No wiesz, jak powiedział pan ongiś ważny: Ciemny lud to kupi. Z obu stron, zaznaczam. Złotoustych nie brakuje.
Ale są priorytety, aksjomaty niemal, którymi się kierujemy, i wg uwzględniania ich w programach (oraz z ich minionych realizacji) głosujemy.
Demokracja to spór rzucony wyborcom. Wyborcy bywają zorientowani (mniej lub bardziej), bywa że bardziej rozgarnięci od partyjnych szefów. Nie łapią się na ściek propagandowy, bo przecież każdy zarzut można przedstawić z klasą, bez taniego jazgotu, na faktach.
Faktem jest, że nie miałam nic do powiedzenia w kwestii opłaty abonamentowej na partyjne media publiczne. Pal licho z mld z budżetu, bo kto rządzi, ten dosypuje, jak mu wygodnie.
Ale... zmuszanie mnie do opłaty za abonament na rządzącą partię?! Gdzie tu choćby minimalna wolność?
Płacę na kablówkę, gdzie partyjne stacje już są. Dlaczego więc jeszcze dodatkowa pomoc, na coś, co urągało debacie publicznej?
Bunt skończył się karą, finansową rzecz jasna. Niech se każda partia swoje media założy i indoktrynuje.
I jeszcze. Globalizacja przyspiesza w tempie geometrycznym. Zaczęło się od hord, plemion, państw, ich unii... i nie będzie inaczej. Ekonomia to narzuca, a nie "chcenia" jednostek czy rządów.
Paradoksalnie ta globalizacja daje więcej wolności jednostce, nie przypisanej jak chłop pańszczyźniany do swego pana i płachetka ugoru.
No to pogadaliśmy
