potwory - amatory

[Agnieszka R.]

nie wiedziałem że będziesz klęczała u moich stóp
jestem oralnozależny więc mógłbym ssać twój kciuk
zetrzesz z czoła moje winy
potem wyjdziemy
zasłonięci krzakami powspominamy
dziecięce wyprawy w głąb ciał

w leśnej głębi przyznasz się
do biseksualnej miłości:
trzymała z wielką siłą za włosy
kazała rozchylać kwaśne wnętrze

uderzają w głowę
wspomnienia o niejednym czułym kochanku
mnogich głowach potwora do obrzydzenia
nie martw się znajdę takiego
któremu podam siarkę
a ty dmuchniesz
jakbyś chciała zgasić iskierkę

[Marcin Sztelak]

Po pierwsze tytuł - szczerze okropny. Dwie pierwsze zwrotki bardzo dobre, ostatnia nieco kuleje, uderzają - obrzydzają i te smoki, nieco dziecinna metafora.

Pozdrawiam.

[Agnieszka R.]

każdy ma tam gdzieś swojego amatora. Szanujący się nie boi się rymów jeśli zdarzy się w wierszu wolnym:) Marcin dziękuję bardzo za ślad pod tekstem i refleksje.

[Agnieszka R.]

Marcin obrzydzają zmienione chyba mialeś rację, to nie było ładne:)

[Nula.Mychaan]

Intrygujący, szczególnie 2 pierwsze strofki, sama puenta jest fajna, ale jakoś nie czuję tych smoków. Sorki czegoś mi zabrakło

[Agnieszka R.]

Nula, bardzo dziękuję

[Alek Osiński]

No, ciekawe czytanie.
Mocno emocjonalny tekst z wyraźnym podtekstem seksualnym.
Ta czułość w zderzeniu z gwałtownością tworzy nawet taki
trochę nastrój sado - maso. Ostatnią zwrotkę można by
chyba dopracować - zwłaszcza 3 wers ostatniej strofy
jakoś niezręcznie brzmi : )