hasta la muerte* II
półcieniami ugrem i sjeną paloną ciepło maluję
co niewybrzmiałe zamknięte choć w litej skale
pamięć żłobi tunel czule kusi wciąga miękką ochrą
a ty mi kładziesz te swoje tony chłodne
odcienie jasnego błękitu jakbyś chciał pominąć zapomnieć
obniżyć temperaturę bo przecież wiem że zimna biel
nie rzuci cienia
więc stąd ta chryzantema blada zmęczona ciężka
od łzawych omdlałych liści daruj sobie ja i tak wykrzyczę
rozsieję wspomnienia nie tylko na trzysta sześćdziesiąt pięć
ukorzenią się bo na odchodnym bezrefleksyjnie rzekłeś
tendit in ardua virtus**
-------
* hiszp. aż do śmierci
** łac. cnota po rzeczy trudne sięga
-
- Nasze rekomendacje
-
-
UWAGA!
JEŻELI JESTEŚ ZAREJESTROWANYM UŻYTKOWNIKIEM I MASZ PROBLEM Z LOGOWANIEM, NAPISZ NAM O TYM W MAILU.
[email protected]
PODAJĄC W TYTULE "PROBLEM Z LOGOWANIEM"
-
- Słup ogłoszeniowy
-
-
Demokracja jest wtedy, gdy dwa wilki i owca głosują, co zjeść na obiad.
Wolność jest wtedy, gdy uzbrojona po zęby owca może bronić się przed demokratycznie podjętą decyzją.
Benjamin Franklin
UWAGA!
KONKURS NA TEKST DISCO POLO ROZSTRZYGNIĘTY!
Jeżeli tylko będziecie zainteresowani, idea konkursów powróci na stałe.
A oto wyniki
JAK SIĘ PORUSZAĆ POMIĘDZY FORAMI? O tym dowiesz się stąd.
Hasta la muerte II
- Lucile
- Posty: 4856
- Rejestracja: 23 wrz 2014, 00:12
- Płeć:
-
- Posty: 6589
- Rejestracja: 01 lis 2011, 23:09
- eka
- Posty: 18269
- Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59
- Lucile
- Posty: 4856
- Rejestracja: 23 wrz 2014, 00:12
- Płeć:
Hasta la muerte
O cholercia! Nie sprawdziłam, widocznie nr PESEL maczał w tym swoje paluchy.
Jeżeli trzeba, to tekst usunę.
A Alkowi, za cudne słowa z serca dziękuję.

Jeżeli trzeba, to tekst usunę.
A Alkowi, za cudne słowa z serca dziękuję.

- Lucile
- Posty: 4856
- Rejestracja: 23 wrz 2014, 00:12
- Płeć:
Hasta la muerte
Pierwowzór stał się jakby matrycą - wiersz rozbudowałam - wg mnie stał się pełniejszy i bliższy temu, co chciałam w nim zawrzeć.
- Mchuszmer
- Posty: 868
- Rejestracja: 26 paź 2015, 21:15
Hasta la muerte II
Jakby peela chciała podtrzymać dawno rozniecony płomień, a ktoś już to zostawiał za sobą czy nawet się obawiał zawieść lub coś negatywnego przypomnieć.
Z jednej strony plastyczny i energiczny wiersz, z drugiej trochę zmęczył. Pierwsze rzuciło mi się w oczy to, że większością tekstu zawładnęły wyliczenia w galopie, rozpierające wersy i paradoksalnie żywe tempo przeszło w rutynę. Jak dla mnie, te zagęszczenia przymiotników lub czasowników nie zawsze tutaj zwiększają emocjonalność lub obrazowość, ale przeciążają, a może dałoby się z części słów zrezygnować, żeby inne mocniej się w(y)biły (np. z zestawień "żłobi (...) czule kusi wciąga", "blada zmęczona ciężka (...) łzawych omdlałych")? Może gdyby wiersz był krótszy, te zabiegi by nie zdążyły zmęczyć. Trochę też nie pasuje mi inwersja na końcu 1. wersu, zawyża koturn, a w sumie zwykły szyk łączyłby ściślej dwa wersy.
I wolę w liryce jakieś własne przetwórstwo fraz niż sentencje, które "leksykonicznie" szkodzą myślę naturalności, ale wiadomo, czasem nam coś po prostu idealnie pasuje - więc potraktuj tę uwagę jako taki ogólny przyczynek do dyskusji, niekoniecznie rzepik do konkretnego wiersza. Nie narzekam więcej, bo przecież liryk melodyjny i ma coś w sobie.
Pozdrowienia :-)
Z jednej strony plastyczny i energiczny wiersz, z drugiej trochę zmęczył. Pierwsze rzuciło mi się w oczy to, że większością tekstu zawładnęły wyliczenia w galopie, rozpierające wersy i paradoksalnie żywe tempo przeszło w rutynę. Jak dla mnie, te zagęszczenia przymiotników lub czasowników nie zawsze tutaj zwiększają emocjonalność lub obrazowość, ale przeciążają, a może dałoby się z części słów zrezygnować, żeby inne mocniej się w(y)biły (np. z zestawień "żłobi (...) czule kusi wciąga", "blada zmęczona ciężka (...) łzawych omdlałych")? Może gdyby wiersz był krótszy, te zabiegi by nie zdążyły zmęczyć. Trochę też nie pasuje mi inwersja na końcu 1. wersu, zawyża koturn, a w sumie zwykły szyk łączyłby ściślej dwa wersy.
I wolę w liryce jakieś własne przetwórstwo fraz niż sentencje, które "leksykonicznie" szkodzą myślę naturalności, ale wiadomo, czasem nam coś po prostu idealnie pasuje - więc potraktuj tę uwagę jako taki ogólny przyczynek do dyskusji, niekoniecznie rzepik do konkretnego wiersza. Nie narzekam więcej, bo przecież liryk melodyjny i ma coś w sobie.
Pozdrowienia :-)
mchusz, mchusz.
- Lucile
- Posty: 4856
- Rejestracja: 23 wrz 2014, 00:12
- Płeć:
Hasta la muerte II
Bardzo, Mchuszmerze, dziękuję za wnikliwą recenzję. Każdy odzew, a tym bardziej tak rozbudowany cieszy. Najgorsze i przygnębiające jest milczenie pod zamieszczonym tekstem, nieprawdaż? A konstruktywna krytyka pobudza do przemyśleń oraz pracy nad warsztatem.
Zacznę od obrony, przede wszystkim łacińskiej sentencji - „Tendit in ardua virtus" - którą można przetłumaczyć: „cnota sięga po rzeczy trudne”, albo „cnota dąży do rzeczy trudnych”.
Niegdyś, głównie w XVI i XVII wieku zamieszczana była tu i ówdzie. Ja znam, zachowane do dnia dzisiejszego, dwa przykłady jej użycia:
pierwszy - na portalu drzwi wiodących do jednej z komnat w gotyckiej Wieży Duńskiej na Zamku Królewskim na Wawelu,
drugi - na nagrobku jednego z biskupów (niestety, nie pamiętam już którego) w katedrze w Płocku, w tej samej, w której pochowano dwóch polskich władców: Władysława Hermana i Bolesława Krzywoustego. Także w tej bazylice znajdują się groby kilkunastu książąt mazowieckich oraz biskupów.
Jednak, ta maksyma jest mi bliska z powodów bardziej osobistych. Swego czasu wybrałam ją jako motto jednej z muzealnych (ważnych dla mnie wystaw), której byłam autorem i kuratorem. A zadedykowałam ją szesnastowiecznemu biskupowi płockiemu Andrzejowi Noskowskiemu (był także fundatorem Bursy Filozofów przy Uniwersytecie Krakowskim), który zachwyciwszy się renesansową kaplicą Zygmuntowską w Katedrze Wawelskiej (czy pamiętamy, że stoi ona na tym samym miejscu, gdzie znajdowała się ufundowana przez Kazimierza Wielkiego w 1340 r. kaplica pod wezwaniem Wniebowzięcia N.M.P?) i pozazdrościwszy Zygmuntowi Staremu Bartłomieja Berreciego, zapoczątkował na rodzinnym Mazowszu renesans, sprowadziwszy innego włoskiego artystę, znakomitego architekta Jana Babtystę z Wenecji. I tak kaplicę grobową tegoż biskupa, wzorowaną na kaplicy Zygmuntowskiej, a zaprojektowaną i wzniesioną przez Jana Babtystę w 1550 roku, podziwiać możemy w kolegiacie p.w. NM Panny w Pułtusku.
Tę wystawę miałam przyjemność prezentować nie tylko w moim „rodzinnym” muzeum Collegium Maius, ale także na Mazowszu: w Płocku i w Pułtusku.
I jeszcze jedno, wg mnie, tytuł całkiem zgrabnie połączył się z puentą. A to, że po hiszpańsku, a puenta po łacinie mnie nie przeszkadza (a czy powinna?)
Odnośnie nagromadzenia czasowników i przymiotników. Chodziło mi o takie zobrazowanie gwałtownego strumienia, a raczej potoku gorącej erupcji słownej magmy wyrzucanej z siebie pod wpływem niezwykle silnych emocji, których peelka nie chce (nie może) tłumić. Stąd to bezładne ich spiętrzenie, jakby w nieuporządkowaną stertę.
Niemniej cieszę się, że tekst został przez Ciebie zauważony i skomentowany.
L
Zacznę od obrony, przede wszystkim łacińskiej sentencji - „Tendit in ardua virtus" - którą można przetłumaczyć: „cnota sięga po rzeczy trudne”, albo „cnota dąży do rzeczy trudnych”.
Niegdyś, głównie w XVI i XVII wieku zamieszczana była tu i ówdzie. Ja znam, zachowane do dnia dzisiejszego, dwa przykłady jej użycia:
pierwszy - na portalu drzwi wiodących do jednej z komnat w gotyckiej Wieży Duńskiej na Zamku Królewskim na Wawelu,
drugi - na nagrobku jednego z biskupów (niestety, nie pamiętam już którego) w katedrze w Płocku, w tej samej, w której pochowano dwóch polskich władców: Władysława Hermana i Bolesława Krzywoustego. Także w tej bazylice znajdują się groby kilkunastu książąt mazowieckich oraz biskupów.
Jednak, ta maksyma jest mi bliska z powodów bardziej osobistych. Swego czasu wybrałam ją jako motto jednej z muzealnych (ważnych dla mnie wystaw), której byłam autorem i kuratorem. A zadedykowałam ją szesnastowiecznemu biskupowi płockiemu Andrzejowi Noskowskiemu (był także fundatorem Bursy Filozofów przy Uniwersytecie Krakowskim), który zachwyciwszy się renesansową kaplicą Zygmuntowską w Katedrze Wawelskiej (czy pamiętamy, że stoi ona na tym samym miejscu, gdzie znajdowała się ufundowana przez Kazimierza Wielkiego w 1340 r. kaplica pod wezwaniem Wniebowzięcia N.M.P?) i pozazdrościwszy Zygmuntowi Staremu Bartłomieja Berreciego, zapoczątkował na rodzinnym Mazowszu renesans, sprowadziwszy innego włoskiego artystę, znakomitego architekta Jana Babtystę z Wenecji. I tak kaplicę grobową tegoż biskupa, wzorowaną na kaplicy Zygmuntowskiej, a zaprojektowaną i wzniesioną przez Jana Babtystę w 1550 roku, podziwiać możemy w kolegiacie p.w. NM Panny w Pułtusku.
Tę wystawę miałam przyjemność prezentować nie tylko w moim „rodzinnym” muzeum Collegium Maius, ale także na Mazowszu: w Płocku i w Pułtusku.
I jeszcze jedno, wg mnie, tytuł całkiem zgrabnie połączył się z puentą. A to, że po hiszpańsku, a puenta po łacinie mnie nie przeszkadza (a czy powinna?)
Odnośnie nagromadzenia czasowników i przymiotników. Chodziło mi o takie zobrazowanie gwałtownego strumienia, a raczej potoku gorącej erupcji słownej magmy wyrzucanej z siebie pod wpływem niezwykle silnych emocji, których peelka nie chce (nie może) tłumić. Stąd to bezładne ich spiętrzenie, jakby w nieuporządkowaną stertę.
Czyli nie do końca się udało.Mchuszmer pisze: ↑11 lis 2018, 19:00Z jednej strony plastyczny i energiczny wiersz, z drugiej trochę zmęczył. Pierwsze rzuciło mi się w oczy to, że większością tekstu zawładnęły wyliczenia w galopie, rozpierające wersy i paradoksalnie żywe tempo przeszło w rutynę. Jak dla mnie, te zagęszczenia przymiotników lub czasowników nie zawsze tutaj zwiększają emocjonalność lub obrazowość, ale przeciążają, a może dałoby się z części słów zrezygnować, żeby inne mocniej się w(y)biły (np. z zestawień "żłobi (...) czule kusi wciąga", "blada zmęczona ciężka (...) łzawych omdlałych")? Może gdyby wiersz był krótszy, te zabiegi by nie zdążyły zmęczyć. Trochę też nie pasuje mi inwersja na końcu 1. wersu, zawyża koturn, a w sumie zwykły szyk łączyłby ściślej dwa wersy.
I wolę w liryce jakieś własne przetwórstwo fraz niż sentencje, które "leksykonicznie" szkodzą myślę naturalności, ale wiadomo, czasem nam coś po prostu idealnie pasuje
Niemniej cieszę się, że tekst został przez Ciebie zauważony i skomentowany.
Dziękuję i serdecznie pozdrawiam.
L