do pierwszego
do poprzedniego
Córeńka miała na imię Ania. Prawda, że to piękne imię? Nie ma na świecie piękniejszego! Kiedy wzięła mnie na rączki, poczułem w serduszku coś wyjątkowego, jakbym schrupał ogromny plaster najsłodszego miodu. Miałem ochotę uśmiechnąć się i coś do niej zagadać. Powiedzieć na przykład, że jest śliczna i że ja, miś Fasolek, mógłbym zrobić dla niej wszystko, nawet poruszyć ogonkiem, ale tak naprawdę, bez przykrych niespodzianek. Pamiętałem jednak, przed czym przestrzegł mnie zabawkarz Antoni, zanim wyruszyłem w drogę:
- Stara jak świat zasada mówi, że przy dzieciach maskotki nie mogą się poruszyć. Nie zapominaj o tym, inaczej stanie się coś strasznego...
Milczałem więc zapatrzony w jej brązowe oczka, a ona szczebiotała bez przerwy jak mały, wesoły ptaszek:
- Zamieszkasz ze mną i będziesz moim synkiem.
Synkiem? Ojej, cudownie! Byłem już kotem czarownicy i fantem na strzelnicy u tego pana o grubym, zachrypniętym głosie, lecz synkiem takiej ślicznej dziewczynki ani razu. Hura!
- Jesteś słodziutki jak miodek, wiesz? - ćwierkała, głaszcząc mnie i całując w pyszczek.
Chciałem powiedzieć, że ona też jest słodziutka, lecz tylko westchnąłem cichutko i zacząłem rozglądać się dookoła.
- Spójrz, tu jest salon, tu pokój Piotrusia, a tam sypialnia mamy i taty... A to nasze królestwo! - wyliczała, nosząc mnie z miejsca na miejsce. - Na pewno ci się tutaj spodoba!
Podobało mi się bardzo, a szczególnie to "nasze królestwo", w którym o dziwo było dokładnie tak, jak wyobrażałem sobie, że jest w sklepie z zabawkami. Na środku królestwa leżał dywan, pewnie zaczarowany, bo gdy tylko na nim usiedliśmy, miałem wrażenie, że za chwilę uniesie nas w powietrze.
- To są nasi przyjaciele: piesek Czarek, miś Dyzio, sowa Berta i renifer Rudolf - oznajmiła Ania, przedstawiając po kolei swoje zabawki. - Ten miś o brązowym futerku ma na imię Bartek, a tamten w czapce narciarce to miś polarny Michałek. Tam siedzi Miękkuś, obok sunia Tosia, a za nimi piesek Tuliś. Wszystkich nie zapamiętasz od razu - dodała z troską i aby dodać mi otuchy, podrapała mnie za uszkiem, a potem pokazała mi skarpetkę, w której odtąd miałem sypiać.
W naszym królestwie można było robić różne ciekawe rzeczy. Na przykład grać na cymbałkach albo na flecie, budować z klocków wieżę, czytać książki, bawić się w chowanego lub udawać rzeźbę. Wśród przyjaciół i rodziny czas płynie szybko i ciekawie, a ja miałem jednych i drugich. Wreszcie byłem szczęśliwy!
-
- Nasze rekomendacje
-
-
UWAGA!
JEŻELI JESTEŚ ZAREJESTROWANYM UŻYTKOWNIKIEM I MASZ PROBLEM Z LOGOWANIEM, NAPISZ NAM O TYM W MAILU.
[email protected]
PODAJĄC W TYTULE "PROBLEM Z LOGOWANIEM"
-
- Słup ogłoszeniowy
-
-
"Wszyscy, którzy zachowali ojczyznę, wspierali ją, pomnażali, mają wyznaczone w niebie określone miejsce, gdzie szczęśliwi rozkoszują się życiem wiecznym".
Cicero "De re publica"
JAK SIĘ PORUSZAĆ POMIĘDZY FORAMI? O tym dowiesz się stąd.
"Kot Czarownicy" rozdz. V - Prawdziwy dom
- Alicja Jonasz
- Posty: 1802
- Rejestracja: 24 kwie 2012, 09:01
- Płeć:
"Kot Czarownicy" rozdz. V - Prawdziwy dom
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Alicja Jonasz
"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak
"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak