autor: skaranie boskie » 11 sty 2020, 19:27
Żeby nie było, że tęsknię za PO i dlatego się czepiam prześwietnych i świętych rządów ludzi pana Jarosława...
Nie wiem, ilu z Was pamięta głośną reformę finansową zwaną "Planem Balcerowicza".
Już wówczas narażałem się wszystkim wokół twierdzeniem, że to może jest dobre dla finansów publicznych, ale może zgnoić obywateli. Jak się okazało miałem rację. To dzięki wspomnianemu planowi straciłem przyjaciela, który w dobrej wierze zaciągnął kredyt w banku w 1987 roku i zaczął budować dom. Nie skończył, umarł na zawał w 93, kiedy wyprzedał już wszystko, co miał, wyeksploatował siły na niewolniczej pracy w byłym NRD i został zwyczajnym golcem. Żeby było śmieszniej, zawał dopadł go w kościele w trakcie podniesienia. Pewnie poszedł na skróty do nieba.
A jak do tego doszło?
Zwyczajnie. Miał dość dobrą pracę, zarabiali oboje z żoną, więc zamarzyło im się mieć swój dom. Zwykłą chawirę, bez basenu, bez połaci ziemi, na której trzeba by zatrudniać ogrodnika, bez garażu i stadniny koni wreszcie. Ot średniej wielkości dom dla pięcioosobowej rodziny, zanim bowiem o nim zamarzyli, zdążyli się dorobić trójki dzieci.
Kredyt był hipoteczny na 3 % (słownie: trzy procent) rocznie. Łatwy do spłacenia, choć rozłożony na trzydzieści lat. Niektórzy pewnie nie uwierzą, ale za komuny też były takie kredyty. No i spłacałby go pewnie prawie do dziś, gdyby nie pan Balcerowicz, który postanowił swoją karierę zbudować na niedoli szarych ludzi, ich właśnie obciążając kosztami walki z inflacją. No bo przecież nie obciążył nimi bogatych. Ci - mając tłuste konta w bankach - dostawali kosmiczne odsetki od depozytów. Mój przyjaciel zaś, zamiast płacić trzy procenty rocznie, nagle musiał wybulić osiemdziesiąt... miesięcznie. Inaczej licząc - niemal dziesięć wziętych pożyczek każdego roku, jako odsetki. Dziwicie się, że wolał kopnąć w kalendarz? Ja nie.
Dlaczego Wam to opisuję?
Ano jest powód. Całkiem niedawno napisałem, że za wyborczy gest pana Jarka - po pięć paczek na dziecko - kiedyś przyjdzie zapłacić, w najlepszym razie okaże się, że tę pięćsetkę będzie można sobie kupić flaszkę wódki a i to nie największą. I te słowa zaczynają się sprawdzać. W ostatnich latach zapomnieliśmy, co to inflacja. Gdy cały zachód w pierwszej dekadzie tonął w kryzysie, nasz gospodarka wciąż była na plusie i mieliśmy stosunkowo niskie wzrosty cen. Teraz - zapewne dzięki błogosławionej polityce naszego kochanego rządu i wstawiennictwu pana ojca Rydzyka - mamy inflację, która zaczyna galopować. Zaczyna się sprawdzać, co pisałem cztery lata temu. I wcale się z tego nie cieszę, zdaję sobie bowiem sprawę, że w konsekwencji znów ktoś może stracić przyjaciela, inny/a męża, ojca, syna, czy brata.
Jaki z tego wszystkiego wniosek?
Ano taki, że ktokolwiek dorwie się do koryta, ma w dupie państwo, ludzi, czy nawet ich zwierzęta domowe. Dla każdego bandyty, przebranego w owczą skórę polityka, liczy się tylko jego kariera i niczym niepohamowany pęd do władzy i kasy. Dlatego wszystkim bez wyjątku zawsze będę patrzył na ręce. Aktualnym szczególnie, bo tak pazernych jeszcze w tym kraju nie mieliśmy.
Żeby nie było, że tęsknię za PO i dlatego się czepiam prześwietnych i świętych rządów ludzi pana Jarosława...
Nie wiem, ilu z Was pamięta głośną reformę finansową zwaną "Planem Balcerowicza".
Już wówczas narażałem się wszystkim wokół twierdzeniem, że to może jest dobre dla finansów publicznych, ale może zgnoić obywateli. Jak się okazało miałem rację. To dzięki wspomnianemu planowi straciłem przyjaciela, który w dobrej wierze zaciągnął kredyt w banku w 1987 roku i zaczął budować dom. Nie skończył, umarł na zawał w 93, kiedy wyprzedał już wszystko, co miał, wyeksploatował siły na niewolniczej pracy w byłym NRD i został zwyczajnym golcem. Żeby było śmieszniej, zawał dopadł go w kościele w trakcie podniesienia. Pewnie poszedł na skróty do nieba.
A jak do tego doszło?
Zwyczajnie. Miał dość dobrą pracę, zarabiali oboje z żoną, więc zamarzyło im się mieć swój dom. Zwykłą chawirę, bez basenu, bez połaci ziemi, na której trzeba by zatrudniać ogrodnika, bez garażu i stadniny koni wreszcie. Ot średniej wielkości dom dla pięcioosobowej rodziny, zanim bowiem o nim zamarzyli, zdążyli się dorobić trójki dzieci.
Kredyt był hipoteczny na 3 % (słownie: trzy procent) rocznie. Łatwy do spłacenia, choć rozłożony na trzydzieści lat. Niektórzy pewnie nie uwierzą, ale za komuny też były takie kredyty. No i spłacałby go pewnie prawie do dziś, gdyby nie pan Balcerowicz, który postanowił swoją karierę zbudować na niedoli szarych ludzi, ich właśnie obciążając kosztami walki z inflacją. No bo przecież nie obciążył nimi bogatych. Ci - mając tłuste konta w bankach - dostawali kosmiczne odsetki od depozytów. Mój przyjaciel zaś, zamiast płacić trzy procenty rocznie, nagle musiał wybulić osiemdziesiąt... miesięcznie. Inaczej licząc - niemal dziesięć wziętych pożyczek każdego roku, jako odsetki. Dziwicie się, że wolał kopnąć w kalendarz? Ja nie.
Dlaczego Wam to opisuję?
Ano jest powód. Całkiem niedawno napisałem, że za wyborczy gest pana Jarka - po pięć paczek na dziecko - kiedyś przyjdzie zapłacić, w najlepszym razie okaże się, że tę pięćsetkę będzie można sobie kupić flaszkę wódki a i to nie największą. I te słowa zaczynają się sprawdzać. W ostatnich latach zapomnieliśmy, co to inflacja. Gdy cały zachód w pierwszej dekadzie tonął w kryzysie, nasz gospodarka wciąż była na plusie i mieliśmy stosunkowo niskie wzrosty cen. Teraz - zapewne dzięki błogosławionej polityce naszego kochanego rządu i wstawiennictwu pana ojca Rydzyka - mamy inflację, która zaczyna galopować. Zaczyna się sprawdzać, co pisałem cztery lata temu. I wcale się z tego nie cieszę, zdaję sobie bowiem sprawę, że w konsekwencji znów ktoś może stracić przyjaciela, inny/a męża, ojca, syna, czy brata.
Jaki z tego wszystkiego wniosek?
Ano taki, że ktokolwiek dorwie się do koryta, ma w dupie państwo, ludzi, czy nawet ich zwierzęta domowe. Dla każdego bandyty, przebranego w owczą skórę polityka, liczy się tylko jego kariera i niczym niepohamowany pęd do władzy i kasy. Dlatego wszystkim bez wyjątku zawsze będę patrzył na ręce. Aktualnym szczególnie, bo tak pazernych jeszcze w tym kraju nie mieliśmy.