• Nasze rekomendacje
  •  
    UWAGA!
    JEŻELI JESTEŚ ZAREJESTROWANYM UŻYTKOWNIKIEM I MASZ PROBLEM Z LOGOWANIEM, NAPISZ NAM O TYM W MAILU.
    [email protected]
    PODAJĄC W TYTULE "PROBLEM Z LOGOWANIEM"
     
  • Słup ogłoszeniowy
  •  
    Demokracja jest wtedy, gdy dwa wilki i owca głosują, co zjeść na obiad.
    Wolność jest wtedy, gdy uzbrojona po zęby owca może bronić się przed demokratycznie podjętą decyzją.

    Benjamin Franklin

    UWAGA!
    KONKURS NA TEKST DISCO POLO ROZSTRZYGNIĘTY!

    Jeżeli tylko będziecie zainteresowani, idea konkursów powróci na stałe.
    A oto wyniki



    JAK SIĘ PORUSZAĆ POMIĘDZY FORAMI? O tym dowiesz się stąd.
     

A.

Opowieści pisane prozą - nie powieści
ODPOWIEDZ
Wiadomość
Autor
Agnieszka R.
Posty: 953
Rejestracja: 28 maja 2018, 13:09

A.

#1 Post autor: Agnieszka R. » 26 sty 2025, 16:40

FOTEL

Antonina zastanawiała się czy jeszcze wypada jej założyć do kina ciemoczerwony golf, krótką ciemnoczerwono-zieloną szkocką i rajstopy w kolorze butelkowej zieleni.

Kilka tygodni temu zadzwoniła do znajomego wdowca z pytaniem czy nie pojechałby z nią do kina, jeśli coś dobrego puszczą.
- A możemy, możemy pani Antonino. - odparł z uśmiechem.
Dochodziła dwudziesta, zadzwonił telefon.
To wdowiec się dobijał.
- Pani Antonino, nie chciałaby Pani teraz do mnie przyjść?
- No co pan, panie Gustawie. Za późno jest. Za późno - powiedziała.

Potem wyobraziła sobie, że poszła do niego po miód i jajka, którymi handluje.
Siedzieli przy stole w kuchni. Nagle Gustaw położył dłoń na jej dłoni i zaczął delikatnie palcami wspinać się po jej przedramieniu.

Składał pocałunki na szyi i policzkach. Dotknęli się ustami, a potem zaczęli uprawiać seks na niskim, miękkim fotelu. Kolana kobiety prawie leżały na podłodze. Ciała z każdą sekundą rozpalały się aż stały się niemal mokre.
Gniótł piersi, wpychał jęzor, a ona bezwolna bezwolnie pulsowała.

Ostatecznie skończyło się na wyjeździe do kina... z koleżanką.
Rozmawiały w samochodzie:

- A ten wdowiec ma jeszcze zęby? - spytała złośliwie koleżanka.
- Nie wiem. Nieczęsto go widuję. Chodzę po herbatki własnej kompozycji i miód.
- Wie, że o nim piszesz?
- Nie. No co ty, Małgosiu.
- Żeby nie wpadł w samozachwyt.
- Jestem na takim głodzie, że każdy penis w modzie.


ANTONINA

Antonina ze względu na swoją chorobę wyróżniała się niebywałą wyobraźnią. Bardzo podatna na najmniejsze podniecenie.

Po kilku latach przebywania w stolicy, dosyć szybko z synem wróciła do rodzinnego domu.

W wieku 24 lat wyszła za mąż. Były jeszcze powroty, potem rozstania, znowu powroty, ale ostatecznie w CV wpisała:" rozwiedziona ".

Nikt z miejscowych nie wiedział, że pisze wiersze, czasem opowiadania. Na koncie miała jeden tom poezji - wydała pod pseudonimem. Po rozmowie z kolegą siedziała dosyć cicho, jak mysz pod miotłą. Kolega Daniel przestrzegał:
- Absolutnie nikomu Tośka na tej prowincji, pod żadnym pozorem, nie mów, że wydałaś wiersze. Nie chwal się, ja ostrzegam! Oni i tak tego nie zrozumieją, a ty będziesz skazana tylko na ostracyzm i tak lekko nie masz. Okej dzieciaku?

Skazana to już była. Zakochała się platonicznie w mężczyźnie, który redagował jej teksty. Nie przypuszczała, że tak mocno się zaangażuje.
Ale była despotyczna... uparta. Jeśli coś sobie postanowiła, musiała osiągnąć cel. Poza tym jak już się zakochała to na amen. Stan ten mógł się utrzymywać przez wiele lat.

W listach do wyimaginowanego kochanka pisała:

Tylko Pan znalazł zbroję przeciwko mnie. Nie odzywa się. Milczy. Nawet nie wiem czy Pan czyta tę moją pisaninę. Nie mogę sobie pozwolić na brak szacunku do Pana. Nie mogę. Jestem bezradna wobec tej miłości.
Antonina nie była niewinna. Marzyła o "redaktorze". Czasem sobie coś pikantnego wyobrażała, aż jej napisał pewnego dnia:

- Nie ma co się wieszać na fantazjach.

Bardzo ją to zabolało. Sama nie wiedziała do końca dlaczego. Może wpadła niechcący w miłosne wnyki, które sama zastawiła.

Nie miała lekko z synem, z alimentami i najniższą krajową, a jednak coś próbowała robić w życiu, by to ostatnie nie przeciekało przez palce. Nie chciała być tylko zwykłą kobietą od kotletów i lepienia pierogów.

*

SZPITAL

Antonina zauważyła ostatnio na fejsbuku młodego mężczyznę, cierpiącego na depresję. Sam do tego się przyznawał. Niemal płakał i ledwo otwierał oczy.
Włosy nieprzetłuszczone. Twarz świeża, czysta, choć mocno zaspana.
" Nie jest z nim najgorzej, tylko ten smutny wyraz twarzy i płaczliwość, skąd ja to znam?" - pomyślała.
Sama miała problemy. Nie była zdrowa. Na cztery hospitalizacje w szpitalu psychiatrycznym, trzy miały miejsce w trakcie małżeństwa.
W Warszawie w jednej sali leżała z kobietą z CHAD.
Dwubiegunowość niestety sprawia, że ludzie podejmują często ryzykowne działania, akcje, szczególnie w manii. Czują w sobie niesamowite pokłady energii, a zbytni optymizm czyli tzw. "górka" sprawia, że odbiór rzeczywistości często jest bardzo zaburzony, myślenie i działania nieadekwatne do realiów, zamiary ponad siły.
Kobieta z CHAD przeważnie leżała. Włosy miała zaniedbane. Dla Antoniny wyglądały jak ścisły nieestetyczny dla odbiorcy wiersz. Były w nieładzie i mocno przetłuszczone. Nie myła się i czuć już było dosyć nieprzyjemny zapach. Na piżamie plamy po menstruacyjnej krwi. Jak już trochę było z nią lepiej, ogarnęła się, powiedziała Antoni, że wzięła duży kredyt. W centrum Warszawy chciała otworzyć zakład fryzjerski i wynajęła lokal. Podpisała umowę. Oczywiście o fryzjerstwie i biznesie pojęcia bladego nie miała.
W tej samej sali co Antonina, leżała też młodziutka studentka prawa i administracji - śliczna brunetka, kleptomanka Asia.
Przychodził do niej starszy o jakieś dwie dekady mężczyzna. Opłacał studia, utrzymywał, do szpitala przynosił pyszne jedzenie, na widok którego Antonina się śliniła.
Trochę rozmawiała z tym mężczyzną.
Pewnego dnia powiedział:
- Pani jest inna. Umie pani zadbać o wnętrze w przeciwieństwie do Asi.
Dla Asi liczy się tylko to, co na zewnątrz.

Gdy Asia wychodziła na wolność, Antonina nie mogła wyjść z podziwu, tak jej współpacjentka pięknie wyglądała, że aż dech zapierało w piersiach. Studentka miała na sobie długie czarne kozaki, szary wełniany płaszcz i kapelusz. Asia umiała zadbać o siebie. To co na zewnątrz, jest nierzadko odbiciem naszego wnętrza. W tamtym momencie niewiele znaczyły dla Antoniny wcześniejsze słowa partnera Asi.
"Chuj z tym wnętrzem " - pomyślała.

Dwa razy odwiedził Antoninę mąż. Była wobec niego agresywna. Nawet patrzeć na niego nie chciała. Uważała go za wroga. Z pewnością było w tym sporo urojeń prześladowczych, ale ucieszyła się bardzo, gdy za drugim razem przyniósł jej ładne, nowe porządne dresy. Powiedział, że zaczął studiować zaocznie na SGH rachunkowość. Nie wiedziała o niczym.
Tego dnia wyszli na spacer do przyszpitalnego parku.
- Musisz zadbać nie tylko o wnętrze. W człowieku jest sfera duchowa, metafizyczna i strona bardziej ludzka- materialna. Musisz myśleć o jedzeniu, spaniu, ubraniu. To jest bardzo ważne. - powiedział, delikatnie dotykając jej dłoni.
Wzdrygnęła się i wyrwala rękę z uścisku.

Pewnego dnia przyszła w odwiedziny do innej chorej starsza pani. Podeszła do Toni.
- Dziecko. Co ty tutaj robisz? Ty? - spytała.
Antonina nie umiała jej odpowiedzieć.
Tak. Nie wiedziała dlaczego spotkał ją szpital na Nowowiejskiej w Warszawie. Z pewnością był jej potrzebny.
Tam po raz pierwszy postawili jej właściwą diagnozę.
W "krainie boleści" - tak mówiła o szpitalu - "bracia i siostry" czyli pacjenci, obcięli jej długie włosy. Była zupełnie łysa. Wyglądała jak Sinead O' Connor.
Lekarze byli zdziwieni następnego dnia. Spytali na obchodzie dlaczego pozwoliła obciąć sobie włosy? Odparła, że narodziła się na nowo.

*

Na przepustkę miała jechać do przyjaciela Marka. Nie wiedziała, że masę ubrań zostawiła w szpitalnej szatni.
Gdy Marek - starszy od niej ponad dwadzieścia lat - przyjechał po nią, zapytał:
- A jeśli mnie też zamkną?
Wybuchnęła śmiechem. Potem razem się śmiali. I tak szli razem, właściwie szła za nim; on z laską niczym niewidomy w ciemnych okularach, ona wiadomo - w dwóch światach.
Po drodze obrócili się do ciucholandu. Kupiła obcisłe dżinsy i wyszła w nich ze sklepu.
Wstąpili jeszcze do drogerii.
Marek uśmiechnął się i powiedział:
- Już wiem..., wybierz sobie te swoje kremy. Ty nigdy bez kremu nie wychodziłaś na dwór. W szpitalu zabrali ci, bo był w szklanym pojemniku. Śmiało.

W jego mieszkaniu na Bielanach słuchała Mozarta i Bacha. Trochę się nudziła i ostatecznie bardzo szybko chciała wracać do swojej oazy boleści.
Wracali wieczorem tramwajem. Zaczęła rozmawiać z jakimś typem lekko już podpitym.
- Tak. Jestem dziewicą.
- Ale ty nie jesteś dziewicą. Jak możesz nią być, skoro urodziłaś dziecko?!
- Mogę. Ja jestem czysta w innym sensie. W takim, o którym nawet filozofom się nie śniło.
- Ta Pani jest ze mną - wkroczył do akcji Marek, chwycił ją za rękę i wysiedli.

*

Dziś Antonina nie tylko wspominała swoje przeżycia w warszawskim szpitalu. Ogladała też nagranie - krótki film na fb, gdzie zobaczyła swojego dawnego "redaktora", w którym nadal się kochała. Albo zdawało jej się, że kocha. W każdym razie nadal żywiła ciepłe uczucia do niego, jeśli takowe można żywić do kogoś z wirtualnego świata, nawet jeśli nie doszło do spotkania.
Dawno go nie widziała.
W filmiku siedział na kanapie i coś mówił. Ale to nie mowa zaprzątnęła uwagę Toni tylko jego oczy. Nadal były śliczne niebieskie, ale tym razem osiadł w nich głeboki smutek i jakby trudny do opisania ból.
"Ten człowiek musiał dużo przejść w życiu" - pomyślała.
Miał na sobie granatowe spodnie w kant i siwą marynarkę. Prawą dłonią zasłaniał genitalia, drugą opierał o górny brzeg kanapy. Trochę nerwowo przebierał palcami w powietrzu. Był jakby zagubiony, wycofany i nieśmiały.
Antonina spojrzała na jego prawą rękę. Przypomniała sobie pana Gustawa i fakt jak niedawno tak bardzo pragnęła "penisa".
Jeszcze raz cofnęła film z nagraniem.
Utkwiła oczy w niebieskim smutku na twarzy obserwowanego. Znowu ogarnęła wzrokiem prawą dłoń mężczyzny. Pomyślała o scenie z Gustawem, fotelem, potem z koleżanką w samochodzie i gorzko zapłakała.

ODPOWIEDZ

Wróć do „OPOWIADANIA”