elka pisze: ↑27 sie 2019, 09:07
kiedy wpadał pod rozpędzony pociąg
gwiazdy z krzykiem spadały
i pękało niebo
nic już nie miał
zdjęcie w portfelu przedarte
na wpół do miłości
za mało ognia w jej oczach
on
za długo patrzył na słońce
ktoś na klepsydrze
zaznaczył że żył
jak poeta
krwią pisał wersy
zabrakło tylko słów
Jest nieźle.
Zastanawiam się nad konstrukcją tego wiersza po usunięciu jego głownego rekwizytu, tj. pociągu pośpiesznego. Piszę rekwizyt, to nie cynizm, tylko techniczne, może technologiczne podejście do utworu, który ma przekazywać czytelnikowi treść. A jak? Dobrze. Skutecznie ale delikatnie. Ma oddziaływać w sposób wrażliwy. Mocno, ale nie drastycznie. Rekwizyt zabijający człowieka jest zawsze mocno oddziałujący. Za mocno i monopolizuje wszystko. No chyba w zagadce kryminalnej jest inaczej, nawet, gdy trupów dużo, przejmujemy się szukaniem zabójcy, a nie tragedią ofiary i jej bliskich. Wyobraź sobie spotkanie towarzyskie, wspominanie współne rzeczy ważnych, przenikających. I nagle jedna osoba melduje o śmierci. Od tej chwili nic nie jest ważne, mówi sie tylko o tej sprawie.
Można pójść tylko pół kroku, ukryć śmierć, dać jako fakt domyślny, na końcu tekstu. Ale niech się rozwinie w czytelniku współodczuwanie zanim wystąpisz z najsilniejszym doznaniem.
Usunięcie rekwizytu wprowadzającego tragiczny wątek, nie można się nim nie przejąć, spowodować może umożliwienie oceny wymowy tekstu jako takiego. Wtedy nie piszesz wiersza w cieniu śmierci, tylko samodzielnie zmagasz się z przekazaniem emocji. Jasne, że te emocje są powiązane, gdyby nie śmierć, nie byłoby rozpaczy. No i wiersz się staje bardziej uniwersalny. Bo nie tylko śmierć fizyczna może spowodować spadanie gwiazd z krzykiem, pękanie nieba i inne objawy prawie końca świata. Oczywiście trzeba się zastanowić nad stopniowaniem tych oznak, potęgowaniem nastroju i puentą.