autor: lczerwosz » 30 cze 2019, 10:56
skaranie boskie pisze: ↑30 cze 2019, 00:31
lczerwosz pisze: ↑
29 czerwca 2019, 22:43
Zatem należy szukać przyczyny wrogiej postawy i to z takim natężeniem w nieumiejętności do samoograniczania się w złych emocjach, do nieumiejętności na popatrzenie z góry, nie tylko z własnej perspektywy.
Wybacz, Leszku, ale nawet w wypowiedziach pana ojca Rydzyka, którego bełkot nijak ma się do zrozumiałej polszczyzny, więcej widzę sensu, niż w zacytowanej wyżej wypowiedzi. Czy mógłbyś ją (z całym szacunkiem dla Ciebie) przetłumaczyć z katolickiego na polski?
No, liczyłem na lepsze rozumienie, zwłaszcza, że nie pisałem po katolicku, tylko po polsku:
Zatem należy szukać przyczyny wrogiej postawy i to z takim natężeniem u uczestników tej dyskusji, a przy najmniej u jednego z nich z ponadprzeciętnym natężeniem. Nieważna jest ich wiara i religia. Tym jednym, może być każdy.
To jest nieumiejętność do samoograniczania się w złych emocjach, zapalczywość, zacietrzewienie, wewnętrzna konieczność do przekonania do swoich racji, przekabacenia, nawrócenia. A jeśli to nie wychodzi, to chęć ośmieszenia, wyszydzenia, podeptania w pył i zmieszania z błotem.
Przeciwników w dyskusji trzeba szanować, trzeba im pozostawić pola na wycofanie się z twarzą, jeśli taki przeciwnik zorientuje się, że go pociągnęły własne słowa dalej, niż zaplanował wypowiedź. Bo więcej dla nas samych korzyści jest z przeciwnika komunikującego się niż z obrażonego, milczącego, knującego odwet i obgadującego za plecami.
To także nieumiejętności na popatrzenie z góry na prowadzony spór, nie tylko z własnej perspektywy, przyjęcie, przynajmniej na chwilę, postawy sędziego, zamiast prokuratora. Kto się tego nie umie nauczyć, ten przeznaczony być może tylko na prostego żołdaka machającego szabelką (bez skojarzeń, bo dotyczy to każdej strony).
Oczywiście żołnierze nie mają zdolności, czasu, ani potrzeby na zastanawianie się, czy aby się nie mylą, czy na pewno mają rację. To byłoby szkodliwe dla ich ugrupowania. Ale, czasami, zwłaszcza, gdy pracują w pojedynkę, rola silnego idioty nie jest optymalna dla sprawy, o którą się zabiega. Trzeba i myśleć.
Dopowiem jeszcze. Czy ktoś rozumie, co to znaczy pięknie się różnić? A jeśli nawet, to kto umie się pięknie różnić. Podobno warto rozmawiać. Ale nie po to, by coraz bardziej się różnić i coraz brzydziej, oblewać się wzajemnie pomyjami i obrzucać, w tym przypadku, wirtualnymi ekskrementami. Wtedy sprawa, o którą walczymy staje się równie cuchnąca.
Rozmawiać zaś warto, by dowiedzieć się czegoś, co inni myślą i dlaczego. Wtedy można ustalić, jak bardzo się różnimy, a co nas może łączy. Może są jakieś wspólne wartości, inaczej postrzegane, nazywane. Co nie oznacza odstępowania od własnych sądów.
Jaki nurt katolickiego myślenia w powyższym wywodzie zauważasz. Porównywanie do ojca Rydzyka i szyderstwa Twoje są nie na miejscu, to jest obraźliwe. Na przykład dla mnie. Tyle katolickiego głosu na ten temat.
Nie wskażę żadnych innych elementów brzydkiego różnienia się. Niech każdy sam się zastanowi, nad swoją brzydotą. Nie trzeba się zaraz przyznawać i składać samokrytyki, jak w partii komunistycznej, a pomijam spowiedź i konieczność , żalu, przeprosin czy zadośćuczynienia.
[quote=skaranie boskie post_id=11559 time=1561847506 user_id=2] lczerwosz pisze: ↑
29 czerwca 2019, 22:43
Zatem należy szukać przyczyny wrogiej postawy i to z takim natężeniem w nieumiejętności do samoograniczania się w złych emocjach, do nieumiejętności na popatrzenie z góry, nie tylko z własnej perspektywy.
Wybacz, Leszku, ale nawet w wypowiedziach pana ojca Rydzyka, którego bełkot nijak ma się do zrozumiałej polszczyzny, więcej widzę sensu, niż w zacytowanej wyżej wypowiedzi. Czy mógłbyś ją (z całym szacunkiem dla Ciebie) przetłumaczyć z katolickiego na polski? [/quote]
No, liczyłem na lepsze rozumienie, zwłaszcza, że nie pisałem po katolicku, tylko po polsku:
Zatem należy szukać przyczyny wrogiej postawy i to z takim natężeniem u uczestników tej dyskusji, a przy najmniej u jednego z nich z ponadprzeciętnym natężeniem. Nieważna jest ich wiara i religia. Tym jednym, może być każdy.
To jest nieumiejętność do samoograniczania się w złych emocjach, zapalczywość, zacietrzewienie, wewnętrzna konieczność do przekonania do swoich racji, przekabacenia, nawrócenia. A jeśli to nie wychodzi, to chęć ośmieszenia, wyszydzenia, podeptania w pył i zmieszania z błotem.
Przeciwników w dyskusji trzeba szanować, trzeba im pozostawić pola na wycofanie się z twarzą, jeśli taki przeciwnik zorientuje się, że go pociągnęły własne słowa dalej, niż zaplanował wypowiedź. Bo więcej dla nas samych korzyści jest z przeciwnika komunikującego się niż z obrażonego, milczącego, knującego odwet i obgadującego za plecami.
To także nieumiejętności na popatrzenie z góry na prowadzony spór, nie tylko z własnej perspektywy, przyjęcie, przynajmniej na chwilę, postawy sędziego, zamiast prokuratora. Kto się tego nie umie nauczyć, ten przeznaczony być może tylko na prostego żołdaka machającego szabelką (bez skojarzeń, bo dotyczy to każdej strony).
Oczywiście żołnierze nie mają zdolności, czasu, ani potrzeby na zastanawianie się, czy aby się nie mylą, czy na pewno mają rację. To byłoby szkodliwe dla ich ugrupowania. Ale, czasami, zwłaszcza, gdy pracują w pojedynkę, rola silnego idioty nie jest optymalna dla sprawy, o którą się zabiega. Trzeba i myśleć.
Dopowiem jeszcze. Czy ktoś rozumie, co to znaczy pięknie się różnić? A jeśli nawet, to kto umie się pięknie różnić. Podobno warto rozmawiać. Ale nie po to, by coraz bardziej się różnić i coraz brzydziej, oblewać się wzajemnie pomyjami i obrzucać, w tym przypadku, wirtualnymi ekskrementami. Wtedy sprawa, o którą walczymy staje się równie cuchnąca.
Rozmawiać zaś warto, by dowiedzieć się czegoś, co inni myślą i dlaczego. Wtedy można ustalić, jak bardzo się różnimy, a co nas może łączy. Może są jakieś wspólne wartości, inaczej postrzegane, nazywane. Co nie oznacza odstępowania od własnych sądów.
Jaki nurt katolickiego myślenia w powyższym wywodzie zauważasz. Porównywanie do ojca Rydzyka i szyderstwa Twoje są nie na miejscu, to jest obraźliwe. Na przykład dla mnie. Tyle katolickiego głosu na ten temat.
Nie wskażę żadnych innych elementów brzydkiego różnienia się. Niech każdy sam się zastanowi, nad swoją brzydotą. Nie trzeba się zaraz przyznawać i składać samokrytyki, jak w partii komunistycznej, a pomijam spowiedź i konieczność , żalu, przeprosin czy zadośćuczynienia.