• Nasze rekomendacje
  •  
    UWAGA!
    JEŻELI JESTEŚ ZAREJESTROWANYM UŻYTKOWNIKIEM I MASZ PROBLEM Z LOGOWANIEM, NAPISZ NAM O TYM W MAILU.
    [email protected]
    PODAJĄC W TYTULE "PROBLEM Z LOGOWANIEM"
     
  • Słup ogłoszeniowy
  •  
    Demokracja jest wtedy, gdy dwa wilki i owca głosują, co zjeść na obiad.
    Wolność jest wtedy, gdy uzbrojona po zęby owca może bronić się przed demokratycznie podjętą decyzją.

    Benjamin Franklin

    UWAGA!
    KONKURS NA TEKST DISCO POLO ROZSTRZYGNIĘTY!

    Jeżeli tylko będziecie zainteresowani, idea konkursów powróci na stałe.
    A oto wyniki



    JAK SIĘ PORUSZAĆ POMIĘDZY FORAMI? O tym dowiesz się stąd.
     

Desant na kurzych łapkach (fragmenty powieści)

Opowieści pisane prozą - nie powieści
ODPOWIEDZ
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
alchemik
Posty: 7235
Rejestracja: 18 wrz 2014, 17:46

Desant na kurzych łapkach (fragmenty powieści)

#1 Post autor: alchemik » 23 lut 2019, 22:05

Desant na kurzych łapkach (fragmenty powieści)


Kolejne eksplozje wstrząsnęły wiekowymi murami piwnicznych lochów pod bazyliką mariacką.
- Spokojnie, to nie nalot. Pędzą na zachód. Pierdolone, supersoniczne koryta. - Długowłosy, brodaty kuternoga nie wydawał się być zaniepokojony. - Chatki będą gorsze. Ruskie zawsze liczyli na zmasowane natarcie tanków. Pomijając atomówki. Ale to wojna konwencjonalna
- Konwencjonalna...?! - Towarzysz od łańcucha wydawał się poruszony. - Konwencjonalne świńskie koryta osiągające ponad trzy machy? Strąciłem jedno, to i strącę więcej!.
- A więc masz moc?
- Dostałem magicznym rykoszetem. To był oddział likwidacyjny na miotłach. Nieudany desant.
Zostałem przebity styliskiem. I od tej pory zamiast zemrzeć, mogłem animować grabie, miotły, widły. Saganem doleciałem do stratosfery. Rozwaliłem dwa wiedźmie koryta.

Konwencjonalna wydawała się tylko rozmowa pomiędzy dwojgiem przykutych łańcuchami, wycieńczonych więźniów. Bowiem lochy, jak za dawnych lat, na swój sposób tuliły do wilgotnych ścian odstępców, heretyków i zbrodniarzy.
- Pierdolone średniowiecze – westchnął kuternoga, szarpiąc łańcuchem przytwierdzonym do ściany. - Nisko upadliśmy.
- Feudalizm, to środowisko i natura baśni. Że też dożyłem czasów, kiedy nauka ustąpiła gusłom i zabobonom.
- Nauka ma się całkiem dobrze. Znasz może, kolego, aforyzm Artura C. Clarka? Powiedział kiedyś, że odpowiednio zaawansowana technologia jest nieodróżnialna od magii. Zawsze wierzyłem w magię, ale traktowałem ją jednak jako nieodkryte prawa fizyki. Tylko jeden facet może poradzić sobie z tym wywróceniem Świata na nice. Niestety, mieszka w USA, a my jesteśmy przykuci do ściany.
Nie mogłem mu zdradzić, że jestem odpowiedzialny za rządy Złej Czarownicy ze Wschodu. Kalinowej Carewny.

Trzy metry litego betonu i ołowianych płyt dalej, w jasnym świetle, igła gramofonu natrafiła na niedoskonałość starej, winylowej płyty.
Sprzedaj mnie wiatrowi, chcę..., Sprzedaj mnie wiatrowi, chcę..., sprzedaj mnie wiatrowi, chcę...

Schron z czasów zimnej wojny, zmodyfikowany na rzecz tej przyszłej, bardziej ciepłej, Trzeciej w kolejności, dostarczał „minimum” wygód dla naczalstwa Вольного Города Гданьска.

- Osrali Gdynię dywanowym atakiem, panie burmistrzu. Przepraszam. Panie prezydencie. Teraz tam tylko pustka i puszcza.
- Ale przecież Sopot ma wciąż czyste plaże. Przestrzegają umowy i dawnych granic Freie Stadt Danzig.
- Wiem, panie burmistrzu, to znaczy, panie prezydencie, że to było pańskie marzenie. Wolne Miasto Gdańsk i pan negocjujący z Europą. Ale, kurwa mać, na plaży w Sopocie gromadzą się tylko foki i samobójcze walenie. Te które zdechły, nieco śmierdzą. Chyba uciekają od czegoś groźniejszego. Plażowicze nie dopisali, chyba z musu zalegli w Lasach Oliwskich, co jak rozumiem predestynuje ich do miana terrorystów i przeciwników Poriadka.. Przypuszczam, że i tak porośli już kurzajkami i wrośli w grzybnię. A teraz Ruski upomnieli się o Europę. A jak to Ruskie, to i o wszystko. Niby zawsze byli jej częścią, tylko po niewłaściwej stronie, w ogonie mając Wielkich Mongołów. A pan, panie prezydencie, negocjuje z Carem, a właściwie Carycą Kaliną Putinową.
- W ogonie?
- W takim mongolskim ogonku DNA, o ile pan rozumie. Choć w obecnych czasach to może być wątpliwe jako nauka. Pamięta pan moje CV? Jestem, a właściwie byłem, biochemikiem i genetykiem.
A' propos, wie pan o zatrzymanych, których zmiękczam w lochu? Ruskie nie mogą się o nich dowiedzieć. Sądzę, że to nasza ostatnia karta przetargowa.
- Dziwiłem się, że jeszcze nie poszli pd pluton. Jeden z nich jakimś cudem zestrzelił koryto i posłał do piachu wiedźmę. O drugim nie mam pojęcia. Czy to też terrorysta?
- Jest kimś znacznie ważniejszym. Wygrzebaliśmy informacje, że znał Carycę Putinową osobiście. A najważniejsze, że ma chyba niejakie pojęcie o źródle magii. Teraz, kiedy wszystko jest porąbane, jak w niewydarzonej baśni. Stoimy tu na straży wątpliwej enklawy otoczonej dzikim borem, porośniętym kurkami, borowikami i koźlakami wielometrowej wysokości. W zależności od użytych przez Amerykanów bomb jądrowych, zamienionych jednym gestem z grzybów atomowych w grzybki jadalne. Wiem, że chciał pan uratować Gdańsk. Ale i tak mają pana za zdrajcę narodu. Nazywają Ruskim Kislingiem. A to raczej brzydkie słowo. Spokojnie, jest nas tu tylko dwóch w tym gabinecie. A tych dwóch więźniów, których skułem w lochu, może mieć wielkie znaczenie. Sądzi, pan, że dlaczego obu trzymam razem w celi? Rozpoznałem ich, a właściwie wyczułem intuicyjnie chociaż Google nie działa, a ja muszę posługiwać się czarodziejskim zwierciadełkiem. Całkiem możliwe, że to właśnie oni wyciągną nas z tych tarapatów. Ale tylko dopóki Ameryka się trzyma. To nie nasza rzeczywistość. Ale jednak. Jesteśmy w jakiejś popieprzonej baśni. Baśni, którą ktoś kieruje. Ten długowłosy coś o tym wie. Na pewno będzie jednak dużo lepiej, gdy przeżyje i podzieli się wiedzą? A docelowo, chciałbym ich wysłać na misję do Stanów.
- Nie może pan, nie posiada odpowiednich uprawnień. A granice są zamknięte. To ja jestem prezydentem i to ja uratowałem Gdańsk. Powinienem pana aresztować za takie słowa. Mamy układ z Cesarstwem. Ratujemy tu chociaż kawałek cywilizacji.
- Doprawdy, panie prezydencie? Wynegocjował Pan więzienie na modłę dotychczasowego świata. Ale Gdynię pan sprzedał. Nawet nie jest wioską rybacką jak niegdyś. Nie zagrzybili jej, ale stała się gułagiem doświadczalnym. Trwają prace nad magiczną hybrydyzacją ludzko - zwierzęcą. To magiczne lusterko nie jest takie złe. Nie takie dobre jak wujaszek Google, ale jednak. Trzymają tam ziemnowodnych niewolników. Matuszka Rossija chce opanować również morze, a potem ocean.
- Wzywam ochronę!
- Hola! Proszę się wstrzymać chociaż chwile, bo kto ochroni pana? Proszę mnie wysłuchać. Niedługo już. Okazało się, że ten kuternoga ma doprawdy zadziwiające znajomości. Tuż przed wojną korespondował z pewnym doktorantem z MIT - Massachusetts Institute of Technology. Tym, który ponoć stworzył nieosłoniętą osobliwość w cyklotronie, a właściwie w zderzaczu hadronów i twierdził, że może pozbyć się fizyki za pomocą fizyki. Odszedł skompromitowany i w niesławie. Tylko brukowce o nim pisały. I co dziwniejsze było w tej pisaninie sporo prawdy. Po Cudzie Kremlowskim, kiedy Putin ogłosił się Carem Wszechrosji u boku kolejnej małżonki, nieznanej dotąd nikomu Kalinowej Carewny, doktorant nagle powrócił do łask i poszedł w profesory. Szwajcarsko Francuski CERN natychmiast próbował odtworzyć doświadczenie w Cyklotronie nad Jeziorem Genewskim. Wszyscy fizycy jądrowi, głównie spece od mechaniki kwantowej zaczęli być pilnie poszukiwani. Niestety, w Alpach już zagnieździły się smoki.
- Zadziwia mnie pan swoją wiedzą, panie sekretarzu. Zaczynam mieć podejrzenia, że nie jest pan tym za kogo się podaje.
- I dobrze pan podejrzewa, Prezydencie. Jestem jednym z najlepiej uśpionych agentów na Wschód i Europę środkową. Całkiem możliwe, że jedynym jaki się ostał. ( powiedzmy, że CIA), chociaż nasz oddział daleko wybiegał w przewidywanie możliwych zagrożeń. Sam pan rozumie. Hipotetyczni kosmici, nadludzkie moce itp. Magia została nieco zaniedbana, ale też figurowała jako zagrożenie. Niesamowite, że akurat to nas dopadło. No i odsłoniłem się, ale będę potrzebował pańskiego wsparcia. Jeżeli mamy ocalić świat, hmmm, panie prezydencie... Lochy to nie tylko prewencja ale i zachęta do współpracy. Myślę, że ta dwójka na razie tam wystarczy, żeby nie było tłoku. Pana wolę na oficjalnym fotelu. Pozwoli pan, że się przedstawię. Kościej Nieśmiertelny – do usług. Kiedyś byłem przybocznym Ala Capone.
- Pan?! To jakaś bzdura. Nie mogę na to pozwolić. Zamkną nas w Gułagu. Zmienią w trytony lub karły. - Schronem wstrząsnęły kolejne fale uderzeniowe. Igła na płycie przeskoczyła.
Chcę z wiatrem lecieć w świat
Niebo się różowi, wieje wiatr
A ja z nim, a ja tam... gwiżdżę


Cudowny Gdańsk, wciąż nienaruszony, przynajmniej jak okiem sięgnąć stąd. Z ulicy Mariackiej.
Goguś w okularach pokazał mi, co mogę stracić. Gówno, nie musiał tego robić. Wina tętniła we mnie.
Carewna.!
Kalinowa Carewna.
Obecnie Caryca Putinowa. Poznaliśmy się wcześniej...

*
* * * * * * * * *
Jak być mądrym.. .?
Ukrywać swoją głupotę!

G.B. Shaw
Lub okazywać ją w niewielkich dawkach, kiedy się tego po tobie spodziewają.
J.E.S.

* * * * * * * * *
[email protected]

szczepantrzeszcz
Posty: 554
Rejestracja: 28 lis 2016, 22:03

Desant na kurzych łapkach (fragmenty powieści)

#2 Post autor: szczepantrzeszcz » 24 lut 2019, 13:37

Lubię takie teksty, ale niestety, widać, że fragment.

Jak wycinasz fragment, ciężko puentę wrzucić.

Z własnego doświadczenia: przy dużych tekstach trzeba siadać do pisania z myślą o opracowaniu niewielkiego kawałka, czasem wręcz akapitu. Potem samo się rozkręca. Nie wiem od czego zależy, ale ja tak mam.

Awatar użytkownika
alchemik
Posty: 7235
Rejestracja: 18 wrz 2014, 17:46

Desant na kurzych łapkach (fragmenty powieści)

#3 Post autor: alchemik » 28 lut 2019, 20:20

Tak naprawdę to nie jest fragment ale zaczyn.
Być może będzie prologiem ale po zmianach, które już wprowadzam.
Napaliłem się na temat, a tu należy podejść do niego spokojnie.

Mam zamiar napisać coś w rodzaju opowieści drogi.
Dwóch bohaterów już niemal przedstawiłem. Trzeci, albo trzecia, znajduje się w zupełnie innej celi. Powiedzmy, że w zamkniętej komnacie ze służbą.
Wolne Miasto Gdańsk, po bardzo cichym przewrocie, będzie jedyną placówką europejską, która ma szanse na działanie.
Wyśle komando. Prawdopodobnie na stracenie.
Ale chodzi o połączenie pewnych informacji.
* * * * * * * * *
Jak być mądrym.. .?
Ukrywać swoją głupotę!

G.B. Shaw
Lub okazywać ją w niewielkich dawkach, kiedy się tego po tobie spodziewają.
J.E.S.

* * * * * * * * *
[email protected]

ODPOWIEDZ

Wróć do „OPOWIADANIA”