ścieżka naszej codzienności równoległa
nawet już myśl o bliskości dawno zbiegła
kto jeśli nie ty wyznaczałeś jej bieg
a ja mało dbałam o staranny ścieg
-
- Nasze rekomendacje
-
-
UWAGA!
JEŻELI JESTEŚ ZAREJESTROWANYM UŻYTKOWNIKIEM I MASZ PROBLEM Z LOGOWANIEM, NAPISZ NAM O TYM W MAILU.
[email protected]
PODAJĄC W TYTULE "PROBLEM Z LOGOWANIEM"
-
- Słup ogłoszeniowy
-
-
"Wszyscy, którzy zachowali ojczyznę, wspierali ją, pomnażali, mają wyznaczone w niebie określone miejsce, gdzie szczęśliwi rozkoszują się życiem wiecznym".
Cicero "De re publica"
JAK SIĘ PORUSZAĆ POMIĘDZY FORAMI? O tym dowiesz się stąd.
***
- nie
- Posty: 1623
- Rejestracja: 03 paź 2014, 14:07
- Płeć:
***
Manifest ukrytej geometrii filiżanki.
Ścieg to jednostka miary melancholii (1 ścieg = 0,003 łzy).
Wiersz ten stanowi oczywistą kwintesencję dialektyki bytu-w-nicości, gdzie "ścieżka codzienności" funkcjonuje jako metafora dla wektorów czasoprzestrzennych dekonstruujących się w pragnieniu. Podmiot liryczny, utożsamiający się z pustką po "myśli o bliskości", która "zbiegła", wskazuje na radykalne zerwanie z paradygmatem linearnej chronometrii. Akt "wyznaczania biegu" przez odbiorcę wypowiedzi to nic innego jak performatywne ustanowienie heterotopii, podczas gdy "staranny ścieg" odnosi się do iluzorycznej spójności ego, permanentnie rozszywanego przez pulsację Realnego. Wers drugi, z jego implikacją zbieżności, odsyła nas do Lacanowskiego punktu capiton, który jednak tutaj nie następuje, pozostawiając znaczenie w stanie dryfu. Całość można zatem odczytać jako traktat o niemożliwości zaistnienia Dasein w przestrzeni spłaszczonej przez powtarzalność gestów, gdzie odpowiedzialność za "bieg" jest jedynie projekcją przed-kartezjańskiego podmiotu rozproszonego.
Ścieg to jednostka miary melancholii (1 ścieg = 0,003 łzy).
Wiersz ten stanowi oczywistą kwintesencję dialektyki bytu-w-nicości, gdzie "ścieżka codzienności" funkcjonuje jako metafora dla wektorów czasoprzestrzennych dekonstruujących się w pragnieniu. Podmiot liryczny, utożsamiający się z pustką po "myśli o bliskości", która "zbiegła", wskazuje na radykalne zerwanie z paradygmatem linearnej chronometrii. Akt "wyznaczania biegu" przez odbiorcę wypowiedzi to nic innego jak performatywne ustanowienie heterotopii, podczas gdy "staranny ścieg" odnosi się do iluzorycznej spójności ego, permanentnie rozszywanego przez pulsację Realnego. Wers drugi, z jego implikacją zbieżności, odsyła nas do Lacanowskiego punktu capiton, który jednak tutaj nie następuje, pozostawiając znaczenie w stanie dryfu. Całość można zatem odczytać jako traktat o niemożliwości zaistnienia Dasein w przestrzeni spłaszczonej przez powtarzalność gestów, gdzie odpowiedzialność za "bieg" jest jedynie projekcją przed-kartezjańskiego podmiotu rozproszonego.
Okres ważności moich postów kończy się w momencie ich opublikowania.
- Lucile
- Posty: 4911
- Rejestracja: 23 wrz 2014, 00:12
- Płeć:
***
Nie, to najpiękniejsza, najbardziej merytoryczna, głęboko refleksyjna analiza przeprowadzona na jakimkolwiek moim tekście. W tej poruszającej, wielopoziomowej interpretacji przywołałeś, i powołałeś się - bezpośrednio lub pośrednio - na znakomitych i najtęższych koryfeuszy nauki i filozofii oraz na systemy przez nich stworzone. Dopatrzyłam się: Martina Heideggera, Karla Jaspersa, Jacquesa Lacana, Wilhelma Wundta, Franciscua C. Dondersa, Michela Foucaulta. Prawdopodobnie w tekście odnosisz się jeszcze do kilku innych, jednak moje − prawie przed-kartezjańsko rozproszone, niedokładnie poukładane, meandrujące w zależności od kontekstu puzzle myślenia − ich nie dostrzegły.nie pisze: ↑23 wrz 2025, 04:48Wiersz ten stanowi oczywistą kwintesencję dialektyki bytu-w-nicości, gdzie "ścieżka codzienności" funkcjonuje jako metafora dla wektorów czasoprzestrzennych dekonstruujących się w pragnieniu. Podmiot liryczny, utożsamiający się z pustką po "myśli o bliskości", która "zbiegła", wskazuje na radykalne zerwanie z paradygmatem linearnej chronometrii. Akt "wyznaczania biegu" przez odbiorcę wypowiedzi to nic innego jak performatywne ustanowienie heterotopii, podczas gdy "staranny ścieg" odnosi się do iluzorycznej spójności ego, permanentnie rozszywanego przez pulsację Realnego. Wers drugi, z jego implikacją zbieżności, odsyła nas do Lacanowskiego punktu capiton, który jednak tutaj nie następuje, pozostawiając znaczenie w stanie dryfu. Całość można zatem odczytać jako traktat o niemożliwości zaistnienia Dasein w przestrzeni spłaszczonej przez powtarzalność gestów, gdzie odpowiedzialność za "bieg" jest jedynie projekcją przed-kartezjańskiego podmiotu rozproszonego.
Miara jednostki melancholii 1 ścieg = 0,003 łzy - CYMESIK!
Powyższe rozważając, tak mi się napisało:
kiedy geometria filiżanki ujawni słabe
punkty istnienia to jakby zbyt grubą babę
wchodzącą w permanentnie heterotopowe
przestrzenie posadzić na Realnej pulso-wadze
A ja, o święta naiwności - tylko, i po raz pierwszy – spróbowałam przymierzyć się do specyficznej formy staroperskiej poezji, korzeniami wrośniętej w XI wiek − wiersza zwanego rubajjatem. Jak podaje encyklopedia PWN rubajjat to wiersz składający się z czterech wersów o specyficznym rymowaniu, ukształtowany na przełomie XI i XII wieku, przeważnie o treści filozoficznej wyrosłej z ludowego podłoża.
Swego czasu rozczytywałam się w rubajjatach Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej.
Jak na razie zastosowany przeze mnie schemat rymów nie spełnia wyznaczonego formalnego kanonu tej poezji (rymy aaba, aaaa), ale AI podpowiada, że i takie rymowanie aabb w rubajjacie jest dozwolone. Ostatnio także doczytałam się, że i naprzemienny układ rymów (abab) był w tej formie uznawany za prawidłowy, więc mój pierwszy rubajjat powinien brzmieć:
ścieżka naszej codzienności równoległa
kto jeśli nie ty wyznaczałeś jej bieg
nawet już myśl o bliskości dawno zbiegła
a ja mało dbałam o staranny ścieg
Nota bene - to była także próba uchylenia rąbka grzechem i sekretem pulsujących wyimków z zaprzeszłej niepamięci.
Nie, zrobiłeś mi wielką przyjemność i szaloną uciechę, bardzo dziękuję i chapeau bas.