czuje się niekochany
czy to od pogody?
z braku kobiety?
czy dlatego że nie mówię
sobie dzień dobry?
albo że świat jest
czarnobiały? 
dlaczego czuję się
niekochany? 
bo nie uśmiecham 
się do siebie w lustrze? 
dlatego że za miłością
płaczę? 
dlatego że tęsknię?
pokochaj mnie
ty co jesteś 
mną
			
									
									
						- 
					
- Nasze rekomendacje
 
 
- 
					 					
					
- 
 UWAGA!
 
JEŻELI JESTEŚ ZAREJESTROWANYM UŻYTKOWNIKIEM I MASZ PROBLEM Z LOGOWANIEM, NAPISZ NAM O TYM W MAILU.
[email protected]
PODAJĄC W TYTULE "PROBLEM Z LOGOWANIEM" 
- 
					
- Słup ogłoszeniowy
 
 
- 
					 					
					
- 
		 "Wszyscy, którzy zachowali ojczyznę, wspierali ją, pomnażali, mają wyznaczone w niebie określone miejsce, gdzie szczęśliwi rozkoszują się życiem wiecznym".
 
Cicero "De re publica"
JAK SIĘ PORUSZAĆ POMIĘDZY FORAMI? O tym dowiesz się stąd. 
Niekochany
- eka
 - Posty: 18669
 - Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59
 
Niekochany
Pointa... dużo refleksji dla mnie. Skrajnych w dodatku. 
Miłość nigdy nie jest egocentryczna.
Nie martwmy się tak o siebie, bo jej nigdy nie spotkamy.
			
									
									
						Miłość nigdy nie jest egocentryczna.
Nie martwmy się tak o siebie, bo jej nigdy nie spotkamy.
- Toyer
 - Posty: 1569
 - Rejestracja: 29 kwie 2012, 17:44
 - Płeć:
 
Niekochany
Miłość do siebie jest egocentryczna - ale bez niej nie można pokochać drugiego człowieka
			
									
									
						- eka
 - Posty: 18669
 - Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59
 
- Toyer
 - Posty: 1569
 - Rejestracja: 29 kwie 2012, 17:44
 - Płeć:
 
Niekochany
Kochaj bliźniego swego jak siebie samego - to już nie bzdura - żeby kochać i miłość dawać - samemu trzeba miłość mieć w sobie - żeby się nią dzielić
			
									
									
						- eka
 - Posty: 18669
 - Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59
 
Niekochany
Zdanie Mistrza, te przed myślnikiem ma głęboki sens, a dalej to już interpretacja modnego nadal poglądu, który de facto promuje osobniki niekochające innych, asertywnych do obrzydzenia, egocentryków.
Jak myślisz, Jezus znał mit o Narcyzie? Mądrość Greków mnie poraża. Pomyśl, gdybyś miał rację, Narcyz, tak mocno kochający siebie, powinien wręcz promieniować miłością do bliźnich, nieprawdaż?
A on nie potrafił kochać nikogo oprócz siebie.
Wracając do NT. Otóż, uważam nauki Jezusa za jak najbardziej słuszne, lewicowe - w tej szlachetnej ich formie, niepolitycznej oczywiście.
Jezus wiedział, że człowiek ma genach ewolucyjny spadek - tę wspólną wszystkim niemal żyjącym bytom - konieczność walki o przetrwanie, niestety kosztem innych. Nawet wegetarianie i weganie, żeby żyć, muszą niszczyć życie świata roślinnego.
Naturalny egocentryzm, przejawiający się stawianiem swoich potrzeb, swoich interesów, kosztem czyiś.
JA, JA, JA - moje ego jest wyjątkowe, musi być na wierzchu, kocham je, jest mną, co tam... inni.
I tu clou Jego słów - gdybyśmy tak kochali innych, jak siebie samych - nie byłoby nienawiści do drugiego człowieka, zniknęłoby zadawanie mu cierpienia, wykorzystywanie go... bo przecież siebie samych rzadko nienawidzimy ( a uważam, czasami powinniśmy), sobie nie lubimy zadawać bólu, prawda?
Znając potęgę ewolucyjnego egoizmu, Jezus nakazał kochać bliźniego jak siebie samego.
Rodzice to potrafią, wspomagani instynktem.
A pozostali? Im bardziej kochasz siebie, tym mniej kochasz innego. Nawet w związku.
Miłość wymaga znoszenia miłości własnej.
Tworzenia dobra dla osoby kochanej, często kosztem swoich potrzeb.
I jeszcze, Toyer, świadoma swoich wad, nigdy siebie nie kochałam tak, jak mocno potrafiłam mojego człowieka.
