiadomość
Autor
MARCEPAN
Posty: 214
Rejestracja: 20 mar 2012, 19:26

Powrót do domu/ UWAGA - PRZEKLEŃSTWA.

#1 Post autor: MARCEPAN » 21 paź 2018, 12:33

Cześć.
Nazywam się Michał. Właśnie wróciłem z Wrocławia. Wrocław mnie wchłonął, połknął, nie strawił i wypluł. Wysrał jak pozbawioną korzyści część pokarmu. Wrocław mnie przerósł, a ja stałem się niepotrzebną mu cząstęczką. Nie zgraliśmy się. Nie stworzyliśmy całości, ale trudno się dziwić. Przecież nienawidzę miast. Duszę się tam jak śledź zaplątany w foliową torebkę. Tracę rozeznanie, gubię się, ginę.
Wrocław. Smród, hałas, beton, stal, szkło, tysiące takich samych ludzi z brudnymi od kurzu twarzami. Bladzi, poważni, smutni, cwani, mający zbyt wysokie mniemanie o sobie. Automaty z przyklejonymi do smartfonów gębami, z napobudliwymi kciukami tańczącymi na jaskrawych monitorach, odciętych od rzeczywistości jak paluch od dłoni. Samotnych...
Rój zasuszonych zombie. Szósta rano pobudka, kawa, prysznic, zbyt głośny tramwaj, martwe twarze przyklejone do brudnych szyb, albo częściej do tych do stalowo zimnych telefonów, praca, automatyczne powtarzanie tych samych czynności, wkurwiony szef, wkurwiony menadżer, natłok informacji, koniec pracy, zdechły hot dog na Orlenie, znowu tramwaj, albo godziny w samochodzie, który utknął w korku. Klaksony, wkurwione gęby innych kierowców, słuchawki w uszach, zestawy głośno mówiące, znowu natłok informacji, Radio Zet, RMF FM, Radio Wrocław. Zamach w Londynie, uchodźcy, faszyści, pedały i dziwki.
Czasem myślę, że samochody w mieście są jak ptaki w klatkach, stworzone dla wielkich przestrzeni, tutaj uwięzione w konstrukcjach z drutów. Wyją z rozpaczy, jęczą i cierpią jak bite zwierzęta. Z tą różnicą, że ptaki nie śmierdzą i nie trują powietrza. Taki mały szczegół.
A później po pracy, dom. Ciasna przestrzeń, poczucie bezpieczeństwa, lampka wina, łiskacz, prysznic, plazmowy monitor i Netflix. Stada singli i singielek zamkniętych w małych przestrzeniach. Zadowolonych z siebie i z najnowszych dyskusji na TVN 24.
Czasem wymyślam sobie z nimi wywiady. Zapisuję je w myślach, oglądam z każdej strony, kleję jak plastelinę, odwracam na drugą stronę i dopowiadam niedopowiedziane. Odnajduję drugie dno, wypowiadam na głos przemilczane zdania.
Blondyn, lat 30:
- Dlaczego jesteś sam?
- Spełniam się, rozwijam zawodowo. Ciężko pracuję na sukces, awans wisi w powietrzu.
- A rodzina? Dzieci?
- Wiesz, nie stać mnie na dzieci. Muszę zapewnić im godny byt, start w dorosłość, warunki do rozwoju. Najpierw awans i stabilność finansowa, spłata auta.
- Jak radzisz sobie z samotnością?
- Nie jestem samotny, mam ciągły kontakt ze znajomymi na fb, whatsappie i holundaucie.
Brunetka. Lat 27. Te same pytania. I jej odpowiedzi:
- Sama? Nie jestem jeszcze gotowa. Mężczyźni muszą dorosnąć. Miałam kilku, ale to nie było to. Wypaliło się i nagle nie mieliśmy o czym rozmawiać. Awans wisi w powietrzu. Z resztą faceci jakoś szybko mi się nudzą, jestem samowystarczalna.
- Rodzina? Kiedyś na pewno, ale jak będę pewna. Wiesz, tyle rozwodów wokół, dlaczego akurat mi miałoby się udać?
- Nie jestem samotna. Mam ciągły kontakt...
Pierdolenie. Słowa i myśli jak mielone kotlety z ubitymi kartoflami. Gdzie nie pójdziesz smakują i wyglądają tak samo. Bezbarwna, pozbawiona fantazji papka.
Oto prawdziwe odpowiedzi. Wystarczy dostać się do ich mózgów i wyłączyć filtry:
- Sam? Bo jestem pierdolonym egoistą. Jakakolwiek istota żywa w mojej przestrzeni będzie zaburzać mój spokój. Gnieść mój wyprasowany świat, zasmradzać powietrze, psuć nastrój, przerywać drzemki, przestawiać przedmioty, mówić i oczekiwać zrozumienia. Srać do mojego kibla. To ohydne! Ta fizyczna obecność innego ciała. Te jej ciągłe roszczenia, rozrywanie ciszy słowami, domaganie się o uwagę.
- Rodzina? Tak, wiem, kiedyś był głód, bieda, pomór i wojny a ludzie się rozmnażali. Dzisiaj mamy pełne brzuchy, pełne lodówki, pełne markety, pampersy i pięćset plus. Nigdy jako gatunek nie mieliśmy lepszych warunków do mnożenia się. Żaden inny gatunek nie ma takiego luksusu. Gdyby miał, mnożyłby się na potęgę. Ale sam rozumiesz... Bachory to obowiązek, smród zaszczanych prześcieradeł, wrzaski, kłótnie, odrabianie lekcji i to wspólne łażenie do zoo. A gdzie mój samorozwój? Samodoskonalenie się? Awans? Szef nienawidzi tych ciągłych L-4 na dzieci, ma w dupie ich ząbkowanie i różyczkę. Zamiast mnie zatrudni geja albo singla. Rodzina to balast. Ciężki, lepki i nie do wycięcia wrzód na dupie. Gej awansuje, singiel zrobi karierę, ojciec lub matka przegapią to wszystko w poczekalni przed drzwiami z napisem: PEDIATRA, do której dojedzie używanym autem z drugiej albo kurwa z trzeciej ręki! Nówki sztuki ze lśniącym lakierem i zerowym przebiegiem nie są dla rodzin. Ale wyobraź sobie, że korpo na swój własny, przewrotny sposób kocha rodziny, tyle, że nie swoich pracowników. Kocha je w reklamach i na kredowych plakatach. Uśmiecha się do nich, kusi. Kup u mnie, wszyscy kurwa razem z tymi jasnowłosymi chłopcami i błękitnookimi dziewczynkami kupcie u mnie. Moje produkty, moje kredyty, moje wakacje, moje jasna jego pierdolona mać tekturowe podróby szczęścia! Ale nie rozmnażajcie się u mnie! Róbcie to wszędzie tylko nie w moich lśniących gabinetach! Bo opłacę za waszymi plecami kolejną paradę gei i lesbijek, a później zasponsoruję film o przeszczęśliwych, sytych, pięknych i spełnionych singlach!
Nie! Rodzina? Nigdy! To jakiś koszmar! Obwisłe cycki, nieprzespane noce, alergie, spóźnienia do pracy, niewytłumaczalne zwolnienia na kilka dni z biura, wyrzut w oczach szefa, zawód w słowach menadżera, ciężki, lepki i tłusty jak nieumyte włosy, klocki Lego rozrzucone na podłodze na którą wydałem pięć tysięcy złotych. Wbijające się w stopy niczym igły na łożu fakira. I to wieczne wkurwienie. Na babę to zrzędzi. Na chłopa bo leń śmierdzący. Na bachory, bo znowu się kurwa jego mać kłócą!
- Jak sobie radzę z samotnością? To proste.
On:
- Odpalam internet, włączam pornusa i jadę z koksem. Jak nie wystarcza odpalam "dymanko.pl weź się ze mną umów", wypłacam dwie stówki i jadę. Płacę i przez godzinę robię z nią co chcę. Lodzik, francuz, od tyłu, od przodu, oral, anal, do ucha, do nosa... za dopłatą kilka siarczystych klapsów. Samotność nie ma szans.
Ona:
- Odpalam internet, googluję: "dymanko.pl weź się ze mną umów" i wrzucam kilka słitfoci. Pośladek wypięty do lustra, kawałek cyca, wydymane usta w słitpocałunku. Dopisuję, że dwie stówki za godzinę, wygolona, mokra i namię ta Zuza albo jakaśtaminna i że spoko możesz ze mną wszystko. Lodzik, francuz, od tyłu, od przodu, oral, anal, do ucha, do nosa, a za dopłatą kilka siarczystych klapsów. Samotność nie ma szans.
Tak, jasne. Samotność nie ma szans. Najmniejszych. Tak jak szans nie ma refleksja, myśl, coś co nazywamy duchem, głębia uczuć, paleta kurwa barw z których możemy stworzyć realne, prawdziwe szczęście i realny, prawdziwy rozwój wewnętrzny. Wspiąć się na wyższy poziom.
Ale co ja tam mogę wiedzieć. Mam dopiero dwadzieścia trzy lata, właśnie rzuciłem studia i opuszczam miasto.
I ten plastik. Tony, tysiące ton plastiku. Torebki unoszące się na wietrze niczym jesienne liście, zdobiące drzewa w parkach, żywopłoty, krzewy i miotające się między samochodami. Płynące Odrą, pewnie gdzieś tam dalej Wisłą, wprost do Bałtyku, do Morza Północnego, do oceanu. Duszące foki, żółwie, makrele i śledzie. Zatykające jelita rekinom i wielorybom. Plastikowe rurki przebijające tchawice żurawiom, dławiące mewy i albatrosy.
Co jest ze mną nie tak? Wszędzie widzę śmierć. Brud i plastikowe butelki. Babkę w Biedronce, która kradnie zwój plastikowych torebek. Przyda jej się na wszystko, na śniadanie dla wnuka, na kanapkę dla męża, który pilnuje parkingu.
I drugą, robiącą zakupy. Samotnąpewniewdowępozmarłymnaatakotłuszczonegosercamężu. Zakupy skromne, sama przecież, na co tak na zapas kupować. Jeden pomidor, jedna torebka. Jedno jabłuszko, jedna torebka. Jedna bułeczka, jedna torebka. Garść cukierków, jedna torebka. Nawet zapakowane już masło, bach! W jedną torebkę! Zatłuści to wszystko! Tego pomidorka i to jabłuszko! Izolacji nigdy wiele. I jeszcze zrywka przy kasie.
Jutro powtórzy ten rytuał. I pojutrze. I w środę. I tak do soboty. Bo w niedzielę zakaz handlu. W niedzielę Ziemia odpocznie, w niedzielę przerwa w wielkim ofoliowaniu globu. Laminowaniu planety.
Po co ja to widzę? Nie umiem nic z tym zrobić. Zatrzymać tego. Nawet teraz popijam pierogi wodą z plastikowej butelki. Nie mieli szklanych. Później wsiądę w dymiący autobus i pojadę do domu. Jestem jednym z nich, z tych ludzi. Trucicieli. Jedną z komórek nowotworu, który toczy tę planetę. I nie lubię tego, ale robię to. Kupuję, jem, wyrzucam, smrodzę.
Jestem pieprzonym hipokrytom. Jak ksiądz, który po kazaniu jedzie do prostytuki. Jak lekarz od płuc, który pali papierosy. Jak pijak, który nienawidzi innych pijaków.
Ostatnie pierogi w tym mieście. Ruskie. Z cebulką. Popijane wodą. Przynajmniej tyle. Żadnych kfc i macdonaldsów z colą. Żadnego syfu, szybkiego żarcia pełnego tłuszczu. Jak mawiał dziadek, czysty żołądek, czysty umysł.
A potem dodawał: Kiedyś ludzie tylko brukiew jedli i mądrzejsi byli.
Do dzisiaj nie wiem co to brukiew.
Jestem chudy. W ich, tych wszystkich ludzi wokół, mniemaniu. W czasach dziadka byłbym normalny, dzisiaj jestem chorobliwie chudy. Co oni myślą? Że pewnie toczy mnie rak. Albo, że jestem anorektykiem. Albo Bóg wie co choroby mnie żrą. Jestem chudy równa się jestem chory. Wtapiają łapy w żarcie, mlaszczą, ocierają tłuszcz z twarzy, dłoni, szyi i strzepują resztki z kolan. Wcierają ten tłuszcz w siebie, w karki, w kolana, wstrzykują w żyły. Popijają tonami cukru, zagryzają pączkami, bezami, ogromnymi kulami lodów, tyją. Ledwie chodzą, kiwają się na boki, fałdy tłuszczu ubijają w przyciasnych ubraniach, pękają im kolana od własnego ciężaru, nogi wyginają się w iksy, wszystko im wisi, męczą się po kilku krokach, pocą i błyszczą się jak lukier na pączkach. Nie widzą własnego kalectwa i zastanawiają się dlaczego jestem chory. Dlaczego nie nabieram ciałka. Cóż za przewrotność losu, złośliwy chochlik. Tak, Bóg niewątpliwie ma poczucie humoru.
Dopijam wodę, zjadam ostatniego pieroga. Płacę.
Wychodzę na zewnątrz, hałas galerii zostawiam za sobą. Zamykam za plecami cały ten zgiełk i obżarstwo.
Pędzę na dworzec. Plecak jest lekki, nie mam zbyt wielu rzeczy na własność. Połowę majątku mam na sobie, w plecaku koszulka, bluza, skarpetki, dwie pary gaci i "Rozprawa o metodzie" Kartezjusza.
Niczego bardziej nie pragnę niż wrócić na swój przewrócony dąb. Usiąść na nim, poczuć wiatr, przed sobą mieć tylko łąkę, kilka drzew, sarnę.
Z cichym szelestem odwrócić kolejną kartkę kolejnej książki.
Optymista twierdzi, że żyjemy w najdoskonalszym ze światów. Pesymista obawia się, że to może być prawda.

http://www.krristoff.com/ - zapraszam na stronę fotograficzną kuzyna.

Awatar użytkownika
eka
Posty: 16787
Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59

Powrót do domu/ UWAGA - PRZEKLEŃSTWA.

#2 Post autor: eka » 27 paź 2018, 16:22

Cześć Michał:) Gratulacje za dokonany wybór.
________________________________________________________-
Bardzo słuszne uwagi w tym liście(?), odezwie(?), manifeście? Zresztą klasyfikacja nieistotna.
MARCEPAN pisze:
21 paź 2018, 12:33
- Sam? Bo jestem pierdolonym egoistą. Jakakolwiek istota żywa w mojej przestrzeni będzie zaburzać mój spokój. Gnieść mój wyprasowany świat, zasmradzać powietrze, psuć nastrój, przerywać drzemki, przestawiać przedmioty, mówić i oczekiwać zrozumienia. Srać do mojego kibla. To ohydne! Ta fizyczna obecność innego ciała. Te jej ciągłe roszczenia, rozrywanie ciszy słowami, domaganie się o uwagę.
Coś w tym jest na rzeczy, niestety. Single pod tym względem mają komfort. Jaka jest cena za niego? Tekst podaje.
Ale, Michale, ten fragment:
MARCEPAN pisze:
21 paź 2018, 12:33
Pędzę na dworzec. Plecak jest lekki, nie mam zbyt wielu rzeczy na własność. Połowę majątku mam na sobie, w plecaku koszulka, bluza, skarpetki, dwie pary gaci i "Rozprawa o metodzie" Kartezjusza.
Niczego bardziej nie pragnę niż wrócić na swój przewrócony dąb. Usiąść na nim, poczuć wiatr, przed sobą mieć tylko łąkę, kilka drzew, sarnę.
Z cichym szelestem odwrócić kolejną kartkę kolejnej książki.
- to tylko przeniesie się singla na łono natury:) Gdzie oczywiście zdrowiej i izolacja od ludzi wśród saren i książek jakby większa, prawda?

Pozdrawiam serdecznie, ściskając dłoń.

:kofe:

Awatar użytkownika
eka
Posty: 16787
Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59

Powrót do domu/ UWAGA - PRZEKLEŃSTWA.

#3 Post autor: eka » 27 paź 2018, 16:24

PS. Zupą z brukwi (własnoręcznie przygotowaną) zajadała się moja rodzinka i przyjaciele w zeszłą niedzielę. Jakby co, zapraszam:)

MARCEPAN
Posty: 214
Rejestracja: 20 mar 2012, 19:26

Powrót do domu/ UWAGA - PRZEKLEŃSTWA.

#4 Post autor: MARCEPAN » 28 paź 2018, 19:03

Dzięki za wgląd i zaproszenie na zupkę. Michał, co słusznie zauważyłaś jest singlem 😁 ale nie z wyboru. Taki co to poczytać lubi i pewnie o oczytanej marzy. Faktycznie masz rację, to zakończenie może wydawać się niekonsekwencją jego przemyśleń, ale to młody chłopak, nie będzie singlem.
Póki co chce się zaszyć w głuszy po nieudanym pobycie w mieście, w którym się nie odnalazł.
Optymista twierdzi, że żyjemy w najdoskonalszym ze światów. Pesymista obawia się, że to może być prawda.

http://www.krristoff.com/ - zapraszam na stronę fotograficzną kuzyna.

Awatar użytkownika
eka
Posty: 16787
Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59

Powrót do domu/ UWAGA - PRZEKLEŃSTWA.

#5 Post autor: eka » 28 paź 2018, 22:42

Ciąg dalszy historii Michała nastąpi? To fragment książki? Bohater ma swoją przeszłość, jeśli jest singlem nie z wyboru.
Zamierzasz podzielić się kolejnym odcinkiem fabuły? Fajnie by było.

MARCEPAN
Posty: 214
Rejestracja: 20 mar 2012, 19:26

Powrót do domu/ UWAGA - PRZEKLEŃSTWA.

#6 Post autor: MARCEPAN » 29 paź 2018, 06:51

Tak, to fragment całości. Michał jest jedną z kilku postaci, ale raczej skupię się na jego przyszłości.
Optymista twierdzi, że żyjemy w najdoskonalszym ze światów. Pesymista obawia się, że to może być prawda.

http://www.krristoff.com/ - zapraszam na stronę fotograficzną kuzyna.

Awatar użytkownika
eka
Posty: 16787
Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59

Powrót do domu/ UWAGA - PRZEKLEŃSTWA.

#7 Post autor: eka » 30 paź 2018, 16:27

Czyli proces tworzenia nie ustał.
Ciekawy ten Michał, warto, tym bardziej, że uniwersalizujesz temat.

ODPOWIEDZ

Wróć do „OPOWIADANIA”